Listopadówki 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Hmm.. trochę Wam pomarudzę.. Nie musicie czytać chyba, że się Wam bardzo chce
Jakoś się zestresowałam.. Ja nie wiem. Czasem jestem tak podekscytowana i chciałabym iść rodzić na JUŻ i wydaje mi się, ze będzie super i chce być po wszystkim z małym na cycku A za chwilę jestem przerażona i mogłabym odwlekać poród w nieskończoność Wiem.. to pewnie normalne... A już z pewnością nie da się z tym nic zrobić, bo przecież urodzić jakoś muszę.
Poza tym kilka dni temu dzwoniła moja mama i jak zwykle mnie w ciągu 10 sekund wkurzyla tak, ze jej powiedziałam, ze nie musi dzownić codziennie i pytać jak się czuję i że jak się mały urodzi to jej powiem a póki co ma sobie dac na wstrzymanie. No i miałam spokoj.. och było cudownie.. I teraz zadzwonił tata. Pogadał, pośmiał się, było miło, ale mamę w tle słyszałam i ciśnienie automatem w górę. pewnie by tak nei wywindowało ale zapytali czy w niedziele mogą wpaść, bo jadą na koncert do filharmonii do krakowa to by wpadli.. a ja.. wolalabym, zeby juz przed porodem nie przychodzili. Ale nie mam w sobie tyle siły, zeby powiedzieć nie. Tym bardziej, ze nawet nie chodzi o samo ich przyjscie, a raczej o to, że ja nie chce zeby wiedzieli kiedy zaczne rodzić. Bo matka zacznie panikować i mnie wkurwi. Poza tym nie chce też żeby przychodziła do szpitala. Oj.. mówią, że jak się jest w ciąży to się zbliża do swojej matki. A ona jak mnie wkurzała, tak mnie wkurza nadal. I czasami przeraża mnie to, że buduje w sobie taki mur, którego ona nie da rady przebić. Na jedno jej słowo ja mam 10 metrów muru. Tak jakbym się obawiała, ze odbierze mi moją intymność.. moje spotkanie z maluszkiem.. i wiele innych MOICH doświadczeń.
Noo.. to się wyżaliłam Dzięki -
nick nieaktualny
-
kuniak u nas jak odpadł kikut to też przez jakiś czas krewka była, to normalne teraz już nie ma śladu krwi i jest ładny Pati oby wszystko wróciło do normy z Marcysiem. Ja właśnie spijam zbożowa kawkę, głowę umyłam, syn zrobił mi psikusa, chciałam iść z nim na spacer, poszłam się ubierać do łazienki a on poszedł w kime i po spacerze
siema ciotki
maaartinka, Viviana, blue00, ChciałabymJuż, Marzena27, ewelina_d, Milaszka, santoocha, xpatiiix3, Rybka Nemo, ÓptimusPrime, mada_lena, Florentine, Madlen222, Agusia ;), Isia14, natasza82, anusiaa90, Maga31, KUNIAK lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
Jeju dziewczyny jestem juz padnieta.. Nie wiedziałam ze to takie trudne
Od porodu spalam 3h! Nie mam sil wogole.. Jak maly zaczął dzisiaj plakac to ja tez się rozplakalam.. I niestety musialam dac mm, ale wygląda ze cos tam z cyca zjadł bo nie zjadł calej porcji z butelki.. -
ChciałabymJuż wrote:Hmm.. trochę Wam pomarudzę.. Nie musicie czytać chyba, że się Wam bardzo chce
No i jak tu nie zacząć czytać po takim wstępie!
a tak na serio to... dobrze mówisz... to NORMALNE. I ja mam takie skoki (pewnie jak każda z nas), że jednego dnia myślę sobie aaaaa niech Zuzka siedzi ile chce w brzuchu, przecież źle mi nie jest, a za chwilę mam fazę, że już ją chcę teraz natychmiast i latam sprawdzać czy czasem łaskawie jakiegoś czopa nie znajdę
Miłość do Maluszka, taka pozytywna niecierpliwość miesza się z lękiem o WSZYSTKO - jak sobie poradzimy, co nas czeka itd można wymieniać i wymieniać. A jak wiadomo.. jak się mnóstwo rzeczy miesza... to i bałagan się robi.. i chaos jakiś... i rzygać się już czasem chce od tego
A co do Twojej mamy, to pewnie to wszystko ma jakieś tam swoje głębsze podłoże, ale jedyne co teraz możesz to jakoś próbować się jednak kierować własnym instynktem, własnymi emocjami...
Ja mam tak, że jednego dnia nie mam siły ani ochoty widzieć NIKOGO i nie odbieram (czasem już naprawdę po chamsku) żadnych telefonów. Potem targa mną poczucie winy, ale mąż mi wczoraj powiedział - a gdzie jest napisane, że musisz mieć ochotę akurat teraz rozmawiać i akurat teraz odpowiadać po raz 2746548 na pytanie jak się czujesz / czy urodziłaś itd (całą listę pytań każda zna ) No i ma rację... dlaczego to ja mam spełniać oczekiwania innych, a nie własne?
