Kwietniowe Szczęścia 2016 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
malala wrote:Rotenkopf ja nie umiem się wypowiedzieć w kwestii Waszego psiaka i Waszej decyzji. mojego buldożka kocham nad życie i nie oddałabym nikomu. Musicie się mocno zastanowić, byście niezależnie od podjętej decyzji - nie żałowali jej.
Dziewczyny, które sprzedawałyście suknie - ile taniej wystawiłyście suknie? 1/3? 1/2?
Malala, ja jeszcze swojej nie sprzedawałam (cały czas się zastanawiam, bo jestem na tyle niewymiarowa, że to trochę przewalony temat). Ale wiem, jak ja szukałam sukni - przede wszystkim liczy się konkretna cena (a nie procent wartości pierwotnej) i to czy jest standardowa. Popatrz sobie, za ile mniej więcej wystawiane są suknie i +/- w tych widełkach wystawiaj swoją. Nie ma sensu przestrzelić o 1000 zł, "bo ja dałam 5000 tys., to chcę sprzedać za 3500 tys.), bo nikt jej nie kupi. Powodzonka
Edit: pamiętam, że jak szukałam sukni dla siebie, a wcześniej pomagałam siostrze (czyli w zeszłym i tym roku), to z reguły suknie, które "schodzą" nie przekraczają 2500 zł i to już jest dużo. Średnie ceny takich standardowych sukien to tak max. do 2000 zł. No, chyba, że mowa o jakimś super drogim modelu albo czymś nietypowym.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 grudnia 2015, 23:13
-
Rotenkopf, ciężka decyzja stoi przed Wami. Piesek ma przeszłość i takie pieski na początku nie są latwymi pieskami - nie ma co się oszukiwać, ale potrafią dac wiele miłości. Pies to odpowiedzialnosc, duża odpowiedzialnosc. Ja podobnie jak Babu, jeśli powiedziala bym A to i powiedziala bym B. Ciężko chyba by było żyć ze swiadomośc, ze przygarnelo się zwierzaka do domu z checia dania mu miłości i schronienia, a za chwilę go oddało, bo nie okazał się psem idealnym..
Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 grudnia 2015, 23:56
-
malala Babu ma racje co do tych cen uzywanych sunki. Pamietam jak ja swoja wycenialam ogladalam wiele sukni które wisialy po kilka/kilkanascie miesiecy bo cena byla zbyt wygórowana. Ja bym nie kupila uzywanej kiecki za ponad 2 tysie nawet jesli bylaby od samego Zienia
. Ja swoja kupilam co prawda po cenie hurtowej (mam znajoma ktora prowadzi salon sukien slubnych, dla osoby z ulicy koszt to ok 3 tys) a sprzedalam za 1300 zl z tego co pamietam juz po praniu chemicznym ktore tez ponad 100 zl mnie kosztowalo- juz teraz nie pamietam dokladnie bo to bylo prawie 3,5 roku temu.
-
Babu ja w sumie wystawiłam za pół ceny, moja suknia jest z Agnes więc żadna też super wysoka półka. zobaczymy czy przez kilka miesięcy będzie jakiś odzew, najwyżej jeszcze odrobinę zejdę z ceny. a jak nadal nic to ją zostawię na strychu na pożarcie molomJulia
-
No to oby się szybko i bezboleśnie sprzedawała
Wiesz, teraz może być cisza - Święta itp. Ale gdzieś już luty-marzec powinien być większy odzew - bo po Świętach i Sylwestrze zawsze jest sporo zaręczyn, no i przygotowania zaczynają letnie śluby, których jest najwięcej
-
Ludzie którzy decydują się na psa powinni wiedzieć ile to jest przy nim odpowiedzialności, co więcej ! - ludzie którzy biorą psa po przejściach powinni wiedzieć jak trudna ta sytuacja jest nie tylko dla nich ale i dla psiaka.. szkoda mi tych zwierząt, serio .. są traktowane jak zniszczona para butów . Gorzej, są traktowane jak kurwa szmata , która już mi się nie widzi, przeszkadza czy nie pasują to a co tam! - to ja wypieprze.
Zdenerwowalam się sory, mega bardzo. Lepiej już nic nie napisze ..jamniczakuchnia lubi tę wiadomość
-
To prawda, decydując się na psa z nieznaną historią tym bardziej powinno się mieć na uwadze to, że pewne rzeczy mogą zaraz wyjść! W ogóle decydując się na wzięcie odpowiedzialności za jakąkolwiek żywą istotę trzeba się z tym w jakimś stopniu liczyć (nieważne czy to jest pies czy małżonek czy dziecko.
