LISTOPAD 2024 ❤️🍼
-
WIADOMOŚĆ
-
Gusta Blu wrote:Dziewczyny, 19.11 o godz. 23.15 przyszła na świat SN Józefinka 🩷 3230g dorodnej kobiety! Same 10w skali apg.
Jutro Wam opiszę nasze perypetie
Gratulacje 🥰Gusta Blu lubi tę wiadomość
-
bambari wrote:Bibi, Gusta Blue ogromne gratulacje dla Was ❤️ dużo zdrówka dla Was i maluchów 🥹
Coraz mniej nas nierozpakowanych. Jak zmienili mi datę na 24.11 to zaczynam wątpić czy urodzę w listopadzie 😆
Mam to samo 😅 u mnie niby do szpitala kładą tydzień po terminie 🙄 zanim co do czego to będą Andrzejki 🤣 toć to szok 🙈 mnie dodatkowo niepokoi waga bo mały ciągle wychodził duży, ponad 2 tyg temu mniej więcej było 3600 ja nie wiem co to będzie.. córka 2 dni przed terminem miała 3300 a urodziła się 4kg a wymiarami była wtedy taka sama jak on na ostatnim usg 😞 strasznie mnie wkurza ta opieka i podejście przedporodowe lekarzy, takie na zasadzie co ma być, człowiek z siebie wychodzi a tu czekaj, obserwuj, masz czas, tak ma być, nic nie poradzę, szkoda gadać momentami.
Mój też już po ścianach spaceruje, wczoraj już siedział i dumał żeby zapłacić gdzieś i zrobić cc bo po co ja mam się denerwować i męczyć, stękać i niewiadomo co robić, ale ja nie chcę, dla mnie to ostateczność i tylko wtedy kiedy nie będzie innego wyjścia ..
Straszny ten ostatni czas, matka natura chce chyba żeby ja juz błagać o ten poród 🤣
U Ciebie coś wiadomo będą Cię trzymać w szpitalu do rozwiązania? -
Kofinka wrote:O kurczę, a mierzył ten sam lekarz? Może ułożenie spowodował, ze waga nie jest doszacowana?
-
nick nieaktualnyJenny93 wrote:No tak bo tak to działa. Wystarczy że się zakrztusi czy uleje i już nosek znowu zatkany. U nas jest tak samo
Jutro miesięcznica naszych maluszków 😅❤🎉
Właśnie od tego ulewania mała chyba ma ten nos zatkany i katar. Bo rzadko już ściągam. W nocy śpi. I oddycha normalnie bez charczenia.Niaha, Jenny93 lubią tę wiadomość
-
Jenny93 wrote:Też miałam spuchnięte i wiecznie spocone pomimo, że w ciąży jakoś szczególnie nie puchłam. Minęło oo tygodniu mniej więcej. Co do kp i braku mleka to samo. Dzień w dzień płakałam. Synek nie potrafił ssać, do tego żółtaczka. On w lampie a ja odciagalam po 2, później 5 ml a on potrzebował znacznie więcej. Jeszcze to dobijanie ze strony personelu że głodzę dziecko bo mam puste piersi... Ale nie poddałam się i nie żałuję. Tak naprawdę mogę powiedzieć, że nawał mam dopiero teraz... A minęły 4 tygodnie. Jeżeli masz taką potrzebę żeby karmić piersią to się nie poddawaj. Wszystko się da tylko trzeba cierpliwie poczekać i regularnie przystawiać, odciągać. Polecam słód jęczmienny z mlekiem 2 razy dziennie. Ja też piję herbatę bocianek dwa razy dziennie. Kciuki ✊🏼❤️
No właśnie nie mam tej potrzeby bardziej chcialabym po prostu żeby dostawał moje mleko. No z tą cierpliwością i systematycznością to widać że mi nie po drodze 😂 do tej pory jakby się to miało ulozyc to wyrwałabym wszystkie wlosy z głowy, straciła radość i cycki by mi odpadły😂
👩 37lat
AMH 0,158 - 0,206 ng/ml LH 4,33 FSH 6,78
Mthfr homo/Pai-1 hetero/IO + spora nadwaga
KIR Bx, jeden kir implantacyjny/Allo MLR-0%/Ana 1 ujemne
🧔♂️ 35 lat
IO/Niski testosteron/Kiepskie parametry nasienia
HBA 48%/DFI 45%/Stres oxy 13.78
10.06.2022 poronienie w 9 tygodniu💔
14.11.2024 Olaf 4140g,61cm 💙
****************** -
Uwaga, będzie długo, ale korzystam z drzemki Młodej i mojej bezsenności.
