Listopad 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
reset, widzę, że postanowiłaś ignorować moje pytania
OK - przyjmuję do wiadomości.
Ja na początku się chwaliłam, że mało tyję, a od połowy drugiego trymestru idę jak szalona. W domu to się nawet nie ważę, bo w gabinecie i tak wychodzi zawsze więcej i jestem rozczarowana. Ale 2 tygodnie temu miałam 9 kg na plusie i niestety to nie tylko brzuch, bo widzę, że ramiona mi się zrobiły brzydkie.
Cieszę się, że już weekend bo przycisnę męża o zakupy - on zaraz wyjeżdża w delegację i zostanę sama, a coraz więcej osób mi zaczyna wkręcać, że nie powinnam już prowadzić auta. Wy prowadzicie? Ja to najbezpieczniej się czuję jak ja prowadzę wbrew pozorom. -
nick nieaktualnyAgawa wrote:Cecylia, przyjęłaś obie szczepionki ( krztusiec i grypę) czy tylko jedną z nich? W którym tygodniu się szczepiłaś? Ja mam wizytę dopiero 7.10 i będę już wtedy w 34+1. Trochę jestem zawiedziona, ze ten mój lekarz nie wspomniał o takim zaleceniu. Nie byłam świadoma. Swoją droga to jest straszne, ze to pacjentka musi o takich rzeczach.
Szczepilam się w 30+0, ale tylko na krztusiec. U mnie z kolei lekarz nie wspomniał o grypie, więc do tej pory nawet o tym nie pomyślałam. Ale chyba już sobie odpuszczę.
Edit
Prowadzę samochód codziennie, ale zaczynam tego unikać jak się da, na dłuższe dystanse nie jeżdżę, bo nie czuję się już tak bezpiecznie. Mam jakieś 8-10cm od kierownicy do brzucha i nie mogę się dalej odsunąć bo nie sięgam pedałów... więc od tygodnia tylko blisko od domu po wsi a jak trzeba gdzieś dalej to czekam na męża.. oczywiście nie mówię mu nic o tych obawach, bo by w ogóle nie chciał żebym jeździła..Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 września 2019, 10:07
Agawa lubi tę wiadomość
-
Też mam kalafior zamiast mózgu, ale jak nie mam męża to do dyspozycji mam ewentualnie komunikację miejską (co przez budowę metra pod moim osiedlem po prostu nie działa), bolta/ubera (to już wolę swój kalafior) albo taxi. Taxi do Lidla? Tak dziwnie
Ja do teściowej też muszę jeździć trochę dotrzymać jej towarzystwa jak męża nie będzie, a to 60 km w dwie strony.
No ale pewnie rozsądniej byłoby nie jeździć...
-
coma wrote:Też mam kalafior zamiast mózgu, ale jak nie mam męża to do dyspozycji mam ewentualnie komunikację miejską (co przez budowę metra pod moim osiedlem po prostu nie działa), bolta/ubera (to już wolę swój kalafior) albo taxi. Taxi do Lidla? Tak dziwnie
Ja do teściowej też muszę jeździć trochę dotrzymać jej towarzystwa jak męża nie będzie, a to 60 km w dwie strony.
No ale pewnie rozsądniej byłoby nie jeździć...
Podziwiam. My mamy ciężkie sprzęgło, więc ja bym dodatkowo miała schizę, że pęknę 😀 Ale głównie chodzi o koncentrację, czuję, że to nie to.💙 -
Apropo kalafiora to ostatnio goliłam sobie pachy nad umywalką i nie spłukałam włosków. Nadal coś tam robiłam przed lustrem. Spojrzałam na umywalkę i te włoski i zawołałam męża, że to jest szczyt wszystkiego, że zostawia taki syf. Nigdy nie widziałam go tak przerażonego. Dopiero po chwili zaskoczyłam. I stwierdziłam - jest naprawdę źle 😀
coma, Kaczorka, Meggs, ListopadowaMama, Magdalen, Zlaania1, agndra, momo lubią tę wiadomość
💙 -
Ja jeżdżę, ale juz teraz moje max to 60 km i jazda po mieście. Dalej juz sama nie dalabym rady, bo wymuszona pozycja za kierownicą, mam takie dziwne piekące dretwienia pomiedzy brzuchem a cyckami no i młody czasem kopnie tak ze zgina mnie w pół więc dluzszych tras nie ryzykuje.
Szok i niedowierzanie :o dzis mam 35+0 i wg belly to 9 miesiąc. No może belly trochę źle liczy, ale i tak ciężko uwierzyć że to jedna nogą juz 9 miesiąc i jednocześnie końcówka ciąży. Chciałabym już przytulić tego kawalera z brzucha!coma lubi tę wiadomość
-
Kijanka, po Łodzi to ja się bardziej boję jeździć niż po Warszawie bo tam pasów drogowych nie ma narysowanych i wszędzie tramwaje jeżdżą ulicami
Ale dzięki, że napisałaś, bo już trochę spanikowałam, że jestem nieodpowiedzialna.
