Kwietniówki 2015 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyJaga boooooniu tak mi przykro Kochana!!! Wiem co przeżywasz, mi kilka lat temu kotka z okna wypadła bo odkurzylam i nie domknęłam balkonu. Człowiek sobie wyrzuty robi, cierpi ale to nie Wasza wina, ot popierdzielony wypadek... stres Ci teraz najmniej potrzebny, ja wtedy byłam w 5 miesiącu ciąży z młodszą...
:*
A teściowa suka!Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 kwietnia 2015, 10:54
-
Ida wrote:Ja mam k + d w jednym. Też na początku myślałam że to prezenie się to wina witamin. Ale był czas spokoju a i tak je podawaliśmy więc to nie to.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 kwietnia 2015, 10:57
-
liloe wrote:Amy a próbowałas kropli Biogaia?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 kwietnia 2015, 10:57
liloe lubi tę wiadomość
-
Jasne Amy, ja też bym nie podawała jakbym myślała to to przez nie. Nie rób sobie wyrzutów, szukasz wszelkich sposobów.
Ja mam zamiar dzisiaj kupić te.kropelki o których mówiła Aguś że dawała swojej Zuzi na jelita. Czytałam o nich i wydają się ok.Aguś86 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAmy_ wrote:Ja mam osobe witaminy.. ja dzis jej nie podam i jutro. Wroce do niej w piatek i zobaczymy co sie bedzie dzialo... przykro mi ze robie takie doswiadczenia na swoim dziecku to mnie jeszcze bardziej dobija... ale strasznie chce mu pomoc.. niekoniecznie antybiotykiem..
Amy nie wyrzucaj sobie. Robisz wszystko aby ulżyć swojemu dziecku.
Ja daje tylko D po której nic się nie dzieje. Po k był Armagedon
Jaga strasznie mi przxykro z powodu psinki. Poplakalam się czytając Twój post. To nie Wasza wina. I nikt nie ma prawa mówić ze jest inaczej. -
nick nieaktualnyAmy Mary dajcie spokój z wyrzutami! Moje dziewczyny w ogóle nie dostawały Wit K bo wtedy w ogóle się o tym nie mówiło ani lekarze nie zalecali... żyją, mega zdrowe, aktywne, zadowolone. Jak teraz zrobicie przerwę w podawaniu świat się nie zawali...
maggie86, Ida, CzaryMary, Aguś86, Amy_, Fasia lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyKrysti ogromne gratulacje, Ignaś wykapany ojciec:)(wklejałaś ostatnio zdj. mężulka)
Justinka Anielka przesłodka,rozczulana maxa jak śpi z tą rączką, można się gapić całe wieki:)
Jaga współczuje i przytulam.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 kwietnia 2015, 11:02
Krysti, Justinka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa jakoś ta witamina k się nie przejmuje. Ja nier dostawalam, moje siostry tez, dzieci moich siostr także wiec kwiatuszku zgadzam się z Toba w 100%
czasami to suplementowanie witaminamim jest moim zdaniem napędzane przez firmy farmaceutyczne.
Jeśli chodzi o Dicoflor to jego tańszym zamiennikiem jest Floractin - jeśli ktoś byłby zainteresowanymaggie86, Ida, KasiaKwiatek, Gosha, Amy_ lubią tę wiadomość
-
Czy jak się śni wypadajacy słynny czop to też się liczy?
a tak serio dziewczyny jak t a k czytam o tych placzacych maluszkach i tej bezradności to już sama nie wiem czy chce już rodzic, strasznie Wam współczuję i już sama wiem że jak mojej małej coś będzie dolegalo to będziemy wyly we dwie:-(
-
nick nieaktualnyAmy a może zrób te badania ,posiew kupki Olka i swojego pokarmu,warto sprawdzić czy tam coś się nie czai z jakiegos szczepu szpitalnego, przykro że Olo się tak męczy i Ty płaczesz,spróbuj się jakoś wyciszać by on Twoich emocji nie łapał, wiem łatwo się mówi bo sama także popłakuje
KasiaKwiatek, Amy_ lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyWitam się
Jaga - przytulam Cię bardzo doskonale wiem jakie to uczucie stracić psinę, przez moją głupotę mój owczarek został potrącony przez nadjeżdające auto - wystarczyło zamknąć furtkę- niestety nie dało się go uratować.
Krysti - gratuluje
Justinka - Anielka wygląda anielsko
Krysti, Justinka lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyEweliśka wrote:Czy jak się śni wypadajacy słynny czop to też się liczy?
a tak serio dziewczyny jak t a k czytam o tych placzacych maluszkach i tej bezradności to już sama nie wiem czy chce już rodzic, strasznie Wam współczuję i już sama wiem że jak mojej małej coś będzie dolegalo to będziemy wyly we dwie:-(
Pewnie będą cięższe chwile ale cud bycia matka jest tak wielki ze przysłania wszystkie 'bolaczki' o których za chwile się zapomni
Potem będziemy przeżywały jak synowi dziewczynan da kosza itd.