Opowiem Wam o moim prawie 30-godzinnym porodzie.
Już w poniedziałek wieczorem dostałam dziwnych bóli, o których nawet pisałam Wam tu na forum-intensywne, jakby miesiączkowe, skupione w dole brzucha i promieniujące na odcinek lędźwiowy. Na początku nieregularne, ale szybko przekształciły się w występowanie co 10minut. Na wszelki wypadek napisałam do naszej położnej z którą miałam rodzić ( znakomite opinie, miałyśmy super flow). Powiedziała, że to nie skurcze, bo nie obejmują całej macicy, mogę wziąć nospę i iść spać. Spać się nie dało, bo bóle zrobiły się naprawdę intensywne i były co 5 minut. Zdesperowani znów zadzwoniliśmy do niej o 2 w nocy, na co usłyszałam: „to nie skurcze. Nie brzmisz porodowo. Jak chcesz to wejdź sobie na 20min. do wanny.” Tak zrobiłam, ale bóle nie minęły i znów zadzwoniłam do niej o 4, gdy po takich atakach dostawałam aż z bólu drgawek i szczękania zębami. Wyraźnie niewyspana i wkurzona znów zaleciła kąpiel i kazała się odezwać, gdy odejdzie czop. Czop odszedł godzinę później, ale tę wiadomość całkowicie zignorowała. Po jakimś czasie napisała, że tak w ogóle to jej nie ma w mieście i będzie dopiero po 20, ale żebym się nie przejmowała bo to nie akcja porodowa i mam nie jechać do szpitala. Nie spałam, nie jadłam, nie piłam, tylko leżałam na podłodze i trzęsłam się z bólu. W końcu mój Mąż wściekł się, napisał do niej parę dosadnych słów i zadzwonił do naszego prowadzącego. Ten od razu powiedział, żeby jechać do szpitala.
Na izbie zbadali mnie-okazało się, że mam silne regularne skurcze i rozwarcie na 3cm. Od razu na porodówkę. Oczywiście na domiar złego okazało się, że sala do porodów rodzinnych jest zajęta i zostałam położona na ogólnej. Także cały plan wziął w łeb-zostałam bez położnej i bez wymarzonej, intymnej sali.
Coś nad nami chyba jednak czuwało, bo na sali byliśmy sami, a na dyżurze była cudowna, młoda położna, która zajęła się nami cudownie.
Po 30 godzinach bez snu i 16 godzinach regularnej akcji skurczowej, które przeżyłam będąc w domu, kontynuację skurczów już na porodówce znosiłam średnio dobrze. Wybawieniem były dwie dawki zewnątrzoponówki, które troszkę opóźniły rozwieranie szyjki, ale dały mi możliwość godzinki snu. Ostrzyłam sobie zęby jeszcze na trzecią dawkę, ale okazało się, że mam już pełne rozwarcie i ruszyły parte. Długo nie było postępów, ja kiepsko parłam, skupiałam całą energię na darciu ryja, błaganiu żeby pozwolili mi uciec, wyjaśnianiu że ja sobie nie poradzę i rezygnuję oraz masakrowaniu ramion i psychiki Męża. I jakoś nieoczekiwanie na jednym skurczu strasznie się wkurwiłam i pomyślałam, że będę tak parła że ciśnienie rozwali mi głowę. Trudno, przynajmniej gehenna się skończy. I tym sposobem, po 2 godzinach nieefektywnych partych, urodziłam Małą na zaledwie dwóch wkurwionych skurczach 😄
Dostać tę maleńką istotkę, poczuć jej ciężar i ciepło… Nigdy nie przeżyłam nic piękniejszego.
