Kwietniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Po przeczytaniu tego jeszcze raz na spokojnie, pomijając punkt 1 (muszę na pamięć się nauczyć i za każdym razem jak mnie jedno albo drugie delikatnie mówiąc zdenerwuje - przypominać sobie), to nie jest ze mną tak najgorzej. Przy Kalince jeszcze muszę popracować nad punktem 4, bo zdecydowanie za mało się z nią bawię. Chyba przy pierwszym tak się wyeksploatowałam zabawowo, ze już nie mam cierpliwości na powtórkę z rozrywki. Wiem, ze tu nie tylko o zabawę chodzi, ale jednak nie czuję się do końca w porządku..
-
Totoro bardze ładne rady. Ale np nr 7 to w ogole dla mnie abstrakcja. Musiałabym nie pracować, a dziecko oddawac do zlobka zeby sie wyspać czy odpocząc. A juz dbanie o zainteresowania?! nie ma kiedy dobrze posprzątać, nie wspominająć o zabiegach kosmetycznych czy zakupach, a gdzie tu realizować zainteresowania?! Przed pandemia mój dzien wyglądal tak, że jak jeszcze moja mam sie zajmowala malym, to wracałam prosto z pracy o 17.00 i do 19.00 zajmowalam sie tylko Heniem, a potem on szedl spac. Tylko 2 godz dla dziecka. A ja mialam czas tylko na kolacje, kąpiel i ogarniecie rzeczy na nastepny dzien. Potem bylo podobnie ze zlobkiem, tyle, że wstawałam o 5.00, zeby na 7.00 byc w pracy, zeby o 15.30 odebrać Henia, w domu bylismy miedzy 16 a 17 w zaleznosci od korków, i to samo, zabawa z nim 2 godz i 19 spac. To ja sie pytam gdzie tu czas dla rodzica? Gdzie na zainteresowania czy wlasny rozwój? Gdzie na jakas silownie, jakis trening itp? Musiałabym zaraz po pracy cos robic, gdzies jechac, a wracac jak on juz spi. Nierealne. Nie przy takim malym dziecku, ktory potrzebuje tej matki.
Iggi ja dzis rano oznajmiłam mezowi ze jade na 3 godziny do galerii bo on stycznia nic sobie nie kupilam. Gdyby nie pandemia to pewnie bylabym juz kilka razy po zakupach ;p Ale co z tego, polowa sklepow pozamykana, w tym moje ulubione reserved i mohito... Stracony czas.
-
Mnie też ta lista strasznie uderzyla jak przeczytałam pierwszy raz. I do tej pory do niej wracam i się staram chociaż część realizować. No ale niestety nikt nie jest idealny 🙄
Edwarda myślę, że ten punkt dotyczy raczej typu mamy - męczennicy, która siedzi z dzieckiem, poświęca się na maksa, nie mając czasu kompletnie dla siebie a ostatecznie nikomu to na dobre nie wychodzi, bo matka sfrustrowana a dziecko ma mamę cały czas, ale co to za czas...Ja się na tym łapię czasem i też staram się z tym walczyć. Teraz sytuacja jest trochę inna, bo ostatnio jestem tak strasznie zmęczona, że odbija się to na wszystkich i wszystkim dookoła. Jeśli chodzi o jakieś hobby, zainteresowania to akurat do niczego się aktualnie nie nadaję, na niczym nie potrafię skupić i mam wrażenie, że jestem w takim stanie "zawieszenia". Mam nadzieję, że jak urodzę to wrócę do czasu rzeczywistego i bede żyła tu i teraz a nie cały czas oczekiwaniem na jakieś kolejne etapy.. Tak jak teraz - kolejna wizyta, kolejny tydzień odhaczony i byle do porodu, jakby dopiero wtedy miało się zacząć moje życie.. Tak się ostatnio czuję
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 czerwca 2020, 19:01
-
Totoro dokładnie tak zrozumiałam ten punkt, żeby nie robić z siebie męczennicy i nie powodować swoim zachowaniem, ze dziecko będzie czuło się winne .., tak może być ze wszystkim: z pracą ( zapier ... jak dziki osioł żebyś miał wszystko), z jej brakiem ( przez ciebie kariery nie zrobiłam), karmieniem piersią ( karmiłam Ciebie trzy, cztery czy pięć lata, bo nie chciałeś odstawić) itd. przykładów może być mnóstwo.
