Kwietniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Czereśniowa wrote:Kala świetna sprawa, a ona chętnie ćwiczy z innymi dziećmi, przez tą rytmikę pewnie jest przyzwyczajona?
musisz ją czasem namawiać na zajęcia? W każdym razie dziewczyna bedzie wytrenowana
Totoro aż dziwnie u Ciebie słyszeć, że Sara się z kimś innym pobawiła 😁 a Lila dalej zazdrosna wśród dziadków?
No nie? 😁 Dziś właśnie Lila nie byla zazdrosnadziadek bawił się z Sarą, a ona przyszla do babci, do mnie, tatę wyciągnęła do zabawy itd
byly momenty, że wołała dziadka, ale to tak po prostu, żeby się z nią pobawił, jak zwykle 😀 bawili się tez we trójkę, moj tata nosił Sarę, Lila jej coś pokazywała, włączała itd
-
Czereśniowa Kalinka bardzo chętnie ćwiczy i muszę przyznać, ze na rytmice jest jednym z najbardziej zdyscyplinowanych dzieci. Wręcz się oburza jak jakieś latają po sali i coś tam sobie mruczy pod nosem w stylu „tu się tańczy, a nie biega” 🤦♀️ Namawiać jej nigdy nie muszę, sama się pyta kiedy idziemy ... często tez ludzikami duplo odtwarza sobie scenki z zajęć. To mi się czasami nie chce chodzić
Totoro basen z dwójką maluchów to niezłe wyzwanie 😃 my chodzilismy z Frankiem na kurs jak miał pół roku ... ja go ogarniałam, mąż siebie, wchodzili razem do wody, a ja czekałam ... dla mnie za zimno 🙈 jeden semestr tak zaliczyliśmy, chcieliśmy potem kontynuować, ale młody się zbuntował, ciągle ryczał i odpuściliśmy 🤷♀️ Ale mamy chociaż fajne zdjęcia na pamiątkę, bo robili im sesję pod wodą ...Totoro lubi tę wiadomość
-
Kala super zdjęcia. Kalinka jaka śliczna a te włosy 😍
Ja też myślałam o jakiś zajęciach ale dojazdy do miasta. Płaczący Kacper w domu z babcią. Odpuściłam. Pójdzie do przedszkola będzie miał atrakcje.
U nas weekend jak zwykle dni. Bez szału. Męża nie było. Sama byłam. W pt była Chrzestna Kacpra. Także było miło.
Ja właśnie jem śniadanie. Pora przeprosić się z waga kuchenna bo jedzenie na oko mi dodało 1 kg na wadze do przodu... Fakt okres mam przez trzy dni jadłam za dużo. Plus czekolada no ale już okres mija głód też. Czas się ogarnąć. Idzie wiosna. Ehh. Ale dziś mam dołek przez to 😭Kala lubi tę wiadomość
-
Agusia też na Twoim miejscu bym się nie ruszała. U nas to wszystko na miejscu, samochodem 5-10 min, do tego tramwaj czy autobus tez praktycznie spod domu ... to korzystamy
Ja też mam dola wagowego, bo znowu napuchałam jak balon 🤨 to odkładanie się wody jest straszne -
Ja co do wagi, to ostatnio żyłam w trybie odkurzacz po tych wspaniałych nockach, plus cycowaniu Sary pol nocy i co godzinę w ciagu dnia i waga nie poszła w górę 😅 chyba kosztowało mnie to sporo energii 😅
I ja również życzę porodu jak moj, chyba, ze położna ma dalej, to trochę wolniejszego jednak 😁
Swoją drogą bylam na kontroli u gina w zeszłym tygodniu (zamiast po 6 tyg to prawie po 6 miesiącach 🙈). Opowiedziałam mu o moim porodzie domowym i stwierdził, ze jestem stworzona do rodzenia dzieci i teraz kolejne w takim razie 😅Kala, Czereśniowa lubią tę wiadomość
-
Totoro Twoje nadwyżki to chyba Sarze w udka idą 😉 dalej takie przyrosty ? Czy już zwolniła ?
Co do szybkiego porodu , to ja się całą ciąże z Kalinką bałam, ze nie zdążę do szpitala, a wszyscy dookoła mieli ze mnie bekę 🤣 ale jednak czasami minuty mogą na wszystkim zaważyć... jak u Ciebie położna w ostatniej chwili dojechała, czy u Edwardy zdążyli z cesarką w ostatniej chwiliedwarda20 lubi tę wiadomość
-
Kala myślałam ostatnio, ze trochę zwolniła, a tu w ubiegłą środę wybiło równe 9kg 🙈 Lilka na 2 latka ważyła niecałe 10 🙈 no kluska nieprzeciętna, serio 🙈
A poród racja - bywa różnie. Ja, gdyby położna przez tel nie wołała do mnie, żebym jeszcze nie parla, to przyjechałaby po wszystkim 😅 a nie jechała nawet 10 min 😅 Moja teściowa do tej pory wspomina jak się wkurzyła na mojego męża jak im zdjęcie Sary na mnie po wszystkim wysłał, bo myślała, ze sobie z niej jaja robi 😂
-
Czereśniowa wrote:Dzięki Blueberry, a z takim uchwytem wygodnie się jeździło?
Dla mnie z uchwytem jeździło się wygodniej niż bez, bo najpierw miałam dostawke i bez przedłużki zle mi się ich woziło, musiałam się nachylac, żeby rękami dosiegnącCzereśniowa lubi tę wiadomość
-
My pijemy wodę przygotowaną lub wodę źródlaną, kupujemy w szklanych butelkach.