Mam nadzieję, że żadnej z nierozpakowanych nie przestraszyłam moją przydługą historią. Bądźcie mądrzejsze ode mnie i słuchajcie swojej intuicji, gdy mówi Wam że coś jest nie tak. Trzymam za wszystkie kciuki. Poradzicie sobie o niebo lepiej niż ja, na bank!
Karmen, Natalia K, MonReve96, Kofinka, Makija, Przedszkolanka123, Fania017, Galena lubią tę wiadomość
-
Gratulacje dla kolejnych rozpakowanych dziewczyn!
Matki karmiące - nie ważne w jaki sposób - Wam też gratuluję wytrwałości i siły. Jak czytam Wasze historie, to zastanawiam się czy nasze doby mają po tyle samo godzin. Ja głównie krzątam się po domu i po każdym zadaniu typu zapakowanie zmywarki muszę się na chwilę położyć, bo plecy i brzuch już niesamowicie ciągną. Czuje się jak paralitykElasure lubi tę wiadomość
-
Gusta Blu - poradziłaś sobie doskonale! A ta położna to jakaś zaczadziała? Mając pacjentkę zakontraktowaną, która jest po terminie, ona z miasta wyjeżdża? Mnie Twoja historia nie przestraszyła. W ogóle ja jestem Wam mega wdzięczna dziewczyny za te historie. To forum to jest dla mnie ogromne źródło wiedzy.
Gusta Blu, Elasure, Natalia K, MaggLbn, Ilona.. lubią tę wiadomość
-
czaranna wrote:U Ciebie coś wiadomo będą Cię trzymać w szpitalu do rozwiązania?
Powiedzieli, że tylko obserwacja i jak jutro wyjdzie dobry poziom wód i nie będę rodzić to mnie wypiszą. Na poród się nie nastawiam, bo na porannym KTG standardowo zero skurczów. Wody pewnie też są ok, to jutro wyjdę. -
Gusta Blu wrote:Uwaga, będzie długo, ale korzystam z drzemki Młodej i mojej bezsenności.
Opowiem Wam o moim prawie 30-godzinnym porodzie.
Już w poniedziałek wieczorem dostałam dziwnych bóli, o których nawet pisałam Wam tu na forum-intensywne, jakby miesiączkowe, skupione w dole brzucha i promieniujące na odcinek lędźwiowy. Na początku nieregularne, ale szybko przekształciły się w występowanie co 10minut. Na wszelki wypadek napisałam do naszej położnej z którą miałam rodzić ( znakomite opinie, miałyśmy super flow). Powiedziała, że to nie skurcze, bo nie obejmują całej macicy, mogę wziąć nospę i iść spać. Spać się nie dało, bo bóle zrobiły się naprawdę intensywne i były co 5 minut. Zdesperowani znów zadzwoniliśmy do niej o 2 w nocy, na co usłyszałam: „to nie skurcze. Nie brzmisz porodowo. Jak chcesz to wejdź sobie na 20min. do wanny.” Tak zrobiłam, ale bóle nie minęły i znów zadzwoniłam do niej o 4, gdy po takich atakach dostawałam aż z bólu drgawek i szczękania zębami. Wyraźnie niewyspana i wkurzona znów zaleciła kąpiel i kazała się odezwać, gdy odejdzie czop. Czop odszedł godzinę później, ale tę wiadomość całkowicie zignorowała. Po jakimś czasie napisała, że tak w ogóle to jej nie ma w mieście i będzie dopiero po 20, ale żebym się nie przejmowała bo to nie akcja porodowa i mam nie jechać do szpitala. Nie spałam, nie jadłam, nie piłam, tylko leżałam na podłodze i trzęsłam się z bólu. W końcu mój Mąż wściekł się, napisał do niej parę dosadnych słów i zadzwonił do naszego prowadzącego. Ten od razu powiedział, żeby jechać do szpitala.