A co do pierwszej części czyli dbania o swoje potrzeby, to raczej nie chodzi o codzienne wizyty u kosmetyczki czy co tygodniowe wypady na miasto, bardziej o to, żeby nie robić nic wbrew sobie i umieć to dziecku uświadomić i odmówić np. czytania po raz piętnasty książeczki czy budowania z klocków jak jestem mega zmęczona i mam ochotę tylko leżeć i śmierdzieć. Albo w weekend zamiast z dzieckiem do kina pójść z koleżanką i nie czuć się z tego tytułu winną. Czy np. codziennie gotowanie obiadu z trzech dań i wymyślania dla niego super przekąsek jak nienawidzi się tego robić (mój osobisty przykład zresztą 😉)... jasne obiad na trzy dni spoko, ale o wspólnym pieczeniu ciasta możemy zapomnieć ...
-
Dziś miałam pół dnia bez Młodego,po południu byliśmy we troje na lodach i spacerze,co jest rzadkością,bo mój mąż to praktycznie tylko śpi w domu,Młodego muszę ogarniać sama,mam na szczęście pomoc babci.I powiem Wam,że trochę odpoczelam i mój syn nie wydaje mi się taki niegrzeczny jak wcześniej.Myślę,że i jego humory to wypadkowa mojego zmęczenia materiału..To co udostępniła Totoro jest prawdziwe,ale fakt faktem nie wszystko można wykonać..chociażby z tym czasem tylko dla siebie..u mnie to niewykonalne.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 czerwca 2020, 20:35
-
edwarda20 wrote:W tym punkcie wprost jest napisane, odpocznij, realizuj swoje zainteresowania. Dla mnie nie ma to nic wspólnego z umiejętnością odmowy dziecku czy gotowania. No ale kazdy to interpretuje inaczej.
Edwarda postu nie dokończyłam i tak się wysłał ... no nie gotuję, odmawiam dziecku zabawy (oczywiście nie mówię, ze codziennie) = odpoczywam. A co do realizacji swoich pasji, hmmm... to wg. mnie zależy jakie to są pasje, jeśli zbieranie znaczków, to chyba się da 😉 a jeżeli wspinaczka wysokogórska czy inny jakiś sport ekstreamalny, to dla mnie ktoś kto ma takie hobby w ogóle nie powinien rodziny zakładać ... w tym punkcie się do końca z tym artykułem nie zgadzam. Nie każdą pasję posiadając rodzinę da się realizować tak, żeby nie było to jakoś bardzo kosztem dzieci ... no ale to moje zdanie
Generalnie jak się chce to się da... mam przykład takiej mojej byłej sąsiadki. To była normalnie chodząca doskonałość, nawet kurcze buty na placu zabaw zawsze miała bielsze od najbielszych, aż głupio było przy niej stać. No więc mama, tata i dwuletnia córeczka. Mama pracowała w domu. I ta laska codziennie wstawała o 5 rano i jechała na trening albo biegała, przed 8 była już w domu i serwowała rodzinie jakieś mega zdrowe śniadanie, potem zajmowała się domem (chata na błysk, codziennie obiad) dzieckiem - kreatywnie !!! dziecko codziennie na spacerze albo na jakiś super rozwijających zajęciach, w wolnej chwili i w nocy pracowała ale głównie w nocy ... oprócz tego codziennie z mężem jakiegoś mądrego audiobooka w ramach relaksu słuchali.....tam po prostu chyba wszystko łącznie z seksem było zorganizowane co do minuty ... mówię Wam maskara, jakbym jej nie znała to nie uwierzyłabym, ze tak się da...
