Kwietniówki 2015 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
Cześć dziewczyny. Przeczytałam wszystko co naprodukowałyście od wczoraj, gratuluję wizyt i pięknych brzuszków. U mnie niestety jest jakaś masakra
Czuję się fatalnie! Zapalenie dziąsła nie odpuszcza, kolejna noc nieprzespana. Jeść mogę tylko kaszki, które praktycznie od razu zwracam. Także jestem wycieńczona już, ledwo doszłam do pracy. Posiedzę tylko tyle co muszę i będę dzwonić do szefowej żeby się zwolnić do domu. No i chyba wybiorę się dzisiaj do jakiegoś dentysty bo to przestaje być zabawne. Nie wiem czy w ogóle mi coś pomoże skoro to problem dziąsła a nie zęba i nie ma nic do wiercenia czy wyrywania ale może jest jakiś antybiotyk bezpieczny w ciąży, który mi pomoże bo przecież taka infekcja nieleczona może być niebezpieczna dla dziecka
-
nick nieaktualnyRobotka oooo ja ostatnio mierzylam mialm 77cm nad pepkiem(w pasie), ale chyba na wysokosci pepka ppowinno sie mierzyc. zaraz zmierze.. o jest 80cm w pepku
Przed ciaza w pasie miala 66cm wiec tydzien temu bylo juz 11cm wiecejWiadomość wyedytowana przez autora: 23 września 2014, 09:36
-
nick nieaktualny
-
hihi Amy ja 80 to miałam w pasie przed zajściem w ciążę
nie mam pojęcia ile miałąm w ten czas w okolicach brzucha-pępka:)
no ale te 94cm to nieźle u mnie:P
mówiłam Ci że szczuplakiem nie jestem:D
ojj w trakcie ciąży do dentysty nalezy chodzić nawet częściej niż przed.
Myślę ADK że na pewno coś zaradzi dentysta.
na takie sprawy dobry jest dentosept ale czy w ciąży można? nie mam pojęcia, jeszcze mozesz w aptece zapytać czy jest cos bez recepty dla ciężarnych na zapalenie dziąsła. jestem ciekawa jak się to u Ciebie skończyAmy lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Jaga wrote:
PsotkaKotka to co opisałaś nie jest zbyt dobrym objawem. Warto zasięgnąć porady psychiatry, który albo poda leki albo wyśle do psychologa na sesje terapeutyczne.
.Ida wrote:Kochana, Ciebie dziwi że usg nie wzbudzało we mnie emocji, a ja mnie może szokować że Ciebie nie cieszy ciąża.
Ja po prostu nie sikałam z wrażenia widząc usg. Cieszyło mnie że wsztstko jest ok, ale nie rozpływałam się nad maluszkiem i każdą jego kosteczką. Ciąża mnie cieszy i nigdy nie wzbudzała we mnie depresji. Po prostu biorę to racjonalnie i cieszę się bardzo, ale oprócz tego mam jeszcze w głowie co innego, a dziecko nie przysłoniło mi całego świata.
Bez urazy, ale stan który opisałaś nie jest zupełnie normalny i mnie osobiście zacząłby martwić. Może warto zasięgnąć porady specjalisty? Co na to Twoj mąż?
Stan ktory opisalam wynikal z burzy hormonow. Pisalam o tym. Jestem tego na sto procent pewna. A poza tym jak rowniez wspomniala,juz mi sie poprawilo bardzo i w sumie jest chyba ok. coraz czesciej pojawiaja sie mysli ze jestem przeszczesliwa
. Tak wiec, mysle, ze zaden lekarz mi nei potrzebny a juz napewno nie leki! Maz sie martwil ale tez byl pewien, ze przejdzie wiec sie nad tym nie rozwodzil tylko czekal.
Malinka - no i niech mi ktos powie ze brzuch to sie dopiero w 6tym miesiacu pojawia!
Amy, Robotka1, Ida, kluska lubią tę wiadomość
-
Amy wrote:Robotka ja po jednym dziecku też bym chciała mieć 80 w pasie
a tak serio to ja po pierwszym byłam szczuplejsza niż przed ciążąale po porodzie jakieś 4 miesiące zapisałam się na siłownię i szybciutko wyglądałam fit:)
potem jakoś wróciłam do swojej wagi, normalnej i w sumie dobrze mi z nią
będzie dobrze:) ja po drugim dziecku planuję mieć nie więcej niż 80 w pasie:P -
nick nieaktualnyRobotka1 wrote:hahaha:D dobre:D
a tak serio to ja po pierwszym byłam szczuplejsza niż przed ciążąale po porodzie jakieś 4 miesiące zapisałam się na siłownię i szybciutko wyglądałam fit:)
potem jakoś wróciłam do swojej wagi, normalnej i w sumie dobrze mi z nią
będzie dobrze:) ja po drugim dziecku planuję mieć nie więcej niż 80 w pasie:P
ciało kobiety się zmienia z wiekiem, jak się same fizycznie nie zabierzemy do ćwiczeń to trudno nam będzie utrzymać figurę fit, chyba że ktoś ma super geny.