Na izbie zbadali mnie-okazało się, że mam silne regularne skurcze i rozwarcie na 3cm. Od razu na porodówkę. Oczywiście na domiar złego okazało się, że sala do porodów rodzinnych jest zajęta i zostałam położona na ogólnej. Także cały plan wziął w łeb-zostałam bez położnej i bez wymarzonej, intymnej sali.
Coś nad nami chyba jednak czuwało, bo na sali byliśmy sami, a na dyżurze była cudowna, młoda położna, która zajęła się nami cudownie.
Po 30 godzinach bez snu i 16 godzinach regularnej akcji skurczowej, które przeżyłam będąc w domu, kontynuację skurczów już na porodówce znosiłam średnio dobrze. Wybawieniem były dwie dawki zewnątrzoponówki, które troszkę opóźniły rozwieranie szyjki, ale dały mi możliwość godzinki snu. Ostrzyłam sobie zęby jeszcze na trzecią dawkę, ale okazało się, że mam już pełne rozwarcie i ruszyły parte. Długo nie było postępów, ja kiepsko parłam, skupiałam całą energię na darciu ryja, błaganiu żeby pozwolili mi uciec, wyjaśnianiu że ja sobie nie poradzę i rezygnuję oraz masakrowaniu ramion i psychiki Męża. I jakoś nieoczekiwanie na jednym skurczu strasznie się wkurwiłam i pomyślałam, że będę tak parła że ciśnienie rozwali mi głowę. Trudno, przynajmniej gehenna się skończy. I tym sposobem, po 2 godzinach nieefektywnych partych, urodziłam Małą na zaledwie dwóch wkurwionych skurczach 😄
Dostać tę maleńką istotkę, poczuć jej ciężar i ciepło… Nigdy nie przeżyłam nic piękniejszego.
Mam nadzieję, że żadnej z nierozpakowanych nie przestraszyłam moją przydługą historią. Bądźcie mądrzejsze ode mnie i słuchajcie swojej intuicji, gdy mówi Wam że coś jest nie tak. Trzymam za wszystkie kciuki. Poradzicie sobie o niebo lepiej niż ja, na bank!
Wow! Jesteś wielka, naprawdę 🤩 wielkie gratulacje i współczuję przepraw z położną…
Co do intuicji, podpisuję się rękoma i nogami pod tym! Pojechałam do szpitala po zaledwie 3h od odejścia wód, bo mąż miał dziwne przeczucia. W szpitalu już miałam dziwne skurcze, samego podbrzusza, ale uczucie dosłownie łamania kości a wody zmieniły kolor na zielony 🫣 krzyczałam i mdlałam z bólu i mówiłam mężowi, że coś jest nie tak, że to się skończy cesarskim cięciem. Położna na jednym z nich patrząc na ktg i dotykając mojego brzucha stwierdziła „ale ty przecież nie masz skurczu”. Mąż opowiadał potem, że patrzyły na mnie trochę z politowaniem jakbym się ze sobą pieściła. Dzięki Bogu za ogarniętego lekarza, który chwilę potem zadecydował o CC, bo na tych skurczach, których przecież na ktg nie było Gabrysiowi spadało tętno… także laski, jak czujecie, że coś jest nie tak to nie dajcie się zbyć! Nasza intuicja naprawdę działa cuda…Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 listopada 2024, 10:32
Gusta Blu lubi tę wiadomość
-
GustaBlu no co za położna, niepoważna jakaś az mnie zlosc bierze, szkoda że tyle się męczyłas. Piękne zakończenie tej historii aż mi łezki poleciały. Teraz piękny czas z Józią u boku przed Wami🥰
Gusta Blu lubi tę wiadomość
👩 37lat
AMH 0,158 - 0,206 ng/ml LH 4,33 FSH 6,78
Mthfr homo/Pai-1 hetero/IO + spora nadwaga
KIR Bx, jeden kir implantacyjny/Allo MLR-0%/Ana 1 ujemne
🧔♂️ 35 lat
IO/Niski testosteron/Kiepskie parametry nasienia
HBA 48%/DFI 45%/Stres oxy 13.78
10.06.2022 poronienie w 9 tygodniu💔
14.11.2024 Olaf 4140g,61cm 💙
****************** -
Gusta Blu wrote:Uwaga, będzie długo, ale korzystam z drzemki Młodej i mojej bezsenności.
