Kwietniowe maluszki 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Kiwona dzielna kobieta z Ciebie.
Mój tata zmarł jak miałam 10 lat a siostra 17, więc byłyśmy już duże. Z kasą było cienko. Do dzisiaj został jakiś dziwny strach, że nie mam kasy. Jak o tym myślę to od razu mnie żołądek boli i do łazienki.
Ja do lekarza też chodzę z karteczką pytań, jeszcze zaznaczam odpowiedzi bo ze stresu ważenia mogę zapomnieć co mi powiedział.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 stycznia 2019, 09:47

-
nick nieaktualnyNa pewno wpłynął. Ale szczerze jak twoja dieta tak wygląda to nie dziwne że chudniesz. I aż dziwne że nie masz ketonów w moczu.Fasolka77 wrote:co znaczy 95/90
? mierzysz 2x z jakąś przerwą czy z 2 palców?
codziennie rano mierzysz o jednej porze? ile masz przerwy między kolacją a pomiarem?
wczoraj miałam dziwny dzień jedzeniowy.. I i II śniadanie ok ale potem pojechałam na rehab i zakupy i zjadłam "na obiad" 2 batony "fit" i mały jogurt.. nie mierzyłam cukru.. wróciłam do domu i zjadłam obfity podwieczorek po ok 4h od obiadu.... cukier ok... kolacja... łosoś, bataty, zielona fasola z pary... i jabłko... cukier po 1h ok... i zjadłam jeszcze 2 mandarynki bo byłam głodna... zastanawiam się czy taki dziwny dzień jedzeniowy mógł wpłynąć na wynik rano.... -
nick nieaktualnyPolecam poszukac opinii a może twój ginekolog ma kogo polecić. Spokojnie poczekaj na wyniki krzywejBlue2019 wrote:To w sumie powinnam się umówić już na wizytę do diabetologa żeby jak najszybciej pójść ?? Bo w sumie im szybciej zacznę to kontrolować tym będę szybciej wiedzieć co i jak. Matko skąd tu wiadomo jako diabetolog u mnie ejstbdibry
Blue2019 lubi tę wiadomość
-
Różnie się może nasz los potoczyć. Ja nikomu nie żałuję pieniędzy, nie zazdroszczę, gdybym miała z czego czerpać, to każdemu bym dała i po 2000+. Ja po prostu widzę tyle niesprawiedliwości w wypłacaniu tych wszystkich świadczeń, że krew mnie czasem zalewa. Ale szkoda nerwów, głową muru nie przebiję.Tunia76 wrote:Kiwona dzielna kobieta z Ciebie.
Mój tata zmarł jak miałam 10 lat a siostra 17, więc byłyśmy już duże. Z kasą było cienko. Do dzisiaj został jakiś dziwny strach, że nie mam kasy. Jak o tym myślę to od razu mnie żołądek boli i do łazienki.
Ja do lekarza też chodzę z karteczką pytań, jeszcze zaznaczam odpowiedzi bo ze stresu ważenia mogę zapomnieć co mi powiedział.
-
Dokładnie, obecnie cukrzyca w ciąży jest bardzo popularna. Jak byłam w poradni patologii, to dużo dziewczyn mialo glukometry i mierzylo cukier. Przyznam, że wtedy mnie to mocno zszokowało. Teraz to już normalka.Paula 90 wrote:Swoją drogą powiem Wam Dziewczyny że ja się nigdy nie spodziewałam że cukrzyca jest tak powszechnym problemem w ciąży.
Myślałam sobie na początku że jestem jakaś wybrakowana że nawet dziecku dobrych warunków nie umiem stworzyć, była tragedia w mojej głowie.
A wygląda na to że to jest bardziej powszechne niż mdłości w ciąży.

-
Fasolka - u mnie różnice są co chwilę. Ja mierze cukier po prostu jak wstanę. Nie ma szans żebym wstawała z budzikiem albo czekała do zmierzenia cukru jak jestem głodna[/QUOTE]
to chyba zwiększę dawkę... tak, żebym się nie denerwowała i o której wstanę to ma być <90
Fasolka77

