Kwietniowe mamusie 2014:)
-
WIADOMOŚĆ
-
Makcza wrote:Wyczyn? Może. Kabaret na pewno.
Hehe, no jakby tak spojrzeć z boku to by pewnie podobnie wyglądało ostatnio...
co prawda moje libido nadal się nie odnalazło, ale też spróbowaliśmy...śmiechu warte...Wiecie co, ja się dziwiłam kiedyś facetom, którzy bali się uprawiać seks w ciąży, a bo coś zrobią dziecku itp....a przyszło co do czego, po takiej przerwie to sama w trakcie zamiast się tym cieszyć, to miałam przed oczami obraz, jak mały dostaje od ojca w oko...
Miriam lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyChwila ciszy mała śpi już 30min pranie nastawione więc może uda mi się napisać opis porodu...
Pewnie gdybym pisała na żywo relacje z porodówki pewnie byłoby tylko K###&#a pie**##@... Z perspektywy czasu patrze na to inaczej nie było tak źle jak mi się wydawało na początku, nie był to też poród marzeń no ale co się dziwić mój klusek miał prawie 4 kg.
Więc tak bóle skurczo podobne miałam od 3 dni no ale nic się nie działo na KTG wiec grzecznie wracałam do domu w czwartek rano odpadł mi czop po masażu szyjki który cholernie bolał był ogromny (miało go nie być już od dwóch tyg doktorek zrobił mnie w bambuko jak się okazało bym nie panikowała i nie latała co chwile do łazienki go szukać ) pojechaliśmy w czwartek na KTG jak zwykle brak postępu rozwarcie na 1,5 palca i cisza wróciliśmy do domu brzuch bolał coraz częściej i mocniej no ale jakoś nie zwracałam na to uwagi tylko łaziłam po domu i jęczałam że boli... o 23 skurcze były już dosyć silne tak że nie dawały mi spać i przy okazji Czarkowi... Mąż wpadł na pomysł że zacznie mierzyć co ile kazałam mu się puknąć w głowę bo to pewnie i tak nie to jak się okazało były równo co 8 min Czarek chciał od razu jechać na porodówkę ja jednak postanowiłam że to za wcześnie i nas pogonią i bez sensu jechać tyle drogi... Informacje ze szkoły rodzenia nagle wyleciały nam z głowy i Czarek zaczął szukać informacji kiedy do szpitala w internecie ja w tym czasie poszłam poleżeć w wannie mała dostała takiego wściku dupy że szok nigdy w życiu nie widziałam aż tak szalejącego brzucha płakałam żeby przestała ból był ogromny ale jak widać do przeżycia... położyłam się o 3:30 jednak przyznałam racje Czarkowi że to chyba już i trzeba jechać. W połowie drogi do szpitala skurcze były już do 4 min i bolały jak cholera. Gdy dotarliśmy na ip była 4:34 podpięli mnie pod KTG i dostałam opieprz dlaczego tak późno przyjechałamSkurcze regularne co 3 min po badaniu okazało się że rozwarcie na 3 palce i sru mnie na porodówkę ból skurczy coraz gorszy... Na porodówce w praskim są dwa łóżka porodowe oddzielone żaluzjami do godziny 8 byłam sama o 8 przywieźli dziewczynę która urodziła w ciągu 2 h zazdrość dupe mi ściskała że szok ja się tam wiłam z bólu błagalnie prosiłam Czarka żeby mnie zastrzelił mówiłam że mam dość a postępu brak o 7 rano przebili mi pęcherz płodowy okazało się że wody są już zielone