Opowiem Wam o moim prawie 30-godzinnym porodzie.
Już w poniedziałek wieczorem dostałam dziwnych bóli, o których nawet pisałam Wam tu na forum-intensywne, jakby miesiączkowe, skupione w dole brzucha i promieniujące na odcinek lędźwiowy. Na początku nieregularne, ale szybko przekształciły się w występowanie co 10minut. Na wszelki wypadek napisałam do naszej położnej z którą miałam rodzić ( znakomite opinie, miałyśmy super flow). Powiedziała, że to nie skurcze, bo nie obejmują całej macicy, mogę wziąć nospę i iść spać. Spać się nie dało, bo bóle zrobiły się naprawdę intensywne i były co 5 minut. Zdesperowani znów zadzwoniliśmy do niej o 2 w nocy, na co usłyszałam: „to nie skurcze. Nie brzmisz porodowo. Jak chcesz to wejdź sobie na 20min. do wanny.” Tak zrobiłam, ale bóle nie minęły i znów zadzwoniłam do niej o 4, gdy po takich atakach dostawałam aż z bólu drgawek i szczękania zębami. Wyraźnie niewyspana i wkurzona znów zaleciła kąpiel i kazała się odezwać, gdy odejdzie czop. Czop odszedł godzinę później, ale tę wiadomość całkowicie zignorowała. Po jakimś czasie napisała, że tak w ogóle to jej nie ma w mieście i będzie dopiero po 20, ale żebym się nie przejmowała bo to nie akcja porodowa i mam nie jechać do szpitala. Nie spałam, nie jadłam, nie piłam, tylko leżałam na podłodze i trzęsłam się z bólu. W końcu mój Mąż wściekł się, napisał do niej parę dosadnych słów i zadzwonił do naszego prowadzącego. Ten od razu powiedział, żeby jechać do szpitala.
Na izbie zbadali mnie-okazało się, że mam silne regularne skurcze i rozwarcie na 3cm. Od razu na porodówkę. Oczywiście na domiar złego okazało się, że sala do porodów rodzinnych jest zajęta i zostałam położona na ogólnej. Także cały plan wziął w łeb-zostałam bez położnej i bez wymarzonej, intymnej sali.
Coś nad nami chyba jednak czuwało, bo na sali byliśmy sami, a na dyżurze była cudowna, młoda położna, która zajęła się nami cudownie.
Po 30 godzinach bez snu i 16 godzinach regularnej akcji skurczowej, które przeżyłam będąc w domu, kontynuację skurczów już na porodówce znosiłam średnio dobrze. Wybawieniem były dwie dawki zewnątrzoponówki, które troszkę opóźniły rozwieranie szyjki, ale dały mi możliwość godzinki snu. Ostrzyłam sobie zęby jeszcze na trzecią dawkę, ale okazało się, że mam już pełne rozwarcie i ruszyły parte. Długo nie było postępów, ja kiepsko parłam, skupiałam całą energię na darciu ryja, błaganiu żeby pozwolili mi uciec, wyjaśnianiu że ja sobie nie poradzę i rezygnuję oraz masakrowaniu ramion i psychiki Męża. I jakoś nieoczekiwanie na jednym skurczu strasznie się wkurwiłam i pomyślałam, że będę tak parła że ciśnienie rozwali mi głowę. Trudno, przynajmniej gehenna się skończy. I tym sposobem, po 2 godzinach nieefektywnych partych, urodziłam Małą na zaledwie dwóch wkurwionych skurczach 😄
Dostać tę maleńką istotkę, poczuć jej ciężar i ciepło… Nigdy nie przeżyłam nic piękniejszego.