Bidony wydają mi się ok, ale tak jak Edwarda pisała jeśli pije się z nich wodę, bo sok np to już mam wrażenie, że nie da się tego domyć dokładnie.
U nas Jagodka rozbiera się sama, często też chce się sama ubierać, ciężko nam idzie tylko żeby bluzki założyć w sensie trafić rękami to rękawów, poza tym daje radę.
Ja też nie lubię pstrokatych ubrań i z postaciami, ostatnio kupiłam z Psiego patrolu koszulki w smyku i fajne bo gładkie kolory, a te postacie np tylko na kieszeni malutkie, więc taki kompromis 🤣🤣
Ulubiony kolor to czerwony, zielony i czarny. Mój mąż nie lubi czarnego i często jak się tak u ieram, albo dzieci to komentuje i Jagodka ostatnio taki tekst:
Mamo czarny golf, tata dostanie zawału....Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 lutego 2021, 19:46
-
Też żałuję, że u nas w pobliżu nie ma fajnych zajęć dla dzieci, ale myślę, że przedszkole dostarczy rozrywki, a jak będzie cieplej to tez planuje basen.
Kuzynka, która Jagodka uwielbia 🤩 mieszka blisko basenu, więc będziemy sobie robić wypady na plotki i basen - takie plany, zobaczymy.
Czereśniowan trzymam kciuki za PD, żeby wszystko było ok ☺
Czereśniowa lubi tę wiadomość
-
Dzięki za kciuki, przydadzą się
to było takie spotkanie informacyjne, tak naprawdę to w dniu porodu wszystko się okaże - czy dziecko ułożone główkowo, czy nie odejdą zielone wody, czy położne na pewno będą dostępne itp. Jak narazie żadnych przeciwskazań nie ma.
A co do porodu to z chęcią potworze wyczyn Totoro, ale bardzo wysoko zawiesiłaś poprzeczkę 🙂
Edwarda poród domowyWiadomość wyedytowana przez autora: 22 lutego 2021, 21:20
-
No ja naprawdę wszystkim życzę takiego porodu, bo mimo, ze ból wiadomo kosmiczny, to wszystko trwało tak krótko i szło tak sprawnie ze nie zdążyło mnie wymęczyć zupełnie 😀 nie włożyłam w ten poród żadnego wysiłku😀 no i skurcze krzyżowe mnie ominęły, o rany, przy Lili to myślałam, że się kończę jak mi dowaliły. Ale fakt faktem 2 min i urodziłabym bez położnej 😅 Po wszystkim siadłam na kanapie, noga na nogę, jak w gościach.. 😂
-
Takiego porodu jaki ja miałam z Igorem też życzę każdemu 🙈. Fakt, że u mnie nie był aż taki szybki jak u Totoro ale nie mogę narzekać. O 3 w nocy zaczęły odchodzić mi wody i zaczęły się lekkie skurcze. Przed 7 byliśmy w szpitalu i powiem szczerze, że myślałam że nic z tego nie będzie (bo skurcze bolące ale zdecydowanie do wytrzymania, nawet trochę się wyciszaly). Jeszcze jak się dowiedziałam , że rozwarcie na opuszek (z którym chodziłam ostatni miesiąc albo półtora) to załamka. Przed 10 przyjęli mnie na salę porodową i nadal rozwarcie na opuszek a skurcze już takie mocne. Potem przez jakiś czas stałam pod prysznicem. Poprosiłam o znieczulenie , powiedzieli że jak bedzie anestezjolog wolny to przyjdzie i kazali zadzwonić do męża że może przyjechać (akurat były porody rodzinne) ale żeby się nie spieszył bo to pewnie jeszvze trochę potrwa. Mąż miał jakieś pół godziny drogi do szpitala. Przed 11 miałam ochotę gryźć łóżko i zacząć chodzić po ścianach i nagle poczułam, że chce mi się przeć. Poszłam znowu do położnych , akurat był lekarz i mnie zbadał a tam 8 cm 🙈. Dzwonię do męża "Gdzie Ty jesteś?! Rodze zaraz!!". Na znieczulenie oczywiście było już za późno. O 11:20 Igi był po drugiej stronie brzucha 🙂. Jak mi go położyli to wszedł mąż 😅. Nie zdążył ale powiem szczerze, że jak rodziłam to nawet o tym nie myślałam, że go nie ma. Zresztą miałam dwie świetne położne, które naprawę mega mobilizowały i pomagały. Mąż jak podjechał pod szpital to słyszał mnie na dole 🙈. Akurat to był ostatni taki gorący dzień września i wszystkie okna pootwierane. Rodziłam w prywatnym szpitalu ale porody były na NFZ po wcześniejszej kwalifikacji. Trochę się bałam bo szpital I stopnia więc jakby cokolwiek się wydarzyło to dziecko przewozili do innego. A poród z Amela miałam zakończony kleszczami więc tym bardziej ale nie żałuję że tam urodziłam. 48h i do domu. Po porodzie Igora poprzytulalismy się 2h, potem go zabrali na pomiary i ważenie , mąż pojechał do domu a ja na nogach sobie podreptałam na oddział położniczy. Od razu się umyłam. Żadnego pęknięcia, jedno małe otarcie. Z Amela byłam nacinana i do tego popękałam bardzo głęboko.
Także dwa totalnie różne porody przeżyłam.Czereśniowa lubi tę wiadomość
29.09.2016 Aniołek (10 tc)
09.04.2018 cud narodzin - 55 cm, 3720 g. Amelka ❤️
16.09.2020 cud narodzin - 54 cm, 3150 g. Igorek ❤️