Kwietniowe Szczęścia 2016 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny współczuje chorób, nam dni mijają tak szybko, każdy jest inny, a Maksiu zmienia się w mgnieniu oka póki jeszcze pamiętam to opisuję poród
21.04 kolo 9rano dotarlismy do szpitala, przyjeli mnie na oddzial, porobili badania podlaczyli ktg, a tam skurcze ale slabe przyszli lekarze i kazali przyjsc na badania, okazalo sie ze ja jestem jeszcze niedojrzala i dlatego skurcze nic nie wnosza, decyzja o podaniu zelu, ktory ma zmiekczyc wszystko i obserwujemy ok 13 dostalam zel i nakaz lezenia przez 2h pod ktg. O 15 przyjechal maz i do 19 spacerowalismy, chodzilismy po schodach i obserwowalismy skurcze, byly ale bez szalu. Maz pojechal ja sie wykapalam i polozylam do lozka, ogolnie powiedzieli ze przez 6 dni beda probowac wywolywac, a jak nie to cesarka. Podlaczyli ktg i sie zaczely coraz bolesniejsze skurcze, a juz ich prawie nie bylo! Poszlam na badania, rozwarcie na 1cm skurcze coraz bardziej bolesne no i cos delikatnie cieknie... decyzja to na porodowke bo.mamy wolne sale i bedziemy obserwowac, ale niech sie pani nie nastawia zadzwonilam po meza i poszlam na przyjecie na porodowke. 0 23:30 dostalam sale, przyjechal maz i sie zaczelo, po prysznicu nadal rozwarcie 1cm decyzja o czyms przeciwbolowym co moze przyspieszy wsxtstko, po tym troche odlecialam na kolejnych bolacych skurczach 3cm jest postep!! Stolek porodowy, troche spaceru, kolejny prysznic, troche ktg i nagle mamy 9cm!! Boli jak diabli dostaje przeciwbolowe chwila wytchnienia i mamy 10cm, rodzimy! Parcie szlo mi swietnie podobno, duza ulga w porownaniu do skurczy i po 13 min Maksiu juz byl na swiecie zaraz po nim lozysko calosc trwala 4,5h
Lekarz stwierdzil nieprawidlowa budowe lozyska i pojechalam na zabieg z uspieniem, a maz czejal na mnie z malym, ogolnie bylo cudownie chociaz bol nie do opisania to maly zolwik wszystko rekompensuje
Co do roli meza przy porodzie to mysle ze nie dalabym rady bez niego, masowal plecy kiedy mialam skurcze, polewal woda pod prysznicem, pozwalal zgniatac dlonie kiedy byl skurcz i bolalo, caly czas powtarzal ze jestem dzielna, ze jest dumny i bardzo mnie kocha, pomagal mi wstawac, chodzic pocieszal i rozsmieszal na ile sie dalo, podawal wode, podkladal recznik, smarowal usta pomadka nawilzajaca, przekazywal wiadomosci od poloznych kiedy nie moglam sie juz skupic i zrobil zdjecia swierzego Maksia podczas kontaktu skora do skory, niesamowita pamiatka! Kiedy bylam na zabiegu on zostal z malym i wiedzialam ze nie musze sie o niego martwic, byl nieocenionym wsparciem!
Szotka, Justyna Es, Lanusia93, Olina, ania0141, czarna_owca, Larisa, Karatka81 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
dzięki dziewczyny,że pamietacie o mnie
u mnie w domu trochę lepiej,choróbska znikają powoli myślę,że jak dobrze pójdzie to 2-3dni i wszyscy wrócą do pełni zdrowia,ja z malutkim narazie się trzymamy twardo oby tak zostało,najgorsze są te choróbska dla takiego maluszka bo wrazie przeziębienia tylko szpital:( do 3mca nie ma leków dla dzieci,wszystko dożylnie...ostatnio rozmawiałam z pediatrą bardzo mądra kobieta,powiedziała,że jak dziecko do 6mcy nie będzie chorowało to później będzie bardziej odporne a jak przed skończeniem 6mcy zacznie chorować to z odpornością będzie paskudnie.ja się trochę tymi chorobami podłamałam bo nikt przez całą zimę nawet kataru nie miał a jak maluszek w domu to wszyscy po kolei...Larisa lubi tę wiadomość
ania0141 -
nick nieaktualnyByłam bardzo pozytywnie nastawiona na perspektywę porodu sn a potem karmienie piersią. W efekcie miałam 15 godzin porodu od zera do partych z bardzo częstymi i bolacymi skurczami wywoływanymi oxytocyną (powinni tego zakazać łobuzy!), nie moglam dostać znieczulenia ze względu na małą ilość płytek. Pod koniec zrobili mi badanie krwi po ktorym okazalo sie, ze poziom płytek jednak pozwala na znieczulenie ale było za późno, mialam juz partre, położna widziała włoski Natalki, jednak okazalo sie, córka ma jakoś źle, zbyt prosto (juz nie pamiętam) ulozona główkę i zapadla decyzja o cesarce
-
nick nieaktualnyW ciągu 5 minut minut znalazłam się na stole, na ktory ledwo się wdrapałam bo miałam skurcze co pół minuty i wbicie igły ze znieczuleniem było tutaj fantastyczne, od razu mniee przestało boleć. Córeczka zdrowa, miała tylko trochę sine stopki i rączki. Karmię ją sztucznym mlekiem, jestem tym załamana, ale o tym napiszę później. Najważniejsze, że juz po! PrzeprasZam z góry za chaotyczny opis Pozdrawiam!
Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 maja 2016, 09:41
ania0141 lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, chciałam wam podziękować za 9 wspólnych mc wsparcia, wymiany doświadczeń, radości i strachow. Dzięki wam łatwiej było mi przejść przez ciążę, pełna strachu po wcześniejszych niepowodzeniach. Nasza droga szczęśliwie dobiegła końca. Miłek jest ze mną, wreszcie happy end choć bałam się że nigdy nie nastąpi teraz czas na trud codzienności. Życzę wam aby proza życia nir zmniejszyła naszej radości.
Pozdrawiam,
MagdaWiadomość wyedytowana przez autora: 3 maja 2016, 10:38
fabiola, ania0141, Larisa, Lanusia93, Karatka81 lubią tę wiadomość
-
łodyszka karmienie mm nie jest wcale takie złe u mnie trzecie dziecię jest na mm i jestem zadowolona...dzieci ogólnie mam zdrowe rzadko kiedy chorują jeśli już to jakieś przeziębienie nic pozatym także głowa do góry...najważniejsze że córcia zdrowa
Łodyszka lubi tę wiadomość
ania0141 -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny