Kwietniowe maluszki 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Karmelllka90 wrote:Dziewczyny drętwieją wam ręce? Z moja prawa dzisiaj jakis dramat
może źle spałaś Karmellka? mnie czasem swędzą dłonie od zewn. strony.. mam nawet taką jakby lekka egzemę... a nigdy tego wcześniej nie miałam... zastanawiam się czy nie od rękawiczek jednorazowych....Fasolka77
-
Tak dretwieja, ale głównie w nocy jak śpię na boku.Starania od 2015
👩 37 lat, hashimoto, IO, bielactwo, AMH - 1,12
👨🏻 38 lat, oligoteratozoospermia
Kariotypy OK
2018
1 IUI - ❌ 2 IUI -❌ 3 IUI -cb
4 IUI - ❤️
Kwiecień 2019 - mamy synka
2024 powrót do kliniki
Sierpień
Podejście do IUI - brak dawki inseminacyjnej- rezygnacja z IUI
Wrzesień
I procedura ICSI długi protokół
Październik
💉7🥚 4 dojrzałe
4 blastki 4BB
PGT-A 3 z wadami genetycznymi, 1 nieinformatywny
Grudzień
10.12. transfer nieinformatywnego
7dpt beta 3, 13dpt beta <0,2
Styczeń 2025
II procedura, długi protokół, hbIMSI
Punkcja 14.02. Pobrano 5🥚 1❄️5BB -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyDziewczyny ja też mam niby cukrzycę bo na czczo miałam 95, po 1h 155, a po 2 h 125 i przez ten wynik na czczo dostałam glukometr i zalecenia pilnowania się z jedzeniem. Początkowo też się wystraszylam, popłakałam i bardzo poważnie podeszlam do tematu... W tydzień schudłam 3 kg. Teraz widzę że to była przesada... Ja na czczo cukry mam średnio od 75 do 85, chyba raz miałam 89. Godzinę po śniadaniu średnio 85-110, po obiedzie od 100 do 135, po kolacji od 90 do 120. Generalnie cukier wywala mi jedynie po słodkim. Wtedy mam około 135 lub więcej. 140 przekroczyłam tylko raz jak młoda trafiła do szpitala więc to wina stresu... O insulinie nawet nie myślę bo takie cukry moim zdaniem są bardzo ładne. A jem normalnie, nawet po białym pieczywie czy owocach, a także białym makaronie mam cukier w normie więc bez przesady... Jedyne czego pilnuje to jedzenie co około 3 h. Myślę, że przy naszych poziomach cukrow, nie ma się czego bać ale kontrolować trzeba
Dziewczyny a mialyscie robione próby wątrobowe w ciąży? Bo ja nie i zastanawiam się czy zrobić... Ostatnio natknąłan się na artykuł o zatruciu ciążowym i jednym z objawów jest swędzenie skóry... Ja miałam strasznie wysuszona skórę więc myślałam że to swędzenie od tego ale teraz jest lepiej a dalej swedza mnie ręce, nogi, brzuch i plecy... Boję się czy wszystko jest ok... Orientujecie się jakie badania zrobić w tym kierunku?
Stresant moja mama dokładnie taka sama... Tylko kościół i cmentarz, zięć zły bo do kościoła nie chce chodzić... Więc doskonale Cię rozumiem. Ogólnie odkąd się Kinia urodzila to co roku przed światami robi mi akcje żeby mi ten czas zepsuć... Moja babka co roku przed świętami trafiala do szpitala, a ta się kłóci. Ale nie popsuje mi tych świąt. Wybaczalam wiele razy i rękę wyciągalam, pomagałam ale zero podziękowania tylko kolejne wyrzuty i straszenie, że któreś z moich dzieci umrze... Teraz miarka się przebrala. Ja się pierwsza nie odezwę, chociaż to moja matka i jej się należy szacunek to uważam że mi też się szacunek należy i mówienie tego co ona mówi jest nie na miejscu... Niech sobie myśli co chce ale zatrzyma to dla siebie.
A ja dziś robię zakwas z buraków, ciekawe czy mi wyjdziei codziennie sobie sprzątam jedno pomieszczenie w domu, żeby zrobić generalne porządki przed świętami
-
Witam się i ja..Nie odzywałam się bo jakoś wyjątkowo dużo na głowie...Ale czytałam Was
Daffi łącze się w bólu z tym co przeżyłaś ze swoją córką...