-
nick nieaktualny
-
Wiesz juz ze skończysz na insulinie. Takze zapewne wtedy wszystko sie unormuje. Nie stresuj sie. Cukier masz wysoki ale Ty wiesz ze chorujesz na cukrzyce. Poradzicie sobie.MamaAga85 wrote:W pierwszej ciąży też bez cukrzycy a córka 3960g się urodziła...
Nie będę sie nakręcac bo czuje się mega zestresowana a przez to i ciśnienie mi skacze...
Ide jesscze oko zamknąć
Fasolka77 lubi tę wiadomość
-
Tez sie balam. A najgorzej jak Ci kilka osob pisze i tlucze do glowy a ty sobie z tym jeszcze sama wewnetrznie bie poradzilas. Ja czulam taka presje.. To mnie podlamywalo strasznie ale wrzucilam na luz. Co ma być to bedzie. Zmiana lekarzy i czuje sie lepiej. I o ile moje cukry sa jakies dziwnie nizsze to moj lekarz nie laduje mi insuliny tak jak ma to Paula czy Fasolka i ja mu ufam i nawet sie nie zastanawiam nad tym dlaczego one tak a ja nie. Pilnuje swojej wagi, tego co jem on to widzi ze sie staram. Gdyby mi powiedzial ze juz musze.. Trudno to bym sie musiala troszke po nakluwac. Mam już stwardniale opuszki od glukometra to co mi robi różnicę kolejna igielka.Blue2019 wrote:Karmelka90
Masz rację ja tak bardzo się boję.tej cukrzycy że już sama siebie tłumaczę. Boję.sie
Blue2019, Misiabella lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyDaffi
Masz rację rozmawiałam z polozna przed chwilą.to mówi żeby się nie stresować poczekać.na wyniki , bo lekko podwyższony jest ten na.czczo ale to będzie do obserwacji i wszystko się da nie mam.sie martwić.
Mam nadzieję bo najgorsze jest to że jak by się rozkrecilo i nie daj boże insulinę bym.miala.to nie mogę rodzić u mnie w mieście bo jestem.do cc tylko muszę.jechac do.duzego miasta gdzie szpital jest o zakresie 3.referencyjnosci dlatego się przerazilam -
nick nieaktualny
-
Karmelllka90 wrote:Fasolka77 a twoja diabetolog jakie cukry kazała ci utrzymywać? Słuchaj swojej pani doktor ona wie najlepiej jakie dla ciebie wartości będą najlepsze.
Mój doktorek patrząc na wszystkie moje wyniki od początku ciąży, analizując moja wagę IO oraz cały notesik z pomiarami powiedział że mam się absolutnie nie przejmowac jak raz czy dwa razy na tydzień mam skok cukru w granicach 90-95 bo to w żaden sposób nie wpływa na dziecko, zwlaszcza patrząc na wagę dziecka i ilość wód płodowych.
Nie potrzebnie macisz sobie w głowie kilkoma pomiarami. Z tego co wiem masz zwiększać insulinę więc spokojnie zwiększaj i dojdziesz do normy. Ja mam na czczo glownie wartości 81-87 niezaleznie od godziny codziennie budzę się inaczej
no to masz super.. a jak już jestes na granicy +- 90 to już się zaczynasz zastanawiać... no takie 97 o 7 to lipa... tak jak przed insuliną... zwiększę dawkę i już... tylko jem śniadanie o 8 dopiero i jak przywalę więcej insuliny i cukier ok 8 będzie za niski to tez chujowo... gdzie jest ten złoty środek...?
kto u Ciebie stwierdził IO jak Ty masz takie ładne cukry na czczo?
Fasolka77

