Grudzień 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
magdzia26 wrote:oj Natalia dzieci sa gluche a im starsze tym bardziej głuche...z siostra sie smiejemy , że wszystkie dzieci maja chroniczna przypadłośc o nazwie "głuchota wybiórcza" objawia sie to tym , że otwierana paczke chipsów usłysza przez 3 pary drzwi ale jak mowisz milion razy przy samym dziecku "posprzataj ...ubierz sie...nie rób tego czy tamtego" to one nie slysza
hahaha, super to ujęłaś, Zuzia ma też tą przypadłość -
nick nieaktualny
-
Lura82 wrote:Ahh i oczywiście nie wiem jaka będzie moja córka. Ale wiem, ze bede robic wszystko aby do takich furii nie doprowadzac. Robienie szopki w sklepie? Będzie wymarsz ze sklepu i najwyżej 0 zakupów. Pomagalam bratu przy 3 dzieci i nigdy ale to nigdy nic na mnie nie wymusily. Od początku byly uczone co mozna i bylo to egzekwowane. Najmlodszy sprawial trochę problemów. Moze mnie testowal? Po 2 dniach robil co mówiłam, nawet bajki 6h dziennie sie skonczyly.
Lura co innego cudze dzieci, co innego swoje, ja na swoim koniecie jako niania mam 13 dzieciaków, żadne nigdy problemów nie stawiało, żadne, może w całej karierze nakrzyczałam może z 5 razy i tylko w przypadku ogromnego zagrożenia życia. W życiu bym nie przypuszczała że moje dziecko to inaczej bedzie, wychowuję ją tak samo jak tamte dzieci, i to nie tak jest, bo z tamtymi nie byłaś 24 hbyłam jako au pair byłam, bywały np 2 tyg w ogóle bez rodziców, bo gdzieś musieli wyjechać. Ale inaczej cudzie dziecko inaczej swoje.
-
nataliamonika wrote:Tez uważam, że coś jest nie halo i sytuacja nie jest normalna. Nie jestem może jeszcze mamą, ale wiele lat temu pracowałam jako au pair, zajmowałam się różnymi dziećmi, w tym dwuletnimi bliźniakami, chłopcem i dziewczynka. Psoty, gryzienie i wymyślanie były na okrągło, ale nigdy nie miałam styczności z takim wielogodzinnym, regularnym płaczem. I nie chodzi tutaj tylko o wymuszanie. Sytuacje są bardzo różne, np. mała coś upuści, matka się wydrze co ty robisz i zaczyna się od razu płacz, który trwa przez kolejna godzinę. Nawet jak jej w czyms ustąpi, bo zwykle tak jest, to płacz się nie kończy. Tak jest dzień w dzień, zwykle od rana do południa i płacz jest ze sryliona różnych powodów. Mam tez wśród znajomych i rodziny duzo dzieci w rożnym wieku, z większością mam styczność od maleńkości.Nigdy nie spotkałam się z takim zachowaniem. I tez tak jak Laura uważam, że to jest już przypadek dla psychologa. I tak jak napisałam, to nie jest bunt dwulatki, to trwa nieustannie
Moim zdaniem nie nam oceniać, po pierwsze nie mieszkam u tej rodziny, nie wiem czy to wymuszanie to błąd w wychowaniu rodziców, czy patologia, próba zwrócenia na siebie uwagi tej dziewczynki, może mama nie poswięca jej tyle uwagi co trzeba, po za tym to się dzieje tylko w domu? Czy na dworze też. Też byłam au pair, ale mówię co innego swoje dziecko, co innego cudze, moja Zuza też jest do rany przyłóż u obcycha w domu? Zuzia pozbieraj zabawki, a ZUZIA KRZYCZY TUPIE,PŁACZE, DRZE SIĘ NIE CHEM NIE CHCEM, ale jak pójdziemy do Franka czy Garysi, hasło: Zuzia pozbieraj zabawki, i Zuza bez nie chcem, zbiera. Nawet 2 razy powtarzać nie muszę.
-
k878 wrote:Ja też tak mam i to od bardzo dawna, ale nic mi nie leci. Jak sobie raz to wydłubałam, to nowe urosło, jak gęsta ropa w konsystencji.
Biedronek i much plaga.
Chciałbym jeszcze raz zapytać o liczenie tygodni ciazy. Próbuję wyliczyć, kiedy mnie do szpitala poloza.
Termin porodu to początek 40 tyg tak?
Czyli jeżeli dziś kalendarz pokazuje 34 tc to jest 34 a nie 35 (pomijając, ze mam kalendarz zle ustawiony o 3 dni)
Gdybym teraz liczyla 34 tydz jako 35 to rodzilabym w 41tc ?
Zgubiłam sie znowu.22.03.2017 beta hcg 34 10.04.2017 ❤
-
Szczesliwa_mamusia wrote:U mnie jest inwazja biedronek. Muchy też się pobudziły, Ale jest ich mniej. Baa..wczoraj to nawet komary wieczorem mnie pogryzły. Ale biedronek to zatrzesienie.
Mnie też wkurza wylogowywanie z belly.editchen lubi tę wiadomość
https://www.maluchy.pl/li-73179.png -
sprawdzcie, czy to nie te biedronki
http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/7,101580,22523786,biedronka-azjatycka-to-nie-uroczy-owad-tylko-szkodnik-masz.html#BoxLSCz
-
Temat obaw, ja się nie boję porodu mimo że to moje drugie dziecko, zresztą za pierwszym razem też się nie bałam, raczej to była ciekowość, jak to jest, jaki to ból, czy dam radę w sensie ciekawości, a potem myśli wokół dziecka
Teraz mam jedyną obawę by nie urodzić po drodze! Czy w domu, nie chcę, wolę śzpital, wolę by stał obok mnie ktoś kto porodów odbierał z 1000, i ciekawośc, czy będzie podobny do Zuzi, jakie ma te włoskiczy będzie miał dołek w policzku jak córka
-
nick nieaktualnyLura82 wrote:Tez tak mam i tez zdrapywalam
Biedronek i much plaga.
Chciałbym jeszcze raz zapytać o liczenie tygodni ciazy. Próbuję wyliczyć, kiedy mnie do szpitala poloza.
Termin porodu to początek 40 tyg tak?
Czyli jeżeli dziś kalendarz pokazuje 34 tc to jest 34 a nie 35 (pomijając, ze mam kalendarz zle ustawiony o 3 dni)
Gdybym teraz liczyla 34 tydz jako 35 to rodzilabym w 41tc ?
Zgubiłam sie znowu.
Jak kalendarz pokazuje 34 tydzień to jest to skończony tydzień i tak liczą lekarze. Nie liczyłam ale na "chłopski rozum" to data porodu to powinien w teorii być chyba skończony 40 tydzień. Oczywiście mogę się mylić.magdzia26 lubi tę wiadomość
-
MalaHD wrote:Dziewczyny a macie więcej wydzieliny? Mała się mocno rusza a ja normalnie czuję, że ze mnie leci. Już 2 razy sprawdzałam wkładkę jakie to ma ph, czerwone więc ok ale boję się. Zaraz spakuje torbę
-
ja mam w komodzie w górnej szufladzie a te co będą mi potrzebne na bieżąco to kupiłam koszyczek mały i na komodzie postawię z tymi produktami. Nie będę wydziwiać bo to nie ma sensu.
JEśli chodzi o tygodnie to jak kalendarz pokazuje np 35 to jest to 35 skończone czyli rodzimy w skończonym 40 tygodniu. Teoretycznie oczywiście bo nei zawsze rodzimy dokładnie w terminie. -
[QUOTE=[m]alina]Jak tak czytam o waszych obawach odnosnie porodu, to mnie strach poki co omija, co do samego porodu. Poki co ciesze sie kazdym dniem
. Udalo sie wdrozyc leczenie na gbsa przed porodem. Candidy juz sie pozbylam, po trzech seriach nystatyny.
Ginekolog mi przepisal jakies globulki robione przez farmaceutki. Wiec strach mi poszedl w odstawke, ze gdyby jakims cudem był szybki, pierwszy porod, to nie bede sie bała, ze mi sie niewyrobia z podaniem antybiotyku na gbsa. A trzeba to podobno 4 godziny wczesniej zaaplikowac. Wiem, ze moja mama szybkie porody miała....
Ja sie za to boje szczepionek podawanych noworodkowi ;(. To, ze porod moze byc ciezki jestem w stanie zaakceptowac, ze to stan tymczasowy, ale, ze po szczepionkach cos sie zacznie dziac z dzieckiem juz nie...