Moja córka tuż przed wakacjami zaczęła źle się czuć...Osłabiona i taka niemrawa jak nie Ona plus pojawił się gigantyczny ból brzucha.Umiejscowiony ewidentnie w dolnej części brzucha ale jak już był i się nasilał to rozlewał się na cały brzuch.Pediatra początkowo mówił,że to stres(stres w wakacje?)później,że może coś ciężkiego zjadła a na końcu, ze to być może zapowiedź miesiączki...
Kiedy kolejne tabletki przeciwbólowe i Buscopan plus Nospa nie zdawały egzaminu bo ten ból po Nurofenie znikał Max na 2godz pojechaliśmy do kliniki na SOR.Poczatkowo brano pod uwagę zapalenie wyrostka ale po badaniach wykluczono tak jak i zapalenie pęcherza.Problemem było też to,że córka od 4 dni nie była w toalecie się wypróżnić.Zeobiono jej lewatywe i jak po 3 godzinach leżenia Ona poczuła ulgę-wypuszczono Nas do domu.Na drugi dzień to samo plus od rana Mała zaczęła mówić o swędzeniu w okolicach odbytu...Wtedy już skojarzenie było jedno.Od razu lekarz włączył leczenie na owsiki.
Dziecko w końcu odżyło;)Ja w domu szalałam z codziennym praniem i prasowaniem plus odkażaniem wszystkiego a Ona coraz lepiej się czuła.Bol brzucha zniknął całkowicie.
Jaki to cudowny widok widzieć Kiedy dziecko w końcu nie cierpi.Zwłaszcza,że ja patrząc na Nią widziałam jak skręca się z bólu,wije w łóżku i kompletnie nie ma mowy ani o spaniu ani o zabawie ani o jedzeniu...Ona płakała a ja razem z Nią...Momentami myślałam,ze może ma to co ja przeszłam dwa lata wcześniej-zapalenie trzustki-wtedy ciągle gadałam ze wolę urodzić niż tak cierpieć Kiedy nic mi nie pomagalo a ja mdlalam z bólu...No ale badania krwi u Niej to wykluczyły...
Wszystko było jak się wydawało na dobrej drodze do powrotu do normalności...Ale tak nie było i nie jest...Leczenie pomaga u Niej na Max 4 tygodnie i te paskudne owsiki znowu wracają...
Aktualnie wiem już,że od wczoraj ma je znowu...
Brak mi już sił i pomysłów na Jej leczenie...
Jutro idziemy znowu do lekarza i będę żądała zmiany preparatu bo widocznie Pyrantelum jest zupełnie nie skuteczne...
Całe szczęście,że przy tym wszystkim nie boli Ją brzuch...Ale na myśl o tym,że znowu czekać będzie codzienne pranie,prasowanie i odkażanie robi mi się słabo...Zwłaszcza, ze to nie lato i wszystko schnie jak schnie...Ale wiem i cieszę się,że moje dziecko nie cierpi...
Na dodatek nie mam pojęcia jak to właśnie naprawdę jest z ew.leczeniem u ciężarnych...Dwa poprzednie razy leczona była tylko córka.Ale lekarz z góry założył,że przy kolejnym razie należy leczyć już wszystkich łącznie ze mną...
Sprawdzałam w necie i Pyrantelum i inne leki na owsiki są lekami kategorii C w ciazy...
Ja nie mam objawów,mąż w sumie też nie.O ile On może zapobiegawczo to ja się nie zgodzę i nie mam pojęcia jak to wtedy wygląda ze skutecznością leczenia całej rodziny jeżeli tylko ja bym nie wzięła leków...
Wydaje mi się,że objawów tego paskudztwa nie można nie zauważyć no ale właśnie tu pojawia się pytanie-czy naprawdę jest tak,że ciężarna jeżeli już ma owsiki to w ogóle Jej nie leczą?!
Wg standardu u mnie-leczą bo to drugi trymestr-tak mówi pediatra,ginekolog-ze nie...
Daffi a jak jest u Ciebie?Wiem,że nie wzięłaś jako jedyna z rodziny.Co mówił lekarz na temat skutecznosi leczenia?