kazali chodzić skakać na piłce iść pod prysznic a ja najchętniej leżała bym plackiem bo ból aż mnie wyginał do tyłu i najlepiej siedziało mi się na wc w łazience samej... Czarek był da mnie ogromnym wsparciem widać było że przeżywa to wszystko ze mną że łzy miał w oczach patrząc jak cierpię. Razem z lekarzem i położną namawiali mnie na oxytocyne i zzo a ja jak ten osioł nie i nie i nie tylko nie oxytocyna wkońcu o 10 rano po słowach położnej do lekarza za ścianą "Ona przy takim postępie nie urodzi do wieczora trzeba ją namówić.." godzina 10:05 rozwarcie 4 palce skurcze co 3 minuy zgodziłam się na oxytocyne za chwile również dostałam zzo i to było zbawienne dla mnie o 11 przestało działać znieczulenie dostałam kolejną dawkę 11:30 pełne rozwarcie skurcze parte na które już znieczulenie nie działało ale według mnie mniej bolesne były te bóle niż skurcze kilka godzin wcześniej... godzina 11:40 położna z lekarzem każą przeć czarek wspiera mnie bardzo pomaga mi trzyma za głowę i przyciska gdy mam przeć... Oczywiście byliśmy umówieni że nie zagląda między nogi gdy rodzę stoi z boku lub za plecami ale zajrzał lecz wtedy było mi to naprawdę obojętne myślałam tylko o tym by to już się skończyło nacięli mnie i to sporo lecz lepsze to niż popękać... o 11:55 urodziła się ZOJKA 3900g 54cm najpiękniejsza istota na ziemi gdy mi ją położyli na piersiach cały ból minął nic się nie liczyło tylko ten mój mały fioletowy cud grubiutki jak ludek michlelin spojrzałam na Czarka stał jak zamurowany z rekami założonymi patrzący się na nas z łzami w oczach... I w tym momencie wszystkie inne sprawy przestały dla mnie istnieć Czarek przeciął pępowinę ja tuliłam się do małej nie mogąc uwierzyć że to naprawdę się dzieje... Jak się okazało dostałam w miedzy czasie kolejną dawkę oxytocyny bólu już nie czułam a łożysko wychodziło razem z całą macicą tak było przyklejone musieli zabrać mnie na zabieg zabrali mi małą a ja o niczym innym nie myślałam tylko o niej po ok 2 h przebudziłam się na sali pooperacyjnej było mi niedobrze w głowie się kręciło mdlałam a tak bardzo chciałam zając się małą a nie mogłam nawet chwili usiedzieć Czarek opiekował się Zojką nawet karmił ją moją piersią niestety o 20 musiał iść do domu a moją Księżniczkę zabrali mi na noworodki bo nie byłam nadal wstanie się nią zająć... Przynieśli mi ją o 5 rano i tak kwitnie moja miłość do niej
Podsumowując boli jak cholera nie ma co ukrywać ale ból szybko mija gdy masz już szkraba przy sobieja inaczej sobie to wyobrażałam raczej taki poród jak z akuszerką ale niestety tak to nie wygląda
Z obserwacji po pobycie w szpitalu to tak
Słuchać się lekarzy i położnych a nie jakiś tak swoich racji jak ja się upierałam przy tej oxytocynie że nie i już bo jeszcze trochę a nie wiadomo jak by się to skończyło...
Jeżeli macie możliwość brać sale jednoosobowa ja uparłam się że chce być z kimś na sali mało co nie zwariowałam bo trafiłam na wariatkę
Na szczęście udało nam się w poniedziałek być już samym do środywcześniej się nie dało bo jedynki były już zajęte
Majtki poporodowe SIATECZKOWE nie te fizelinowe okropne są
Nie dać się baby blusowi ja prawie złapałam z przemęczenia i słuchania wariatki na sali gdy zstałam sama przeszło moment
Bea_tina, walabia, magdalena, doris85, Niesmiala lubią tę wiadomość
-
Miriam wrote:
Z obserwacji po pobycie w szpitalu to tak
Słuchać się lekarzy i położnych a nie jakiś tak swoich racji jak ja się upierałam przy tej oxytocynie że nie i już bo jeszcze trochę a nie wiadomo jak by się to skończyło...
