Kwietniowe Szczęścia 2016 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyTeż miałam bolesne miesiączki z bólami krzyżowymi, koszmar! Mój próg bólu jest bardzo niski
A z porodem jest jak z karmieniem - nieważne jak to zrobimy, i tak będziemy wspaniałymi mamami!Dla mnie poród naturalny lub cc, czy kp lub mm to wybór tylko i wyłącznie kobiety (czasami też matki natury).
Karatka lubi tę wiadomość
-
Kawuszka wrote:Pati, okropne wieści...trzymaj się i dużo sił życzę!
Zobaczymy dziewczyny jak to będzie z porodem, możemy sobie dużo zakładać a rzeczywistość będzie jaka ma być. Najważniejsze, żeby nasze maluszki nie ucierpiały i aby dla nas to było jak najmniej inwazyjne.
Jedno jest pewne, porodu nie da się zatrzymać i po prostu trzeba będzie działać
Ale i tak się bojęPierwszy raz to wizje ma się różne
I myślałam, że tylko ja się boje bo większość Dziewczyn pisze, że się nie boidobrze, że nie jestem sama
-
MagSz wrote:Może dziewczyny niepierwiastki opowiedzą swoje wspomnienia
Mój opis porodu na str. 316
Są fajne opisy na naszym forum Poród, "Dobre porody" i "Nasze porody"mania lubi tę wiadomość
Aniołek (*) 12.03.2013
Lilianna ur. 09.08.20143700 g, 56 cm
Pola ur. 24.04.20163650 g, 55 cm
-
nick nieaktualnyMagSz wrote:Może dziewczyny niepierwiastki opowiedzą swoje wspomnienia
Jak nie, to zakaz czytania ha,ha U mnie w nocy przed porodem zaczął odchodzić czop, tj. trochę krwi, nie pamiętam dokładnie. I cisza, jakoś dospałam do rana, M na 6 do pracy i zakaz opuszczania miasta
Rano zaczął mnie boleć brzuszek jak na okres (ale nie tak dramatycznie jak mamki niektóre pisały, normalnie
) Wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy, golenie
itd dopakowałam torbę do szpitala, zrobiłam obiad. Po 14 przyszedł M, zjadł, jeszcze musiałam go ustawić, bo się uparł, że on pędzikiem do Wrocka po fotelik pojedzie -60 km w jedną stronę (tak się z chłopem na ten dzień umówiłam). Ja wiem, że on bardzo dobrze autem jeździ, ale to jego pędzikiem byłoby mega szybko i to raz, a dwa mu mówię, że prędzej to do szpitala pojedzie. Poszedł z psem, jeszcze żebym się zastanowiła itd. Nie było go z 15 min, a u mnie zaczęły się skurcze! M nerwowo oglądał jakieś gazetki typu Tesco
Ja siedziałam z zegarkiem, licząc czas między skurczami. No za chiny nie chciałam za szybko jechać do szpitala blee i tam kwitnąć. I jak było 3 min pomiędzy to hasło jedziemy. W aucie to se już pomyślałam, że robi się coraz mniej zabawnie. M jak zobaczył jak ściskam "rączkę" w drzwiach to właśnie było pędzikiem. 15 km do szpitala, o 16:15 na przyjęciu. Mega nieprzyjemne babsko mnie przyjmowało, położyłam się na ktg, i se myślę, jakie kurde nie wygodne to łóżeczko, kręgosłup mnie nap... A to hmm krzyżowe się zaczęły. Potem zbadała mi szyjkę, już na to się raczej takiej p... nie zgodze, miałam 6 cm rozwarcia. Poszliśmy na salę porodową, na szczęście jednoosobowa była wolna. Potem do położnej na pobranie krwi, tu musiała poczekać i sprężać się między skurczami bo nie dałam rady wysiedzieć. Potem poszliśmy pod prysznic. Nie będę tego opisywać
Nie wiedziałam, że umiem się tak drzeć
Przyszedł zdziwiony lekarz po którego zadzwoniła położna, że to już? I czemu się drę? Debil ale po umawiałam się z nim na tequile ha,ha I ładnie dziad zszył, ma szczęście
Przebijał mi pęcherz, bo pełne rozwarcie - tu też pominę, ból itd. Bałam się tylko o dziecko. Teraz się k... nie zgodzę sorry Ale już mega szybko poszło, dostałam gaz który działał raczej psychologicznie i było mi po nim niedobrze, nawet na chwilkę zasnęłam, to M się przestraszył że zemdlałam i mnie obudził (byliśmy sami) a było mi tak dobrze
No i zaczęły się parte, wszyscy łącznie z lekarzem mnie dopingowali, ale najgłośniej krzyczał M ha,ha Oszukiwali mnie trochę, że niby już mało zostało dziady ha,ha Ale mimo zmęczenia (sponiewierały mnie te krzyżowe a odporna jestem na ból) o 18:15 urodził się Nikoś, czad jak zaczął płakać i położyli go na mnie... Nacięli mnie, ale nic nie popękałam, tylko 3 szwy, normalnie z łóżka już na sali schodziłam (te łóżka to już inna historia ha,ha). Gdyby nie to ułożenie to może by mnie te p... krzyżowe ominęły i byłby luzik
-
nick nieaktualny
-
Ja jestem z tych co miały planowane cc ze wzgl na ułożenie. Strasznie się bałam cc. Jak byłam przygotowywana na sali to z tego stresu aż ryczałam tak się bałam.
