Kwietniowe Mamusie 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Mi wystarczyły kilka dni by zacząć normalnie oddychac dzięki przeprowadzce. Ostatnie tygodnie z teściami pod jednym dachem to dramat... Ale dobrze że już na swoim. A za tydzień przylatuje szwagierka z dziećmi i dobrze że ja już u siebie. Od roku nie rozmawiamy więc tym bardziej się cieszę...
A co do napletków. Mi moja pediatra powiedziała żeby do 6 roku życia nic nie robić o ile nie ma infekcji. Bo rodzice często robią zabieg szybciej i co roku wracają bo to zarasta.. ja dam czas natura wie co robi. -
Uff Dziewczyny uspokoilyscie mnie z tą stulejka..Mówiąc szczerze trochę mnie mąż najstarszyl że powinnam odciągac,a ja tego nie robiłam za bardzo,po prostu w kąpieli dobrze mylam.
Kalinka jaka duża,zmieniła się bardzo.Faktycznie rower powinien być dobry wzrostowo,muszę poanalizowac i coś zamówić. -
No laski czas się ogarnąć. I wrócić do diety i ćwiczeń. Przez urlop męża i przeprowadzkę całkiem sobie to odpuściłam. Co prawda waga stoi czyli mimo nie pilnowania nie przytyłam. Pewnie przez stres i nie jedzenie ale dobrze nie jest. Nadal 10 kg za dużo. Teraz mam miejsce więc już ruszam z treningami wieczorem. I pilnowanie diety. A Wam jak idzie ?
-
Agusia u mnie dramat 🤦♀️ przez to, ze w Zabce na dole są do kupienia moje ulubione lody 😉 no i prawie codziennie wjeżdżają … już kurcze uzależnienie. Wcześniej tak nie jadłam, bo lubię tylko te konkretnie lody (innych nie za bardzo), a ze ciężko je było gdziekolwiek kupić, to nie było okazji … a teraz … szaleństwo 🤷♀️
No nic też trzeba się ogarnąć 🤨 odwyk jakiś 😂Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 sierpnia 2021, 07:35
-
Melduję się! Mamy bardzo intensywny czas, totalnie brakuje mi czasu na... Wszystko 🤔
Ja powiem Wam, że przeszłam ostatnio mega, MEGA kryzys. Lili dziwna gorączka okazała się wirusem, którego szybciutko sprzedała Sarze, mi i na koncu męzowi. Nic strasznego, bo u dziewczyn skończyło się na katarach, ja katar plus ból gardła kilka dni, a najgorzej mąż - strasnzy katar i lekka gorączka. O ile wirus jakiś lajtowy, tak katary u dzieci to niezła udręka. Obie marudne, płaczliwe, zasmarkane, ja tez sie nie najlepiej czułam... Dodatkowo prace na podwórku, mąż wychodził z pracy, szedł działać a ja całe Boze dnie z dziewczynami, włącznie z kolacjami, kąpielami itd. "czas dla mnie", to były jedynie treningi jakoś miedzy tym wszystkim i to i tak rzadziej niż bym chciała, co mnie dodatkowo strasznie frustrowało... Lila była raz u teściów, co czwartek nadal bywa u moich rodziców.. No ale to nie zmienia faktu, że ja cały czas i tak z Sarą, przy czym bez Lili jeszcze mi ciężej ją zająć, zrobić przy niej głupie jedzenie czy sama zjeść.. Dodatkowo Lila ma strasznie ciężki okres znowu, wróciły ciężkie poranki, histerie jakmjest zmęczona czy śpiąca, walka o mycie zębów itp.. Noce do dupy, bo Sara ząbkuje, Lila też miała kilka epizodów z nocnymi awanturami... Generalnie chodziłam już jak robot, nie chciało mi się nic, zmuszałam się do wszystkiego i miałam pod korek. To tak tytułem wstępu... 😅
No i pewnego poranka w zeszłym tygodniu, w poniedziałek chyba, kiedy mąż pojechał na zakupy a ja próbowałam ogarnąć rozdartą ferajnę (Sara na rączki, bo robiłam
śniadanie Lili i za długo juz byla na macie, Lila, bo chce na rączki po prostu jak co rano), coś we mnie pękło. Zrobiłam taką dziką awanturę, z trzaskaniem drzwiami, kopnięciem pudełka po klockach itp., że chyba pół miasta mnie słyszało. Sąsiadów mam na szczęście kochanych, opieka nie zapukała do naszych drzwi 😅 mąż miał od kolejnego tyg. zaplanowany urlop, ale szybciutko dogadał się z szefem, żeby wziąć już od czwartku tego feralnego tyg. 😅
Tym sposobem od ubiegłego czwartku trochę odżyłam. Dalej było dużo roboty, ale we dwie osoby to juz trochę łatwiej.. Dodatkowo, spacery, zaliczyliśmy z dziewczynami, zamek, świetny plac zabaw, wczoraj zoo.. Caly czas gdzieś chodzimy, jeździmy, wreszcie się wyrwałam z tej ostatniej monotonii. A jutro przyjeżdża nasz plac zabaw, doczekać się nie możemydziewczyny nadal nie wiedzą 😀 Jutro idę wreszcie zrobić krzywą cukrową i caly stos innych badań krwi, bo dawno nic nie kontrolowałam, więc czekają mnie 2 piękne godziny w przychodni... 😅 A dziś jeszcze dentysta.. 😑
-
Totoro to współczuję. Na pocieszenie dodam że ja niestety mam tak cały czas i w mężu pomocy nie mam bo niestety ma pracę jaką ma a i na urlopie cięgle go nie było. Trzaskanie i chęć ucieczki mam co drugi dzień... Ściskam i dobrze że odżyłas. Ja czekam na wrzesień jak starszy pójdzie do przedszkola może i ja odżyje
-
O rany Totoro 🤦♀️ ale hardkor … dobrze, ze już masz męża do pomocy 🙂 my tez ostatnio zoo zaliczyliśmy i było super
Do jakby samotnych matek tez się przyłączam 😉 mój niby na miejscu, ale wychodzi przed 7 wraca po 18 … więc jakby go nie było 🤷♀️ czasami zdąży się z Kaliną z pół godziny pobawić zanim pójdzie spać
Agusia super się czyta, ze między wami teraz tak dobrze i taka zakochana w mężu chodzisz ❤️ pewnie napięcie po przeprowadzce zeszło, teściów nie masz na głowie, to i od razu inna atmosfera i relacje lepsze
-
Agusia a chłopaki śpią u siebie? Jak w końcu to rozwiązałaś? Bo pamietam, ze zastanawiałaś się jak to na początku ogarnąć …
Jeszcze w temacie nocy, to ja nie mogę narzekać 🙂 co nie zmienia faktu, ze zapomniałam jak sypialnia wygląda 🤦♀️ a w ogóle Kalina twierdzi, ze to jest pokój taty, a jej to nasz wspólny 😂Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 sierpnia 2021, 20:07
edwarda20 lubi tę wiadomość