Jeżeli macie możliwość brać sale jednoosobowa ja uparłam się że chce być z kimś na sali mało co nie zwariowałam bo trafiłam na wariatkę
Na szczęście udało nam się w poniedziałek być już samym do środywcześniej się nie dało bo jedynki były już zajęte
Majtki poporodowe SIATECZKOWE nie te fizelinowe okropne są
Miriam, super opis:) i super poród - udało się przecież urodzić nowego człowieka!!!
Zgadzam się całkowicie z Miriam - trzeba słuchać w 100% położnych!!! Mi kazały iść pod prysznic, to mówiłam, że wolę leżeć na łóżku. Jak w końcu mnie przekonały, to te 30 min.pod prysznicem były wielką ulgą. Potem znów kazały zejść z łóżka i przeć w kucki. Ja mówiłam, że nie mam siły zejść z łóżka. Jak już mnie z niego przegoniły, to się okazało, że parcie na łóżku było 100 razy trudniejsze niż w kucki. Itd, przykładów wiele. Jak się rodzi pierwszy raz to nie ma co liczyć na swoje mądrości niczym nie potwierdzone.
Jedynka po porodzie dla mnie była błogosławieństwem! Jesli macie możliwość, to koniecznie!!!
A majtki kazali mi nosić zwykłe, bawełniane, tylko jak był obchód, to trzeba było zdjąć.Miriam lubi tę wiadomość
https://www.maluchy.pl/li-73157.png -
Też się zgadzam. Trzeba się słuchać osób, które na przyjmowaniu porodów zęby zjadły a nie koleżanek i artykułów z netu.
Miriam, jakbym o sobie czytała. Miałaś bóle krzyżowe?Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 kwietnia 2014, 15:39
-
nick nieaktualny
-
Kurcze Miriam rzeczywiście było hardcorowo, ale dla takiej ślicznej Zojki było warto
Macie rację dziewczyny, żeby się słuchać lekarza i położnej. Człowiek się nasłucha, naczyta i myśli że wszystkie rozumy pozjadał
Ja po wizycie. Lekarz mnie nie pocieszył za bardzo, z USG wychodzi że Franek ma miedzy 3800 a 4300, no i musimy brać pod uwagę ta druga opcję, więc nie mogę tak długo czekać na spontaniczny poród. Rozwarcie na jeden paleci najgorsze jest to że nie ma parcia główki, odskakuje niestety przy badaniu. Możliwe że dlatego, że Franek jest za duży i nie umie wejść w kanał rodny. to jedna z hipotez. Teraz w czwartek rano znowu wizyta, jeśli nic się nie podzieje no i ewentualnie szpital w sobotę, niedziele. Mam wziąć pod uwagę niestety możliwość CC
czego strasznie chciałabym uniknąć. No ale wiadomo maluch najważniejszy!!!!
Miriam lubi tę wiadomość
-
Miriam wrote:Miałam i z brzucha i z krzyża
Ano właśnie. Ja to się spieszyłam z parciem, bo się bałam, że znieczulenie w ogóle przestanie działać i krzyżowe wrócą. Też mnie tak wykrzywiało do tyło a położna kazała się wygiąć do przodu. Koszmar. Czyli wychodzi na to, że z bólami krzyżowymi bez zzo ani rusz. Poza tym widzę, że Ciebie też zzo rozluźniło i przyspieszyło rozwieranie. -
nick nieaktualnyDoris dokładnie tak jak piszesz chociaż ja zapieralam sie ze nie chce i juz teraz wiem ze to był błąd bo bym chyba sie wykończyła parcie poszło mi bardzo dobrze 15 min i po sprawie no a oxy i Zzo naprawdę ruszyło akcje z kopyta
Nieśmiała trzymam kciuki za porod sn no i zeby Franio jednak był mniejszych rozmiarów -
nick nieaktualny
-
Witajcie dziewczyny, my leżymy sobie na patologii. Rozwarcie na 1,5 cm czyli praktycznie zerowe, a z USG wynika że mały ma już ponad 4100... Jutro mają zacząć coś działać, chyba zakładają na początek taki balonik prowokujący rozwarcie, a jak to nie idzie to próba z oksytocyną. Jutro chcemy iść z mężem do ordynatora i wypytać dokładnie co i jak. Jest tu dziewczyna, którą męczą już 5 dni i nic na nią nie działa, ja sobie nie wyobrażam takiego czekania, a tym bardziej rodzenia SN dziecka 4,5 kg. Popłakałam się po tym USG ale jest już lepiej i staram się myśleć pozytywnie.
