Kwietniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Na wszystko przyjdzie pora
Lila goniła fizycznie że wszystkim, bardzo szybko stanęła na nogi a zaczęła chodzić jako jedna z ostatnich tutaj, jeśli dobrze pamiętam 😁 odstawić ją od cyca graniczyło z cudem, jak większość dzieci jadała już tylko do spania albo wcale to u nas mleko było głównym posiłkiem jeszcze długo długo - nagle przyszedł dzień, gdzie po prostu zasnęła bez i koniec, nie było tematu
dlatego nie ma co się martwić cy spinać, wszystko dzieci ogarną w odpowiednim dla nich czasie:)
-
Swoją drogą Lilka jeszcze nie śpi 😵 wstała dziś nie wiem po co o 8 a to dla niej przynajmniej o pół godziny za wcześnie. PÓŁ GODZINY. i z powodu tego pół godziny musiała w ciągu dnia zrobić drzemkę niestety już 2 godziny i takie to właśnie efekty teraz... A ja o tej porze to już się nadaję tylko do leżenia na kanapie, zero sił, chęci i jeszcze mniej cierpliwości..
-
Kala na pewno będzie ok
Lilka śpi 🙏
Dziewczyny a tak jeszcze w temacie koronawirusa - izolujecie się dalej? Czy spotykacie już normalnie z rodziną?
My dalej w izolacji. Już powoli szajby dostaję, każdy dzień taki sam, zero odpoczynku, jakiejś odmiany, rozrywki... Chciałabym już wrócić do normalności, ale mieszkam w śląskim, a tu jeszcze w cholere zachorowań... I z jednej strony już mam dość i regularne kryzysy pod tytułem "pier***ę całego korona, jakoś wszyscy wokół mnie normalnie funkcjonują i żyją" a z drugiej strony mam w głowie mojego gina, który każe nadal się izolować i uważać, bo podobno w zaawansowanej ciąży zdarzały się przypadki ciężkiego przechodzenia choroby, już nie mówiąc o ciążach powikłanych, a tu u mnie ta pieprzona cukrzyca. W dodatku jak czytam co się teraz dzieje, że wystarczy mieć kontakt z kimś komu wyszedł pozytywny test i jeśli to jest w okolicach porodu to zaraz cesarka, dziecko zabierają, cuda wianki.. To mi się odechciewa normalności i mam ochotę zacisnąć zęby i siedzieć jak ten kołek dalej.. Gdybym nie była w ciąży, na pewno wróciłabym do względnej normalności. Może nie w tłumy od razu, ale spotkania z rodziną, spacery gdzieś na miasto itd.. A tak to boję się podwójnie..
-
Totoro ja chociaż w Trojmiescie już prawie nie ma nowych zakażeń, to w sumie nadal raczej przestrzegam większości ograniczeń, bo to, ze nie ma to nie znaczy, ze nagle nie będzie. Ja tak częściowo „poluzowałam restrykcje”😉 podzieliłam na takie, które były dla mnie „muszę”, bo zwariuje i takie które mogę sobie odpuścić:
1. Po pierwsze pozwoliłam Frankowi wychodzić na boisko (dodam, ze nielegalnie, bo w Gdańsku oficjalnie jeszcze pozamykane) i powoli spotykać się z kolegami, bo w wydaniu nerda cały dzień przy przy komputerze, wróć nie mamy kompa 🤣 no to przy konsoli ...to już miałam go totalnie dość. Oczywiście nie z całą klasą na raz i nie w domach.
2. Byłam u fryzjera!!!!
3. Wróciła Pani do sprzątania (Pami ciocia jak to Kalinka mówi)
4. Franek pojedzie w wakacje na obóz koszykarski, a nawet dwa albo i trzy
A tak to nadal:
1. Nie jeździmy do marketów czy centrów handlowych, zakupy robi tylko mąż
2. Nie spotykamy się z rodziną i znajomymi
3. Raczej unikamy skupisk
No raz byliśmy na starówce i jedliśmy lody z budki i raz na chwilę w kawiarni .... taki luksus 🤣
I nie noszę maseczki, tzn. zakładam tak na niby ... i to chyba na tyle jeżeli chodzi o nas i wirusa
Ja się specjalnie nie boję wirusa, tylko tego, ze nagle po wakacjach zwiększy się ilość zakażeń i nie otworzą szkoły .... ale na Twoim miejscu, to bym się cieszyła, ze mam się gdzie zabunkrować i siedziała na dupie, biorąc pod uwagę ciąże i dodatkowo sytuację na Śląsku
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 maja 2020, 07:35
-
Poza tym wydaje mi się, ze jednak przeszłam to wtedy w marcu... no bo kurcze nigdy w życiu przy żadnej chorobie, nie czułam się tak zmęczona, żeby problemem było odwrócenie się na drugi bok, no i nigdy wcześniej nie straciłam tak totalnie smaku i węchu na dwa tygodnie. Nawet nie wiedziałam, ze tak może być.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 maja 2020, 07:46
-
Kala tez mam nadzieje że przeszłam. Ale podobno nawet te testy na przeciwciała są bardzo niedoskonale wiec nie wiem czy jest sens się badac.
