Kwietniówki 2015 :)
-
WIADOMOŚĆ
-
Co do spania to Szymon śpi zazwyczaj od 20.00 do przed 7, trochę po 7 bez pobudek (chyba, że jest chory to wtedy wiadomo- pobudki są). Wieczorem dostaje kaszkę z mm ze 180ml wody- taka bardzo gęsta i to go trzyma do rana spokojnie. Drzemkę od dawna ma jedną- 45 minut, max godzina, a zasypia około 11-12.
-
haneczka wrote:Dziękuję dziewczyny za Wasze jadłospisy!
Widzę, że bez parówek ani rusz, więc może i ja się do nich przekonam. Powiedzcie mi tylko gdzie kupujecie takie "zdrowe" parówki bez konserwantów? Wyłapałam, że w Lidlu są jakieś dla dzieci, ale coś jeszcze?
U nas Artur pije z niekapka i z butelki, tylko zrobiłam większe nacięcie w smoczku, żeby ładnie leciało. Jest tylko taki problem, że młody często się krztusi gdy pije na stojąco, a jak na leżąco pije mleko to nigdy. Nie rozumiem tego i mam nadzieję, że w końcu mu przejdzie. Ja podaję mocno rozcieńczone soki/kompoty własnej roboty ze słoiczków. Truskawka, winogron, wiśnia, malina, czarna i czerwona porzeczka. Same owoce, troszkę cukru i zero konserwantów.I pije bardzo chętnie. W upały woda i też nie wybrzydza.
Podziwiam Was karmiące piersią. Szczególnie w nocy. Ja od jakiegoś czasu przesypiam całe noce, bo Artek śpi do 6/7 bez przerwy, ale od września znów mnie czeka powtórka z rozrywki.Ale gdybym tak karmiła piersią i po kilka razy w nocy to nie wiem, czy miałabym od razu siłę na kolejne dziecko.
Tak dodam jeszcze z innej beczki, że brzuch ma się dobrze, już duży, ciężko się schylać. Za 2 tygodnie urlop nad morzem, a potem całe 2 miesiące upałów i nie wiem jak to przeżyję w roli słonia.Na razie 4 kg na plusie. I całe szczęście, że nie więcej. Bieganina za Arturem nie pozwala więcej przytyć.
W biedronce są SokolikiHaneczka, dlatego wlasnie ja nie wyobrazam sobie teraz drugiego dziecka. JEstem totalnie przemęczona. Ze względu na pracę kładę się o 1-2 a Julo wstaje 5-6 a w międzyczasie budzi się raz albo dwa. Czasem od dwudziestej budzi się co godzinę.
Psotka, na drzemki mam normalnie, ale staram się być cicho, bo Julo płytko spi. W nocy jest zupełnie ciemno, bez lampki. Julek jak ma jedną drzemkę, to zasypia ok 19-10, jeśli niestety trafią się dwie (np. po 16) to potrafi buszować do 23. Na szczęście potrafi wytrzymać już nawet do 7-8 godzin bez snu, więc druga drzemka zdarza się coraz rzadziej. Spi z reguły do 5:30-6:30. W dzień zwykle od godziny do dwóch, baaardzo rzadko 3h.
No i Julo zasypia praktycznie tylko przy cycu, rzadko przytulony na ręku.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 8 czerwca 2016, 22:37
haneczka lubi tę wiadomość
-
Za to jaka radość na twarzy dziecka jak wrócisz po pracy do domu
U mnie to jakoś tak łagodnie przebiegło, może temu że w perspektywie był powrót do pracy tylko na parę miesięcy, a moje dziecko bardzo dobrze zaadoptowało się w żłobku. Poza tym często go pilnuje teściowa, albo moja mama (niestety pracuje) więc ma rozrywkę, a babcie chuchają, żeby dziecku dogodzić. Bałam się, że mu wielką krzywdę zrobię, a tymczasem nie odczuwam żadnych negatywnych skutków (no może oprócz przekarmiania przez babcie). Dziecko zadowolone, a ja też że udało mi się choć na chwilę wyrwać z domu, chociaż jakoś szczególnie za swoją pracą nie przepadam. I póki co na razie nic z życia dziecka mnie nie ominęło.Aguś86, AlicjaaA lubią tę wiadomość
-
Ala, Ty się ciesz kobieto. Ty trochę odpoczniesz fizycznie i psychicznie, Tomek się wybawi w żłobku, nauczy się wielu nowych rzeczy, dorośnie społecznie. A popołudniami będzie się tulił do Ciebie godzinami
Mnie już nosi po domu, we wrześniu miałam wracać do pracy , a tu kolejna dzidzia, kolejny rok w domu. I to co Aguś pisze, aż mi się chce iść do ludzi, pogadać. Mąż zmienił pracę na nową, poznał nowych ludzi, aż mu zazdroszczę.Ja mam tylko namiastkę tego, kiedy pracuję nad weselami. Zawsze to maile, spotkania, telefony, coś innego niż tylko dom i dziecko. Ale to nietypowa praca, nie robię tego codziennie, z tym , że na razie taka odskocznia musi mi wystarczyć.