Ja z krztuścem i grypą też tak robię - zapytam mojej lekarz na kolejnej wizycie co o tym myśli. -
Ja codziennie jeżdżę jakieś 6km w jedna stronę po synka do przedszkola. Oprócz tego dużo
prowadzę jak jadę na wizytę czy na zakupy. Ja osobiście wolę sama prowadzić niż jak jadę jako pasażer bo mniej odczuwam wszystkie wyboje. Teraz mam automat wiec trochę łatwiej . W poprzedniej ciąży miałam manualna skrzynie i prowadziłam do ostatniego dnia. Dopiero na CC mąż mnie zawiózł bo byłam zdenerwowana. -
Dzyzia...jeżeli twój mąż pracuje z Ukraińcami, to uważajcie, ponieważ oni podobno na Ukrainie nie mają wielu obowiązkowych szczepień takich jak my tu np na odrę! w Szczecinie w zeszłym roku było mnóstwo pacjentów z odrą i wielu pracowników szpitali też się pochorowało i leżeli u mnie w szpitalu na oddziale zakaźnym, u mnie na oddziale też kilku było a zaczęło się właśnie od ukraińskiej salowej która zaraziła inne osoby w jednym ze szpitali...a jak wiadomo dzieci i odra to nie jest dobre połączenie!!
-
nick nieaktualnyanqa123 wrote:Dzyzia...jeżeli twój mąż pracuje z Ukraińcami, to uważajcie, ponieważ oni podobno na Ukrainie nie mają wielu obowiązkowych szczepień takich jak my tu np na odrę! w Szczecinie w zeszłym roku było mnóstwo pacjentów z odrą i wielu pracowników szpitali też się pochorowało i leżeli u mnie w szpitalu na oddziale zakaźnym, u mnie na oddziale też kilku było a zaczęło się właśnie od ukraińskiej salowej która zaraziła inne osoby w jednym ze szpitali...a jak wiadomo dzieci i odra to nie jest dobre połączenie!!
No i mnie nastraszylas bo moj mąż tez pracuje z Ukraincami. Czesto rozni do nas przyjezdzaja.
A ja boje sie ze zlapalam cos wczoraj u lekarza bo przede mna byla pani ktora tak kaslala, a jak weszla do gabinetu to az na korytarzu bylo slychac a zwyklej rozmowy ni slowa nikt nie uslyszy. Wczoraj jak wrocilam do domu z bolem brzucha to nie miałam głowy zeby chociaz nosa sola morska wyplukac. A dzis cos zaczynam kaslac. -
nick nieaktualnyCo do prowadzenia samochodu to gdyby nie nakaz lezenia i oszczędny tryb zycia to nadal bym jezdzila i wozila córkę do szkoly, ale to kawalek i po wsi. Do miasta te 30km to nie wiem. Teraz mąż wozi. Ale gdzies czytalam ze przy zagrozeniu nadcisnieniem nie powinno sie prowadzić samochodu po 30tc.
-
nick nieaktualny
-
Ja normalnie prowadze auto i nie zamierzam z tego rezygnować, tym bardziej, że dobrze czuje sie za kierownicą i wolę prowadzić sama niż siedzieć z boku jako pasażer. W dłuższe trasy już sie nie wybiore, bo w weekend przejachalam jakieś 150km i przez kilka dni odczuwalam tego skutki, ale po miescie jak najbardziej będę jeździć 😊
Ostatnio opadłam z sił, strasznie dużo śpię. Brzuch mi juz ciąży i czuje sie jak paralita. Czytam was codziennie, ale nie chce mi się pisać 😫 Czasem coś zaczynam odpisywac, ale nie chce mi sie kończyć i usuwam posta, taki leń ostatnio ze mnie 😆 -
Ja biorę Acard i również dostałam zalecenie do 36 tc.
Mam pytanie do dziewczyn, które poprzednią ciążę zakończyły kilka tygodni przed terminemCzy coś na to wskazywało wcześniej? Czy po prostu nagle np w 35 tc, bez żadnych wcześniejszych oznak (skracania szyjki, nasilonych przez jakiś czas skurczy, innych problemów) tak się wydarzyło i już ?
-
Cecylia, na warsztatach Bezpieczny Maluch mówiono nawet o konieczności zachowania odległości 25 cm między brzuszkiem a kolumną kierownicy. My - jeśli chodzi o prowadzenie auta - i tak jesteśmy zdani na mnie, bo mężowi nie chciało się zrobić prawa jazdy. A że mamy remont, to ciągle łazimy po Castoramach i takich tam.
Coma, haha, ja już przywykłam do jeżdżenia po Łodzi. Ostatnio nawet pasy są namalowane. Za to jak jeżdżę po Warszawie, to czuję się trochę nieswojo.
U mnie dzisiaj jakiś gorszy dzień. Wczoraj mieliśmy nerwową atmosferę, bo ekipa remontowa nam się zbiesiła i zagroziła, że remontu nie skończą. Mój mąż powiedział, że mam się nie przejmować, że będzie dobrze, że się z nimi dogada. Oczywiście miał rację i dzisiaj już wrócili kończyć, co rozgrzebali, ale i tak wczoraj wieczorem malowałam sobie w głowie jakieś czarne scenariusze, że zostaniemy w tej kawalerce przy teściach z małym dzieckiem. Kiepsko przez to spałam i dzisiaj od rana coś mnie ciągnie w podbrzuszu.Cecylia lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyJa jezdze autem. Baaa...w 1 ciazy wizalam sie nawet ze skurczami do szpitala
To byl piatek,godziny szczytu. Snieg padał. Skurcze co 7-8min,wiec spoko. Jedyne 54km do szpitala
moj maż na codzien nie jezdzi autem. Nie lubi. A w dniu porodu był tak spanikowany,że wolalam sama jechac jiz sie jeszcze na niego wkurzac. Szyjciej z tefo stresu,ze prowadzi,bym urodzila po drodze😎