Kwietniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
A propo basenu.U nas w mieście od kwietnia rusza nowa grupa pływania dla rodzicòw z dziećmi.Chciałam nas zapisać ale mam wątpliwości.Będę chodziła sama z Borysem bo mąż dużo pracuje i się zastanawiam jak to ogarnąć.Jeszcze jakby był ten fotelik-łupina to bym mogła tam Borysa zapiąć sama się rozebrać a potem małego.A Borys już jeździ w drugim krzesełku.Czy jest w ogòle opcja chodzenia z tak małym dzieckiem w pojedynkę na basen, czy konieczne są dwie osoby? Jupik jak to u Was jest?
-
Aga78, od początku (czyli jak Kinia miała ok.5-6 mcy) chodzimy we dwoje. Ale są też rodzice, którzy przychodzą w pojedynkę. Jak dziecko siedzi łatwiej już też je samemu ogarnąć. U nas jest taki jeden pokój z dużym (na całej długości ściany) przewijakiem dla dzieci, i tam można przebrać dziecko i jakby się uprzec siebie- dziecko można posadzić na tym blacie, jest szeroki, jest też w sumie 1 krzesełko, więc jak nikt akurat nie weźmie pod prysznic (a mamy takich co notorycznie zabierają) można posadzić w krzesełku, i nawet jest taki bujaczek niemowlęcy, choć to już za małe dla nas. Są też dwie kabiny oddzielne z przewijakiem- czyli zmieści się tam 1 rodzic z dzieckiem, i tam już na spokoju można dziecko położyć lub posadzić a samemu się przebrać, bez oporów i strachu że ktoś wejdzie, dziecko nie ma też nawet jak spaść bo rodzic przed nim stoi. Myślę, że jak coś mój mąż sam by już mógł z Kingą iść, jakbym się źle czuła czy coś. Ale póki z rana żyję chodzimy razem, logistykę opanowaliśmy do perfekcji, bo przyjeżdżamy 10 min przed zajęciami, już w kostiumach i jak przebieram Kingę mąż zrzuca ciuchy i z nią biegnie na zajęcia, a ja ogarniam rzeczy i siebie i dochodzę na spokoju.
Tak więc pytanie jak to jest u Was zorganizowane, ja bym na Twoim miejscu raz poszła na ten basen, albo sama albo w trójkę, ale przed zapisaniem się na zajęcia, żeby zobaczyć właśnie co i jak i wtedy podjęłabym decyzję. Myślę, że pierwszy raz najgorzej, bo dochodzi stres, że sobie człowiek nie poradzi, ale naprawdę są rodzice (i to tatusiowie) z takimi maluchami sami i dają radętylko samemu trzeba być wcześniej, bo pewnie dłużej schodzi.
-
Aga78 nie mielismy przez 2 tyg czasu kiedy pojechac do profesjonalnego sklepu zeby nam dobrali jakies wiec zamowilam adidasy z zary
wyszlam z zalozenia ze jesli nie beda sie nadawaly do chodzenia to chociaz beda ladnie wygladaly w wozku :p moj maly mial 1 raz buty na nogach stad mega protest. Ale mysle ze sie przyzwyczai za kilka dni
-
Dzięki Jupik.Taki mam plan, że najpierw obejrzę przebieralnię, zobaczę co i jak.No i na pierwsze zajęcia wybiorę się z mamą to mi pomoże. A powiedz, jak Kinga, lubi te zajęcia? Troszkę przeraża mnie jeszcze to nurkowanie. Ale myślę, że pod okiem instruktora nic złego nie może się zdarzyć.
-
Aga78 wrote:Dzięki Jupik.Taki mam plan, że najpierw obejrzę przebieralnię, zobaczę co i jak.No i na pierwsze zajęcia wybiorę się z mamą to mi pomoże. A powiedz, jak Kinga, lubi te zajęcia? Troszkę przeraża mnie jeszcze to nurkowanie. Ale myślę, że pod okiem instruktora nic złego nie może się zdarzyć.
