X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum W ciąży - ogólne 🌞 Letnie Maluchy 2025 🌞
Odpowiedz

🌞 Letnie Maluchy 2025 🌞

Oceń ten wątek:
  • Dysia08 Ekspertka
    Postów: 140 103

    Wysłany: 14 sierpnia, 17:17

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    KaFka wrote:
    Hej dziewczyny. Przepraszam, że dopiero teraz daje znać, ale nie miałam kiedy ( już drugi dzień produkuje ten wpis🫣). Nadrobiłam wszystko, ale nie jestem wstanie odnieść sie do wszystkiego więc napiszę o swoim porodzie i tym co było dalej. Jak ktoś dotrwa do końca to szacun bo ja jak zwykle esej machnęłam 😅

    Mój Antoś urodził się 4.08 o 16.59 z wagą 3800g i 56cm.

    O 9.30 zabrali mnie na porodówkę, założyli wenflon i podliczyli oxy , ale to chyba Wam już pisałam. Zaczęłam chodzić i czekać na męża, żeby go nie stresować nic mu nie mówiłam gdzie jestem, dopiero jak był w szpitalu 😅 co jakiś czas przychodziła położna do mnie i podkręcała oxy. Byli też jacyś studenciaki, ale tylko przez chwilę.
    Z czasu zajrzała pani doktor od której z rana dostałam opieprz, że się zgodziłam na ten balonik w nocy, oczywiście balonik nie zrobił rozwarcia i tak sobie chodziłam ( nie wygodnie kosić trawę z brzuchem, a co dopiero z tym ujstrojstwem) Nie pamiętam, która była godzina, ale zapadła decyzja, że trzeba przyspieszyć poród więc wyciągnął balonik i przebiją pęcherz płodowy(chyba koło 12). Mój mąż zestresowany widząc te wszystkie narzędzia zapytał czy jest to bezpieczne dla dziecka, a Pani doktor tak się oburzyła (ewidentnie to nie był jej dzień) że jak mój mąż może tak mówić! Że oni tu krzywdy dzieciom nie robią itp. itd🫣 strach było się cokolwiek do tej pani odezwać. Po przebiciu tego pęcherza skurcze zaczęły być mocniejsze i częstsze. Próbowałam pobujać się na piłce, ale tak ze mnie chlustało , że tylko mąż chodził i sprzątał. Później zaczęło mnie czyścić i spory czas spędziłam na kibelku i tu już była maskara. Próbowałam chodzić, ale nie dawałam rady. Wisialam na łóżku, na mężu, kucalam i starałam się oddychać marząc o znieczuleniu 😅 w końcu wbiła Pani doktor i pyta czy znieczulenie potrzebne, przez zeby powiedziałam, że poproszę, a ona do mnie, że wiedziała, że mi ten uśmiech z twarzy szybko zniknie 🤯po chwili przyszedł anestezjolog (chyba tak o 14:30), kazał położyć się na łóżku, coś tam opowiadał i pomiędzy skurczami dostałam to znieczulenie. Mój mąż jak mnie zobaczył po tym znieczulenie to się zaczął martwić czy oby napewno wszystko jest ok bo normalnie odlatywałam. (Was też tak wszystko swedzialo? 🙂) Powiem Wam, że ja byłam tak umęczona, że jak skurcz mijał to ja zasypiałam na chwilę i przy kolejnym skurczu się wybudzałam. Już nie dałam rady wstać z łóżka. Myślałam, że to znieczulenie sprawi, że przez jakiś czas w ogóle tych skurczy nie będę czuła i uda mi się zdrzemnąć na dłuższą chwilę po slabej nocy, a tu dupa. Nie wiem która była godzina, ale przyszła położna skurcze były znów coraz częściej, zaraz pojawiła się ta doktorka, ktoś z neonatologów i zaczęliśmy rodzić. Na skurczu miałam zejść do pozycji kucznej, a po znowu się położyć. Mój mąż był bardzo dzielny pomagał mi się podnosić z kucyków, trzymał mnie za rękę i dodawał otuchy❤️ później położna kazała mi zmienić pozycję i miałam rodzić na prawym boku, na skurczu przyciągając nogę do klatki piersiowej. Tu już skurcz był za skurczem i ciężko się oddychało. W pewnej chwili położna kazała mi przestać przec, a ja że się nie da 🫣😅 ale dzięki jej pomocy udało mi się opanować. Zaczęły  coś tam pod nosem dyskutować  😱 ja już cała obsrana, że może mały się zaklinował i będą chciały go wyciągać kleszczami lub prozniciagiem. Potem usłyszałam, że trzeba naciąć delikatnie kroczę bo jest ryzyko pęknięcia i ułatwi to małemu wyjście. Także uff... I w sumie jeszcze kilka partych, jedno soczyste "kutwa mac🤣" i mały był już ze mną. Nie wiem kiedy na sali zrobiło się tyle osób czekających na młodego, ale pewnie 8 nas wszystkich było. W ogóle nie spodziewałam się , że położą mi go na klatce bo bym stanika nie zakładała. Mój mąż w tym czasie przytulał pieluszkę, która miała mu towarzyszyć w dalszej drodze i przeciął pępowinę. Młodego zmierzyli, zwazyli, pozakładali jakieś dziwne kabeli i pojechał dalej 🥺
    Mnie w tym czasie pani doktor zszywała i szczerze mówiąc trochę się tym martwiłam, ale nic nie mogłam zrobić.
    Po zszyciu leżałam na sali jeszcze dwie godziny w międzyczasie wpadła Pani neonatolog, że stan małego się pogorszył i że szykują transport do czd , ale póki co nie ma wolniej karetki. Jak już mogłam opuści salę to od razu szybki prysznic i w te pędy z opaska w jakieś koty i wielką kokardą na głowie do bobasa, żeby zdążyć go jeszcze zobaczyć. Na szczęście stan zaczął się poprawiać i pani doktor powiedziała, że gdyby tak było od początku to by został u nich, ale nie ma co ryzykować. Karetka przyjechała po 22 i mój mąż pojechał za nimi, a ja zostałam próbując ściągać siarę do strzykawki.
    W czd zrobili mu echo serca i okazało się, że zastawka w otworze owalnym się przymyka na skutek dużego ciśnienia ( możliwe, że przez ten szybki poród) i potrzebny jest zabieg mimo, że stan się poprawił. Następnego dnia o 9 rano miał przeprowadzony zabieg i trafił na pop gdzie czekał na miejsce na oddziale. Tam dali nam go pierwszy raz potrzymać na rękach ❤️ w środę go przenieśli na intensywną terapię i tam czekaliśmy na operację, która była wczoraj. Dzisiaj już się wybudził i samodzielnie oddycha. Dzięki dziewczyny za wszystkie kciuki i miłe słowa ❤️ teraz trzymajcie je za mojego małego wojownika, żeby wszystko się wyregulowało.