Zastanawiam się - skoro te dwa pieski zostały znalezione razem i z oboma są teraz problemy zdrowotne, to może ktoś, kto je "zgubił" dobrze o tym wiedział i niekoniecznie są to efekty operacji? -
nick nieaktualnyRotenkopf nie bedziemy Cię karcić za to co zrobisz, bo to Twoja decyzja
ale wiesz dołączam się do dziewczyn to jest żywa istotka która na dodatek wszystkiego jest chora. Ja mam za miękkie serce i kocham zwierzęta i nigdy bym takiego psiaka nie oddała. Może głupie porównanie powiem ale tak samo z rodzicami którzy adoptują dziecko... nie spodoba im się to oddadzą do domu dziecka?
Trzymam kciuki aby wszystko z pieskiem się ułożyło i żeby towarzyszył wam do końca jego (oby) najszczęśliwszych dni i aby nie chorował
a Tobie dużo spokoju i zdrowej ciąży:)
A tak z innej beczki to poszalałam dziś.. Przeceny w smyku były i 30% rabat na nawet jeszcze przecenione ubranianakupiłam ciuchów dla dzieciaków moich sióstr na świeta i styczniowe urodzinowe dzieciaki
I zrobiłam dla siebie dziś przyjemność bo sobie kupiłam zestaw kosmetyków do twarzy
ehhh kobieta po zakupach to szczęśliwa kobieta
DOBREJ NOCKI MAMUSIE!! :* -
Szkoda mi tego pieska. Przeżył taki koszmar, tyle bólu i cierpienia chociaż nic nikomu niezzawinił. Chciałby tylko żeby ktoś go pokochał i przygarnąl a wszyscy go odtracąja. teraz pewnie też myślał że może w końcu znalazł dom i swoją rodzinę a znowu zostanie porzucony. I znowu nie będzie wiedział dlaczego, co takiego zrobił ze znów go nie chcą... rotenkopf zwierzęta mają uczucia.. w przeciwieństwie do niektórych ludzi... kiedy pokochają to z niewyobrazalna siłą i oddaniem lecz kiedy człowiek je porzuca to równie mocno cierpią. ..I czekają. . Bo kochają nadal i wierzą ze pan czy pani wróci. . Ale oni nie wracają. .. a pies kocha i czeka nawet kiedy człowiek już o nim zapomni zadowolony ze pozbył się problemu... to nieludzkie dawać nadzieje tylko po to żeby za chwile zranić podwójnie. .. sama mam psa ze schroniska i jest to najwspanialszy przyjaciel jakiego można sobie wyobrazić. Zastanów się co chcesz zrobić. . Czy naprawdę sumienie da ci ottym zapomnieć. Za chwilę zostaniesz matka, czy naprawdę jesteś zdolna do takiego okrucieństwa? ??
Wiolcia1405 lubi tę wiadomość
-
Niestety pies to odpowiedzialność. U mnie i męża w domu zawsze był piesek, ale zdecydowaliśmy, że zaadoptujemy dopiero jak dzieci będą starsze. Moja siostra wzięła pieska - mieszanka amstafa i jakiegoś tam jeszcze dużego (nie ma płaskiego pyszczka). jest ogromny- waży ponad 40 kg (tyle co moja siostra) i na początku też mieli przeboje z nim pod względem zdrowotnym. To kochany pies- od początku wychowywany z dziećmi, nie pamiętam czemu został oddany do adopcji. Mimo przeżyć jest z nimi rok i nie wyobrażają sobie życia bez niego.
P.S przypomniał mi się telefon siostry w zeszłym tygodniu "kuźwa i M i Hektor (bo tak sie nazywa piesek) mają sraczkę + wymioty- oszaleje!!" od razu miałam wizję mojej sis która sprząta po tak wielkim psie i jeszcze po Mokazało się, że obaj mieli jelitówkę
Albo jak Hektor wytaplał się w kupie i później przytulił do M, obaj pod prysznicem się szorowali
Aleksandrakili, jamniczakuchnia, Babu lubią tę wiadomość
-
katka/85 wrote:Szkoda mi tego pieska. Przeżył taki koszmar, tyle bólu i cierpienia chociaż nic nikomu niezzawinił. Chciałby tylko żeby ktoś go pokochał i przygarnąl a wszyscy go odtracąja. teraz pewnie też myślał że może w końcu znalazł dom i swoją rodzinę a znowu zostanie porzucony. I znowu nie będzie wiedział dlaczego, co takiego zrobił ze znów go nie chcą... rotenkopf zwierzęta mają uczucia.. w przeciwieństwie do niektórych ludzi... kiedy pokochają to z niewyobrazalna siłą i oddaniem lecz kiedy człowiek je porzuca to równie mocno cierpią. ..I czekają. . Bo kochają nadal i wierzą ze pan czy pani wróci. . Ale oni nie wracają. .. a pies kocha i czeka nawet kiedy człowiek już o nim zapomni zadowolony ze pozbył się problemu... to nieludzkie dawać nadzieje tylko po to żeby za chwile zranić podwójnie. .. sama mam psa ze schroniska i jest to najwspanialszy przyjaciel jakiego można sobie wyobrazić. Zastanów się co chcesz zrobić. . Czy naprawdę sumienie da ci ottym zapomnieć. Za chwilę zostaniesz matka, czy naprawdę jesteś zdolna do takiego okrucieństwa? ??
