Listopad 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyAishha wrote:O mamo. Moja teściowa ma w domu Vegetę, maggi, sól, pieprz, majeranek i kwasek cytrynowy. Bez kitu! Na majówkę chcieliśmy posypać czymś kielbaske na grila ale skąd...jak nie przywieziesz to nie masz.
Po pobycie u nas powiedziała domownikom ze ją wątroba bolała pare dni (od kiedy wątroba boli) i nazwała zupę tajską śmieciowa. Ja jej już zapraszać nie będę, serio. A jak przyjedzie w odwiedziny do dziecka to podkreślę ze ma wnuków nie ciągnąć bo nie mam zamiaru wystawiać dziecka na ryzyko infekcji, oni zawsze kłamią ze dzieci zdrowe a przyjeżdżają zakatarzone.
Zawsze tak jest ze mowia ze zdrowe a smarki po pas. Ja swojej zakatarzonej do innych dzieci nie puszczam ald inni w nosie to maja. I juz sie martwie co bedzie bo moja 2 raz ma juz katar a im dalej w las tym bedzie gorzej i wez tu przy malutkim dziecku. -
Ej, mojego męża też położna zgarnęła z korytarza w trakcie cesarki :p pod same drzwi go podprowadziła
Tylko on musiał sam z IP kilka pięter przejść.
Co do depilacji - wczoraj nadszedł ten czas i stwierdzam, że po omacku i na szybko idzie mi lepiej niż normalnie :p tylko ja kremu używam a nie maszynki.
Reset - mdłości nocnych nie miałam. Zdarzyło się jedynie, że przy odbijaniu mi wszystko do gardła podeszło..
U mnie między jednym a drugim porodem będą równo 2 lata. Pierwszą miałam CC. A teraz nie nastawiam się na nic.
Ponoć przed porodem w szpitalu mają obowiązek sprawdzić bliznę po CC zanim podejmą decyzję o rodzaju porodu. No i teoretycznie poród SN powinien przebiegać naturalnie bez wspomagaczy. Chociaż słyszałam, że i tak podają oxy, jak słabo idzie. -
Co do chorób, to nas mistrzowsko załatwił brat męża w ostatnie święta Bożego Narodzenia. Pojechaliśmy do teściów cali i zdrowi. Na drugi dzień (jeszcze przed Wigilią) przyjechał szwagier z żoną i dwójką dzieci. Już na wstępie młody ze sraczką (rzekomo po zupie) a młoda z gilami po pas. Kolejnego dnia srało i rzygało już i jedno i drugie.
Na domiar złego coś z szambem się porobiło..
Oni w drugi dzień świąt do domu a u naszej młodej sraczka.. i tak się bujaliśmy do Sylwestra.
Najgorsze święta ever.. -
Coś okropnego. Ludzie widzą tylko swój czubek nosa i pomimo chorych dzieci jadą w tłumy bo im się nie chce siedzieć w domu. Identycznie było w mojej rodzinie, mój chrzesniak zdrowy aczkolwiek z wrodzoną słaba odporności a kuzynka zabrała na gościnę zaflukane dzieci do tego z bostonką. Moja siostra mało nie wyszła z siebie.
Na początku mojej ciąży teściowa też sciemnila ze wszyscy zdrowi a przyjechali z katarem i bólem gardła.
-
nick nieaktualny
-
Kudłata, gratulacje!!! Fajnie Ci ze masz to już za sobą i wszystko jest dobrze!
Co do pomocy mamy i teściowej to u mnie to jest max. tydzień. Potem jestem mega poirytowana tym grzebaniem w moich rzeczach i układaniem wszystkiego na swoją modłę ( tu mamusia) i ciągłym proponowanie jedzenia (patrz teściowa). Ja jeszcze z tych przekornych wiec im więcej mi proponuje tym mniej jem. Tak wiec odesłałam wszystkich, którzy chcieli pomagać i mam spokój. Nie wszystko będzie zrobione, ale moje zdrowie psychiczne jest teraz najważniejsze. Jak się denerwuje to od razu spina mi się brzuch.Aishha, Iza34 lubią tę wiadomość
-
Kaczorka, ostatnie święta Bożego Narodzenia wyglądały podobnie w wielu domach. U nas to samo. Pojechaliśmy do rodziców, młody całkowicie zdrowy. Na trasie nam zwymiotował, myśleliśmy ze to przez zakręty. W domu jeszcze coś go muliło, ale zjadł banana i na tym koniec. A potem większość się posypała i u mnie i u męża. Największa rozpacz była ze tyle jedzenia się zmarnowało. Jak maż wrócił do pracy to się okazało ze wiele osób podobnie spędziło święta.
Dlatego cały czas się zastanawiam czy pojedziemy w tym roku.Kaczorka lubi tę wiadomość
-
Kurde dziewczyny wie któraś, czy coś trzeba załatwiać, żeby głosować w szpitalu? No bo przecież do domu na wybory nie pojadę.
-
Dzyzia wrote:Kurde dziewczyny wie któraś, czy coś trzeba załatwiać, żeby głosować w szpitalu? No bo przecież do domu na wybory nie pojadę.
Dzyzia lubi tę wiadomość
-
Czuje się dzisiaj tragicznie. Wieczorem odezwały się hemoroidy i prawie nie spałam w nocy. Koszmar, ból straszny, nawet mam dreszcze. W poprzedniej ciąży tez mnie ta przyjemność spotkała na tym etapie ciąży. Mam nadzieje ze i tym razem kuracja z procto glyvenolu pomoże. Tez juz wolałabym być po wszystkim ☹️ Mam kryzys.