    Gratuluję wszystkim bobasów 🎉🥰 i witam nowe osoby na wątku 🫶a

    Anuśla polubiłam za klimę, a nie za 🤮

    Dzięki dziewczyny za miłe słowa i że jeszcze o mnie pamiętacie ❤️ ale tak jak Dysia napisała, nie mam kiedy tu wchodzić tym bardziej, że jak jestem u małego to tel zostaje w pokoju, później odciąganie, wyparzanie. Śpię po 3-4 godziny mimo, że od małego wychodzę o 22 i tak to się kręcić . Jedynie dzisiaj i wczoraj miałam więcej czasu jak był operowany. Trzymam za Was wszystkie kciuki. Jeszcze trochę i będzie po wszystkim i tak jak pisaliście mi już brakuje tego brzucha 🥴 a i od dzisiaj lepiej mi się w końcu siada na tyłek 😅
    Gratuluje !!! Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Antosia 😄🥰
    Cieszę się,że napisałaś i że macie za sobą już zabieg.
    Oby wszystko szło Wam z górki ! Zdrowia i spokoju życzę.

    KaFka lubi tę wiadomość

  • Rzelka Autorytet
    Postów: 389 401

    Wysłany: 14 sierpnia, 17:29

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kafka, trzymam kciuki za małego! Mam nadzieję, że najgorsze już za wami i wszystko będzie zmierzało jedynie ku lepszemu.

    No dzisiaj to gorąco jest naprawdę dokuczliwe. Normalnie bardzo lubię ciepełko, ale teraz jakoś ciężko, mimo że w mieszkaniu tylko 25 stopni... Pocę się, klapki na nogi nie wchodzą, brak apetytu... Okna pozamykane, rolety pozasłaniane i tak siedzę w tej ciemnicy.

    KaFka lubi tę wiadomość

    Starania od marca 2022.
    W klinice od lutego 2023
    USG 🆗
    Owulacje obecne 🆗
    Hormony 🆗, poza TSH 4,2 -> Euthyrox 25 -> 1,4 -> 2,18
    HyCoSy - podejrzenie zwężenia prawego jajowodu
    Laparoskopia 🆗
    12 mscy stymulacji Lamettą bez efektu
    Ovitrelle, Duphaston, Utrogestan - bez efektu.
    Grudzień IVF:
    AMH 3,5
    stymulacja od 5dc - Rekovelle, Orgalutran, Gonapeptyl daily, Dostinex.
    11 🥚, 3 zarodki,
    12.12.24, 5 dni po punkcji świeży transfer 5.1.2,
    2 ❄️
    5dpt ⏸️
    6dpt HCG 58,6 🤔
    9dpt 210 😌
    11dpt 409 🥳
    18dpt 8486
    23dpt 2,6mm człowieka z tętnem ♥️
    03.02.25 - 10+2, 36mm, ♥️ 🆗
    I prenatalne 13+2 - 7,6cm, ♂️

    preg.png
  • Dysia08 Ekspertka
    Postów: 140 103

    Wysłany: 14 sierpnia, 18:40

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jakie ciuszki zabieracie dla dzieci do szpitala ? I ile sztuk?
    Mamy po porodzie - co się przydało i ile sztuk na pobyt 3/4 dni ? Pieluszki tetrowe ,rożki , otulacze?
    Potrzebuje pilnej konsultacji ,bo chce sensownie zapakować torbe🙂

  • Milka1991 Autorytet
    Postów: 2888 4105

    Wysłany: 14 sierpnia, 19:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    KaFka wrote:
    Hej dziewczyny. Przepraszam, że dopiero teraz daje znać, ale nie miałam kiedy ( już drugi dzień produkuje ten wpis🫣). Nadrobiłam wszystko, ale nie jestem wstanie odnieść sie do wszystkiego więc napiszę o swoim porodzie i tym co było dalej. Jak ktoś dotrwa do końca to szacun bo ja jak zwykle esej machnęłam 😅

    Mój Antoś urodził się 4.08 o 16.59 z wagą 3800g i 56cm.

    O 9.30 zabrali mnie na porodówkę, założyli wenflon i podliczyli oxy , ale to chyba Wam już pisałam. Zaczęłam chodzić i czekać na męża, żeby go nie stresować nic mu nie mówiłam gdzie jestem, dopiero jak był w szpitalu 😅 co jakiś czas przychodziła położna do mnie i podkręcała oxy. Byli też jacyś studenciaki, ale tylko przez chwilę.
    Z czasu zajrzała pani doktor od której z rana dostałam opieprz, że się zgodziłam na ten balonik w nocy, oczywiście balonik nie zrobił rozwarcia i tak sobie chodziłam ( nie wygodnie kosić trawę z brzuchem, a co dopiero z tym ujstrojstwem) Nie pamiętam, która była godzina, ale zapadła decyzja, że trzeba przyspieszyć poród więc wyciągnął balonik i przebiją pęcherz płodowy(chyba koło 12). Mój mąż zestresowany widząc te wszystkie narzędzia zapytał czy jest to bezpieczne dla dziecka, a Pani doktor tak się oburzyła (ewidentnie to nie był jej dzień) że jak mój mąż może tak mówić! Że oni tu krzywdy dzieciom nie robią itp. itd🫣 strach było się cokolwiek do tej pani odezwać. Po przebiciu tego pęcherza skurcze zaczęły być mocniejsze i częstsze. Próbowałam pobujać się na piłce, ale tak ze mnie chlustało , że tylko mąż chodził i sprzątał. Później zaczęło mnie czyścić i spory czas spędziłam na kibelku i tu już była maskara. Próbowałam chodzić, ale nie dawałam rady. Wisialam na łóżku, na mężu, kucalam i starałam się oddychać marząc o znieczuleniu 😅 w końcu wbiła Pani doktor i pyta czy znieczulenie potrzebne, przez zeby powiedziałam, że poproszę, a ona do mnie, że wiedziała, że mi ten uśmiech z twarzy szybko zniknie 🤯po chwili przyszedł anestezjolog (chyba tak o 14:30), kazał położyć się na łóżku, coś tam opowiadał i pomiędzy skurczami dostałam to znieczulenie. Mój mąż jak mnie zobaczył po tym znieczulenie to się zaczął martwić czy oby napewno wszystko jest ok bo normalnie odlatywałam. (Was też tak wszystko swedzialo? 🙂) Powiem Wam, że ja byłam tak umęczona, że jak skurcz mijał to ja zasypiałam na chwilę i przy kolejnym skurczu się wybudzałam. Już nie dałam rady wstać z łóżka. Myślałam, że to znieczulenie sprawi, że przez jakiś czas w ogóle tych skurczy nie będę czuła i uda mi się zdrzemnąć na dłuższą chwilę po slabej nocy, a tu dupa. Nie wiem która była godzina, ale przyszła położna skurcze były znów coraz częściej, zaraz pojawiła się ta doktorka, ktoś z neonatologów i zaczęliśmy rodzić. Na skurczu miałam zejść do pozycji kucznej, a po znowu się położyć. Mój mąż był bardzo dzielny pomagał mi się podnosić z kucyków, trzymał mnie za rękę i dodawał otuchy❤️ później położna kazała mi zmienić pozycję i miałam rodzić na prawym boku, na skurczu przyciągając nogę do klatki piersiowej. Tu już skurcz był za skurczem i ciężko się oddychało. W pewnej chwili położna kazała mi przestać przec, a ja że się nie da 🫣😅 ale dzięki jej pomocy udało mi się opanować. Zaczęły  coś tam pod nosem dyskutować  😱 ja już cała obsrana, że może mały się zaklinował i będą chciały go wyciągać kleszczami lub prozniciagiem. Potem usłyszałam, że trzeba naciąć delikatnie kroczę bo jest ryzyko pęknięcia i ułatwi to małemu wyjście. Także uff... I w sumie jeszcze kilka partych, jedno soczyste "kutwa mac🤣" i mały był już ze mną. Nie wiem kiedy na sali zrobiło się tyle osób czekających na młodego, ale pewnie 8 nas wszystkich było. W ogóle nie spodziewałam się , że położą mi go na klatce bo bym stanika nie zakładała. Mój mąż w tym czasie przytulał pieluszkę, która miała mu towarzyszyć w dalszej drodze i przeciął pępowinę. Młodego zmierzyli, zwazyli, pozakładali jakieś dziwne kabeli i pojechał dalej 🥺
    Mnie w tym czasie pani doktor zszywała i szczerze mówiąc trochę się tym martwiłam, ale nic nie mogłam zrobić.
    Po zszyciu leżałam na sali jeszcze dwie godziny w międzyczasie wpadła Pani neonatolog, że stan małego się pogorszył i że szykują transport do czd , ale póki co nie ma wolniej karetki. Jak już mogłam opuści salę to od razu szybki prysznic i w te pędy z opaska w jakieś koty i wielką kokardą na głowie do bobasa, żeby zdążyć go jeszcze zobaczyć. Na szczęście stan zaczął się poprawiać i pani doktor powiedziała, że gdyby tak było od początku to by został u nich, ale nie ma co ryzykować. Karetka przyjechała po 22 i mój mąż pojechał za nimi, a ja zostałam próbując ściągać siarę do strzykawki.
    W czd zrobili mu echo serca i okazało się, że zastawka w otworze owalnym się przymyka na skutek dużego ciśnienia ( możliwe, że przez ten szybki poród) i potrzebny jest zabieg mimo, że stan się poprawił. Następnego dnia o 9 rano miał przeprowadzony zabieg i trafił na pop gdzie czekał na miejsce na oddziale. Tam dali nam go pierwszy raz potrzymać na rękach ❤️ w środę go przenieśli na intensywną terapię i tam czekaliśmy na operację, która była wczoraj. Dzisiaj już się wybudził i samodzielnie oddycha. Dzięki dziewczyny za wszystkie kciuki i miłe słowa ❤️ teraz trzymajcie je za mojego małego wojownika, żeby wszystko się wyregulowało.