Ja ich niestety nie mam i większość z nas pewnie ich nie ma ale nie ubolewam. Uważam że 80 cm w pasie po jednej ciąży i generalnie nie forsowaniu się na siłowni czy w domu ćwiczeniami to i tak dobry wynik
Ja przed ciążą ostro trenowałam. Szkoda mi że już 4 miesiące zmarnowałam na leżeniu, ale dobro i zdrowo rozwijające się dziecko jest ważniejsze niż wyrzeźbione ciało. Po ciąży zamierzam ponownie się za siebie brać
-
Ida wrote:Kochana, Ciebie dziwi że usg nie wzbudzało we mnie emocji, a ja mnie może szokować że Ciebie nie cieszy ciąża.
Ja po prostu nie sikałam z wrażenia widząc usg. Cieszyło mnie że wsztstko jest ok, ale nie rozpływałam się nad maluszkiem i każdą jego kosteczką. Ciąża mnie cieszy i nigdy nie wzbudzała we mnie depresji. Po prostu biorę to racjonalnie i cieszę się bardzo, ale oprócz tego mam jeszcze w głowie co innego, a dziecko nie przysłoniło mi całego świata.
Ja w sumie to rozumiem, miałam całkiem podobnie, ale może to dlatego, że ostatnie co widziałam to 9 milimetrowa kropka a nie mały człowieczek.Byłam bardzo szczęśliwa, ale też pewna tego co zobaczę (w sensie, że jestem w ciąży), ale żadnych łez wzruszenia w oczach nie było. Tylko wielki banan na twarzy. :)Może nawet byłam troszkę rozczarowana, że to nie bliźniaki. Zobaczymy jak zareaguję jutro. W sumie to chyba jeszcze tak do końca do mnie nie dotarło, że już za nie tak długo pojawi się taki maluch, który stanie się całym moim światem.
U mnie też dziś szaro-buro, nic tylko w domu siedzieć, pod kołderką, ale muszę isć wyniki moczu odebrać, bo wczoraj mi się nie chciało. W ogóle wczoraj to ja pół dnia przespałam. Wróciłam do domu przed 15 i padłam. O 15:30 obudził mnie telefon, zrobiłam obiad i o 19 znowu padłam i wstałam o 22.No tragedia. Totalne marnowanie czasu.
Za to nie ogarniam jak można się nudzić w domu. Serio.Kiedy pracowałam na umowę zlecenie, tylko czekałam, aż skończę robotę i znowu będę mogła zajmować się w domu, tym co mnie interesuje. Teraz też potraktowałam ciażę, nie oszukuję się, jako wymówkę, że nie muszę szukać pracy. Zresztą mój TŻ też woli jak siedzę w domu, niż kiedy mnie nie ma całe dnie. Zawsze mam jakieś zajęcie: trzeba ogarnąć w domu, wymyślić coś na obiad, iść do sklepu, zrobić ten nieszczęsny obiad (mówiłam już, że nie znoszę stać przy garach?) a później zająć się czymś co się lubi - książka, edycja mang, gry komputerowe. Zawsze mam coś do roboty. Jeszcze słabo się widzę za te 6 miesięcy, kiedy świat wywróci się do góry nogami i nie będę już miała na nic czasu.
Ciągle się łudzę, że chociaż te 2 godzinki dziennie dla siebie wygospodaruję, chociaż wiem, że na początku to czcze marzenia.
edit:Ida wrote:Nie będę już tłumaczyła, że z ciąży się cieszę, że cieszy mnie rozijające się dziecko. Najważniejsze, że napisałam, że nie podniecam się usg, bo to jest przeciez na tyle dziwne, by nazwać mnie pesymistką i dziwną... Cóż, nie uczyniłam z ciąży roli życia, moje życie nie składa się tylko z tego, mam też oprócz ciąży coś poza. Może to główna przyczyna innego podejścia.