Generalnie lubi te zajęcia. Zdarza się czasem jakieś marudzenie, bo ma gorszy dzień, czy jest niewyspana, ale to wyjątki. Nigdy nie było tak, że płakała albo, że musieliśmy coś przerwać, na tych ostatnich zajęciach po prostu nie zanurkowała, bo się wydarła, że nie, i to pierwszy raz się zdarzyło. Zresztą w ogóle te dzieci co chodzą wszystkie widać, że mają frajdę. I my po zajęciach jeszcze zostajemy z nią pół godz.i jeszcze sami się z nią chlapiemy
Co do nurkowania. Nurkuje się dopiero od 7 lub 8 zajęć, na każdych jest przyzwyczajanie dziecka przez polewanie główki wodą. I przed każdym nurkowaniem instruktorka sprawdza, czy dziecko będzie nurkować, czasem właśnie jak dziecko ma gorszy dzień, albo przy polewaniu główki coś jest nie tak dziecko nie nurkuje. Najgorzej pierwszy raz, ale później za każdym razem staje się to czymś normalnym. W tym nurkowaniu chodzi głównie o to, żeby nauczyć dziecko wstrzymywania oddechu jak jest pod wodą. No i każdy nur jest pod okiem instruktorki, która czuwa i sprawdza po czy wszystko ok. Nie robi się tego, że wszycy na raz na gwizdek. Myślę, że z zajęć będziesz zadowolona, my jesteśmy i będziemy chodzić do oporu. -
No też myślę, że to będzie frajda dla Borysa bo wodę uwielbia.Zresztą ja już potrzebuję coś robić poza spacerami i odwiedzinami u rodziny.Chodzimy jeszcze w soboty do takiego klubiku na zajęcia muzyczne.Są tam maluchy, babeczka gra i śpiewa na gitarze, zabawy z grzechotkami i ròżnymi akcesoriami. Widzę, że też dobrze się czuje jak coś się dzieje.
-
Dziewczyny chyba powinnam zacząć od przywitania się, bo w zasadzie się tu nie odzywam. Choć jestem od samiutkiego początku, wcześniej na ovufriendzie kilka lat, bo jestem przypadkiem ciąży po wielu wielu latach starań. Od samego początku czytam Was prawie codziennie, w ciąży chyba na tyle się bałam że coś pójdzie nie tak u nas (no i w końcu poszło ale wyszliśmy z tego cało na szczęście), że nic nie pisałam i tak mi zostało. Taki typ obserwatora. Ale tyle się tu dowiedziała, zainspirowałam wieloma rzeczami. A teraz tu taka cisza, a na fb pewnie burza. Czy mogłabym też tam do was dołączyć?
acygan lubi tę wiadomość
-
Kokilka, witaj.Ja podobnie też mało się udzielałam, właśnie, żeby nie zapeszyć.Napisz coś o maluszku i jak do tej pory sobie radziliście.
Kokilka lubi tę wiadomość
-
Kokilka hej
pewnie ze możesz
napisz coś o dzidziusiu
Dziewczyny ja znów walczę z jakimś zastojem, tym razem z gorączka już
Lykam Ibuprom, chodze z kapustą, mam nadzieję że wszystko będzie ok. Przez 10 miesięcy zero problemów A teraz już drugi raz mnie zlapalo -
Dziewczyny. Których pieluchomajtki używacie? U nas niestety zaczęły się cyrki z przewijaniem u chciałam na noc dac pieluchomajtki gdyż zawsze oj 1 w nocy zmieniałam pieluche. Będąc w biedronce kupiłam pantsy dada i... klapa. Pierwsze siku bokiem poszlo ... kolejna próba też nieudana...