Myślę, że to ostatnie zdanie/pytanie jest zbędne i nie na miejscu. Wyluzujcie bo widzę, że nie idzie to w dobrą stronę.ilonia1984, Endzis, Karatka81, Dobson lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyStraciatellaa wrote:P.S przypomniał mi się telefon siostry w zeszłym tygodniu "kuźwa i M i Hektor (bo tak sie nazywa piesek) mają sraczkę + wymioty- oszaleje!!" od razu miałam wizję mojej sis która sprząta po tak wielkim psie i jeszcze po M
okazało się, że obaj mieli jelitówkę
Albo jak Hektor wytaplał się w kupie i później przytulił do M, obaj pod prysznicem się szorowali
biedaki :p
Kinga. lubi tę wiadomość
-
Ja bym Rotenkopf tak ostro nie traktowała. Myślę, że nikt jej nie powiedział z czym może się wiązać adopcja psa ze schroniska. Ja również adoptowałam dwa psy, jeden odszedł w tym roku (ze starości), jak go przynieśliśmy ze schroniska to obowiązkowo kąpanie w Nizoralu, wizyta u weterynarza i oswajanie psa. Pies był malutki i pierwsze parę dni przesypiał na kolanach... dosłownie pamiętam, że on non stop spał na kolanach. Parę miesięcy po nim adoptowaliśmy jeszcze jego brata, on jest trochę skrzywiony do dzisiaj, panicznie boi się wszystkich elementów, które się zbliżają do niego (chyba ktoś go bił), krzyczy (nie piszczy) jak małe dziecko, gdy chwyci się go niespodziewanie lub gdy się wystraszy. Sama planuję adopcję psa do nowego domu, aby mój obecny pieseł miał się z kim bawić
ale wiem, że zrobię to dopiero po narodzinach dziecka i to dobre parę miesięcy później, właśnie dlatego, że psy ze schroniska to istna loteria.
A tak swoją drogą to każdy z nas jest inny i nie każdy potrafi wytrzymać takie ciśnienie, gdy piesek okazuje się ciężko chory, ma ataki co 3h i nic nie możemy w danym momencie zrobić.
Sama bym nie oddała psiaka do schroniska, raczej próbowała go leczyć i liczyła na poprawę, ale jeżeli ktoś uważa, że nie daje rady to lepiej żeby psa oddał teraz, a nie za miesiąc czy dwa jak pies już się do nas przyzwyczai.
Rotenkopf, a może dobrym rozwiązaniem byłoby poszukanie mu domu u kogoś kto podejmie się wyzwania? Działałabyś wtedy na zasadzie tych wszystkich organizacji, które biorą pieska ze schroniska, leczą go i oswajają, a przy okazji szukają mu domu. Może są jakieś grupy, które zajmują się tą konkretną rasą? Wiele hoteli dla zwierząt na swoich facebookowych stronach daje ogłoszenia z psami, które szukają nowego domu.ilonia1984, Straciatellaa, Dobson lubią tę wiadomość
-
Straciatellaa wrote:
P.S przypomniał mi się telefon siostry w zeszłym tygodniu "kuźwa i M i Hektor (bo tak sie nazywa piesek) mają sraczkę + wymioty- oszaleje!!" od razu miałam wizję mojej sis która sprząta po tak wielkim psie i jeszcze po Mokazało się, że obaj mieli jelitówkę
Albo jak Hektor wytaplał się w kupie i później przytulił do M, obaj pod prysznicem się szorowali
O matko znam to... mój pies jest o połowę mniejszy, ale jak dostanie sraki albo męczą go wymioty to jest masakra. ZAWSZE kończy się nowym kojcem albo nowym kocykiem w kojcu. Ale jestem z siebie dumna, bo w końcu wyczaiłam co mojemu psu szkodzi i pilnuję, żeby NIKT nie podsuwał mu np. chleba z masłem lub kości z kurczaka. -
nick nieaktualnyWiem, że to strasznie nieludzkie ale na prawdę nie daje rady. Hugo pół godziny temu miał kolejny atak, potem się załatwił - nie krzyczałam po nim bo wiem ile energi taki atak kosztuje, w trakcie sprzątania miałam wrażenie, jak bym miała skurcze. Nie piszę tego po to żeby się usprawiedliwiać czy coś ale po to żebyście wiedziały też, że bardzo boję się o Hanię. Jedno dziecko już straciłam, drugie chce od wiosny tulić w ramionach.