Przepraszam Was za ten "elaborat" ale od wczoraj przez głowę pełną tych wszystkich wątpliwości znowu nie mogę spać...Martwię się tym wszystkim... -
estrella wrote:Dziewczyny ja też mam niby cukrzycę bo na czczo miałam 95, po 1h 155, a po 2 h 125 i przez ten wynik na czczo dostałam glukometr i zalecenia pilnowania się z jedzeniem. Początkowo też się wystraszylam, popłakałam i bardzo poważnie podeszlam do tematu... W tydzień schudłam 3 kg. Teraz widzę że to była przesada... Ja na czczo cukry mam średnio od 75 do 85, chyba raz miałam 89. Godzinę po śniadaniu średnio 85-110, po obiedzie od 100 do 135, po kolacji od 90 do 120. Generalnie cukier wywala mi jedynie po słodkim. Wtedy mam około 135 lub więcej. 140 przekroczyłam tylko raz jak młoda trafiła do szpitala więc to wina stresu... O insulinie nawet nie myślę bo takie cukry moim zdaniem są bardzo ładne. A jem normalnie, nawet po białym pieczywie czy owocach, a także białym makaronie mam cukier w normie więc bez przesady... Jedyne czego pilnuje to jedzenie co około 3 h. Myślę, że przy naszych poziomach cukrow, nie ma się czego bać ale kontrolować trzeba
Dziewczyny a mialyscie robione próby wątrobowe w ciąży? Bo ja nie i zastanawiam się czy zrobić... Ostatnio natknąłan się na artykuł o zatruciu ciążowym i jednym z objawów jest swędzenie skóry... Ja miałam strasznie wysuszona skórę więc myślałam że to swędzenie od tego ale teraz jest lepiej a dalej swedza mnie ręce, nogi, brzuch i plecy... Boję się czy wszystko jest ok... Orientujecie się jakie badania zrobić w tym kierunku?
Stresant moja mama dokładnie taka sama... Tylko kościół i cmentarz, zięć zły bo do kościoła nie chce chodzić... Więc doskonale Cię rozumiem. Ogólnie odkąd się Kinia urodzila to co roku przed światami robi mi akcje żeby mi ten czas zepsuć... Moja babka co roku przed świętami trafiala do szpitala, a ta się kłóci. Ale nie popsuje mi tych świąt. Wybaczalam wiele razy i rękę wyciągalam, pomagałam ale zero podziękowania tylko kolejne wyrzuty i straszenie, że któreś z moich dzieci umrze... Teraz miarka się przebrala. Ja się pierwsza nie odezwę, chociaż to moja matka i jej się należy szacunek to uważam że mi też się szacunek należy i mówienie tego co ona mówi jest nie na miejscu... Niech sobie myśli co chce ale zatrzyma to dla siebie.
A ja dziś robię zakwas z buraków, ciekawe czy mi wyjdziei codziennie sobie sprzątam jedno pomieszczenie w domu, żeby zrobić generalne porządki przed świętami
-
Paula narobiłaś mi smaka na serniczek i wyciągnęłam męża do ulubionej cukierni po sernik i inne pyszności do kawy
.
Paula 90, martusiawp lubią tę wiadomość
Starania od 2015
👩 37 lat, hashimoto, IO, bielactwo, AMH - 1,12
👨🏻 38 lat, oligoteratozoospermia
Kariotypy OK
2018
1 IUI - ❌ 2 IUI -❌ 3 IUI -cb
4 IUI - ❤️
Kwiecień 2019 - mamy synka
2024 powrót do kliniki
Sierpień
Podejście do IUI - brak dawki inseminacyjnej- rezygnacja z IUI
Wrzesień
I procedura ICSI długi protokół
Październik
💉7🥚 4 dojrzałe
4 blastki 4BB
PGT-A 3 z wadami genetycznymi, 1 nieinformatywny
Grudzień
10.12. transfer nieinformatywnego
7dpt beta 3, 13dpt beta <0,2
Styczeń 2025
II procedura, długi protokół, hbIMSI
Punkcja 14.02. Pobrano 5🥚 1❄️5BB -
MamaAga85 wrote:Witam się i ja..Nie odzywałam się bo jakoś wyjątkowo dużo na głowie...Ale czytałam Was
Daffi łącze się w bólu z tym co przeżyłaś ze swoją córką...
