KWWIETNIOWO-MAJOWE Mamusie 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Dziewczyny - oczka sie chyba jeszcze zmienią. Ja myślę, że Kuba będzie mieć zielone, bo w sumie oboje z mężem takie mamy...
Miałam już Was nie gnębić swoimi problemami rodzinnymi, bo pewnie macie mnie dość, ale kurcze, ja już nie wytrzymuję i nie mam nawet komu tego powiedzieć. Moja prośba o uciszenie małej rozpętała istną burzę. Wspominałam, że siostra powiedziała małej, że ciocia jest brzydka i gdy mama znów zaczęła mieć do mnie pretensje, to o tym jej wspomniałam: czy myśli, że tak postępuje mądra matka, nastawiając dziecko przeciwko komuś. Oczywiście ją zatkało, poszła do siostry, a ta aż z podwórka piała, że ja kłamię. Myślałam, że mnie coś trafi. Powiedziałam dość! Zapytałam jak przechodziła czy jej nie wstyd, a ta: powiem tacie, powiem tacie, powiem tacie! No poczułam się jak w piaskownicy: oddaj moje grabki, bo powiem rodzicom. Wszystkiemu zaprzeczyła, krzycząc jaka ja jestem okropna. I wtedy powiedziałam, że mam dość tych kontaktów, trudno, ale na chrzestną niech mnie nawet nie proszą, bo nie mam już zamiaru udawać jak to cudownie jest między nami. Dziś żałuję tych słów, ale nienawidzę kłamstwa. A później dziwię się dlaczego rodzice mają do mnie taki stosunek. To nie pierwszy raz jakie koloryzowanie i kłamanie. Nawrzeszczała na mnie i powiedziała z kpiną to szwagrowi, a ten zwyzywał mnie od franc, naubliżał itd. Tyle, ja już się nie odezwę. Rodzice milczą na ten temat, a pamiętam jak przed świętami siostra zaczęła drzeć się na mojego męża, a ten jej powiedział odwal się. Wówczas zrobili mi w ciąży piekło. Kazali mi, by on ją przeprosił, bo ona przez niego płacze (płakała, bo myślała, że nie jest w ciąży - jak się okazało). W Wigilię tata powiedział, że nie pozwoli siostrze i szwagrowi podejść do nas z opłatkiem. I ja miałam się nie stresować. Chodziłam, prosiłam ją by przyjęła przeprosiny gdy przyjdzie mój mąż, powiedziała, że ich wymaga, a gdy ją przeprosił stwierdziła z dumą, że tego nie potrzebuje...
A teraz twierdzą, że to wszystko moja wina, a na ich słowa się nie odzywają. Mama zarzuca, że jej nie wspieram, nie pytam (pytam jak się czuje, tylko zwykle gdy nie ma mamy i jesteśmy same - nie potrzebuję robić czegoś na pokaz!). I tu się jej pytam: a kiedy ona okazała mi w ciąży wsparcie? Kto rzucał mi zdjęciem usg, kto przede mną uciekał gdy wracałam z wizyt, mówiąc: no mów szybko bo się spieszę? Kto kazał mi leżeć i kwitnąć gdy miałam skurcze? Kto dzwonił do mnie podczas hamowania akcji prodowej z pretensjami i krzykiem, że złapała ją moja poczta i zjadło jej kilka groszy? No kto??? W pierwszej ciąży ją wspierałam, nosiłam torby, robiłam za nią wszystko. Tak się cieszyłam, nawet gdy była w szpitalu rodzić wszystko poukładałam, zrobiłam zdjęcie ciuszków, które przysłała jej szwagierka. Wysłałam, do dziś mam te zdjęcia w telefonie... A mama na to, że jak tydzień temu byli (rodzice) na wczasach, to siostra wysłała jej zdjęcie mojego Kuby... Rozpłakałam się i mówię: to ja ci je wysłałam. To dlaczego mi się wydawało, że to ona - pyta. Bo wszędzie chcesz ją widzieć - odpowiadam...
Tak mi ciężko, tak źle. Skąd wziąć pieniądze na wynajem i budowę? Jak to zrobić??? Czy wyjechać na drugi koniec Polski i rzucić tym wszystkim...
-
aisa wrote:
Zozol, fajnie Maksiu wygląda z Sophie
Co do czosnku to jadłam i jem. Ponoć on zmienia lekko smak mleka ale jeśli się jadło w ciąży to dziecku nie robi to problemu. Nie wiem czy to prawda ale po Jasiu nie widzę żeby mu w jakiś sposób przeszkadzał.