Mam dokładnie takie samo podejście. A to dlatego, że nie chcę po ciąży stać się tylko matką (nie mówię, że któraś z was chce, bez urazy, po prostu często tak się dzieje, że mamy zapominają o sobie), chcę zostać sobą, osobą z pasją, którą wciąż chcę rozwijać. Nie chcę zamykać się z dzieckiem w domu i prawie nigdzie, oprócz spacerków, nie wychodzić "bo to przecież taka wyprawa". Chcę, żeby moje dziecko poznawało świat i ludzi od najmłodszych lat. Jak będzie starsze może zarażę je moimi pasjami, a może bardziej zainteresują je zamiłowania taty (bądź co bądź, jesteśmy zupełnie innymi ludźmi, z innym podejściem do życia. Aż się czasami zastanawiam, jakim cudem się tak dobrze dogadujemy, skoro nasze opinie różnią się praktycznie w każdej sprawie).
Dobra, tyle marudzenia. Mam do dziś do odebrania darmową kawkę w kawiarni. Co prawda musiałabym się dość sporo przejść w takie zimno, ale wizja pysznej kawki z bitą śmietaną, bardzo mnie kusi.Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 września 2014, 10:31
Ida, haneczka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyIwonka to pewnie, że daleko do jak to nazywacie "podniecania" osobom które już raz straciły dzieci.
Ja się borykam np z wieloma myślami które mi nie dają spokoju.. Nie umiem np nawiązać więzi z dzieckiem (być może po prostu jest za wcześnie), owszem trzymam rękę na brzuchu dość często jak idę np spać albo mnie lekko pobolewa, natomiast jeszcze do niego nie umiem mówić, denerwuje mnie jak mąż mówi do brzucha, denerwuje mnie jak moja mama po miesiącu niewidzenia mnie całuje mnie w brzuch i mówi mi przez telefon ucałuj maluszka i powiedz mu, że babcia mocno go kocha... może to wina hormów a może przemawia przeze mnei strach. Nie chcę się przywiązywać ( choć to akurat jest głupie bo już jestem przywiązana i tylko się chyba oszukuje z tym nieprzywiązywaniem) bo już raz dziecko mi umarło i ciężko mi było się zebrać później do kupy. I te czułości ze strony bliskich do dziecka też mnie drażnia bo uważam, że niepotrzebnie się już wszyscy z tym dzieckiem związuja.. jeszcze nic nie jest przesądzone... Moja postawa może też budzić kontrowersje, ale mnei ona też drażni i bardzo sobie sprawiam przykrość tym jakie mam odczucia... ale na razie nic nie poradzęliloe lubi tę wiadomość
-
Ida wrote:To Ty chyba wybuchowa jesteś
Ja nie mam tych huśtawek w ogóle. Jestem jaka jestem, nawet przed ciążą
A kiedy mąż chce posłuchać albo dotknąć brzucha to nie zabraniam mu, skoro tak się z tego cieszy. Postaw się w jego sytuacji - on jednak jest daleko od dziecka na co dzień.
Ida, Amy, nie kłóćcie się!
Ja do mojego brzucha malucha gadam zawsze podczas kąpieli:) Czasem nawet śpiewam, to się mąż ze mnie śmieje.Ale sam chętnie mówi do niego. Głownie w stylu "Młody, nie męcz mamy"
A wczoraj się sprzeczaliśmy, czy w brzuchu jest dziewczynka czy chłopiec. I mówię mu, że Arturek. -Nie, Martynka. -A wcale, że nie bo Arturek. -Martynka
-
nick nieaktualnyhaneczka ja tego nie odebrałam jako kłótnię z Idą
wymieniłyśmy swoje zupełnie inne zdania, to wszystko
uważam że to nie był powód do sporu bo każda z nas jest inne i mamy inne poglądy i one raczej nie podlegają jakiejkolwiek kłótni bo to są postawy życiowe
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 września 2014, 10:35
Ida, haneczka lubią tę wiadomość
-
Amy nie ma co sie przejmować mamy teraz hustawki hormonalne więc nie funkcjonujemy normalnie:)ale ciąża to taki stan że przygotowuje nas do wychowywanie dziecka i to jest prawda,mówię z doświadczenia, na pewno damy radę, mi może będzie gorzej bo jedneak jedno dziecko juz mam:)ale jakos dam rade
-
nick nieaktualnyiwonka1077 wrote:Amy nie ma co sie przejmować mamy teraz hustawki hormonalne więc nie funkcjonujemy normalnie:)ale ciąża to taki stan że przygotowuje nas do wychowywanie dziecka i to jest prawda,mówię z doświadczenia, na pewno damy radę, mi może będzie gorzej bo jedneak jedno dziecko juz mam:)ale jakos dam rade
Ja mam nadzieję, że u mnie to właśnie jest na tle hormonalnym i że mój dystans jakoś się zmniejszy.
Dystans - co nie znaczy że nie kocham jeszcze swojego dzieckaWiadomość wyedytowana przez autora: 23 września 2014, 10:39
iwonka1077, Ida lubią tę wiadomość