-
Ja robię zaległą galaretkę z wczoraj, truskawkową z herbatnikami
A zaraz czas na drugie śniadanie.
Trochę sie martwie (troche bardzo), bo wstępna diagnoza mechanika, że coś z wtryskami mamy. A to nie jest ani tania ani łatwa w naprawie sprawa
Oczywiscie, po 1 dniu testowania auta, mechanicy nie zauwazyli takich problemów, które zgłaszalismy, tak jest często. Ja nie jeden raz się wściekałam oddajac auto do mechaniora, że mi oddwalali i "Pani, nic tam się nie dzieje, u nas nie słychać stukania..." Po czym wsiadałam do auta i już odjeżdżając spod warsztatu słyszałam to, o czym im mówiłam 
Kurde no, teraz tyle wydatków... Najchętniej to bym kupila inne auto, ale to kupiliśmy lekko ponad rok temu, wzięłam na nie kredyt, sporo włożyliśmy, bo wiadomo że jak się używkę kupuje to trzeba powymieniać sporo części itd. Ech. -
Jak przyjechałam na studia do Krakowa starałam się o stypendium socjalne. Na UJ niestety ciężko było się załapać. Okazało się, że jestem za bogata, bo mama pracowała a ja miałam rodzinne po ojcu. Dzieci bogatych rodziców stypendium socjalne dostały, bo przecież ich firmy prywatne dochodu żadnego nie miały. Ja miałam wyliczone ile mogę wydać na dzień, o ubraniach mogłam zapomnieć. A tamci śmiali mi się w twarz, no tak biedota ze wsi nie umie kombinować.Kiwona wrote:Różnie się może nasz los potoczyć. Ja nikomu nie żałuję pieniędzy, nie zazdroszczę, gdybym miała z czego czerpać, to każdemu bym dała i po 2000+. Ja po prostu widzę tyle niesprawiedliwości w wypłacaniu tych wszystkich świadczeń, że krew mnie czasem zalewa. Ale szkoda nerwów, głową muru nie przebiję.
Dlatego nienawidzę tych wszelkich zasiłków typu 500+. Mój szwagier ma kasy w kur...wę, ale nic nie wykazuje. Mają 4 dzieci, dostają 500 na każde, bo taka bieda, dodatkowo jakieś zasiłki, bo żona na wychowawczym. Wybudowany nowy dom, samochód z salonu za 170 000, taka bieda. A przeciez takich jak on w Polsce jest wielu.
Oczywiście że są rodziny, którym ta pomoc naprawdę się należy i kasa idzie na dzieci, a nie na papierosy i alkohol. Ale warunki przyznawania powinny być zmienione.
Przepraszam, że tak mi się ulało.
Ale moje studia minęły i stwierdzam, że to i tak były najlepsze moje lata.

-
Tunia76 wrote:Jak przyjechałam na studia do Krakowa starałam się o stypendium socjalne. Na UJ niestety ciężko było się załapać. Okazało się, że jestem za bogata, bo mama pracowała a ja miałam rodzinne po ojcu. Dzieci bogatych rodziców stypendium socjalne dostały, bo przecież ich firmy prywatne dochodu żadnego nie miały. Ja miałam wyliczone ile mogę wydać na dzień, o ubraniach mogłam zapomnieć. A tamci śmiali mi się w twarz, no tak biedota ze wsi nie umie kombinować.
Dlatego nienawidzę tych wszelkich zasiłków typu 500+. Mój szwagier ma kasy w kur...wę, ale nic nie wykazuje. Mają 4 dzieci, dostają 500 na każde, bo taka bieda, dodatkowo jakieś zasiłki, bo żona na wychowawczym. Wybudowany nowy dom, samochód z salonu za 170 000, taka bieda. A przeciez takich jak on w Polsce jest wielu.
Oczywiście że są rodziny, którym ta pomoc naprawdę się należy i kasa idzie na dzieci, a nie na papierosy i alkohol. Ale warunki przyznawania powinny być zmienione.
Przepraszam, że tak mi się ulało.
Ale moje studia minęły i stwierdzam, że to i tak były najlepsze moje lata.
Mam podobne doświadczenia. Na studiach dziennych miałam na roku większość takich cwaniaczków, których starszy mieli firmy i zero dochodu, jechali na socjalu i bujali się wypasionymi brykami, a ja ledwo miałam na bilet na tramwaj... Rozumiem Twój wkurw Tunia.
Tunia76 lubi tę wiadomość
-
Niestety tak to z używanymi autami.Kiwona wrote:Ja robię zaległą galaretkę z wczoraj, truskawkową z herbatnikami
A zaraz czas na drugie śniadanie.
Trochę sie martwie (troche bardzo), bo wstępna diagnoza mechanika, że coś z wtryskami mamy. A to nie jest ani tania ani łatwa w naprawie sprawa
Oczywiscie, po 1 dniu testowania auta, mechanicy nie zauwazyli takich problemów, które zgłaszalismy, tak jest często. Ja nie jeden raz się wściekałam oddajac auto do mechaniora, że mi oddwalali i "Pani, nic tam się nie dzieje, u nas nie słychać stukania..." Po czym wsiadałam do auta i już odjeżdżając spod warsztatu słyszałam to, o czym im mówiłam 
Kurde no, teraz tyle wydatków... Najchętniej to bym kupila inne auto, ale to kupiliśmy lekko ponad rok temu, wzięłam na nie kredyt, sporo włożyliśmy, bo wiadomo że jak się używkę kupuje to trzeba powymieniać sporo części itd. Ech.
My mamy staruszka, ale obecnie funduszy brak. A marzy mi się nowsze.