A i oprócz tego biegała w maratonach, morsowała, a w weekendy jakieś szkolenia prowadziła i jeszcze była atrakcyjna, zawsze dobrze ubrana oczywiście adekwatnie do sytuacji, dużo też podróżowali (pasja) i już nie pamietam co tam jeszcze ... ale głupio aż było z nią rozmawiać, chociaż mega sympatyczna byłaWiadomość wyedytowana przez autora: 19 czerwca 2020, 21:26
-
Ja też wymiękam czasami. I też czasami mam ochotę pierd... drzwiami i nie wrócić. Mały jest totalnie nieodkładalny, nie interesuje się żadnymi zabawkami, śpi z reguły na mnie, w nocy zaczęły się ostatnio pobudki co godzinę. I do tego Młoda, która w ostatnim miesiącu przeszła chyba bunt dwulatka (chyba mogę pisać w czasie przeszłym, chociaż boje się zapeszyć). U nas odchodziły takie akcje, że na samym początku byłam gotowa dzwonić i umawiać się do psychologa dziecięcego... Najgorsze było to, że ona największego czadu dawała w nocy. Za pierwszym razem mąż aż brał nż kolejnego dnia, bo jak zaczęła awanturę o 2 w nocy tak o 5.30 jak zadzwonił jego budzik to ona wciąż się awanturowała. Nie wiedzieliśmy w ogóle co się z nią dzieje. Etap "ja sama" też był. Największe krzyki były o ubieranie się, bo "ona sama założy spodenki" i matka spadaj na drzewo. To nic, że nie potrafi ich naciągnąć sobie na tyłek, ja mam nie pomagać, bo "ona sama". A że nie wychodziło to afera na całego. I tak było dwa tygodnie, dzień w dzień. Ja na samą myśl rano, że ona zaraz będzie chciała się ubierać zaczynałam wyć. Ostatnio się to uspokoiło. Mamy oczywiście cięższe chwile, ale chyba zaczyna zauważać, że jej histerie nic nie dają, bo ja zaczęłam to olewać i czekać aż się uspokoi. Więc z każdym dniem uspokaja się coraz szybciej. Jeszcze czekam na czas, żeby Mały zaczął się interesować czymkolwiek albo żeby polubił wózek, chustę, cokolwiek oprócz moich rąk i może zacznę cieszyć się podwójnym macierzyństwem. Bo jak na razie mam uczucie, że za szybko się zdecydowaliśmy na drugie, albo, że ja się nie nadaje do bycia mamą dwójki...
-
WI jak 2 tyg to nie bunt. Raczej bym powiedziała ze wstęp do buntu. U nas sie właśnie zaczelo mniej wiecej w styczniu tymi nocnymi koszmarami, pisalam o tym na majowkach. Potem przeszlo na krótki czas i zaczal sie hardkore jak teraz, czyli trwa to juz 5 miesiecy.
-
U nas też były kiepskie noce,ale chyba raczej od zębów.Jak wyszła ostatnia piątka,tak nastał spokój i u dziecka wrócił apetyt.Sceny o rzeczy,które mu zabraniam zaczęły się w marcu,najgorzej było teraz na przełomie maja/czerwca.
Z tego co czytałam w necie o buncie to od cech osobniczych zależy kiedy się zacznie i jak długo trwa.Więc wszystko możliwe White Innocent,że u córki to właśnie był bunt lub może jakiś wstęp do tego buntu.Też obserwuje u Młodego tydzień lepszy i potem jest pogorszenie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 czerwca 2020, 09:01
-
Dwa tygodnie trwał etap samodzielnego ubierania spodenek, który był wstępem do parogodzinej awantury i to się uspokoiło. A tak ogólnie to nie jest różowo i dalej testuje co może a co nie tylko ja po prostu zaczęłam olewać jej histerię i to przynosi efekt taki, że trwają one krótko i zaraz przychodzi się przytulać. Dla mnie to jest niebo a ziemia z tym co było wcześniej, dlatego uznaję, że "bunt-niebunt" się zakończył. Bo zakończył się największy hardcore jaki do tej pory nam urządziła. A ogólnie zmianę jej zachowania obserwuje od jakiś dwóch miesięcy właśnie, wtedy zniknął słodziutki bobasek, a wyszedł mały diabełek
o, może w ten sposób
Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 czerwca 2020, 13:18