    Gratuluję wszystkim bobasów 🎉🥰 i witam nowe osoby na wątku 🫶a

    Anuśla polubiłam za klimę, a nie za 🤮

    Dzięki dziewczyny za miłe słowa i że jeszcze o mnie pamiętacie ❤️ ale tak jak Dysia napisała, nie mam kiedy tu wchodzić tym bardziej, że jak jestem u małego to tel zostaje w pokoju, później odciąganie, wyparzanie. Śpię po 3-4 godziny mimo, że od małego wychodzę o 22 i tak to się kręcić . Jedynie dzisiaj i wczoraj miałam więcej czasu jak był operowany. Trzymam za Was wszystkie kciuki. Jeszcze trochę i będzie po wszystkim i tak jak pisaliście mi już brakuje tego brzucha 🥴 a i od dzisiaj lepiej mi się w końcu siada na tyłek 😅

    Gratulacje! Byłaś bardzo dzielna, naprawdę 💪♥️
    Do kiedy malutki zostaje w CZD ? My jedziemy tam w poniedziałek

    KaFka lubi tę wiadomość

    2017 🧒🏻
    2019 👦🏻
    age.png
  • Milka1991 Autorytet
    Postów: 2888 4105

    Wysłany: 14 sierpnia, 19:23

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dysia08 wrote:
    Jakie ciuszki zabieracie dla dzieci do szpitala ? I ile sztuk?
    Mamy po porodzie - co się przydało i ile sztuk na pobyt 3/4 dni ? Pieluszki tetrowe ,rożki , otulacze?
    Potrzebuje pilnej konsultacji ,bo chce sensownie zapakować torbe🙂

    Ja brałam tylko długie rzeczy, mimo że gorąco to noworodek i tak musi mieć mega cieplutko pierwsze dni. Brałam parę pajacyków i kilka zestawów body+getry, jedną czapeczkę i skarpetki. Potem mąż mi dowoził ubranka. Na pewno rożek mi się mocno sprawdził. Cały czas w nim leżał. Jak ubrudził to mąż przywiózł drugi. Pieluszki materiałowe miałam ale nie używałam w ogóle. Do zmiany pieluchy podkładałam zwykły podkład

    Dysia08 lubi tę wiadomość

    2017 🧒🏻
    2019 👦🏻
    age.png
  • Jasmin1517 Ekspertka
    Postów: 149 471

    Wysłany: 14 sierpnia, 19:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kafka gratulacje! Kciuki za małego! 🤞
    Dysia08 wrote:
    Jakie ciuszki zabieracie dla dzieci do szpitala ? I ile sztuk?
    Mamy po porodzie - co się przydało i ile sztuk na pobyt 3/4 dni ? Pieluszki tetrowe ,rożki , otulacze?
    Potrzebuje pilnej konsultacji ,bo chce sensownie zapakować torbe🙂

    U nas wszystko zapewniał szpital, ja jedynie musiałam mieć swoje mokre chusteczki 🤭 U mnie codziennie po ważeniu dostawałam młodą w świeżym pajacu, w razie gdyby się uświniła to w szufladzie na sali mieliśmy też rzeczy do przebrania, ale raczej nie było potrzeby przebierać. Z tym, że u nas na oddziale klima, więc młoda jeszcze zawijali mi w cienki polarkowy kocyk i grubą kołderkę.

    Dysia08, KaFka lubią tę wiadomość

    👩‍🦳 34 l. 🧔‍♂️ 35 l.

    👶 3 l.

    age.png
  • Dysia08 Ekspertka
    Postów: 140 103

    Wysłany: 14 sierpnia, 19:38

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Jasmin1517 wrote:
    Kafka gratulacje! Kciuki za małego! 🤞



    U nas wszystko zapewniał szpital, ja jedynie musiałam mieć swoje mokre chusteczki 🤭 U mnie codziennie po ważeniu dostawałam młodą w świeżym pajacu, w razie gdyby się uświniła to w szufladzie na sali mieliśmy też rzeczy do przebrania, ale raczej nie było potrzeby przebierać. Z tym, że u nas na oddziale klima, więc młoda jeszcze zawijali mi w cienki polarkowy kocyk i grubą kołderkę.
    A nie kochana , ja rodzę na dzikim zachodzie i u nas to trzeba mieć nawet swoje sztućce i papier toaletowy 🤣
    Szpital ubiera tylko po porodzie dziecko w to co akurat ma na stanie ,więc później i tak trzeba dziecko przebrać w swoje ciuszki.