Moja córka tuż przed wakacjami zaczęła źle się czuć...Osłabiona i taka niemrawa jak nie Ona plus pojawił się gigantyczny ból brzucha.Umiejscowiony ewidentnie w dolnej części brzucha ale jak już był i się nasilał to rozlewał się na cały brzuch.Pediatra początkowo mówił,że to stres(stres w wakacje?)później,że może coś ciężkiego zjadła a na końcu, ze to być może zapowiedź miesiączki...
Kiedy kolejne tabletki przeciwbólowe i Buscopan plus Nospa nie zdawały egzaminu bo ten ból po Nurofenie znikał Max na 2godz pojechaliśmy do kliniki na SOR.Poczatkowo brano pod uwagę zapalenie wyrostka ale po badaniach wykluczono tak jak i zapalenie pęcherza.Problemem było też to,że córka od 4 dni nie była w toalecie się wypróżnić.Zeobiono jej lewatywe i jak po 3 godzinach leżenia Ona poczuła ulgę-wypuszczono Nas do domu.Na drugi dzień to samo plus od rana Mała zaczęła mówić o swędzeniu w okolicach odbytu...Wtedy już skojarzenie było jedno.Od razu lekarz włączył leczenie na owsiki.
Dziecko w końcu odżyło;)Ja w domu szalałam z codziennym praniem i prasowaniem plus odkażaniem wszystkiego a Ona coraz lepiej się czuła.Bol brzucha zniknął całkowicie.
Jaki to cudowny widok widzieć Kiedy dziecko w końcu nie cierpi.Zwłaszcza,że ja patrząc na Nią widziałam jak skręca się z bólu,wije w łóżku i kompletnie nie ma mowy ani o spaniu ani o zabawie ani o jedzeniu...Ona płakała a ja razem z Nią...Momentami myślałam,ze może ma to co ja przeszłam dwa lata wcześniej-zapalenie trzustki-wtedy ciągle gadałam ze wolę urodzić niż tak cierpieć Kiedy nic mi nie pomagalo a ja mdlalam z bólu...No ale badania krwi u Niej to wykluczyły...
Wszystko było jak się wydawało na dobrej drodze do powrotu do normalności...Ale tak nie było i nie jest...Leczenie pomaga u Niej na Max 4 tygodnie i te paskudne owsiki znowu wracają...
Aktualnie wiem już,że od wczoraj ma je znowu...
Brak mi już sił i pomysłów na Jej leczenie...
Jutro idziemy znowu do lekarza i będę żądała zmiany preparatu bo widocznie Pyrantelum jest zupełnie nie skuteczne...
Całe szczęście,że przy tym wszystkim nie boli Ją brzuch...Ale na myśl o tym,że znowu czekać będzie codzienne pranie,prasowanie i odkażanie robi mi się słabo...Zwłaszcza, ze to nie lato i wszystko schnie jak schnie...Ale wiem i cieszę się,że moje dziecko nie cierpi...
Na dodatek nie mam pojęcia jak to właśnie naprawdę jest z ew.leczeniem u ciężarnych...Dwa poprzednie razy leczona była tylko córka.Ale lekarz z góry założył,że przy kolejnym razie należy leczyć już wszystkich łącznie ze mną...
Sprawdzałam w necie i Pyrantelum i inne leki na owsiki są lekami kategorii C w ciazy...
Ja nie mam objawów,mąż w sumie też nie.O ile On może zapobiegawczo to ja się nie zgodzę i nie mam pojęcia jak to wtedy wygląda ze skutecznością leczenia całej rodziny jeżeli tylko ja bym nie wzięła leków...
Wydaje mi się,że objawów tego paskudztwa nie można nie zauważyć no ale właśnie tu pojawia się pytanie-czy naprawdę jest tak,że ciężarna jeżeli już ma owsiki to w ogóle Jej nie leczą?!
Wg standardu u mnie-leczą bo to drugi trymestr-tak mówi pediatra,ginekolog-ze nie...
Daffi a jak jest u Ciebie?Wiem,że nie wzięłaś jako jedyna z rodziny.Co mówił lekarz na temat skutecznosi leczenia?