Ja cały czas stosuje zasady izolacji: tzn niedawno spotkalismy sie 2 razy z moimi i męza rodzicami, ale nie mam zamiaru z nikim innym. Na zakupy chodzę ja albo mąż mniej wiecej raz w tygodniu, kosmetyki i rzeczy, ktore mogę kupic online kupuje online, wychodzę z Heniem na spacery (cały czas w obrębie osiedla), zawszę mam na sobie idealnie przylegającą maseczkę ;p, nic nie dotykamy, jak wracamy od razu myjemy ręce, ja się odkazam. Do fryzjera się nie wybieram (farbuje sama), mąż niestety musiał iść bo zacząl sobie związywać grzywkę ;p Na wakacje tez się nie wybieram, do zadnych restauracji, kawiarni też nie, nie wspominając o galeriach handlowych czy centrum miasta.
Totoro gdybym była w ciąży to też siedziałabym na tylku, szczegolnie ze macie ogrod, malutka ma gdzie pobiegac, a ty dasz radę
-
Iggi z mówieniem to nasze maluchy mają jeszcze duuuuzooo czasu. Do 3 roku jest to calkowicie normalne ze mogą nie mowic nic lub niewiele.
Z pieluchami tez kazde dziecko prędzej czy pozniej zalapie. Mojej kolezanki blizniaki z grudnia 2017 nic a nic nie kumają nocnika, jak leją to leją w majtki oba na raz ;p Ona juz zalamuje ręce ale się nie poddaje, w koncu się nauczą.
Totoro są na stronach ze zdrową zywnością slodycze dla diabetyków, np tutaj: https://www.guiltfree.pl/pl/393-zdrowe-slodycze
-
My też trochę luzujemy restrykcje, jeździmy na działkę do teściów, ale jak ktoś do nas przychodzi to do ogrodu. Mąż już od jakiegoś czasu jeździ do pracy, on też robi wszelkie zakupy. Wszystko co się da kupuje przez neta. Wszelkie skupiska absolutnie odpuszczamy, ja podcinam włosy sama, mąż musi już iść bo wygląda jakby prąd go kopnął i włosy mu dęba stanęły..
Chcemy w lipcu uderzyć na urlop, ale muszę to dobrze zorganizować- dla mnie siadanie w knajpach na żarciu z dziećmi odpada.
Wszystko można, ale z rozsądkiem.
Ale w ciąży to inna bajka, dmuchalabym na zimne. Ja z dziećmi moimi to paracetamolu brać nie chciałam, żeby im chemia nie zaszkodziła 🙉 jakbym była teraz w ciąży siedziałabym też z tyłkiem i się izolowała całkowicie. -
Totoro w Twoim stanie też bym się izolowala i to nic dziwnego.
Jeśli chodzi o nas to ja szczerze mówiąc trochę poluzowalam izolacje,w moim mieście nie ma wirusa,każdy żyje w miarę normalnie,chodzę do sklepów na zakupy(zywnosciowe),odzież zamawiam z netu.Ostatnio byliśmy w Castoramie,bo budujemy dom i trzeba było wybrać panele,farby itp.Ale zachowalismy środki ostrożności.Na wakacje boję się trochę jechać,tego,że zjada się ludzie z całej Polski,może ostatecznie pojedziemy w sierpniu na krótko i do domku letniskowego.
Edwarda dziękuję za pocieszenie z tym mówieniem,ale widzę,że Młody męczy się,że nie umie czegoś powiedzieć no i mi też trochę ręce opadają jak widzę,ile się z nim pracuje,a tu nic i nic i nic.Nawet powtórzyć nic nie chce.Tylko mówi dźwiękami😐 -
edwarda20 wrote:Iggi hmm ilosc pracy w nauke na tym etapie chyba nie ma wiekszego znaczenia bo to dziecko musi byc gotowe, a wlasciwie jego mozg. Tak mi sie wydaje. Jakby to bylo takie proste to roczne dzieci by gadaly zdaniami
Masz rację,on jest niegotowy, a ja niecierpliwa😐juz sie zastanawiam,czy nie iść do logopedy,ale też nie chce szukać na siłę problemu.Jak miał 1,5 roku to widziała Młodego moja dalsza kuzynka,która jest logopeda(mieszka w Warszawie) i nie miała się wtedy czego przyczepić..tyle że on od tego czasu zrobił małe postępy jeśli chodzi o mowę..nie chce go póki co ciągac po specjalistach,daje mu czas do domu 3 rz -
Logopeda ci powie ze super sie komunikuje bo o to przecież chodzi (na podst tego co pisalas). Do 3 roku ma czas. Ja mialam taki plan, jak nie zacznie gadac do 3 urodzin to idziemy do specjalisty po poradę. Ja sie nie martwilam bo szybkosc rozpoczecia mowienia nie ma nic wspolnego z inteligencją. I ja jestem tego najlepszym przykladem
:D
Kala lubi tę wiadomość