    KaFka, Papaina lubią tę wiadomość

  • Jasmin1517 Ekspertka
    Postów: 149 471

    Wysłany: 14 sierpnia, 19:46

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dysia08 wrote:
    A nie kochana , ja rodzę na dzikim zachodzie i u nas to trzeba mieć nawet swoje sztućce i papier toaletowy 🤣
    Szpital ubiera tylko po porodzie dziecko w to co akurat ma na stanie ,więc później i tak trzeba dziecko przebrać w swoje ciuszki.
    Jak tak czytam o innych szpitalach to u nas jest całkiem… ekskluzywnie 😅 Fakt, sztućce i kubek też musiałam mieć swoje, ale już jakieś podpaski, podkłady i inne były zapewniane przez szpital. Nawet wyżywienie na wypasie, bo aktualnie działa program „Dobry posiłek w szpitalu”, więc już owoce, batony i musy z drugiego śniadania oddawałam do domu, bo nie szło przejeść 😅

    👩‍🦳 34 l. 🧔‍♂️ 35 l.

    👶 3 l.

    age.png
  • ReginaPhalange Ekspertka
    Postów: 226 160

    Wysłany: 14 sierpnia, 19:49

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    KaFka wrote:
    Hej dziewczyny. Przepraszam, że dopiero teraz daje znać, ale nie miałam kiedy ( już drugi dzień produkuje ten wpis🫣). Nadrobiłam wszystko, ale nie jestem wstanie odnieść sie do wszystkiego więc napiszę o swoim porodzie i tym co było dalej. Jak ktoś dotrwa do końca to szacun bo ja jak zwykle esej machnęłam 😅

    Mój Antoś urodził się 4.08 o 16.59 z wagą 3800g i 56cm.

    O 9.30 zabrali mnie na porodówkę, założyli wenflon i podliczyli oxy , ale to chyba Wam już pisałam. Zaczęłam chodzić i czekać na męża, żeby go nie stresować nic mu nie mówiłam gdzie jestem, dopiero jak był w szpitalu 😅 co jakiś czas przychodziła położna do mnie i podkręcała oxy. Byli też jacyś studenciaki, ale tylko przez chwilę.
    Z czasu zajrzała pani doktor od której z rana dostałam opieprz, że się zgodziłam na ten balonik w nocy, oczywiście balonik nie zrobił rozwarcia i tak sobie chodziłam ( nie wygodnie kosić trawę z brzuchem, a co dopiero z tym ujstrojstwem) Nie pamiętam, która była godzina, ale zapadła decyzja, że trzeba przyspieszyć poród więc wyciągnął balonik i przebiją pęcherz płodowy(chyba koło 12). Mój mąż zestresowany widząc te wszystkie narzędzia zapytał czy jest to bezpieczne dla dziecka, a Pani doktor tak się oburzyła (ewidentnie to nie był jej dzień) że jak mój mąż może tak mówić! Że oni tu krzywdy dzieciom nie robią itp. itd🫣 strach było się cokolwiek do tej pani odezwać. Po przebiciu tego pęcherza skurcze zaczęły być mocniejsze i częstsze. Próbowałam pobujać się na piłce, ale tak ze mnie chlustało , że tylko mąż chodził i sprzątał. Później zaczęło mnie czyścić i spory czas spędziłam na kibelku i tu już była maskara. Próbowałam chodzić, ale nie dawałam rady. Wisialam na łóżku, na mężu, kucalam i starałam się oddychać marząc o znieczuleniu 😅 w końcu wbiła Pani doktor i pyta czy znieczulenie potrzebne, przez zeby powiedziałam, że poproszę, a ona do mnie, że wiedziała, że mi ten uśmiech z twarzy szybko zniknie 🤯po chwili przyszedł anestezjolog (chyba tak o 14:30), kazał położyć się na łóżku, coś tam opowiadał i pomiędzy skurczami dostałam to znieczulenie. Mój mąż jak mnie zobaczył po tym znieczulenie to się zaczął martwić czy oby napewno wszystko jest ok bo normalnie odlatywałam. (Was też tak wszystko swedzialo? 🙂) Powiem Wam, że ja byłam tak umęczona, że jak skurcz mijał to ja zasypiałam na chwilę i przy kolejnym skurczu się wybudzałam. Już nie dałam rady wstać z łóżka. Myślałam, że to znieczulenie sprawi, że przez jakiś czas w ogóle tych skurczy nie będę czuła i uda mi się zdrzemnąć na dłuższą chwilę po slabej nocy, a tu dupa. Nie wiem która była godzina, ale przyszła położna skurcze były znów coraz częściej, zaraz pojawiła się ta doktorka, ktoś z neonatologów i zaczęliśmy rodzić. Na skurczu miałam zejść do pozycji kucznej, a po znowu się położyć. Mój mąż był bardzo dzielny pomagał mi się podnosić z kucyków, trzymał mnie za rękę i dodawał otuchy❤️ później położna kazała mi zmienić pozycję i miałam rodzić na prawym boku, na skurczu przyciągając nogę do klatki piersiowej. Tu już skurcz był za skurczem i ciężko się oddychało. W pewnej chwili położna kazała mi przestać przec, a ja że się nie da 🫣😅 ale dzięki jej pomocy udało mi się opanować. Zaczęły  coś tam pod nosem dyskutować  😱 ja już cała obsrana, że może mały się zaklinował i będą chciały go wyciągać kleszczami lub prozniciagiem. Potem usłyszałam, że trzeba naciąć delikatnie kroczę bo jest ryzyko pęknięcia i ułatwi to małemu wyjście. Także uff... I w sumie jeszcze kilka partych, jedno soczyste "kutwa mac🤣" i mały był już ze mną. Nie wiem kiedy na sali zrobiło się tyle osób czekających na młodego, ale pewnie 8 nas wszystkich było. W ogóle nie spodziewałam się , że położą mi go na klatce bo bym stanika nie zakładała. Mój mąż w tym czasie przytulał pieluszkę, która miała mu towarzyszyć w dalszej drodze i przeciął pępowinę. Młodego zmierzyli, zwazyli, pozakładali jakieś dziwne kabeli i pojechał dalej 🥺
    Mnie w tym czasie pani doktor zszywała i szczerze mówiąc trochę się tym martwiłam, ale nic nie mogłam zrobić.
    Po zszyciu leżałam na sali jeszcze dwie godziny w międzyczasie wpadła Pani neonatolog, że stan małego się pogorszył i że szykują transport do czd , ale póki co nie ma wolniej karetki. Jak już mogłam opuści salę to od razu szybki prysznic i w te pędy z opaska w jakieś koty i wielką kokardą na głowie do bobasa, żeby zdążyć go jeszcze zobaczyć. Na szczęście stan zaczął się poprawiać i pani doktor powiedziała, że gdyby tak było od początku to by został u nich, ale nie ma co ryzykować. Karetka przyjechała po 22 i mój mąż pojechał za nimi, a ja zostałam próbując ściągać siarę do strzykawki.
    W czd zrobili mu echo serca i okazało się, że zastawka w otworze owalnym się przymyka na skutek dużego ciśnienia ( możliwe, że przez ten szybki poród) i potrzebny jest zabieg mimo, że stan się poprawił. Następnego dnia o 9 rano miał przeprowadzony zabieg i trafił na pop gdzie czekał na miejsce na oddziale. Tam dali nam go pierwszy raz potrzymać na rękach ❤️ w środę go przenieśli na intensywną terapię i tam czekaliśmy na operację, która była wczoraj. Dzisiaj już się wybudził i samodzielnie oddycha. Dzięki dziewczyny za wszystkie kciuki i miłe słowa ❤️ teraz trzymajcie je za mojego małego wojownika, żeby wszystko się wyregulowało.