Całość u mnie trwała ok półtora godz. Wkłucia prawie nie czułam, potem dziwne uczucie braku nóg. Jak mi gmerali we flakach to miałam wrażenie że zwymiotuje niby nie bolało, czuć było że coś tam robią zwłaszcza jak małą wyciągali. Wtedy to lekarz kazał mi oczy zamknąć, nie wiedziałam czemu ale posłuchałam go. Nie wiedziałam co się dzieje. Po chwili krzyczeli do mnie czy małą słyszę, mieli jej tlen podać ale nie był potrzebny bo sama oddech złapała, trochę była niedotleniona. Po ponad tygodniu dowiedziałam się że położne przygotowały tlen do podania i rzuciły durnym tekstem "szkoda bo już tlen był i się nie przydał, może następnemu się przyda".
Lekarze czyszcząc mnie pytali się czy nie miałam jakiejś operacji bo straszne zrosty miałam. Założyli mi dren i to była masakra. Ciągło to mnie niemiłosiernie. Jak mi dren wyciągli w chyba 3 dobie to było lepiej, bolało ale nie tak bardzo.
Jak mnie cieli w piątek to samodzielnie się umyłam w niedzielę.
Na drugi dzień ok 6 kazali mi wstać z łożą. to była masakra. To moje łoże miało tak zapadniety materac że nie mogłam się obrócić na bok a co dopiero wstać. I do tego było to zwykłe łóżko inne miały na pilota podnoszony materac gdzie z takiego dużo łatwiej wstać. Wtedy nie dałam rady wstać tak byłam słaba. Kolejna zmiana pielęgniarek po 7 dopiero mi pomogła, przyszła taka fajna starsza babka. Przeniosły mnie na inne łóżko. Wtedy też dostałam "koktajl energetyczny" dożylnie i o 9 już spacerowałam zgięta w pół po korytarzu. Jak mnie ta babka zobaczyła co mnie pionizowała to oczy miała jak 5 zł, w takim szoku była że wstałam bo wyglądałam strasznie wcześniej.
Rana po cięciu bolała mnie 2 tyg. Potem trochę się nie chciała ładnie goić. Jak się zagoiła to o niej zapomniałam ale trwało to 6 tyg. Nawet nie wiem kiedy wylazł mi paskudny bliznowiec.
Także w piątek w południe leżałam na sali po cięciu a w sobotę o 9 toczyłam się po korytarzu. W szpitalu leżałam tydzień bo mała miała żółtaczkę. Gdzie pielęgniarkom zwracałam uwagę że za żółta a była to 2 doba (chociaż nigdy nie widziałam jak wygląda żółtaczka u noworodka)i nie specjalnie mnie słuchały aż w 3 dobie wsadzili ją po badaniach pod lampy.