Ja jadłam mnóstwo czosnku będąc w ciąży (i cebuli też) bo uwielbiam a mimo to Maksowi mleko nie podeszło, spróbuję znowu za jakiś czas może się przełamie
Natalinko co mogę napisać-przykre to wszystko i sama nie wiem co ci mogę doradzić. Popieprzone to wszystko. A jak daleko jesteście z budową? -
Natalinka, z własnego przykrego doświadczenia mogę Ci doradzić - jeśli Wy i mały nie będziecie głodować, to wyprowadź się jak najszybciej. Spokój jest bezcenny, a z tego co piszesz wynika, że trudno o niego będzie w takich warunkach. 3maj się.
mychowe lubi tę wiadomość
https://www.maluchy.pl/li-68384.png -
Hej mamuski
Wybaczcie, ale przesylam szczere buziaczki dla kazdego solenizanta i dla kazdej z Was, na kolejne rocznice:-) oby bylo ich jak najwiecej i najszczesliwsze:-)
Aisa dzis buziaczki dla Janeczka:*
Natalinka, a jak siostra zareagowala na wygarniecie jej prawdy w oczy? Cholera trudna sprawa, bo z jednej strony najlepiej w 100% poswiecac kase na remont, a troche jednak Wam zostalo, z drugiej spokoj swiety nsjwazniejszy, a tam to nic tylko zwariowac:/ a nie mozecie sie przeprowadzic do tesciow albo kogokolwiek naczas budowy?
U nas nadal goraczka:( znaczy juz nie tak duza i nie przez caly czas, ale ewidentnie cos jest Lukaszkowi, ale nic nie widac ani slychac, dzis zbieramy siurki i idziemy na badanie. A po drugie chrzcinu, to juz za tydzien i powoli zaczunam wszystko ogarniac, bo robimy sami wiec troche roboty nas czeka:-)
Milego dnia mamuski:-)aisa lubi tę wiadomość
-
Hej mamusie :-*
ja również życzę 100 lat wszystkim maluszkom
Natalinka ciężka sprawa
Bea_tin życzę szybkiego powrotu do zdrowia dla Łukaszka :*
My w środe mieliśmy 2 szczepienie Fifik waży 6.1 kg lekarka powiedziała że bardzo szybko się rozwija umie przeturlać się z pleców na brzuszek i z pozycji pół leżącej siada
dziewczyny P. dr. powiedziała żeby za 2 tygodnie zacząć wprowadzać już marchewki ziemniaczki i soczki czy to trochę aby nie za wcześnie ??
-
Aga sasza dziękuję
nazbieraliśmy siurki i ok 14 mam mieć wyniki badań, oby było wszystko ok.
Sasza, ja karmie piersią i jeśli cyce wydolą, to chce karmić tylko piersią do 6 miesiącaA Filip jak na swój wiek bardzo szybko rozwinięty! Nie że zazdroszcze czy coś;P ale tak to jest, jeden bardziej rozwinięty od drugiego, wole wychodzić z założenia, wszystko w swoim czasie:)
Jade dziś na zakupy, jakieś buty musze na chrzest kupić i coś dla Łukaszka, bo aukcje się skończyły i wybrane ubranka już wykupione, ale jestem zła na siebie:/ no ale cóż, tak to jest...
aga8787 lubi tę wiadomość
-
Natalinko to jeszcze kawał roboty przed wami i chyba szybko się tam nie wprowadzicie
Najlepszego dla naszych solenizantów
Beatina a może on tak skok reaguje tą gorączką? Dziwna sprawa. Ciekawe czy coś wyjdzie z moczu. Hhehe a z tymi ubrankami to się ładnie załatwiłaśAle na pewno coś kupisz.
Sasza no to synek rzeczywiście szybki. Nasz to jedynie z brzuszka na plecki się przewraca. A co do pokarmów to wydaje mi się że się powinno dopiero po skończonym 4 miesiącu wprowadzać. Najwyraźniej co pediatra to opinia. -
Dzięki dziewczyny za życzenia dla Jasia
Beatina, zdrówka i wszystkiego najlepszego dla Łukaszka
Szkoda, że tamte aukcje się skończyły bo ubranka faktycznie były fajne i orginalne, ale na pewno coś fajnego znajdziesz! Dziwna ta gorączka, mam nadzieję, że szybko minie. Powodzenia w przygotowywaniu chrzcin!
Sasza, gratuluje synkowi nowych umiejętności.
Nasz się w żadną stronę nie obraca co mnie cieszy bo wiadomo że oczy przy takim "obracaczu" trzeba mieć dookoła głowy (choć wiadomo że i teraz trzeba to jednak w lekko mniejszym stopniu)
Z tym wprowadzaniem pokarmów to też mi się zdaje że szybko.