    Gratuluję wszystkim bobasów 🎉🥰 i witam nowe osoby na wątku 🫶a

    Anuśla polubiłam za klimę, a nie za 🤮

    Dzięki dziewczyny za miłe słowa i że jeszcze o mnie pamiętacie ❤️ ale tak jak Dysia napisała, nie mam kiedy tu wchodzić tym bardziej, że jak jestem u małego to tel zostaje w pokoju, później odciąganie, wyparzanie. Śpię po 3-4 godziny mimo, że od małego wychodzę o 22 i tak to się kręcić . Jedynie dzisiaj i wczoraj miałam więcej czasu jak był operowany. Trzymam za Was wszystkie kciuki. Jeszcze trochę i będzie po wszystkim i tak jak pisaliście mi już brakuje tego brzucha 🥴 a i od dzisiaj lepiej mi się w końcu siada na tyłek 😅

    Gratulacje Kafka! ❤️Bardzo się cieszę, że się odezwałaś i że wszystko w miarę stabilnie po tych dwóch tygodniach! 😍

    Super dałaś radę z porodem, jestem pod wrażeniem. Chociaż jak czytam o tej “Pani Doktor” to mnie nosi, byłaś mega wyrozumiała z mężem w stosunku do niej, straszne że jeszcze tacy wiecznie niezadowoleni się trafiają. Nie powinnaś mieć takich wspomnień, ale cieszę się i zazdroszczę, że poród już za tobą i że dali ci małego na chwilę, no piękny moment 😍.

    Trzymam kciuki za małego, że jak najszybciej wszystko się ureguluje i będziecie za jakiś czas wychodzić z domu, pewnie akurat my sierpniowe wszystkie urodzimy i będziemy już sobie na spokojnie zajmować się wszystkie maluchami w domu, tego nam wszystkim i tobie życzę. ❤️

    Nie martw się, że nie masz czasu się odezwać, przyjdzie czas, że będzie go wiecej. Polub nasze posty od czasu do czasu to będziemy wiedziały, że gdzieś tam jesteś :). 💪🥰

    KaFka, Papaina lubią tę wiadomość

    2019🩷
    2025🩵
  • Odiodi Autorytet
    Postów: 256 117

    Wysłany: 14 sierpnia, 19:51

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Cześć dziewczyny. Dzisiaj o 16:10 przywitałam na świecie mała Igę - waga 3080, 53 cm.
    Pojechaliśmy od rana z mężem na IP, bo już mnie te „upławy” denerwowaly. Okazało się, że nie mam prawie W ogóle wód płodowych co mnie strasznie zestresowało, ponieważ nie wiedziałam od ilu dni taka sytuacja. Od razu na porówdkę, bo miałam też 3cm rozwarcia. Dostałam antybiotyk, około 13 podali oxy, o 14:40 dostałam zzo i o 16:10 mała już była ze mną. Szczerze miałam piękny poród - z pełną ochroną krocza, nawet nie mam pół pęknęcia, położna Kamila ze szpitala sw. rodziny to istny anioł stróż. Poród z zzo to jest w ogóle niebo a ziemia, jeśli któraś ma możliwość naprawde radzę się nie zastanawiać. Dzieki znieczuleniu czułam normalnie skurcze, ale mogłam rozluźnić miednice i skupić się na oddychaniu i to naprawdę dużo daje co do postępu porodu. Wszyscy są w szoku jak ja śmigam 3h po porodzie.

    Dodam tylko puente, wierzcie swojemu przeczuciu u objawom, nawet jeśli jeden lekarz Was zbyje, to warto się udać chociażby na IP i sprawdzić. Na szczęście wody były przeźroczyste więc mam tylko nadzieje, że mała nie nabawiła się żadnego zakażenia.

    Życze Wam wszystkim takich porodów - w porównaniu do pierwszego porodu to jest niebo a ziemia, czuje, że ten poród był wynagrodzeniem trochę tych męk ostataniego miesiąca :)

    Dysia08, ReginaPhalange, abrakadabra, Pinkiii, KaFka, Optymistka90, Rzelka, aglo, Zielona2024, Milka1991, Sreberko, Abcdeka, Niezapominajka22, Papaina lubią tę wiadomość

    preg.png
  • abrakadabra Autorytet
    Postów: 4705 3316

    Wysłany: 14 sierpnia, 19:54

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    KaFka wrote:
    Hej dziewczyny. Przepraszam, że dopiero teraz daje znać, ale nie miałam kiedy ( już drugi dzień produkuje ten wpis🫣). Nadrobiłam wszystko, ale nie jestem wstanie odnieść sie do wszystkiego więc napiszę o swoim porodzie i tym co było dalej. Jak ktoś dotrwa do końca to szacun bo ja jak zwykle esej machnęłam 😅

    Mój Antoś urodził się 4.08 o 16.59 z wagą 3800g i 56cm.