-
nick nieaktualnyRotenkopf wrote:Wiem, że to strasznie nieludzkie ale na prawdę nie daje rady. Hugo pół godziny temu miał kolejny atak, potem się załatwił - nie krzyczałam po nim bo wiem ile energi taki atak kosztuje, w trakcie sprzątania miałam wrażenie, jak bym miała skurcze. Nie piszę tego po to żeby się usprawiedliwiać czy coś ale po to żebyście wiedziały też, że bardzo boję się o Hanię. Jedno dziecko już straciłam, drugie chce od wiosny tulić w ramionach.
Jesteśmy tu na formum po to bo jeśmy wszystkie w ciąży i mamy się wspierać na wzajemdecyzja o psie i tak będzie Twoja a my na to i tak wpłynąć nie możemy
możemy ew. doradzać żebyś poszukała mu np. nowego domu tak jak to też Funky napisała
Trzymaj się i się nie stresuj bo najważniejsza jest w tym wszystkim Haniailonia1984 lubi tę wiadomość
-
Rotenkopf wrote:Wiem, że to strasznie nieludzkie ale na prawdę nie daje rady. Hugo pół godziny temu miał kolejny atak, potem się załatwił - nie krzyczałam po nim bo wiem ile energi taki atak kosztuje, w trakcie sprzątania miałam wrażenie, jak bym miała skurcze. Nie piszę tego po to żeby się usprawiedliwiać czy coś ale po to żebyście wiedziały też, że bardzo boję się o Hanię. Jedno dziecko już straciłam, drugie chce od wiosny tulić w ramionach.
Iwonkaaa lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Dzień dobry...
Kochana Rotenkopf... dopóki ktoś nie znajdzie się w danej sytuacji tak naprawdę nie wie jak by postąpił... w przypadku adopcji psa można wyobrażać sobie wiele scenariuszy i trudności jakie się napotyka a ostatecznie stykamy się z czymś co jest "nie do przejścia' czego sobie nie wyobrazilismy i nie braliśmy pod uwagę i tu ciężka praca psychiki człowieka... w ciąży jest to mega trudne zadanie gdyż hormony i emocje biorą górę... Ja osobiście miałam sytuację gdzie kupiliśmy beagla pięknego szczeniaczka oczywiście po wywiadzie z wetem hodowla i innymi źródłami odnośnie charakteru rasy... wszystko było ok... spacery mieszkam na terenie zalesionym... córką miała 1,5 roku więc już ogarnialam sytuację rodzinną no i nie pracowałam także miałam sporo czasu na wychowanie psiny... jak się okazało po dwóch tygodniach pies zrobił się tak zazdrosny o dziecko ze nie było mowy o wspólnych spacerach bo gdy mała szła za rączkę ze mną on zaczynał ja gryźć w nóżki i krocze... w pierwszej ocenie wyglądało to na zabawę ale po konsultacji z behawiorysta okazało się że jak już wcześniej się dowiedziałam ta rasa wybiera sobie jednego właściciela który jest tylko jego i zwyczajnie nie znosił widoku jak zajmuje się córką.... był raptem trzymiesiecznym słodkim szczeniaczkiem ale okazał się być niebezpieczny dla córki więc decyzja była prosta... znalesc mu dom gdzie będzie miał swojego Pana tylko dla siebie... dwa miesiące poszukiwań aż nagle tato wrócił z pracy i mówi że kumpel załamany bo zdechł mu jego ukochany 13 letni beagel... na początku nie chciał psiaka ale później okazało się że nie potrafi żyć bez zwierzątka w domu i wziął malucha... zagladalismy tam dwa razy i psiak przeszczesliwy i bardzo kochany... teraz zwierząt nie mamy... trzeba być gotowym na wszystko... a ciężko przewidzieć to wszystko... córką bardzo naciska Ale wiem że też jeszcze nie jest gotowa...
Nie jesteśmy tu dla linczu i nie oceniajmy... po niektórych wpisach nawet mi zrobiło się przykro...
Moja rada jest taka abyś przeanalizowala różne opcje i na spokojnie podjęła decyzję... widzę że emocje biorą górę stąd problemy brzuszkowe...
Trzymam kciuki :*Endzis, karola91, ilonia1984, Dobson lubią tę wiadomość