Także boję się drugiego cc, ale już nie tak bardzo bo wiem co i jak.MagSz lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnybaba widzę że temat łóżek podobny ha,ha Ja to stwierdziłam, że te łóżka to były za karę, że się chciało mieć dziecko
u mnie wysokie łóżka,że podesty były do nich i jeszcze barierki nie dało się zsunąć poniżej materaca, więc kombinacje, jak z bolącym tyłkiem (ja to pikuś, bo dziewczyna obok to dopiero na drugi dzień jakoś zlazła z niego i w szoku była ze ja jakoś zeszłam k) i nie zabijając się zejść... Była też dziewczyna po cesarce, to jej pomagałam, bo pizdy zostawiły jej dziecko, a ona jeszcze z łóżka nie wstała, masakra. Zresztą opieka hmm pozostawiała wiele do życzenia, a niby szpital w programie rodzić po ludzku, niby opinie ok (ale raczej wystraszonych matek). Opieka nad dzieckiem żenada, jedna to mi dziecko (a miał tak skrzywioną nóżkę-słabe odwodzenie w bioderku, za ciasno miał w brzuchu, doszło to do normy, bioderka były ok) wzięła za nogi, za rączki i jak szczeniaka przełożyła na wagę... Potem tak mi go przystawiła do piersi, że dziecko zaczęło się tak drzeć, a ja hmm wyprosiłam ją z sali k... jedną
No, taki super szpital. Dziewczyny na sali mówiły, że po prostu trafiła mi się najgorsza zmiana...
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 października 2015, 13:12
-
Jedną taką położną pamiętam, że jak dzwoniłam żeby przyszła mi pomóc wstać bo chyba z 15 min na różne kombinacje próbowałam i wtedy też miałam tą barierkę. jak przyszłą to z takim fochem że prawie mnie zabić wzrokiem chciała. A tej jej pomocy nie odczułam przy wstawaniu. Jeszcze stwierdziła że te położnice to takie ciężkie.
-
nick nieaktualnybaba wrote:Jedną taką położną pamiętam, że jak dzwoniłam żeby przyszła mi pomóc wstać bo chyba z 15 min na różne kombinacje próbowałam i wtedy też miałam tą barierkę. jak przyszłą to z takim fochem że prawie mnie zabić wzrokiem chciała. A tej jej pomocy nie odczułam przy wstawaniu. Jeszcze stwierdziła że te położnice to takie ciężkie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 października 2015, 15:07
-
Karatka, Twój opis jest wręcz sielankowy
Oczywiście "wycięłaś" te mocniejsze momenty, ale wiesz brzmi to tak sprawnie i bezproblemowo.
Baba, u Ciebie natomiast po cc tak jak i często słyszę, dochodzenie do siebie dłuższe niż po naturalnym. Niedługo i my pierwszaki dowiemy się jak to jest naprawdęMoja przyjaciółka powiedziała, że jak będę miała za sobą poród, to nic mnie już nie zdziwi i że wszelki wstyd odejdzie
Starajcie się naprzód o królestwo Boże i o jego
sprawiedliwość, a wszystko będzie wam dodane.
(Mt 6,33) -
nick nieaktualnyKawuszka, bo sprawnie jak to okresliłaś było ha,ha no a po co straszyć kobiety w ciąży
dla mnie sam poród nie byłby zły, gdyby nie te bóle krzyżowe. Bezproblemowo poszło, bo tak już mam
To działo się tak szybko, M mówił że oglądając za mną ha,ha programy o porodach spodziewał się 24 godz. rzeźni a tu taki ekspress że nie miał czasu o pierdołach myśleć...
Ja tym bardziej ha,ha Najgorzej wspominam pobyt w szpitalu po, dobrze że M był u nas prawie całe dnie, dowoził jedzonko, trzymał małego jak spał (bo on spał tylko na rękach albo na mnie, to "łóżeczko" miał gdzieś, więc byłam uziemiona) i mogłam iść się umyć. Dramatycznie było tylko, jak wstałam jakiś czas po porodzie i poszliśmy z M (za radosnym przyzwoleniem piguły) do łazienki się trochę umyć. Miałam 4 osobowy pokój z łazienką, w której hmm nie działała wentylacja i zemdlałam... A Niko zaczął płakać... M nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Pomógł mi, krew się leje no ja się cieszę, że on taki opanowany bo grubo było.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 października 2015, 15:27
-
nick nieaktualnyŻeby nie było, moja mama była pielęgniarką i szanuję ten zawód. Ja rozumiem że z czasem można popaść w rutynę, no i że nie wszyscy pracują z powołania, ale nóż się w kieszeni otwiera... o empatii to se można pomarzyć, a o takcie czy kulturze to już w ogóle. Oczywiście były też babki takie obojętnie miłe i może ze dwie sympatyczne, czad
Jedna od laktacji, młoda dziewczyna a bardzo miła i konkretna.
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny