Grudzień 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Eh macie racje dziewczyny - ja to ja. Ale dziecka nie mam prawa tak traktowac.
Ja tez nie mam szans na prace tam, 78beti. Gdyby nie ciaza to od sierpnia bym byla bezrobotna...
Tylko jakies takie rozgoryczenie sie ma w serduchu ze kurde starasz sie a ktos nawet tego nie potrafi docenic.... -
nick nieaktualny
-
Szczesliwa_mamusia wrote:Jacqueline- mój mąż się już śmiał, że jak dziecko będzie miało 15lat, to idzie do pracy, co by ten cały stres i badania w ciąży odpracować
śmiałam się do brzucha, że w takim razie na nie wychodzić do 18stki
Dziś rano ( raniej) słuchałam serduszka i słyszałam jak moje dziecko kręci fiołki. Śmieszny dźwiękjak słychac fiołki?
-
nick nieaktualnyWiesz co, ja fiołki słyszę trochę...hmmm...jak jajka się zaczynają w wodzie gotować i tak delikatnie bulgotaja i obijają się o garnek:) tylko w ten sposób mogę to jakoś obrazowo opisać. Tydzień temu też myślałam, że to gazy, bo to raczej pojedyncze było. Ale zauważyłam, że jak jest gaz to inaczej dźwięk słychać. A dzisiaj miałam wrażenie, że jest spokój i za chwilę obrot-no i to bulgotanie, za chwilę cisza i znowu ten sam dzwiek. Te dźwięki są takie same. Aaa i są w tym miejscu co słyszę serducho. Po przeciwnej stronie tego bulgotania nie słyszę. Za to słyszę jakiś tam Pęcherzyk powietrza. Ale to inny dźwięk. A że w ciąży mojej siostry słyszałam jak mały się kręci w brzuchu, to wiem, że to na pewno to
Wiadomość wyedytowana przez autora: 31 maja 2017, 07:26
chicken lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
emilydread wrote:ddziś śniło mi się że poczułam pierwsze ruchy. Jejku, jak bym chciała żeby to juz takie realne było!
Tez sie nie moge doczekac, ostatnio bylam pewna ze to dzidziul, bo z zuzia sie tak samo zaczynalo, od takuego babelkowania, a tu ciszka od kilku dni, wiec to jezzcze nie to, szkoda, tak sie tego doczekac nie moge. Codziennie sie tak wpatruje w brzuszek i czekam.Wiadomość wyedytowana przez autora: 31 maja 2017, 07:47
-
Podziwiam Was, że chodzicie do pracy, szczególnie jeśli macie mdłości...;/ ale rozumiem , że sytuacje są różne... Ja już od 5 maja jestem na L4 po pierwszym plamieniu. Zaczęłam krwawić w pracy zadzwoniłam do szefa, że do szpitala jadę. Po wszystkim zadzwoniłam do niego i kazał mi odpuścić sobie pracę, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Choć moja nieobecność narobiła niemałego ambarasu... ale cóż, Maluszek najważniejszy
-
nick nieaktualnyLady Savage wrote:Witam sie i ja. Dziewczyny czy Was tez tak pala piersi? Mam wrazenie ze ktos mi to cycka nawkladal w nocy kamieni z ogniska. Pala mnie piersi.
.
-
cześć
mycha, idź na l4.
domyślam się że pracujesz na zastępstwo to tym bardziej ani nikt nie doceni że pracujesz w ciąży a jak przyjdzie ta co ją zastepowałaś to o tobie zapomną... brutalne ale prawdziwe. ile to już u nas dziewczyn na zastępstwo się przewinęło. jedna miała termin na luty a do końca grudnia pracowała. oczywiście od września wraca dziewczyna za którą tamta była no i dla niej braknie miejsca po macierzyńskim...
ja przed pierwszym usg (zanim jeszcze lekarz wykrył krwiaka ) chciałam pracować do czerwca a potem jeszcze od września być może do listopada.
lekarz po usg widząc że nie jestem zadowolona z propozycji l4 wytłumaczył że nie ma co ryzykować życia tego dziecka , tym bardziej że poprzednia ciaza obumarla prawdopodobnie przez krwiaka. tak mi to powiedział że trudno mi było się nie zgodzić. niestety przepadł mi staż na mianowanie a kończyłam juz drugi rok i został ostatni... ale jeśli to ma pomóc dziecku to myślę że mianowanie nie ucieknie i kiedyś je zrobię a na razie rodzina najważniejsza;)
za to dyrekcja na nagłe l4 zareagowała wyjątkowo dobrze. nie było pretenji ani gorszego traktowania. czasami dzwoni i pyta jak się czuję.