    O 9.30 zabrali mnie na porodówkę, założyli wenflon i podliczyli oxy , ale to chyba Wam już pisałam. Zaczęłam chodzić i czekać na męża, żeby go nie stresować nic mu nie mówiłam gdzie jestem, dopiero jak był w szpitalu 😅 co jakiś czas przychodziła położna do mnie i podkręcała oxy. Byli też jacyś studenciaki, ale tylko przez chwilę.
    Z czasu zajrzała pani doktor od której z rana dostałam opieprz, że się zgodziłam na ten balonik w nocy, oczywiście balonik nie zrobił rozwarcia i tak sobie chodziłam ( nie wygodnie kosić trawę z brzuchem, a co dopiero z tym ujstrojstwem) Nie pamiętam, która była godzina, ale zapadła decyzja, że trzeba przyspieszyć poród więc wyciągnął balonik i przebiją pęcherz płodowy(chyba koło 12). Mój mąż zestresowany widząc te wszystkie narzędzia zapytał czy jest to bezpieczne dla dziecka, a Pani doktor tak się oburzyła (ewidentnie to nie był jej dzień) że jak mój mąż może tak mówić! Że oni tu krzywdy dzieciom nie robią itp. itd🫣 strach było się cokolwiek do tej pani odezwać. Po przebiciu tego pęcherza skurcze zaczęły być mocniejsze i częstsze. Próbowałam pobujać się na piłce, ale tak ze mnie chlustało , że tylko mąż chodził i sprzątał. Później zaczęło mnie czyścić i spory czas spędziłam na kibelku i tu już była maskara. Próbowałam chodzić, ale nie dawałam rady. Wisialam na łóżku, na mężu, kucalam i starałam się oddychać marząc o znieczuleniu 😅 w końcu wbiła Pani doktor i pyta czy znieczulenie potrzebne, przez zeby powiedziałam, że poproszę, a ona do mnie, że wiedziała, że mi ten uśmiech z twarzy szybko zniknie 🤯po chwili przyszedł anestezjolog (chyba tak o 14:30), kazał położyć się na łóżku, coś tam opowiadał i pomiędzy skurczami dostałam to znieczulenie. Mój mąż jak mnie zobaczył po tym znieczulenie to się zaczął martwić czy oby napewno wszystko jest ok bo normalnie odlatywałam. (Was też tak wszystko swedzialo? 🙂) Powiem Wam, że ja byłam tak umęczona, że jak skurcz mijał to ja zasypiałam na chwilę i przy kolejnym skurczu się wybudzałam. Już nie dałam rady wstać z łóżka. Myślałam, że to znieczulenie sprawi, że przez jakiś czas w ogóle tych skurczy nie będę czuła i uda mi się zdrzemnąć na dłuższą chwilę po slabej nocy, a tu dupa. Nie wiem która była godzina, ale przyszła położna skurcze były znów coraz częściej, zaraz pojawiła się ta doktorka, ktoś z neonatologów i zaczęliśmy rodzić. Na skurczu miałam zejść do pozycji kucznej, a po znowu się położyć. Mój mąż był bardzo dzielny pomagał mi się podnosić z kucyków, trzymał mnie za rękę i dodawał otuchy❤️ później położna kazała mi zmienić pozycję i miałam rodzić na prawym boku, na skurczu przyciągając nogę do klatki piersiowej. Tu już skurcz był za skurczem i ciężko się oddychało. W pewnej chwili położna kazała mi przestać przec, a ja że się nie da 🫣😅 ale dzięki jej pomocy udało mi się opanować. Zaczęły  coś tam pod nosem dyskutować  😱 ja już cała obsrana, że może mały się zaklinował i będą chciały go wyciągać kleszczami lub prozniciagiem. Potem usłyszałam, że trzeba naciąć delikatnie kroczę bo jest ryzyko pęknięcia i ułatwi to małemu wyjście. Także uff... I w sumie jeszcze kilka partych, jedno soczyste "kutwa mac🤣" i mały był już ze mną. Nie wiem kiedy na sali zrobiło się tyle osób czekających na młodego, ale pewnie 8 nas wszystkich było. W ogóle nie spodziewałam się , że położą mi go na klatce bo bym stanika nie zakładała. Mój mąż w tym czasie przytulał pieluszkę, która miała mu towarzyszyć w dalszej drodze i przeciął pępowinę. Młodego zmierzyli, zwazyli, pozakładali jakieś dziwne kabeli i pojechał dalej 🥺
    Mnie w tym czasie pani doktor zszywała i szczerze mówiąc trochę się tym martwiłam, ale nic nie mogłam zrobić.
    Po zszyciu leżałam na sali jeszcze dwie godziny w międzyczasie wpadła Pani neonatolog, że stan małego się pogorszył i że szykują transport do czd , ale póki co nie ma wolniej karetki. Jak już mogłam opuści salę to od razu szybki prysznic i w te pędy z opaska w jakieś koty i wielką kokardą na głowie do bobasa, żeby zdążyć go jeszcze zobaczyć. Na szczęście stan zaczął się poprawiać i pani doktor powiedziała, że gdyby tak było od początku to by został u nich, ale nie ma co ryzykować. Karetka przyjechała po 22 i mój mąż pojechał za nimi, a ja zostałam próbując ściągać siarę do strzykawki.
    W czd zrobili mu echo serca i okazało się, że zastawka w otworze owalnym się przymyka na skutek dużego ciśnienia ( możliwe, że przez ten szybki poród) i potrzebny jest zabieg mimo, że stan się poprawił. Następnego dnia o 9 rano miał przeprowadzony zabieg i trafił na pop gdzie czekał na miejsce na oddziale. Tam dali nam go pierwszy raz potrzymać na rękach ❤️ w środę go przenieśli na intensywną terapię i tam czekaliśmy na operację, która była wczoraj. Dzisiaj już się wybudził i samodzielnie oddycha. Dzięki dziewczyny za wszystkie kciuki i miłe słowa ❤️ teraz trzymajcie je za mojego małego wojownika, żeby wszystko się wyregulowało.

    Gratuluję wszystkim bobasów 🎉🥰 i witam nowe osoby na wątku 🫶a

    Anuśla polubiłam za klimę, a nie za 🤮

    Dzięki dziewczyny za miłe słowa i że jeszcze o mnie pamiętacie ❤️ ale tak jak Dysia napisała, nie mam kiedy tu wchodzić tym bardziej, że jak jestem u małego to tel zostaje w pokoju, później odciąganie, wyparzanie. Śpię po 3-4 godziny mimo, że od małego wychodzę o 22 i tak to się kręcić . Jedynie dzisiaj i wczoraj miałam więcej czasu jak był operowany. Trzymam za Was wszystkie kciuki. Jeszcze trochę i będzie po wszystkim i tak jak pisaliście mi już brakuje tego brzucha 🥴 a i od dzisiaj lepiej mi się w końcu siada na tyłek 😅

    Gratulacje i dużo zdrówka dla synka! Obyście jak najszybciej cieszyli się sobą w domu 🤗

    KaFka lubi tę wiadomość

    2022 r. - córeczka 🩷

    2025.r - synek 🩵


    preg.png
  • ReginaPhalange Ekspertka
    Postów: 226 160

    Wysłany: 14 sierpnia, 19:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    No to ja tak jak Dysia, u nas szpitale nic nie oferują. Wszystko trzeba mieć, dosłownie wszystko od ubranek po papier toaletowy.

    Ja zrobiłam dwie torebki z ubraniami dla malucha. Pierwsza taka mała, ze dwie pieluszki jednorazowe, jedna tetrowa i jeden pajacyk, jedne spodenki, jedno body na długi jedno na krótki, skarpetki i niedrapki. I to jest jak mały się urodzi i go zabiorą to mąż ma iść z nimi i w to go ubrać.

    Rożek też gdzieś spakowałam, różowy po siostrze 😂.

    No i mam drugą torbę i tam wszystko do przewijania i więcej różnych ubrań w zależności od pogody.

    Resztę rzeczy mam w torbie posortowane w samochodzie czeka w razie gdyby trzeba było coś donieść.

    KaFka, Dysia08 lubią tę wiadomość

    2019🩷
    2025🩵
  • abrakadabra Autorytet
    Postów: 4705 3316

    Wysłany: 14 sierpnia, 20:03

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Dysia08 wrote:
    Jakie ciuszki zabieracie dla dzieci do szpitala ? I ile sztuk?
    Mamy po porodzie - co się przydało i ile sztuk na pobyt 3/4 dni ? Pieluszki tetrowe ,rożki , otulacze?
    Potrzebuje pilnej konsultacji ,bo chce sensownie zapakować torbe🙂

    U mnie szpital zapewnia pieluchy tetrowe, kaftaniki i rożki ale ja z tych osób co rożków nie lubią 😅 Teraz zabieram po 2 szt body na długi i 2 szt body na krótki ale nie wiem czy będę korzystać ze swoich czy jednak z tych szpitalnych bo często te prywatne już nie wracają i trzeba pilnować sobie tych ubranek. Córkę rodziłam w tym samym szpitalu co planuje teraz i spędziłyśmy tam 6 dni i leżała tylko w kaftaniku i otulona pielucha tetrowa. Kaftanikow zużyła może 3 szt. Więcej pieluch tetrowych poszło. Co prawda był czerwiec ale była klima na sali a i tak była cała spocona.

    I co do przekąsek to ja nie zabieram żadnych raczej, jedynie wodę w butelkach i tyle. W trakcie porodu i tak nic się nie je. A po pierwszym porodzie dostałam jeszcze na wieczór kanapki i kawę inke zimna ale bardzo słodka 😅 i w sumie i tak nie miałam ochoty na jedzenie z tych wszystkich emocji a nie jadłam od 5 rano wtedy, jedynie wypiłam ta słodka kawę i rano dopiero śniadanie zjadlam normalnie już

    2022 r. - córeczka 🩷

    2025.r - synek 🩵


    preg.png
  • ReginaPhalange Ekspertka
    Postów: 226 160

    Wysłany: 14 sierpnia, 20:03

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Odiodi wrote:
    Cześć dziewczyny. Dzisiaj o 16:10 przywitałam na świecie mała Igę - waga 3080, 53 cm.
    Pojechaliśmy od rana z mężem na IP, bo już mnie te „upławy” denerwowaly. Okazało się, że nie mam prawie W ogóle wód płodowych co mnie strasznie zestresowało, ponieważ nie wiedziałam od ilu dni taka sytuacja. Od razu na porówdkę, bo miałam też 3cm rozwarcia. Dostałam antybiotyk, około 13 podali oxy, o 14:40 dostałam zzo i o 16:10 mała już była ze mną. Szczerze miałam piękny poród - z pełną ochroną krocza, nawet nie mam pół pęknęcia, położna Kamila ze szpitala sw. rodziny to istny anioł stróż. Poród z zzo to jest w ogóle niebo a ziemia, jeśli któraś ma możliwość naprawde radzę się nie zastanawiać. Dzieki znieczuleniu czułam normalnie skurcze, ale mogłam rozluźnić miednice i skupić się na oddychaniu i to naprawdę dużo daje co do postępu porodu. Wszyscy są w szoku jak ja śmigam 3h po porodzie.

    Dodam tylko puente, wierzcie swojemu przeczuciu u objawom, nawet jeśli jeden lekarz Was zbyje, to warto się udać chociażby na IP i sprawdzić. Na szczęście wody były przeźroczyste więc mam tylko nadzieje, że mała nie nabawiła się żadnego zakażenia.

    Życze Wam wszystkim takich porodów - w porównaniu do pierwszego porodu to jest niebo a ziemia, czuje, że ten poród był wynagrodzeniem trochę tych męk ostatniego miesiąca :)

    No i w końcu się udało!❤️ Gratulacje!!🥳 Porodu pozazdrościć tylko. Mówisz, że się udało ze znieczuleniem i jeszcze tak szybko poszło, zdecydowanie to nagroda, że taka dzielna byłaś tyle tygodni i za intuicję ❤️. Cieszę się strasznie, że już masz to za sobą i malutka jest z Tobą ❤️

    Odiodi lubi tę wiadomość

    2019🩷
    2025🩵
  • abrakadabra Autorytet
    Postów: 4705 3316

    Wysłany: 14 sierpnia, 20:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Odiodi wrote:
    Cześć dziewczyny. Dzisiaj o 16:10 przywitałam na świecie mała Igę - waga 3080, 53 cm.
    Pojechaliśmy od rana z mężem na IP, bo już mnie te „upławy” denerwowaly. Okazało się, że nie mam prawie W ogóle wód płodowych co mnie strasznie zestresowało, ponieważ nie wiedziałam od ilu dni taka sytuacja. Od razu na porówdkę, bo miałam też 3cm rozwarcia. Dostałam antybiotyk, około 13 podali oxy, o 14:40 dostałam zzo i o 16:10 mała już była ze mną. Szczerze miałam piękny poród - z pełną ochroną krocza, nawet nie mam pół pęknęcia, położna Kamila ze szpitala sw. rodziny to istny anioł stróż. Poród z zzo to jest w ogóle niebo a ziemia, jeśli któraś ma możliwość naprawde radzę się nie zastanawiać. Dzieki znieczuleniu czułam normalnie skurcze, ale mogłam rozluźnić miednice i skupić się na oddychaniu i to naprawdę dużo daje co do postępu porodu. Wszyscy są w szoku jak ja śmigam 3h po porodzie.

    Dodam tylko puente, wierzcie swojemu przeczuciu u objawom, nawet jeśli jeden lekarz Was zbyje, to warto się udać chociażby na IP i sprawdzić. Na szczęście wody były przeźroczyste więc mam tylko nadzieje, że mała nie nabawiła się żadnego zakażenia.

    Życze Wam wszystkim takich porodów - w porównaniu do pierwszego porodu to jest niebo a ziemia, czuje, że ten poród był wynagrodzeniem trochę tych męk ostataniego miesiąca :)

    Gratulacje, tak coś czułam że jesteś już rozpakowana 🤭 i super że miałaś tak fajny poród ☺️

    2022 r. - córeczka 🩷

    2025.r - synek 🩵


    preg.png
  • KaFka Ekspertka
    Postów: 148 100

    Wysłany: 14 sierpnia, 20:08

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Milka1991 wrote:
    Gratulacje! Byłaś bardzo dzielna, naprawdę 💪♥️
    Do kiedy malutki zostaje w CZD ? My jedziemy tam w poniedziałek

    Jeszcze nic niewiadomo. Do poniedziałku mały ma być na oitcie/popie. Myślę, że jak nas przeniosą na kardiochirurgię to dopiero coś nam więcej powiedzą, ale jak byliśmy w czerwcu na rozmowie z kierownikiem kliniki kardiochirurgii to mówił coś o dwóch tygodniach jak wszystko jest ok po operacji.
    Czytałam, że i Ciebie czeka tu wizyta i życzę żeby była jak najkrótsza, a Twojemu maluszkowi dużo zdrowia. Wiem, że łatwo się mówi "nie martw się", ale tu są tacy specjaliści, że na pewno będziecie dobrze zaopiekowani❤️.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 sierpnia, 20:15

    Milka1991, Papaina lubią tę wiadomość

  • Optymistka90 Autorytet
    Postów: 2914 3760

    Wysłany: 14 sierpnia, 20:18

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Gratulacje dla świeżo rozpakowanych mam 🍀

    U mnie szpital zapewniał ubranka dla bobasa, pieluchy i rzeczy higieniczne dla mamy.

