Listopadówki 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Jestem. Madalena dziękuję za przekazanie info. W środę mała byla b ruchliwa wcziraj tez. Na ciśnienie narzekalam i duszności. Ale jakoś nie martwilo mnie to mocno. Na wizycie gin badal tetno malej byli wysokie moje tez i mala bardzo ruchliwa oraz nisko. Zaczęła mi głową napierac. Od razu szpital. Gin podejrzewal albi pepowine co wykluczyli uff albo to że Mała się pcha. W nocy ktg wykazało regularnie skurcze a Mała taj ruchliwa ze zrywalo ktg. Dostalam zastrzyki. Dzis znow taka ruchliwa az mnie bardzo boli. Obserwuja nas i czekamy na wyniki. Cc planowane bylona piatek a teraz chocby do srody jak skonczy sie 37tc ewentualnie w razie tetna bedzie robione natychmiast.
zwracajcie uwagę na ciśnienie naprawde mnie zaczęło w tym tygodniu skakac duszności i uderzenia goraca.
Trzymam kciuki za Jule jestem w szoku łzy sane napływają. Oby byli dobrze czekam nq info
Juz mam dostęp do was mezo mi zalatwil dzięki za wsparcie.Agusia ;), sisiiii, ChciałabymJuż, KUNIAK, mada_lena, Dorotucha, Rybka Nemo, Fidelissa, santoocha, Limerikowo lubią tę wiadomość
-
Zbieram sie na wizyte, ale doslownie jestem przerazona tym wszystkim.. tym na co nie mamy wplywu, tego czego nie mozemy zaplanowac.. Mam nadzieje ze uda sie wybudzic Jule ze spiaczki i wszystko bedzie dobrze..
Fk kurcze ja czegos chyba nie doczytalam co jest miedzy wami.. i dlaczego nie masz kontaktu z dzieckiem?! Trzymaj sie mocno!
Dopijam herbate i ide! Trzymajcie kciuki prosze!Agusia ;) lubi tę wiadomość
-
KUNIAK o jakim szpitalu mówicie? Hmm ja sama się zastanawiam jaki duży będzie maluch. Lekarka mi mówiła, ze jesli nie zwolni ze wzrostem to będzie wskazanie do cc, ale to bylo ze 2 m-ce temu. Nawet nie wiedziałam, ze sa takie dokladne wytyczne
-
ChciałabymJuż wrote:KUNIAK o jakim szpitalu mówicie? Hmm ja sama się zastanawiam jaki duży będzie maluch. Lekarka mi mówiła, ze jesli nie zwolni ze wzrostem to będzie wskazanie do cc, ale to bylo ze 2 m-ce temu. Nawet nie wiedziałam, ze sa takie dokladne wytyczne
Mój miał być taki maleńki a tez nadrobił -
Wlasnie sobie uswiadomilam ze w poniedzialwk mam miec wizyte ale nie mam godziny podanej bo polozna stwierdzila ze w moim przypadku nie ma sensu bo i tak nie dotrwam bez szyjki a tu sie nie zapowiada zebym rodzila. I teraz nie wiem co mam robic bo nie wiem czy bez godziny ustalonej mnie przyjmie jak zwykle miejsc nie bedzie pewnie... ogolnie chcialam jechac na ip powiedziec ze ruchow nie uczuje ale to noe przejdzie bo mala sie wierci za bardzo a tak by mi sprawdzili skorcze bo mam wrazenie ze ich nie czuje a brzuch jak kamien
-
Dowiedzialam sie na grudniowkach... Boze co za szpital!! Co za tragedia:( tyle strachu...
Nawet sobie nie wyobrazam!! Modle sie za obie i trzymam kciuki musi byc dobrze! Dobrze ze sa juz w innym szpitalu!!!!
Grudniowki tez trzymaja kciuki za dziewczyny!!!!!ChciałabymJuż, Dotty84, Agusia ;), Isia14, xpatiiix3, blue00, Marzena27, Agata92, Milaszka, natasza82, Mamadomina, Rybka Nemo, Fidelissa lubią tę wiadomość
-
Viviana wrote:Martinko mala ruchliwa bo ewidentnie probuje wejsc w kanal przy czym skacze jej tetno za bardzo. Wywołuje mi to skurcze.
Ja miałam ostatnio robione dwa razy ktg w dwoch rożnych miejscach i właśnie tętno dziecka ponad 180 było ekranik mrugal na czerwono i piszczal ale nikt się tym nie zaineresowal.. Pewnie dlatego ze skurczy brak.. A synek szalał jakby wyjsc juz chciał.. -
Karmelek, bo nie pisalam w sumie. nie bylo dobrze , ale podczas pobytu w szpitalu posrało sie do konca. polozna pociagnela mnie za jezyk, doradzila konsultacje psychologiczna, bo rzygalam od 2 tyg i podejrzewali , ze stres tu tez mogl zadzialac. opowiedzialam pani psycholog nasza historie, stwierdzila ze faktycznie zdrowie moglo mi wysiasc pod wpywem dlugotrwalego stresu, chociaz nie wykluczaja tez wrzodow zoladka, a te mozna zdiagnozowac dopiero za pomoca gastroskopii, po pologu..