Ja się zastanawiam tylko, kiedy Ty będziesz szyła te swoje piękne rzeczy, jak wrócisz do pracy?AlicjaaA lubi tę wiadomość
-
Tomek co najmniej do września będzie siedział na zmianę z babciami, więc o niego puki co się bardzo nie obawiam. Bardziej o siebie. Ja lubię swoją pracą, ale ostatni rok z dzieckiem to chyba serio mój najlepszy rok, najszczesliwszy. Realizuję się dużo bardziej niż w pracy, daje mi to o wiele większą satysfakcje, choć wiadomo, że bywa trudno. Na rzucenie pracy ani wychowawczy przy kredycie na mieszkanie nie mogę sobie pozwolić. A wśród ludzi to my prawie codziennie. Wychodzimy do babć, do kolezanki mojej co też z dzieckiem na wolnym, do siostry, na fitness. Jakoś nie czuję się odseparowana od ludzi
Dlatego tak mi ciężko..
Aj, trzeba będzie wziąć się w garść.
A co do szycia, to też jestem ciekawa, czy uda mi się to jakoś pogodzićWiadomość wyedytowana przez autora: 10 czerwca 2016, 18:07
haneczka lubi tę wiadomość
-
no i spadłyśmy na drugą stronę, tak nie może być
Alu: a może rzuć tę pracę i rozkręć coś w domu, ostatnio w ddtvn mówili o jakimś klubie przedsiębiorczych mam, Ty masz fach w ręku, może coś nad tym pomyśleć, zobacz, może się przyzwyczaisz jakoś do pracy i może nie będziesz się męczyła..LaRa, AlicjaaA, haneczka lubią tę wiadomość
-
Oj tak Alice, powinnaś pomysleć o działalności krawieckiej
gwarantuje powodzenie!!!!
Pyt: ile czasu jedzą Wasze maluchy? U mnie to nawet godzinę trwaostatnio nawet gardzi moim jedzeniem i w ruch na nowo poszły słoiczki. Jeden duży ma czasami na dwa obiady ;( nie wiemjuz co jej gotować, najlepiej kiełbaski, ale ileż można?
AlicjaaA, haneczka lubią tę wiadomość
-
Dzięki dziewczyny, ale pracę mam za dobrą i za dobrze płatną żeby zrezygnować. A z własną działalnością to nie taka prosta sprawa przy dziecku niestety. No i w branży krawieckiej dla dzieci jest obecnie mega konkurencja. Moja siostra zostawiła pracę na etacie i otworzyła działalność jako grafik komputerowy. Szło dobrze do czasu puki mała nie zaczęła chorować. Niby ok, bo nie musiała się tłumaczyć, że zostaje w domu opiekować się dzieckiem, ale jak nie pracowała to kasy nie było..a córka jej była bardzo chorowita. Szybko wróciła na etat i działalność zamknęła.
Mam nadzieję, że jak po powrocie do pracy trochę się psychicznie ogarnę, to na szycie wieczorkami uda się znaleźć trochę czasu. Bo planów na to co uszyć mam uuuu..i jeszcze trochęWiadomość wyedytowana przez autora: 12 czerwca 2016, 21:17
haneczka lubi tę wiadomość
-
LaRa, ja nie pomogę, bo tak jak pisałam problem mam odwrotny. U mnie jest krzyk, że za wolno wiosłuję łyżką, a słoiki z obiadkami to i ze 3 by zmieścił. Mam nadzieję, że jednak twoja córeczka rozkręci się z jedzeniem, no chyba że od dziecka już chce dbać o linię
-
Wagowo stoi od kwietnia, wazy 10 kg. Na razie staram sie nie martwić bo jeśli nie ma ochoty na obiad to zawsze wciągnie butelkę. Mleko jest najważniejsze. Mam nadzieje, ze sie nam poprawi i zacznie normalnie jesc.
-
Lara: a czym przyprawiasz jedzonko?
nie lubi określonej grupy, np mięso, czy wszystko warzywa ryby kasze makarony?
Moja podobnie, jak coś ma ulubionego to krzyczy "aaam" (chyba w złobku ją tego nauczyli, bo ja tak do niej nie mówię) i mam szybko podawać kolejną łyżkę -
LaRa to wagowo nie jest źle. Mój Tomek tak wpierdziela i ciagle chce jeść, wszyscy obcy pytają czy ma dwa lata, a on waży 11 kg. Może po prostu twoja mała dużo nie potrzebuję. Może to kwestia wolniejszej przemiany materii czy coś w ten deseń.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 12 czerwca 2016, 21:57
-
Generalnie chyba ńie lubi żuć, od malutkiej była na słoiczkach, potem pluła nimi wiec dostawała co ugotowałam, teraz to jest be i coś z tych słoiczków skubnie. Przynajmniej widzę ile rzeczywiście zje. Kiedys jadła wszystko, mięsko, rybę, ziemniaki i mini marchewki. Teraz obiad (ugotowany) musze zacząć od marchewki bo przynajmniej tyle zje, ziemniakami pluje, mięso oddaje psu. Generalnie wszystko psu daje.
Zgredzia przyprawiam tym czym sobie.
Dzis dostała słoiczek z makaronem, ledwo ten dziubek otwierała do karmienia, może tez dlatego tyle to trwało, ze przez szparkę wkładałam łyżeczkę
Niejadek mi sie trafił.... -
No właśnie czyli skoro tym czym sobie to musi mieć smak i być dobre, taki niejadek Ci się trafił, ale czy to trzeba przetrwać czy szukać innych tysięcy przepisów to nie wiem.. obawialabym się, że można przyzwyczaić dziecko do tego, że jak mu nie pasuje to dostanie cos innego i coś innego i w końcu to ono będzie dyktować co będzie rodzina jeść.. już taki przypadek widziałam