Natalinka, okropną masz tą sytuację. Faktycznie jedynym rozwiązaniem jakie ciśnie się na usta jest wyprowadzka, gdziekolwiek... Do rodziny męża, bliskich znajomych, może ktoś po rodzinie wynajmuje jakieś mieszkanie i dużo by za wynajem nie wziął. No cokolwiek bo się tam wykończysz. A jak siostra urodzi a to przecież niedługo to już w ogóle osiwiejesz... -
Sasza20 wrote:Hej mamusie :-*
ja również życzę 100 lat wszystkim maluszkom
Natalinka ciężka sprawa
Bea_tin życzę szybkiego powrotu do zdrowia dla Łukaszka :*
My w środe mieliśmy 2 szczepienie Fifik waży 6.1 kg lekarka powiedziała że bardzo szybko się rozwija umie przeturlać się z pleców na brzuszek i z pozycji pół leżącej siada
dziewczyny P. dr. powiedziała żeby za 2 tygodnie zacząć wprowadzać już marchewki ziemniaczki i soczki czy to trochę aby nie za wcześnie ??
Sasza czesc ja dostałam zielone światło na marchewkę od 4 miesiąca nie wiem zapytaj pediatry -
no i mam wyniki moczu:( Łukaszek ma zakarzenie dróg moczowych:( ogólnie powiedziała, że wynik moczu jest bardzo zły, dostaliśmy antybiotyk i mamy Go obserwować, a jak coś się będzie działo to zaraz na dyżur:( Kurde, dobrze ze się to wykryło i dręczenie moje lekarzy dało efekt, przynajmniej można Go leczyć, a tak to by się ciedulek męczył niewiadomo ile. Kurde tak mi go szkoda:( no ale cóż zrobić, oby tylko szybko mu przeszło i był znowu zdrowiutki jak rybeczka:)
Dzieki dziewczyny za kciuki:* -
aaa no oprócz jak ma podwyższoną gorćzkę to jest marudny, ale jak temperatura spadnie, to zaraz super dziecko:)
A ubranko porażka, przeszłam całe swoje "miasto" i znalazłam nic! Ale jestem na siebie wściekła:/ ale jeszcze troche czasu jest więc licze, że coś znajdę -
Bea_tina współczuję złego samopoczucia małego. Oby tylko szybko przeszło i antybiotyk był w pełni trafiony. Szczęście w nieszczęściu - źle, że coś się przypalętało, ale dobrze, że chociaż już wiecie co.
Najlepsze życzonka dla Łukaszka i Jasia
Jak zareagowała siostra? Chodzi i sie awanturuje do rodziców. Na mnie oczywiście, jaka to ja zła jestem. Przestaję się już stresować. Po całym dniu płaczu na pocz. tygodnia znowu chyba mi spadła odporność, bo się rozchorowałam. Wiem, że denerwować się, to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych, ale ciężko przejść mi obok tego obojętnie. Szwagier tylko patrząc na mnie szyderczo się śmieje. Nie odzywam się do nich, bo lepiej, by w tym stanie siostra nie usłyszała ode mnie co tak naprawdę o niej myślę. Nie daj Boże coś się stanie i ja będę winna. Boli mnie, że potrafi z taką łatwością kłamać, a rodzice wierzą jej bezgranicznie. Powiedziałam im już, że gdyby człowiek wiedział co ona powie, to nagrałabym to na dyktafon i ciekawe co by wtedy powiedziała. Mama nie chce się przyznać, ale wiem, że próbowała rozmawiać z siostrą. Awanturę z góry słyszałam u siebie - siostra darła się wniebogłosy. Mama doskonale wie, że jeśli ja nie przeproszę nie będziemy się do siebie odzywać. Nie tym razem, już nie jestem taka głupia. Siostra potrafi się nie odzywać tygodniami, więc pewnie na najbliższy czas mam ją z głowy. Oczywiście szwagier niedługo ma urodziny, więc trzeba będzie pójść z prezentem. Tylko jak?
Do teściów nie możemy się wyprowadzić. Mieszkają w małej drewnianej chałupce. Mąż miał maleńki pokoik, w którym byśmy się we 2 nie pomieścili, nie mówiąc już o Kubie. Nawet wózek by się tam nie zmieściłNa wiadomość, że planujemy wynajem dostałam od mamy ochrzan, że ją szantażuję, bo chcę (jej !!!) zabrać Kubę. Przecież to moje dziecko, to o co chodzi. Powiedziałam: zaraz będziesz mieć kolejnego wnuka.
Czuję się psychicznie wyczerpana. Nienawidzę niesprawiedliwości. Mam nadzieję, że kiedyś rodzicom się otworzą wreszcie oczy i zobaczą to, czego dotychczas widzieć nie chcieli. Tylko czy to nastąpi?
Przeglądałam już ogłoszenia o wynajmie. Póki co koszt to ok. 1200 ms. A my wszystkie pieniądze wydaliśmy na blachę na dach...