maly jest z mezem i dziadkami, w szamotulach, tam chodzi do przedszkola, mialam sie przeprowadzic ale szpital..maz mi go nie przywiozl ani razu. w szpitalu byl u mnie 4 razy przez 3 tyg po 5 min. kazda wizyta koczyla sie awantura.. w pon wiozl mnie do ciotki i darl sie tak, ze na swiatlach otworzylam auto i chcialam wybiec, nie do zniesienia to bylo.. za pierwszym wyjsciem ze szpitala odbierala mnie przyjaciolka, za drugim znajomy, ktory jest kuratorem, podobnie jak pani psycholog radzil odczekac pol roku po porodzie i potem rozwod..sorki za chaos, ale chaos mam w glowie i to cholerny. -
Ech, dziewczyny, no co za życie...nigdy nie wiadomo co się wydarzy...i kurde u nas na listopadówkach dużo coś takich problematycznych porodów, oby to się nie zdarzało już, no...
Myślami jestem z Julą i jej rodzinąWierzę, że wszystko będzie dobrze!
Viviana, ach, dobrze, że jesteś w szpitalu, w razie czego szybko zrobią cc...ale też musi być dobrze, koniecznie!
-
Jestem jakaś rozbita po nocy, zaczęłam Was rano nadrabiać i mi się humor poprawił, a za parę postów już się poryczałam, jak zaczęłam o Julce czytać... wierzę, że wszystko dobrze się skończy, trudno sobie nawet wyobrazić co musi czuć mąż, no i niezłego strachu można się nabawić przed porodem.. bo tam jednak nic nie jest do przewidzenia..
A u nas w nocy "przygoda"
położyliśmy się spać około 23, mąż zasnął i a mi się zaczęły bolesne skurcze, znowu nieregularne więc myślę kit, fałszywy alarm. Ale nie mogłam zasnąć, jakaś byłam niespokojna, a Mała pomiędzy skurczami mega nadaktywna, myślałam, że mi brzuch rozsadzi. Stwierdziłam, że wstanę siku i się położę z powrotem.
Że tak to obrazowo przedstawię... robię siku, po czym zaczyna ze mnie lecieć. Poszłam po duże ręczniki papierowe żeby zobaczyć na nich czy dużo i co to. Zużyłam kilkanaście ręczników papierowych, wszystkie mokre, ciepłe, bez koloru i zapachu, wstałam, leci po nogach. Budzę mojego K, oboje nie mamy wątpliwości, że odchodzą/sączą się wody. Siedzę jeszcze na kibelku, kolejne ręczniki i może bym sobie odpuściła jazdę na IP, bo jakoś filmowego chluśnięcia na podłogę nie było, ale przestałam czuć ruchy Małej. Leci ze mnie cały czas, więc zebraliśmy się, jakoś nawet na spokojnie i bez nerwów i jedziemy na IP. Podłączyli pod KTG, skurcze niewielkie, do 30%, faktycznie czułam minimalny porównując do wcześniejszego ból. Położna mówi, że z tego co opisuję ewidentnie posączyły się wody i już schodzi do mnie lekarz sprawdzić co jest przyczyną.
Szanowny pan doktor na fochu, bo go ktoś śmie ściągać go o północy, pyta się mnie na korytarzu no i co się pani dzieje? mówię, że sączyły mi się wody, zużyłam kilkanaście ręczników, ciekło po nogach. "Jakby się pani sączyły wody to by teraz pani leciało i miałaby pani mokrą wkładkę (?????). Tak bolesnego badania jakie mi zrobił i tak chamskiego lekarza to ja chyba nigdy nie miałam. Boli panią??? tak, boli - eee nie boli (kurwa wtf???)
Ma pani tylko wilgotną wkładkę, wody są w normie więc nic pani nie poleciało wód (jasne, przyśniło mi się). Pytam szanownego to co to w takim razie mogło być, jeśli pan twierdzi że nie wody?? "a skąd ja wiem co tam pani leci". Zobaczymy poziom wód, nie będę pani mierzył szyjki (no pewnie, po co). Wiecie co... aż trudno uwierzyć, nie znoszę ludzi, którzy wykonują swój zawód (jeszcze taki!) za karę. Czy ja mam się obrażać i być chamska dla swoich pacjentów tylko dlatego że przyszli po pomoc????????
I zaczęło się wciskanie, że to pewnie upławy, albo puścił mi pęcherz w łóżku i pomyliłam z moczem. Więc tłumaczę debilowi, że to nie było w łóżku i przez sen tylko świadomie łapałam to, co ze mnie leciało wrrrrrrrrr!!!!!!!!
No to przy położnej trochę zmiękł i był milszy "a no to gdyby coś się działo, proszę natychmiast przyjeżdżać" sraty taty.
Uspokoiło mnie, że usłyszałam tętno Zuzi, skurcze pozostały, ale rozumiem, że nie takie by mnie kłaść do szpitala i w takim właśnie zajebistym samopoczuciu zaczynam dzień.
Pati zaraz stworzę post w temacie dzieciaczków, skoro komuś być może się jeszcze gdzieś kiedyś przyda wkleję tu jeśli nie masz nic przeciwko.
Julia, bardzo mocno myślę o Was... wszystkim Listopadówkom spokojnego dnia.... :*