-
Ja też tak jak Edwarda (Pantsy w dzień w nocy normalna pampers).W nocy również nie zmieniam,bo jest krzyk i awantura.Pomimo tego, że rano jest pełna to pupka sucha.
-
Dzięki dziewczyny za przyjęcie takiego tajniaka
No więc 10 kwietnia urodził się Tymek. Bardzo chciałam rodzić naturalnie, ale skończyło się cc. Zresztą kilka rzeczy powychodzilo pod koniec ciąży i już od kilku tygodni ostrzyli na nas skalpele, więc itak dobrze że dociągnęliśmy do terminu. W szpitalu byliśmy trochę dłużej bo Tymek dostawał antybiotyk, a ja miałam krwotok wewnętrzny i 3 dni później drugą operację. No ale doszłam do siebie. Mimo tych problemów karmiłam i karmię dalej, straszny z niego cycuśCo jeszcze... mieliśmy duże problemy ze skórą, mocne AZS,drapanie do krwi
alergolog, dermatolog, sterydy, diety, pożegnanie z kotami, zmiany w domu, na szczęście od jakiegoś czasu jest lepiej choć dalej bywa że mamy nawroty. Obecnie czekamy na drugą górną jedynkę, późno zęby mu wychodzą i bardzo długo to trwa. Z postępów to naśladuje dźwięki niektórych zwierząt i aut, staje przy meblach i chodzi w bok ale jeszcze się nie puszcza. Ostatnio wszędzie się spina i trzeba go pilnować jeszcze bardziej.
Myślę już o drugim, chociaż nie wiem czy wogole się uda, puki co nie ma szans bo dalej mi cykle nie wróciły, no i muszę się wcześniej podiagnozować trochę bardziej.
-
Dziewczyny, doradzcie coś proszę, co byscie zrobily na moim miejscu:
Dostalam propozycje poprowadzenia rewelacyjnego projektu trwajacego 6-8mcy. Byłaby to umowa o dzieło i... 9000 zł netto miesiecznie, wiec za ładna kase.... Praca zaczelaby się najpewniej jakos w maju. Nie wiem co robic
Plan A mialam taki, ze do lipca wykorzystuje urlop wypoczynkowy, potem biore kilka miesiacy wychowawczego, Henio idzie do zlobka od wrzesnia po udanej adaptacji z mamusia, a ja w miedzyczasie szukam pracy i rozpoczynam ja w pazdzierniku czy listopadzie.
Plan B byl taki, ze mąż dostaje lepszą prace, mamy kase z wynajmu i 500+, ja biore wychowawczy i siedze z Heniem w domu dopoki nie pojdzie do przedszkola. Albo chociaz rok.
A tu taka oferta, nie dosyc ze super firma, ze super projekt to jeszcze faaajnaaa kasa. W 6 mcy spłacilibysmy polowe kredytu. Ale nie byloby mnie wiekszosc dnia, lub musialabym pracowac z domu, gdzie Heniem i tak ktos musialby sie zając. Moglby pojsc do prywatnego zlobka /klubiku, moglaby sie nim zajac moja mama (gdzie to tez nie jest takie proste bo nie mieszka w Łodzi), ew. moglibysmy zatrudnic nianie. Ale czy jest sens? Czy warto zostawiac takiego maluszka? To moje pierwsze i jedyne dziecko, chcialabym z nim zostac jak najdluzej, plakac mi sie chce jak pomysle ze mialabym go zostawic. Z drugiej strony dziecku nie stanie sie krzywda jak zostanie z kims innym, podobno tez dzieci sie lepiej rozwijaja wsrod rowiesnikow i roznych zabaw (porownując siedzenie w domu, w bloku, ciagle z jedna osoba i tymi samymi zabawkami). Przydalaby sie pieniadze, z drugiej strony jak mozna porownywac pieniadze i bycie z najukochanszym dzieckiem?
Co byscie zrobily na moim miejscu? Co o tym wszystkim myslicie?