A jak się śni czop to znaczy ze urodzisz w terminietak wiec masz jeszcze czas matka
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 kwietnia 2015, 11:15
KasiaKwiatek, Eweliśka, maggie86, Ewelcia lubią tę wiadomość
-
KasiaKwiatek wrote:Amy Mary dajcie spokój z wyrzutami! Moje dziewczyny w ogóle nie dostawały Wit K bo wtedy w ogóle się o tym nie mówiło ani lekarze nie zalecali... żyją, mega zdrowe, aktywne, zadowolone. Jak teraz zrobicie przerwę w podawaniu świat się nie zawali...
Jaga przytulamMój tata też kiedyś przypadkowo przejechał małego kotka. Wszedł na koło i go nie widział
-
nick nieaktualnyA my dziś mamy 2 miesiące
Jak to szybko minęło.
W piątek gdyby małej by się nie pośpieszyło miałam zgłosić się na cesarkę a tak od 2 miesięcy już jest na świecie.
Dzisiejsza noc zaliczamy do udanychKarmienie o 21 później o 24 a kolejne o 5 rano i następne o 9. I zasnęła dopiero o 11. Zagęszczacz spełnia swoja funkcje nie ulewa się jej za to teraz ciężko robi się jej kupę i się męczy - więc daje mniej zagęszczacza niż jest podane na pudełku. Jak nie pomoże to co drugie karmienie będę jej dawała.
Wczoraj moja mała obsrała mi cała rękę, chciałam ją zważyć no i bachKupa.
Mała waży 2800KasiaKwiatek, Aguś86, Eweliśka, maggie86, lena90, Jaga, Klaudia90, CzaryMary, misia83, Ida, iwonka1077, Lali, Fasia, Justinka, Agusiek89, Ewelcia lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyOoooo widzę się bobasków posypało odkąd miałam ostatnio chwilę do Was zajrzeć.
Gratulacje serdeczne dziewczyny !
no i mega kciukasy za resztę! :* w szczególności za Ciebie Rudzia kochana bo wiem, że męczysz się strasznie...
Mam do Was pytanie. Miki bez kupy już ponad 48 godzin... Mały podkurcza nóżki, kopie nimi i płacze więc myślę , że to wina brzuszka... mogę mu jakoś pomóc ?
Korzystając z chwili ciszy wrzucam opis porodu.
Generalnie skurcze i to takie dosyć intensywne miałam już naprawdę długo. W czwartek wieczorem położyłam się spać. Obudziłam po północy i czułam , że coś zaczyna się dziać. Na początku skurcze co 8 min trwające ponad minutę i tak do około 4 rano. Wtedy zaczęło boleć już tak, że klęczałam i miałam ochotę płakać. Zadzwoniłam do szpitala zapytać co robić. Oczywiście kazali się zrelaksować, zjeść paracetamol... sra ta ta ! Wkurzyłam się i zaczęłam zbierać w drogę. Jak już byłam w szpitalu koło 7 rano to skurcze miałam co 3 min. Nie mogły mnie zbadać bo co skurcz to musiałam chodzić. W końcu się udało a tam nadal tylko nie całe 3 cm... Załamałam się. Kazali mi chodzić przez 2 godziny non stop żeby coś ruszyło. Łaziłam i gryzłam ramię męża co skurcz bo już po prostu nie mogłam. Wróciłam na badanie a tam nic... Skurcze co 1,5 - 2 min a rozwarcie ani drgnęło. Na to położna do mnie żebym się poszła znów przejść z 2 godz. Już miałam jej ochotę kopnąć w dupę ale powiedziałam już serio wkurzona, że jeśli teraz mnie wyśle do domu to wrócę z dzieckiem na rękach bo wiem że dziś urodzę! Popatrzyła na mnie tylko jak na idiotkę i widząc że jestem w stanie skopać je tam wszystkie dały mi salę przedporodową. Dostałam zastrzyk na rozluźnienie ale zbytnio to nic nie dało. Po 1,5 h pobytu na sali przedporodowej podczas skurczu wstałam z łóżka i poczułam ciepło na nogach. Wody chlupnęły dosłownie jak na filmie. Rozwarcie 4 cm. Nadal mało żeby jechać na porodówkę. Tylko, że nagle zaczęłam strasznie wymiotować. Z każdym skurczem leciało ze mnie jak z fontanny a skurcze co minutę. Jak mnie zobaczyły w tych wymiotach to szybko dzwoniły na blok porodowy. Około 14:30 trafiłam na porodówkę. Zapytali czy chcę znieczulenie do kręgosłupa. Powiedziałam, że tak i to szybko. Zadzwonili po lekarza żeby zrobił wkłucie. Skurcze takie, że myślałam że umieram, serio. Nagle