Nawet wybralam sie w tym miesiacu do neurologa dzieciecego, zeby pogadac o szczepieniach... Ona nie byla za szczepieniami w pierwszej dobie zycia. Mowila, zeby probowac sie dogadac, ze pojawie sie w szpitalu na szczepienia po tygodniu. Ten czas ma mi pozwolic zaoobserwowac, jak dziecko funkcjonuje i czy nie ma problemow z odpornoscia. Zaczelam przegladac ulotki i kalendarz szczepien... Nie napawa mnie to wszystko optymistycznie.. Okazuje sie, ze jesli w szpitalu dostanie szczepionke wzwb, a potem dostanie platna szczepionke skojarzona, ktora mi na chwile obecna najbardziej odpowiada, to juz ma nadprogrampwa dawle wzwb .. i duzo by tak pisac można ...[/QUOTE]
Jeśli chodzi o szczepienia, mojego niech szczepią, kiedyś nie było, i śmiertelność noworodków była ogromna, jeszcze nie dawno przecież była głośna sprawa śmierci chłopca na ospę, bo rodzice nie zaszczepili, Nikodem i tak nie będzie tego pamiętam, a ja będę pewna że jakby coś to ospa czy inne choróbsko mi go nie zabierze na tamten świat, bo jest zaszczepiony. -
Lady Savage wrote:Lura co innego cudze dzieci, co innego swoje, ja na swoim koniecie jako niania mam 13 dzieciaków, żadne nigdy problemów nie stawiało, żadne, może w całej karierze nakrzyczałam może z 5 razy i tylko w przypadku ogromnego zagrożenia życia. W życiu bym nie przypuszczała że moje dziecko to inaczej bedzie, wychowuję ją tak samo jak tamte dzieci, i to nie tak jest, bo z tamtymi nie byłaś 24 h
byłam jako au pair byłam, bywały np 2 tyg w ogóle bez rodziców, bo gdzieś musieli wyjechać. Ale inaczej cudzie dziecko inaczej swoje.
Nie mówię, ze oni zle wychowują dzieci, w życiu nie przyszloby mi do glowy zwracac sąsiadom uwagę, ze dzieci glosno sie zachowuja.
Jednak jest to dla nas uciążliwe.
Jak również uważam, ze cos jest nie tak z tym chłopcem. Rozumiem, ze dzieci czasem placza. Ale żeby non-stop i o wszystko?
On ma ponad 4 latanataliamonika, editchen lubią tę wiadomość
22.03.2017 beta hcg 34 10.04.2017 ❤
-
Lady Savage wrote:Moim zdaniem nie nam oceniać, po pierwsze nie mieszkam u tej rodziny, nie wiem czy to wymuszanie to błąd w wychowaniu rodziców, czy patologia, próba zwrócenia na siebie uwagi tej dziewczynki, może mama nie poswięca jej tyle uwagi co trzeba, po za tym to się dzieje tylko w domu? Czy na dworze też. Też byłam au pair, ale mówię co innego swoje dziecko, co innego cudze, moja Zuza też jest do rany przyłóż u obcych
a w domu? Zuzia pozbieraj zabawki, a ZUZIA KRZYCZY TUPIE,PŁACZE, DRZE SIĘ NIE CHEM NIE CHCEM, ale jak pójdziemy do Franka czy Garysi, hasło: Zuzia pozbieraj zabawki, i Zuza bez nie chcem, zbiera. Nawet 2 razy powtarzać nie muszę.
Cokolwiek by się nie powiedziało na ten temat, to niestety skutek jest jeden, bo pośrednio my na tym cierpimy i strzępimy sobie nerwy, a uważam, ze takiego darcia samej matki nic nie usprawiedliwia i w tym momencie to ono jest chyba najgorsze w całej sytuacji, bo pobija wszelkie rekordy decybeli. Pocieszam się, że w perspektywie mamy przeprowadzkę do własnego domu, ale pewnie z 2 lata tutaj jeszcze pomieszkamy.editchen, Lady Savage lubią tę wiadomość
Gaja
27.09.2016 - Aniołek [*] 7tc -
nick nieaktualnymagdzia26 wrote:Ja co do szczepień jednego jestem pewna nie zgodzę się na szczepienie dziecka od razu po urodzeniu jeżeli będzie choćby najmniejsza szansa że dziecko ma jakąś infekcje (tak jak zrobili mi z pierwszym synem) tak samo później nawet jeżeli będzie to "tylko" katarek to na szczepienie się nie zgodzę a po drugie na pewno nie wybiorę ani 5w1 ani 6w1 a te refundowane będę rozbijala jak już na kilka razy żeby jednorazowo nie dostawał kilku szczepionek... nie jestem do końca za całkowitym nieszczepieniem a bardziej za szczepienie rozsądnym, z głową a nie na ślepo "bo już czas"
lapy im uwale jak mi zaszczepia tosie zaraz po porodzie, po cesarce podpisywalam wszystko bo bylam na pol przytomna. Nie dam sie wiecej.
Dziecko zaszczepie po tyg. Jesli bedzie 100% zdrowe a to zbadam morfologia i moczem. Ja nie bede grac w rosyjska ruletke a juz pisanie ze zaszczepie (wiadomo nie tylko dlatego ale rez dlatego) bo kaczor idiota wproeadzi kare 10 tys wisi mi kolo tylkastraszyc to moze swojego kota
Tosia bedzie szczepiona na nfz i tu nie vhodzi o kasevhodzi o ilosc na raz. Rozbije wszystko maksymalnie w czasie juz pediatrze o tym mowilam.