    ReginaPhalange lubi tę wiadomość

    6.11.2024 ⏸️ po 8 latach starań
    19.07.2025 jest już z nami nasze największe szczęście (39+1) 🩵

    age.png
  • Rzelka Autorytet
    Postów: 389 401

    Wysłany: 14 sierpnia, 20:40

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    U mnie w szpitalu radzą, żeby nie brać swoich ubranek ani rożków, bo ubierają w szpitalne i prywatne mogą się zgubić. Ale już pieluszki, pieluchy tetrowe, chusteczki itp. to trzeba mieć swoje... Z jednej strony ma to sens ze względu na florę i faunę szpitalną, żeby te najbardziej osobiste rzeczy jak pieluszki nie były nią skażone i żeby nie wynieść do domu niczego na materiałach, ale z drugiej... Ojejku, ile miejsca w walizce zajmują te wszystkie jednorazowe higieniczne rzeczy! 😱 Klapki, kubek, sztućce, tetry, koszule itp. to jakaś 1/4 walizki, reszta to pieluchy, podkłady, wkładki i inne takie.

    ReginaPhalange, Dysia08 lubią tę wiadomość

    Starania od marca 2022.
    W klinice od lutego 2023
    USG 🆗
    Owulacje obecne 🆗
    Hormony 🆗, poza TSH 4,2 -> Euthyrox 25 -> 1,4 -> 2,18
    HyCoSy - podejrzenie zwężenia prawego jajowodu
    Laparoskopia 🆗
    12 mscy stymulacji Lamettą bez efektu
    Ovitrelle, Duphaston, Utrogestan - bez efektu.
    Grudzień IVF:
    AMH 3,5
    stymulacja od 5dc - Rekovelle, Orgalutran, Gonapeptyl daily, Dostinex.
    11 🥚, 3 zarodki,
    12.12.24, 5 dni po punkcji świeży transfer 5.1.2,
    2 ❄️
    5dpt ⏸️
    6dpt HCG 58,6 🤔
    9dpt 210 😌
    11dpt 409 🥳
    18dpt 8486
    23dpt 2,6mm człowieka z tętnem ♥️
    03.02.25 - 10+2, 36mm, ♥️ 🆗
    I prenatalne 13+2 - 7,6cm, ♂️

    preg.png
  • ReginaPhalange Ekspertka
    Postów: 226 160

    Wysłany: 14 sierpnia, 20:43

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    abrakadabra wrote:
    I co do przekąsek to ja nie zabieram żadnych raczej, jedynie wodę w butelkach i tyle. W trakcie porodu i tak nic się nie je. A po pierwszym porodzie dostałam jeszcze na wieczór kanapki i kawę inke zimna ale bardzo słodka 😅 i w sumie i tak nie miałam ochoty na jedzenie z tych wszystkich emocji a nie jadłam od 5 rano wtedy, jedynie wypiłam ta słodka kawę i rano dopiero śniadanie zjadlam normalnie już

    Ja pamiętam z porodu poprzedniego, że można przekąski, ale które w razie wymiotowania nie będą czerwone. Ja na potęgę powiem kolokwialnie żarłam cukierki podczas porodu xD. No i tym razem mam i żelki, jakąś tubkę owocową. Plus dużoooo wody, ale z dzióbkiem tak jak pisała Milka, że z niej się łatwej pije.

    Ja byłam na wizycie, Mały nisko, nic się nie dzieje na razie, może w każdej chwili 🙄. I mówił, że na bank jeżeli coś to będzie to w nocy. Ma trochę wód, ale doktor mówi, że zdecydowanie coraz mniej i wskazuje to już na koniec ciąży, ale kiedy to nikt tego nie wie 🙄😂. Czekam, next wizyta w przyszłym tygodniu.

    Edit: jak znajdę chwilę to uaktualnię pierwszą stronę, ale muszę to na kompie robić, bo na telefonie to męczarnia 🫣

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 sierpnia, 20:45

    KaFka, Rzelka, Odiodi, Milka1991 lubią tę wiadomość

    2019🩷
    2025🩵
  • Rzelka Autorytet
    Postów: 389 401

    Wysłany: 14 sierpnia, 21:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Ja mam kilka batoników zbożowych, musiki owocowe w tubkach, żelki, małą butelkę Pepsi i oczywiście wodę w butelkach z dzióbkiem.
    Myślałam żeby już teraz spakować coś takiego, co może leżeć poza lodówka dłuższy czas, tak żeby już to spakować i mieć spokój i wydało mi się genialnym pomysłem wzięcie chleba takiego pakowanego, z długim terminem przydatności, ale co do tego chleba z podobnie długim terminem? Pasztet i mielonka? Nie chcę zrobić z położnictwa kempingu. 😂

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 sierpnia, 21:07

    Dysia08 lubi tę wiadomość

    Starania od marca 2022.
    W klinice od lutego 2023
    USG 🆗
    Owulacje obecne 🆗
    Hormony 🆗, poza TSH 4,2 -> Euthyrox 25 -> 1,4 -> 2,18
    HyCoSy - podejrzenie zwężenia prawego jajowodu
    Laparoskopia 🆗
    12 mscy stymulacji Lamettą bez efektu
    Ovitrelle, Duphaston, Utrogestan - bez efektu.
    Grudzień IVF:
    AMH 3,5
    stymulacja od 5dc - Rekovelle, Orgalutran, Gonapeptyl daily, Dostinex.
    11 🥚, 3 zarodki,
    12.12.24, 5 dni po punkcji świeży transfer 5.1.2,
    2 ❄️
    5dpt ⏸️
    6dpt HCG 58,6 🤔
    9dpt 210 😌
    11dpt 409 🥳
    18dpt 8486
    23dpt 2,6mm człowieka z tętnem ♥️
    03.02.25 - 10+2, 36mm, ♥️ 🆗
    I prenatalne 13+2 - 7,6cm, ♂️

    preg.png
‹‹ 26 27 28 29 30
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

O tym jak kalendarz dni płodnych zjednoczył kobiety podczas starania o dziecko - relacja ze spotkania Ovu dzieci!

Jeśli kiedykolwiek zastanawiałaś się co sprawia, że kobiety, matki są tak silne i wytrzymałe, to musisz to przeczytać! My znamy już odpowiedź – nasza moc leży w relacjach jakie potrafimy tworzyć z innymi kobietami. Wsparcie jakie sobie dajemy i energię do działania jaką sobie nawzajem przekazujemy jest wartością o której należy mówić głośno! Dowodem na to jest ta relacja z wyjątkowego zdarzenia – zlotu użytkowniczek OvuFriend i BellyBestFriend, wspaniałych kobiet, cudownych Mam! Przeczytaj, jak kalendarz dni płodnych zjednoczył kobiety podczas starania o dziecko  

CZYTAJ WIĘCEJ

Pierwsze objawy ciąży – czyli po czym poznać że jesteś w ciąży jeszcze przed wykonaniem testu ciążowego?

„Po czym poznać że jestem w ciąży?” - to pytanie zadaje sobie wiele kobiet, zarówno tych które starają się o dziecko jak i tych które podejrzewają, że być może zaszły w ciążę. Odpowiedź nie jest łatwa i jednoznaczna. 

CZYTAJ WIĘCEJ

Ciąża po 40 - jak zwiększyć szanse na zajście w ciążę

Czy starania o ciążę po 40 roku życia różnią się? Na co zwrócić uwagę i jak zwiększyć swoje szanse? Przeczytaj 5 sprawdzonych sposobów na zwiększenie szans na zajście w ciążę po 40 roku życia. 

CZYTAJ WIĘCEJ