poczułam, że muszę przeć bo inaczej wybuchnę. Wtedy wszedł lekarz ze znieczuleniem. Rozwarcie już na 10 cm , w ciągu godziny z 4 zrobiło się pełne , położna w szoku , za późno. Powiedział tylko 'hello and bye ' i poszedł. Po 35 min parcia przyszedł kolejny lekarz bo tętno małego z każdym pchnięciem spadało. W 5 min podjął decyzję, że musi mi pomóc i będziemy używać tego całego vacuum bo ma pępowinę na szyi i go przydusza. Musieli mnie naciąć bo nie było na co czekać. Mąż mówił mi, że dzwonili już na blok operacyjny żeby mieli gotową salę na cesarkę w razie czego. Ja tego nie pamiętam... Ogólnie pamiętam mało bo pomiędzy skurczami traciła świadomość co się ze mną dzieje. Pamiętam tylko moment jak spojrzałam przed siebie i zamiast tylko jednej położnej z którą zaczęłam rodzić zrobiło się nagle 7 osób. Przeraziłam się na śmierć... Kilka skurczy i lekarz zaczął go wyciągać. O 16:16 położyli mi ciepłe ciałko na brzuchu na minutę i zaraz zabrali bo nie płakał i był siny. Na szczęście za kilka minut rozbeczał się jak wariat i zrobił różowy. Cały i zdrowy.
Potem akcja łożysko. Ni cholery nie chciało ruszyć. Masowali mi brzuch , podali zastrzyk, znów zaczęła się nerwowa atmosfera a lekarz tylko nerwowo zaglądał na zegarek. W końcu po 45 min od porodu udało się. Dostałam kroplówkę bo przez te okrutne wymioty byłam mega odwodniona i cewnik żebym nie wstawała bo strasznie kręciło mi się w głowie.
Zrobili co mieli zrobić i zostawili nas w trójkę na ponad godzinę żebyśmy mogli się sobą nacieszyć. Miki leżał tak na mnie golutki przytulony do moich cycochów a tata był obok i całował nas po głowie.
Było ciężko, strach i ból jak z kosmosu. Ciężko to zapomnieć ale spojrzeć dziecku w oczy jest warte wszystkiego !
W drodze na porodówkę na którą szłam bo nie mogłam usiedzieć na wózku ani łóżku spotkałam położną, która jeszcze chwilę temu chciała odesłać mnie do domu... Jej zszokowany wyraz twarzy dał mi ogromne poczucie satysfakcji. Blada powiedziała tylko 'best of luck' a ja pomimo że trzymałam się ściany chciałam jej powiedzieć 'a nie mówiłam ty wstrętna franco!' ale już nie miałam nawet siły.
Gdybym nie postawiła na swoim to faktycznie mogłabym urodzić w domu bo po odejściu dostałam bóli partych w ciągu dwóch godzin a urodziłam trzy godziny po ich odejściu. Dojazd do szpitala to minimum godzina o takiej porze , tam z przyjęciem się nie spieszą, zresztą utopiłabym się we własnych wymiotach w samochodzie pewnie... Cieszę się, że intuicja mnie nie zawiodła i pomimo amoku w jakim byłam przez ból postawiłam na swoim.Klaudia90, Aguś86, Jaga, Rudzia, Eweliśka, KasiaKwiatek, Lali, Fasia, Nadzieja84, Zima, Justinka, Agusiek89, Ewelcia lubią tę wiadomość
-
Jaga straszna historia wspolczuje.
Ej dziewczyny cos sie dziwnego ze mna dzieje.
Wlasnie prawie zemdlalam chyba siedzac na fotelu. Zawsze na nim siedze. Nagle zabraklo mi jakby tchu, zrobilo mi sie goraco, slabo ciemno przed oczami a potem mi jeszcze lataly czarne plamki.
Zadzwonilam szybko do meza spanikowana.
Myslalam ze juz jest ok ale nadal sie dziwnie czuje i boje sie wstac. Moze mi maly na jakas zyle naciska?
A dla placzkow polecam taka "kolyske". Co prawda sama jej jeszcz nie wyprobowalam ale ponoc nie ma nic lepszego nawet na najciezsze przypadki. Zreszta to ten sam system jak ktos tu o 5s wspomnial bo to takie wlasnie skokobujanie:
Wiadomość wyedytowana przez autora: 15 kwietnia 2015, 11:27
-
Czy któraś z mam załatwiała formalności związane z macierzyńskim u pracodawcy, który zatrudnia mniej niż 20 osób? Może mogłaby podesłać jakieś instrukcje. Bo z tego co wyczytałam to w takim wypadku trzeba samemu złożyć dokumenty w oddziale ZUS ale nie do końca wiem jakie to mają być dokumenty.