----
lady, mnie wczoraj tam strasznie bolały piersi. miałam takie uczucie do 9 tygodnia , potem jakoś mi oklapły i po 12 tygodniu znowu się zrobiły jakby większe i przez to bardziej denerwujące... tęsknię za moim małym rozmiarem A. z tego napuchnietego B/C jedynie mąż zadowolony;)
mi się też wydaje ze przez detektor słychać jak dziecko kopie i się wierci;)Mom of 3
11.2011
11.2017
06.2019 -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
I moje dziecko napedziło mi dzisiaj w nocy strachu. O pierwszej w nocy wylądowałam na izbie przyjęć z plamieniem/krwawieniem.Kilka godzin wcześniej bylam na wizycie u mojego prowadzącego i nic tego nie zapowiadało. Krew zauważyłam dopiero przy wkładaniu tabletki luteiny,która miała być już ostatnią. Na izbie lekarz,który badał,stwierdził dwie małe nadżerki, bardziej przekrwione niż reszta szyjki i to prawdopodobnie winowajcy. Wszystko inne okej, nic się nie odkleja, jak sam powiedział nie ma się do czego przyczepić. Usg prawidłowe, dzieciaczek od czwartku urósł o ponad cm i teraz ma 7,18. Teraz jak wstałam to na wkładce dość spora ilość brunatnej, brazowej krwi, ale nie widać świeżej. Myślę,że mój gin na wizycie mógł zruszyć tkankę, ale nawet mi nie powiedział,że mam jakąś nadżerkę i że takie sytuacje jak plamienia w jej przypadku mogą się zdarzyć. Moze któraś z Was miała nadżerkę w ciąży i wie coś z doświadczenia? Bo u mnie to nie jest wynikiem żadnego zakażenia, może przesz uszkodzenie przy wkładaniu tabletki?Chyba bedę musiała zapisać się do lekarza,do którego chodziłam przed ciążą, tylko dostanie się do niego to jak szóstka w totolotka.
-
Lady - mnie tak kilka razy paliły, przechodziło samo po paru godzinach.
Co do pracy - ja się ciesze, że przez to, że mój 50letnidyrektor od stycznia jest ojcem
- jakoś stał sie bardziej wyrozumiały, bo przedtem straszny szowinista i "nie zatrudniać kobiet bo w ciążę zachodzą". Poszłam do niego 8 maja, powiedziałam co i jak, że nie jest kolorowo, że wysokie ryzyko, ale że jeśli dam radę i się zgodzi, to do urlopu ślubnego (do 9 czerwca) mogłabym pracować z domu i 1-2 w tygodniu na parę godzin przychodzić, żeby być "namacalnie" dla mojego zespołu etc. Zastanawiał sie, czy się zgodzić czy..... wysłać mnie od razu na L4
koniec końców stanęło na pracy z domu, poniedziałki w biurze od 10 do 14 i od 12 czerwca 2 tygodnie urlopu, a od 26 czerwca idę na L4. Obiecałam jeszcze, że dla mojej zastępczyni, zresztą mojej przyjaciłóki i świadkowej
będę w miarę mozliwości dostępna, żeby ją wesprzeć, etc. no i dyrektor wie, że zupełne odcięcie wcale mi dobrze nie zrobi (pracoholizm), a i jak będe w miarę na bieżąco, to będzie łatwiej wrócić. Mój zespół sie przejmuje, dba, żeby mnie stresować
za to inne działy, zwłaszcza niektórzy faceci.... szkoda gadać... więc mimo wszystko czekam już na koniec przyszłego tygodnia.
-
nick nieaktualnyaknelam- w sprawie nadżerki Ci nie pomogę, ale cieszę się,że z dzieciaczkiem wszystko ok. jak masz kontakt do tego poprzedniego lekarza, to spróbuj się z nim skontaktować, powiedz,że jesteś w ciąży i potrzebujesz nagłej konsultacji. Może Cię przyjmie. Mój kobietom w ciąży nie odmawia. Może ten też Ci nie odmówi. Dobrze, że na izbie przyjęć trafiłaś na ludzkiego lekarza
A zostałaś w szpitalu, czy wróciłaś do domu?
-
Szczesliwa_mamusia wrote:aknelam- w sprawie nadżerki Ci nie pomogę, ale cieszę się,że z dzieciaczkiem wszystko ok. jak masz kontakt do tego poprzedniego lekarza, to spróbuj się z nim skontaktować, powiedz,że jesteś w ciąży i potrzebujesz nagłej konsultacji. Może Cię przyjmie. Mój kobietom w ciąży nie odmawia. Może ten też Ci nie odmówi. Dobrze, że na izbie przyjęć trafiłaś na ludzkiego lekarza
A zostałaś w szpitalu, czy wróciłaś do domu?
Wróciłam do domu. A lekarz, który mnie przyjmował sprawiał na początku wrażenie gburowatego, ale chyba bardziej był zmęczony, bo w trakcie i po badaniu odpowiadał cierpliwie na wszystkie pytania i moją panikę. Zbadał dokładnie i oprócz tej nadżerki nic niepokojącego nie zobaczył. Mam brać nospę i jeszcze na razie nie przerywać luteiny. Nie widział powodu dla którego musiałby mnie zostawić w szpitalu. Mam obserwować czy nic się nie dzieje, a tak jak pisałam wcześniej, mam tylko lekkie brunatne plamienie, więc myślę,że to krew z wczoraj, żadnej nowej, czerwonej nie ma. Ale co się najadłam strachu to moje. Zresztą jak każda z nas.editchen lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny z krwawieniami, ja trzymam kciuki by już Was więcej nie straszyło, jejku sama pewnie bym się panicznie bała jakby się coś takiego odpukać wydarzyło. Mocno mocno kciukam.
U mnie to palenie piersi, przeszło, wzięłam Zuzię i poszłam do źłobka, nie wiem czy ten szalejący zimny wiatr, czy po prostu od tak przeszło, ale przeszłoDobrze wiedzieć, że nie tylko ja miałam "palące piersi". Już myślałam, że może jakieś zapalenie kanalików mlekowych czy co.