-
Widzę, że nie tylko moja mam i tesciowa są fankami glutaminianu sodu i soli one bez vegety, ziarenek smaku itp. nic nie ugotują. Jest to smaczne, nie powiem, że nie, ale wolę mniej intensywnie ale zdrowiej. Mąż mnie pytał, czy po porodzie chcę pojechać na jakiś czas do mamy, ewentualnie, żeby mama albo tesciowa przyjechały do nas ale o ile tylko będę jako tako ruszała rękami i nogami to się na to nie godzę! Nie mam pojęcia jak dam sobie radę, bo o dzieciach moja wiedza to dno i metr mułu, ale może go nie zabiję. Mam tak, że jak mi coś nie wychodzi to chcę być sama, powkurzam się, popłaczę i jakoś zrobię. Jak będę miała koło siebie życzliwych doradców to depresja gwarantowana a płaczu będzie 100 razy więcej, to ja dziękuję. Za to mąż na dobre rady reaguje agresją, więc tez lepiej żeby nikt od niego nie oberwał bo przeciez wiem, że chcieli by dobrze
Kijanka lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Audreyyy wrote:Widzę, że nie tylko moja mam i tesciowa są fankami glutaminianu sodu i soli one bez vegety, ziarenek smaku itp. nic nie ugotują. Jest to smaczne, nie powiem, że nie, ale wolę mniej intensywnie ale zdrowiej. Mąż mnie pytał, czy po porodzie chcę pojechać na jakiś czas do mamy, ewentualnie, żeby mama albo tesciowa przyjechały do nas ale o ile tylko będę jako tako ruszała rękami i nogami to się na to nie godzę! Nie mam pojęcia jak dam sobie radę, bo o dzieciach moja wiedza to dno i metr mułu, ale może go nie zabiję. Mam tak, że jak mi coś nie wychodzi to chcę być sama, powkurzam się, popłaczę i jakoś zrobię. Jak będę miała koło siebie życzliwych doradców to depresja gwarantowana a płaczu będzie 100 razy więcej, to ja dziękuję. Za to mąż na dobre rady reaguje agresją, więc tez lepiej żeby nikt od niego nie oberwał bo przeciez wiem, że chcieli by dobrze
Moja wiedza przy pierwszym dziecku była żadna. U mnie z kolei moja mama wpadła na genialny pomysł, że po porodzie powinnam z noworodkiem przyjechać do nich na jakiś czas, bo przecież niczego nie wiem i jeszcze dziecko uszkodzę. Zdenerwowało mnie to, powiedziałam, że jak chce pomóc to może przyjechać do mnie, bo miejsce moje i dziecka jest w domu. Więc przez 3 dni przyjeżdżała "pomagać" kąpać- nie powiem, było to pomocne, przynajmniej dla mojego męża, bo jego uczyła, ale ulga, gdy zostaliśmy sami była wielka 🙃 zobacz, ja niczego nie wiedziałam o noworodkach, nie miałam w rodzinie nikogo tak małego, nigdy nie trzymałam wcześniej dziecka na rękach a nasz syn ma 4.5 roku i jest cały i zdrowy. Tak naprawdę nie potrzebujesz nikogo, tylko siebie i męża. 💪💪💪Aishha lubi tę wiadomość
1) Wituś- 23.03.2015 😍
2) Kajtuś- 25.10.2019 😍
-
Za godzinę jedziemy do fizjo. A moja młoda śpi w najlepsze.. obiad nie zjedzony, ja nieogarnięta. A za oknem deszcz leje.
Mąż będzie w domu za 15 minut, więc mam nadzieję, że jakoś uda nam się dojść do ładu.
Nie znoszę takich akcji.
Powiem Wam, że my mieszkamy z rodzicami, ale jak się Ala urodziła, to moja mama ograniczyła się jedynie do tego, żeby mi podać ciepły obiad, gdy młoda wisiała na cycu godzinami i nie mogłam się ruszyć. Zero "złotych" rad, zero wtrącania i nawet małej na ręce nie brała.
Wszystko z mężem robiliśmy (i w sumie dalej robimy) sami. Mama pomoże wtedy, gdy ją o to poproszę.
A teściowa przyjechała raz zobaczyć małą, jak ta miała już miesiąc
Agawa - no z tymi zarazkami różnie może być. W sumie im więcej ludzi w domu, tym trudniej nad tym zapanować.
Tyle dobrego, że dzieciaczki (przynajmniej te KP) mają odporność dość sporą. Jak Aluśka miała 4-5 miesięcy to moi rodzice zachorowali na grypę. Leżeli plackiem tydzień czasu. Przy zachowaniu odpowiednich środków ostrożności udało nam się nie zarazić oczywiście ja się do nich nie zbliżałam.. brat pomagał. -
nick nieaktualnyMnie mąż karmil, robil kanapki jak ja nie mialam czasu nawet sie ubrac, to dzieki niemu przetrwalam. A tesciowa-obraza majestatu jak prosilam zeby przychodzila przypilnowac dziecka bo ja chcialam sie umyc a w tv byly jej ulubione seriale. Zawsze tv rządził i byl najwazniejszy. Wiecej nie pisze, nie warto. Teraz bede miala meza i damy rade, bedziemy na zmiane robic w miare mozliwosci zeby starsza nie czula sid odrzucona.