Kwietniowe mamusie 2014:)
-
WIADOMOŚĆ
-
No pogoda dzisiaj krysztal. My juz po spacerze. Maz ju sie zebrał do kupy i ukorzyl. Przyznał, ze imprezy przy dziecku to pomyłka. Od dziś tylko kawa i ciasteczka ew toast aż do odwołania.
Tusia, mieszkasz w domu czy mieszkaniu? Ja bym sie jednak niekomfortowo czuła biegajac po mieszkaniu na widoku z gołym dzieckiem. Do tego mam aneks kuchenny w czasie imprezy cały zastawiony i jak tu zrobić kaszki i nakarmić?
Ziaba z każdym dniem coraz bardziej placzliwa. Niech te zeby sie w końcu przebija.
Swoją droga człowiek to bardzo głupi gatunek. Sam wlewa w siebie trucizne.Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 października 2014, 16:00
-
dziewczyny tak czytam was o tych mężach , to Wam powiem że też tak miałam i to jak my byliśmy w gościaCH, pojechaliśmy do cioci do starachowić i mój tak się urżnął z wujkiem że ja już spałam z dziećmi u góry i ciocia po mnie weszła żeby go przytargać na górę bo nie był w stanie. Najlepsze mieliśmy pokój z balkonem i wymiotował przez balkon cioci na werande. Latał jak postrzelony co chwile na ten balkon , gadał sam ze sobą, w sumie dzieci ciągle wybudzone bo spałam z nimi w łózku a mój na materacu. Julka oczy jak 5 złoty i nie chciał zasnąc spałam wtedy od 4 do 8 .. wyobrażacie sobie,, rano wstał skacowany i co musiał myć werande hahah ale miałam wtedy z niego ubaw. A starsza córka opowiadała wszystkim że "tata rzygał i szarpał drzwi " hahaha ale minna bezcenna jak wszystkim córka to opowiadała, a taki zawstydzony. No ale teraz ma nauczke ;]
ot tak mi się przypomniało bo było to niecały miesiąc temu -
Doris, mieszkam w domu. Wanienkę zanoszę sobie do sypialni i tam kąpie Franka. Pewnie gdybym musiała z golaskiem przy gościach biegać to tez bym odpuściła... Uuuuu jak juz są wymioty to gruuuubo. Najwazniejsze,ze sie dogadaliście i koniec picia.
-
No Kac-gigant. Niestety wiem że to sie znowu wydarzy. Moze za rok, za dwa ale jednak. Ostatnio taka akcja była na kawalerskim.
Tusia było grubo, o nic bym sie nie wkurzala.
Miriam, łącze sie z tobą w oburzeniuWiadomość wyedytowana przez autora: 5 października 2014, 17:22
-
karolinaaa - po raz kolejny się zastanawiam, do jakiej szkoły chodzi moja córka...ona zadanie domowe ma od wielkiego dzwonu jak na razie i to zawsze tylko jedno, albo dokończyć coś kolorować, albo szlaczka czy literki dokończyć...ona twierdzi, że robi wszystko w szkole...i sama nie wiem, czy mam się cieszyć czy martwić...
Mateusz poduszki nie ma...próbowałam mu wsadzić cienką do wózka, ale się tylko zezłościł...jak tylko wyciągnęłam, była cisza...
Miriam - oj grubo Czarek przeskrobał Znalazł się w ogóle?
Dziś widzę facetom coś na łeb odbija bo ze swoim też się dziś pożarłam Miałam ochotę już mu graty za drzwi wystawić
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 października 2014, 19:52
-
kozgo - łapać stopy łapie, do buzi to weźmie tylko skarpetę, jak ją troszkę ściągnie, a tak jeszcze stopa trochę za daleko...
U nas dzień lepszy od wczorajszego, choć też marudził...i jestem prawie że pewna, że te wszystkie cyrki są od zębów Na dole kreseczki opuchły...na górze zrobiły się widoczne i dość wyczuwalne pod palcem...gryzie wszystko namiętnie, choć to mam wrażenie jeszcze bardziej go drażni, a ślini się tak, że dziś mi śliniaków zabrakło, a kolekcję miałam sporą... -
Karina ja już o naszej szkole nie raz słyszałam, że nauczyciele mają straszne parcie, ale myślałam, że to przesada... Tylko teraz porównuję jak rozmawiam z koleżankami i to jednak nie przesada z tymi stwierdzeniami... We wtorek kolejny sprawdzian ustny ze słówek z angielskiego, a ostatnio mieli jakiś test, nie za bardzo wiem jaki, ale coś z wychowawczynią. I nie jestem przekonana czy takie pędzenie do przodu ma sens. Ale niech będzie, komentuję to tylko do M. bo czasem trudno mi się połapać, wypadałoby mieć jakąś instrukcję, co, gdzie, jak i kiedy
Kozgo Alicja łapie stopy ale do buzi jeszcze nigdy nie włożyła. Nie ma się czym denerwować
Ja to bym chciała się ze swoim pożreć bo to by znaczyło, że jest w domu... -
oni już mają sprawdziany?!?!??! Boże...to u nas chyba jakieś zacofanie, bo oni dopiero literki poznają, piszą litery, sylaby i krótkie słówka...Z angielskiego śpiewają, uczą się słówek, robią ćwiczenia, ale o jakiś sprawdzianach to mowy nie ma...
-
Moj synek to nawet jeszcze stop nie lapie.
Dzisiaj ciezki dzien bo mam chorego meza w domu. To jakbym miala dwoje dzieci ;/ mam badzieje ze nas nue zarazi niczym paskudnym.
Z fajnych rzeczy to moj synek coraz bardziej ruchomy w pozycji na brzuszku. Namietnie pelza do tylu i umie w obie strony sie przekrcac napatrzec sie dzisiaj nie moglam. Wczoraj tez mialam okazje pierwszy raz pojsc na spacer z malym w chuscie. Fantastyczne uczucie! Az zaczelam sie zastanawiac czy sobie nie zakupic nawet tylko nie wiem czy ba zime ma to sens. -
Tusia - oj, współczuję zepsutej lodówki Takie niespodzianki to najgorsze
karolaaa - wiesz, ja się nad tym tak zastanawiałam, bo jesteś już kolejną osobą, której dziecko, z tego co słyszę, ma mnóstwo zadań domowych, nauczyciele wymagają jak nie wiem...a tu jak na razie luzik...prędzej ja ją troszkę motywuję, by wzięła książkę, coś poczytała, poćwiczyła pisanie literek itp. Z jakich książek korzystają u Was? -
Z tych standardowych, wiesz darmowe podręczniki do Pierwszej Klasy. Oprócz tego Pani im coś na pewno kseruje z takiej książki "Literki od A do Z" bo udało mi się wyczaić na jednej kserówce, kserówek dostają mnóstwo, do tego wyklejanki, wycinanki, kolorowanki non stop - to wszystko w teczce, teraz po miesiącu musiałam opróżnić bo było już tego koło 100 stron. Oprócz tego mają zeszyty w kratkę i linię i tam piszą słowa, a w kratkowanych zbiory i cyfry. W zeszytach też codziennie mają zadanie w tych w linie.
Tusia, jak nie urok...
Tapirek gratulacje A chusta nawet w zimie, a może szczególnie wtedy dla mnie boska sprawa, bo nie ma to jak szybko wyskoczyć do sklepu w chuście, a nie na tych cudownie odśnieżonych chodnikach u mnie pchać wózek niczym pług