Miriam, piękny opis porodu! Przekazałaś mi to 1 miejsce już tak dawno a ja nadal czekam. Mam wrażenie, że nigdy nie urodzę...https://www.maluchy.pl/li-68384.png -
nick nieaktualnyEwelinka dasz radę
trzymam kciuki a z usg to rożne bywa mam nadzieje ze szybko u ciebie pójdzie
a może zlituja sie i zrobią cc chociaż nie wiem co lepsze ... Trzymam kciuki zeby cos sie samo ruszyło
Makcza cos milczy czyżby cos zaczęło sie dziać ? -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Miriam wrote:Makcza cos milczy czyżby cos zaczęło sie dziać ?
Pisałąm rano, że nic się nie dzieje, a teraz milczę, bo... nic się nie dzieje...
Ech, dziewczyny, Ewelina i Nieśmiała, coś czuję, że jedziemy na tym samym wózku. U mnie w piątek też rozwarcie na 1,5 cm, a córka prawie 2 tyg. temu ważyła już 3,5 kg - też się boję, że jak szybko nie urodzę, to wyhoduję 5 kilo baby... Jutro raniutko zgłaszam się do szpitala, teraz jak czytam relację Eweliny, to cieszę się, że moja ginka skierowała mnie już w dzień terminu. Zobaczymy, może rozwarcie ruszyło, może ktg coś pokaże. Mam nadzieję, że łożysko wydolne i że mała ok. Może jak już pójdę, to wyjdę we dwie?
Miriam, dzięki za opis porodu, wezmę sobie do serca, to co napisałyście z Doris na temat oksytocyny i słuchania położnych.
-
Mirella wrote:My dzisiaj wrócilismy do domku
13 kwietnia o 9:10 urodził sie mój synek. 3400g 53cm 10 pkt.
Mirella, wspaniale! Zazdroszczę! Napisz choć słówko, jak przebiegł poród i jak się czujesz. Tak coś przypuszczałam, że u Ciebie już po
Czekam na relację, no i zdjęcie -
olala81 wrote:Tak czytam te wasze opisy jakie macie duże dzieci i zastanawiam się co ja źle robiłam że my mamy taką kruszynkę. Oli miał 2950 i 55cm. Wszystkie ciuszki są na niego za duże, w kombinezonie się topi, jest dość długi ale taki chudziutki...
Olala, no załamujesz mnie. Co to znaczy "co ja źle robiłam"? A co, dziecko chore, zabiedzone? Mało punktów Apgar? 3 kilo, super zdrowe ładne dziecko! A my się tu na serio martwimy, że Pudziany będziemy rodzić... -
Mirella - GRATULACJE!!!!
Miriam - To przeżyłaś trochę na tej porodówce...no ale najważniejsze, że Zojka cała i zdrowaWynagrodzi Ci cały ból
Chyba mnie jakaś deprecha przedporodowa dopada, jakiś taki wisielczy humor mam ostatnio...naprawdę mam nadzieję, że jakoś się pozbieram i po porodzie uniknę jakiegoś poważnego baby bluesa... -
Ja się cieszę, że miałam kruszynkę - 2600g gdy wychodziłyśmy ze szpitala - przeurocza taka malutka była. Teraz 3kg to już mi się wielkim klockiem wydaje
Trzymam kciuki za kolejne szybkie rozwiązania - dacie radęWiadomość wyedytowana przez autora: 15 kwietnia 2014, 21:39