Przepraszam Was za ten "elaborat" ale od wczoraj przez głowę pełną tych wszystkich wątpliwości znowu nie mogę spać...Martwię się tym wszystkim...
Co do ciezarnych obstawiam ze moj gin będzie na nie a pediatra corki byl na tak. Twierdzi ze nie wchlania sie do krwiobiegu. A na ulotce jak byk napisane ze wchlania sie <5%.do tego przy tym leku nie wolno tlustych rzeczy, masla, smalcu wedlin czy fastfood bo pozwalamy na przyswojenie wiekszej części leku do krwiobiegu i wtedy te nieszczęsne akutki uboczne moga nas dopasc a jest ich nie mało.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 grudnia 2018, 12:08
-
Daffi wrote:Doskonale cie rozumiem. Ja nie wzielam i nawet jesli ginekolog mi zezwoli to nie wezme. Ja postawilam na kapuste kiszona i pestki dyni. Reszta juz odrobaczona. Niestety nie pociesze Cie bo owsiki to trudny temat. Jedni maja i po kuracji znikaja na zawsze a inni jak np my co wyleczymy po 3-4mcach znow i tak nawet do 2-3lat. Z tego co wiem owsikow nie wolno leczyc ciagle tym samym bo one sie uodparniaja na leki. I jeśli wczesniej bylo pyrantelum tak jak i u nas tak teraz mamy zentel. Co kuracje trzeba cos innego byle nie pod rzad to samo.
Co do ciezarnych obstawiam ze moj gin będzie na nie a pediatra corki byl na tak. Twierdzi ze nie wchlania sie do krwiobiegu. A na ulotce jak byk napisane ze wchlania sie <5%.do tego przy tym leku nie wolno tlustych rzeczy, masla, smalcu wedlin czy fastfood bo pozwalamy na przyswojenie wiekszej części leku do krwiobiegu i wtedy te nieszczęsne akutki uboczne moga nas dopasc a jest ich nie mało.
Dlatego właśnie jutro od razu powiem,że tym razem inny lek MUSI Jej wypisać...
A co do kapusty kiszonej i ogólnie kiszonek-u nas ich nie ma...
Jedyne co to pestki dyni i je jedliśmy plus całkowicie odstawienie słodkiego a i tak wróciło...Ręce opadają...
Córki pediatra też mówił,że ja powinnam bo nie przenika przez łożysko a ginekolog to wyśmiala...Ulotka mówi sama za siebie...
-
nick nieaktualnyNie cierpię sprzątać. A dopiero skończyliśmy z mężem przedpokój. Ale tak to jest jak sie przy meblowaniu stawiało na wygląd a nie wygodę
Teraz leżę, bo plecy już boląNajlepsze jest to, że mąż wyniósł pełny wór moich butów głownie szpilek które były jeszcze z metkami
czyli z ubrankami mojej małej bedzie tak samo.
W takim tempie sprzątanie nie wiem czy się do świat wyrobimy -
nick nieaktualnyMamaAga85 wrote:Dzięki Daffi za szybką odpowiedź...
Dlatego właśnie jutro od razu powiem,że tym razem inny lek MUSI Jej wypisać...
A co do kapusty kiszonej i ogólnie kiszonek-u nas ich nie ma...
Jedyne co to pestki dyni i je jedliśmy plus całkowicie odstawienie słodkiego a i tak wróciło...Ręce opadają...
Córki pediatra też mówił,że ja powinnam bo nie przenika przez łożysko a ginekolog to wyśmiala...Ulotka mówi sama za siebie...
A w polskich sklepach? Tam moja siostra kupuje zawsze -
Karmelllka90 wrote:Nie cierpię sprzątać. A dopiero skończyliśmy z mężem przedpokój. Ale tak to jest jak sie przy meblowaniu stawiało na wygląd a nie wygodę
Teraz leżę, bo plecy już boląNajlepsze jest to, że mąż wyniósł pełny wór moich butów głownie szpilek które były jeszcze z metkami
czyli z ubrankami mojej małej bedzie tak samo.