W polsce i tylko w 2 krajach szczepia zaraz ponporodzie. Dziecko dopiero wyszlo na swiat a juz laduja w nie szczepienia. Chore.
Szczepienia nie sa zle. Zly jest kalendarzzobaczcie ile mysny mieli szczepien ile maja nasze dzieci.
Szczepienie na ospe dla mnie bzdurne. Kuba nie szczepiony przechodzil okej bratabica dostala wszystkie dawki i przechodzila masakrycznie !!!!
[m]alina, magdzia26 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Lura82 wrote:Kompletnie nie zrozumialyscie co miałam na mysli.
Nie mówię, ze oni zle wychowują dzieci, w życiu nie przyszloby mi do glowy zwracac sąsiadom uwagę, ze dzieci glosno sie zachowuja.
Jednak jest to dla nas uciążliwe.
Jak również uważam, ze cos jest nie tak z tym chłopcem. Rozumiem, ze dzieci czasem placza. Ale żeby non-stop i o wszystko?
On ma ponad 4 lata
To mnie teraz pocieszyłaś tym 4-latkiemGaja
27.09.2016 - Aniołek [*] 7tc -
editchen wrote:no nie... no kurde jednak zabiore glos... to jest jeden z podstawowych bledow przeciwnikow szczepien, ze dlaczego szczepieni sie boja... dlatego, ze szczepionka moze ochronic w 100proc, ale moze tez chronic w 90 proc, co powoduje, ze przez nieszczepione towarzystwo sie zarazisz, ale przejdziesz zachorowanie lzej. poza tym jest cos takiego jak zbiorowa odpornosc (odpornosc stada) - wezcie pod uwage, ze nie kazdy moze byc zaszczepiony w danym momencie - wiek, slabsza odpornosc, biezaca infekcja - i wtedy nieszczepiony zaraza. proste jak drut.
sorry, ale moje zdanie jest bardzo radykalne.
Zadna...absolutnie żadna szczepionka nie gwarantuje Ci, że Twoje dziecko nie zachoruje na daną chorobę...dostajesz jedynie gwarancję, że w razie zachorowania na tę chorobę jej przebieg będzie lżejszy PLUS 5% prawdopodobieństwo zachorowania na tę chorobę do 4 tyg (w przypadku szczepionek żywych) i chyba 1% pozostałych szczepionek...polecam PRZECZYTAĆ choć raz jedną ulotkę szczepionki a nie powtarzać utarte slogany...poza tym szczepionki mają swój okres półtrwania itp...ilu dorosłych znacie którzy się doszczepiaja na choroby wieku dziecięcego? jak myślicie oni nie zarażają bo mają już dowód i sa pełnoletni?
w domu mam jedno szczepione dziecko...na wszystko...za gruba kasę...i dwójkę nieszczepioną...jak myslicie...które z moich dzieci zachorowało na ospę? no oczywiście to na nią szczepione...pozostała dwójka śmigała...a jak myślicie, któro dziecko przyjmuje najwięcej antybiotyków, najdłużej choruje itp?
Mam chorego syna i leżałam z nim w szpitalu przez okres 2 lat...niemal ciągiem...i powiem Wam że rotawirusa do szpitala przynosiły tylko szczepione dzieci w okresie kilku dni po 2 dawce...przypadek? moje dzieci miały po 7 raz rotawirusa..młoddy nawet 11 (wszystko stwierdzone z próbek kału) i co? i nic...posrane, za przeproszeniem, pożygane i wsio...a reklama... 5% dzieci z powodu rota umiera...ale nie w Polsce...w Afryce..a dlaczego? bo tam nie ma dostepu do wody i dzieciaki umierają z ODWODNIENIA...w Polsce nie umarło żadne dziecko na rota...a nie zaszczepione ani niezaszczepione...Amus87, k878, magdzia26, ara, wichrowe_wzgórza lubią tę wiadomość
Mama: c 2010; s 2011; c 2012 c 2017;
i aniołków (*) 2009;2014 -
nataliamonika wrote:Przeżyłam dzisiaj chwile grozy, miałam już wizję pobytu w szpitalu do porodu, bo obudziłam się nad ranem z okropnie swędzącymi dłońmi i stopami, na dodatek od dwóch tygodni mnie mdliło, wiec zaraz w głowie zaczęło krążyć widmo cholestazy
Zadzwoniłam do mojego gina, pobiegłam od razu na badania, akurat robią u mnie tez kwasy żółciowe, wiec zrobiłam komplet na wątrobę, wynik był już o 11 i nic nie wyszło. Wszystko na dolnej granicy normy, ale ginekolog kazał powtórzyć za tydzień na wszelki wypadek. Ręce dalej swędzą.