Mam nadzieję, że żadnej z nierozpakowanych nie przestraszyłam moją przydługą historią. Bądźcie mądrzejsze ode mnie i słuchajcie swojej intuicji, gdy mówi Wam że coś jest nie tak. Trzymam za wszystkie kciuki. Poradzicie sobie o niebo lepiej niż ja, na bank!Gusta Blu lubi tę wiadomość
PCOS, Insulinooporność, Hashimoto, nieregularne, długie cykle
Starania od 11.2019
Od 9.2020 dieta z AP
12.2020 ciąża na cyklu naturalnym 🍀
2.2021 poronienie zatrzymane 8tc 💔
4.2021 pierwsza stymulacja letrozolem i ciąża 🍀
12.2021 PPROM 2710g CC 36t2d, mamy córeczkę ❤️
Starania o rodzeństwo od 9.2022
6 cykli stymulowanych letrozolem i tym razem nic.
Od 8.2023 starania naturalne.
2.2024 wznowienie stymulacji letrozolem, pierwszy cykl i ciąża 🍀
10.2024 PPROM 3290g VBAC 36t4d, mamy syna ❤️
-
Elasure wrote:GustaBlu no co za położna, niepoważna jakaś az mnie zlosc bierze, szkoda że tyle się męczyłas. Piękne zakończenie tej historii aż mi łezki poleciały. Teraz piękny czas z Józią u boku przed Wami🥰
Też się zdenerwowałam po tym opisie. No co to za położna, już to widzę jak bym jej dosadnie powiedziała co myślę i odpowiedni komentarz też by się przydał 😠Gusta Blu, Elasure lubią tę wiadomość
-
Gusta Blu, zachowanie położnej nie do zaakceptowania.. bardzo długa i męcząca historia ale już masz Józefinkę przy sobie 💖 gratulacje jeszcze raz 🥰
Gusta Blu lubi tę wiadomość
2023:
2x CB
2x puste jajo płodowe
💔
2024:
Marzec ⏸️
Euthyrox,Encorton,Acard,Accofil, Neoparin, Utrogestan ->Cyclogest, Prolutex, Duphaston
słabe przyrosty bety-> zwiększenie Accofilu ✅
26.11 Gabriela 2890g 54cm 💖
✅
APS, kariotyp, badanie genetyczne po poronieniu, MUCHa 2x, AMH, badania hormonalne, USG 3d macicy, allo mlr, cross match i inne
❌
Kir AA, Pai- 1 homo, TSH, histeroskopia: stan zapalny endometrium
On:
✅
Morfologia, test mar, chromatyna,kariotyp
👩🏼95'
👨🏼93'
-
Gusta Blu, jesteś bardzo dzielna 🩷 Gratulacje, wszystkiego dobrego dla Was 🤗 A ta położna to jakieś nieporozumienie łagodnie mówiąc 🤬 Ale widzę, że ignorowanie skurczy odczuwanych w podbrzuszu to chyba standard, mi też na porodówce mówiły, że to nie to, bo muszę czuć całą macicę, aż tu nagle się okazało, że jest 9 cm i zaraz ruszyły parte 🤡 Dobrze, że trochę wymusiłam badanie rozwarcia, intuicja rodzącej kobiety jest naprawdę magiczna ✨
Gusta Blu, pandzia 🐼, bambari, juss92 lubią tę wiadomość
-
Gusta Blue ale historia ! Jedno jest pewne, jesteś mega dzielna i wielka że dałaś radę ❤️ możesz być z siebie dumna 🥳
Położną bym obsmarowała gdzie się da za takie zachowanie.
Całe szczęście że ból porodowy jest czymś co szybko się zapomina w momencie tulenia maluszka 😍 cieszcie się sobą dziewczyny 💗
Gusta Blu lubi tę wiadomość
-
Odniosę się później do wszystkiego.
Wiemy czemu młody nie przybiera, CRP 246, jedziemy do szpitala. Trzymajcie kciuki, bo na samą myśl, że mamy tam zostać (w to nieuniknione) chce mi się płakać...Kofinka lubi tę wiadomość