W takim tempie sprzątanie nie wiem czy się do świat wyrobimy
ja nie sprzątamtzn jakoś generalnych porządków nie robię... tylko tak standardowo
mam cały czas nadzieję, że na święta pojadę do rodziców
Fasolka77
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyJa mam zasadę że choinkę wstawiam jak mieszkanie błyszczy i pozbędę się zalegających staroci, książek, których nie czytam, ciuchów, których nie noszę.
Więc powolutku ogarniam, żeby na przyjęcie choinki za tydzień w sobotę było już pięknie i pachniało świętamimalutka_mycha, martusiawp, B_002 lubią tę wiadomość
-
Laski, ja tak na szybko a propos pestek z dyni. U Pana tabletki czytałam, że one działają tylko świeże, że te suszone i tka nic nie pomogą. Tak ich uczono na studiach farmaceutycznych. Więc ten...
Współczuję owsikow, syn miał raz i o dziwo szybko się pozbylismy.
Moja kotka czuje się źle, ja już nie wyrabiam. Już nie zdąża do kuwety i potrafi zapaskudzic podłogę, jak jestem sama to muszę to posprzątać a potem się wietrzy cały dzień. A kuwety można by szorowac 3 razy dziennie a i tka smród niesamowity. A przecież jest cały czas na lekach. Niknie mi w oczach. Rozważam uśpienie jej, choć na samą myśl wyje
U mnie problemów ciąg dalszy. Pisałam Wam, że mam z mężem kłopot, nie chce się wydawać w szczegóły ale zawiodłam się na nim bardzo, naprawdę bardzoA do tego dzisiaj rano miał stluczke, z jego winy. Wybuchłam. Nie wytrzymałam i zrobiłam mu awanturę. Przez jego głupotę i słabości mamy problemy finansowe, gdzie ja kurde, żeby ppdratowac budżet, zdecydowałam się na pracę do lutego... A ten sobie jaja robi jakieś. No nie wytrzymałam. Dopadła mnie już bezsilność
nie mam ochoty na porządki świąteczne, nie chce mi się myśleć o urządzaniu mieszkania dla dziecka, nie mam siły robić wyprawki... Po prostu mam doła jak rów Mariański i ciągle na nowo dostaje po dupie
Przepraszam za te żale, ale nawet nie mam siły pogadać o tym z przyjaciółką... Przerasta mnie to wszystko
-
MamaAga85 wrote:Dzięki Daffi za szybką odpowiedź...
Dlatego właśnie jutro od razu powiem,że tym razem inny lek MUSI Jej wypisać...
A co do kapusty kiszonej i ogólnie kiszonek-u nas ich nie ma...
Jedyne co to pestki dyni i je jedliśmy plus całkowicie odstawienie słodkiego a i tak wróciło...Ręce opadają...
Córki pediatra też mówił,że ja powinnam bo nie przenika przez łożysko a ginekolog to wyśmiala...Ulotka mówi sama za siebie... -
nick nieaktualnyKiwona bardzo mi przykro
nie dość, że kotka powoduje silne emocje. Sama nie wiem co bym zrobiła
ale jeśli cierpi...
a co do męża to na prawdę nie wiem co ci powiedzieć, czasem ludziom jest potrzebna kuracja szokowa. Jakiś wstrząs. To przykre, że w momencie gdy pieniądze są wam bardzo potrzebne i wydatki sa nie małe on nie ma poczucia odpowiedzialności. Ale myślę, że nie możesz mu pobłażać. -
Paula 90 wrote:To zestresuje Was jeszcze bardziej
Do niedawna norma w ciąży po posiłkach (po godzinie) była 120. Ale w ostatnim roku podnieśli to do 140 bo kobiety miały powikłania z za niskich cukrów.
Także samo WHO uznało że 120 po posiłku to za mało w ciąży
Dokładnie ja w poprzedniej ciąży miałam 120 normę tylko na szczęście moja diablo kazał olać i trzymać 130... ale słyszałam o powikłaniach. Teraz te 140 t dla mnie bajka:p choć wlansie zjadłam cała bułkę bo mnie taki głód ogarnął... zobaczymy...
A w ogóle dziś pierwszy raz postawila mi się macica... jak się zdarzy raz dziennie to chyba nie mam się co przejmowac. Prawda?
Jutro połówkowe wiec może dopytał joc to oczywisice enie moj lekarz...
-
nick nieaktualny