-
WI współczuje ... niezła jazda 🙄 trzymam kciuki, powodzenia i dużo cierpliwości życzę ... już sam zbuntowany dwulatek to jest wyzwanie dla nerwów, a co dopiero w zestawie z nieodkładalnym niemowlakiem
Kalinka teraz bardzo polubiła rower, już normalnie na spacerach tak zasuwa, ze musimy za nią biegać. Wczoraj to tak mnie przegoniła, ze wymiękałam... dodając do tego moją kondycję i miłość do sportu 🤦♀️Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 czerwca 2020, 08:40
-
Hej. Podczytuje Was ale jakoś nie miałam jak się odezwać. Wstrzelić w temat. Widzę że nie tylko u mnie jest masakra i mały się buntuje jak tylko potrafi. Uwierzcie że też często mam już dość i wyszła bym byle dalej od tych krzyków nerwów i awantur. Tylko dziś rano od 6 dwie awantury. Najpierw od rana chciał bajki a potem na dwór iść (mamy podwórko). Fajny będzie dzień. Bartek nie śpi mi w dzień już dłuższy czas. Szybko na noc usypia ale często po południu jest marudny i nerwowy. Do tego są u nas kuzyni z zagranicy bliźniaki 2.5 roku. Jak się zaczynają kłócić bić masakra. Niech już jadą do siebie! Kacper to przytulak ale wszędzie za nogą stoi nie mogę pójść do WC sama bo się drze że on też...
Do tego miałam kilka dni nerwów bo mi się okres spóźniał i już miałam w wyobraźni że kolejna ciąża ale dziś dostałam uff. Niby nie szaleliśmy ale jakoś tak się obawiałam. Jak mierzyłam temp to byłam pewna kiedy owulka była a teraz jak wstaje co chwile do nich w nocy to nawet nie próbuje bo nie będzie to wcale miarodajne.
Jak u was odpieluchowywanie?? U nas było super już wolał fajnie siku a od dwóch tyg nie chce wcale na nocnik tylko przynosi pieluchę i jakby się cofnęło wszystko
Ogólnie jest ciężko. Męża nie ma na co dzień. Chociaż czasem widzę tego plusy bo jak jest kilka dni to widzę że pozwala starszemu na to co ja zwykle zabraniam i jakby był ciągle to pewnie byśmy się ciągle kłócili o to... -
Agusia super, ze się odezwałaś😀 już normalnie myślałam, ze Twój internet też przechodził kwarantannę
Nie uwierzycie jakie od kilku dni jest ulubione słowo Kalinki? A więc jest to krótkie słówko TAK 🤣 po etapie NIE jest to takie piękne, ze aż nie wierzę... na wszystko o co bym się nie spytała głośno i wyraźnie odpowiada TAK!!!Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 czerwca 2020, 18:40
Totoro lubi tę wiadomość
-
U nas generalnie z nocnikowaniem ok,ale zdarzają się wpadki,wtedy zawoła po fakcie.Nie chce korzystać z nakładki na Wc,tylko nocnik i tylko ten z Ikei.
Jeśli chodzi o bunt,to najgorzej jest w trakcie powrotu do domu,drze się na całą klatkę schodową,że aż mi wstyd😐jakbym dziecko krzywdzila,a mam dziwnych sąsiadów,więc po złości jeszcze wezwa policję..
I najważniejsze,chyba(nie chcę zapeszac)zaczyna rozwijać mowę.Dziś powtórzył 2 słowa :dynia i bęben.Zmienił też obiekt zainteresowań jeśli chodzi o zabawki-powrocil do Lego i zaczyna naprawdę kreatywnie się bawić,chce też wycinać nożyczkami, więc jutro idziemy po takie specjalne dla dzieci.Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 czerwca 2020, 20:28
-
Iggi Kalinka też ostatnio polubiła lego i już tak fajnie zaczęła sobie jakieś scenki odgrywać i coś tam gadać ludzikami. Tylko oczywiście niestety ja tez muszę jakimś być dla towarzystwa ...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 czerwca 2020, 21:41
-
Kala czasem mam wrażenie że jestem ciągle na kwarantannie. Hehe. Ale postaram się więcej pisać. U nas też większość jest na NIe ale już zdarza mu się powiedzieć TA tzn Tak
A i ostatni hit mowy
Bartuś powiedz piłka -cipa...Kala lubi tę wiadomość