Oddzwaniam kiedy mam lepszy dzień i chęć i probuję coraz bardziej asertywnie przekazywać także matce, że poproszę, gdy będę potrzebowała (czegokolwiek).
Może dasz radę wprost powiedzieć, że macie inne plany na niedzielę, masz ochotę odespać sobie z mężem i zbierać siły i odezwiesz się Ty do niej, hmm?
PowodzeniaWiadomość wyedytowana przez autora: 20 listopada 2014, 15:21
-
Chciałabym - oh nie wiesz nawet jak ja Cię rozumiem! Mój manifest ciężarnej był w domyśle skierowany właśnie do mojej mamy. Też ciśnienie mi podnosiła i nadal podnosi, ale musisz wyrażać swoje zdanie!
Jak powiedziałam, że nie chcę żeby przychodzili do szpitala, a w domu to dopiero, jak ich zaprosimy, to był foch! ale wysłałam jej linki do 2 artykułów, które mówiły o spokoju dla mamy i maluszka po urodzeniu , żeby podeprzeć się jakimiś faktami.
Też chciałam im powiedzieć o porodzie, dopiero jak urodzę, a ona, żeby od razu im dać znać jak będziemy jechać do szpitala. Oczywiście pomyślałam, że myśli tylko o sobie, a ja nic lepszego nie będę mieć do roboty, tylko jej dawać znać! Trafił do mnie jej argument, że jak damy im znać, że rodzę, to będą się denerwować tylko wtedy, a jak nie damy znać, to będą się denerwować cały czas. I dostała smsa z porodówki, że zaczynamy rodzić, ale nie ode mnie - od mojego męża. On był łącznikiem ze wszystkimi, ja poprosiłam o nie zawracanie gitary. I koniec końców wszyscy byli zadowoleni plus mój mąż to ich bohater za informowanie ich na bieżąco co i jak:) (a że ZZO dostałam, a że się urodziła, a kilka h później ile mierzy i waży).
Po porodzie zaczął się festiwal smsów do mnie i tysiąca pytań, co też musiałam ukrócić, bo zamordowałaby mnie. Wytłumaczyłam, że między karmieniem, przewijaniem a próbą spania nie mam czasu i ma czekać aż ja się odezwę. Teraz grzecznie czeka na info ode mnie, już nie pyta (chyba, że przez bite 48h nie daję znaku życia, to wysyła smsa).
Narysuj jasno granicę i poproś męża o jej pilnowanie, bo sama nie dasz rady. A o zabranie intymności z dzieckiem się nie martw - nikt Ci tego nie zabierze:).ChciałabymJuż, Marzena27, mada_lena, Maga31 lubią tę wiadomość
-
maaartinka trzymam kciuki, zeby było łatwiej.. Z pewnoscią będzie.. tylko chyba taki już nasz los, że najpierw musimy wylać trochę łez nad maleństwem, albo nad sobą.. i dopiero się polepszy Kochana dasz radę! Poród przeżyłaś to i teraz powoli wszystko się ułoży Dzielna dziewczyna z Ciebie
Marzenka, dzięki No problem z mamą mam.. i nawet terapie nic nie dawały, albo niewiele To ona musiałaby iść. Ja co mogłam to zrobiłam. Ale wiesz jak jest.. pewnych rzeczy nie przeskoczysz.. a sumienie gryzie.. że to jednak moja mama.. Zobaczymy jak będzie z niedzielą.. może będę miała lepszy nastrój i tym samym więcej siły niż dziś.. W przeciwnym wypadku tylko zasiewa we mnie niepokój
Ha! Wczoraj pisałam, ze jak się stresuję to wyszywam, bo nie myślę wtedy. Noo.. to idę sie odprężyć -
maaartinka wrote:Jeju dziewczyny jestem juz padnieta.. Nie wiedziałam ze to takie trudne
Od porodu spalam 3h! Nie mam sil wogole.. Jak maly zaczął dzisiaj plakac to ja tez się rozplakalam.. I niestety musialam dac mm, ale wygląda ze cos tam z cyca zjadł bo nie zjadł calej porcji z butelki..
Patrząc co tu codziennie piszemy, jedyne co mogę dodać, to że to normalne... mnie to jakoś trzyma. Ale faktyczna, fizyczna pomoc, gdy ty możesz spać choć trochę to chyba jedyne co faktycznie pomaga... Więc zaprzęgnij kogoś czym prędzej, żebyś chociaż wieczorem się wyspała przed ciężką nocą...AgataP, Maga31 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
AgataP wrote:zapisuje sie do klubu płaczących..echh ciezko mi ciezko.. wasze dzieci tez spia coraz mniej w dzien? bo moja co chwile sie budzi oczy jak 5 zlotych i nie chce spac.masakra...
AgataP, Maga31 lubią tę wiadomość
-
ewelina_d wrote:Też chciałam im powiedzieć o porodzie, dopiero jak urodzę, a ona, żeby od razu im dać znać jak będziemy jechać do szpitala. Oczywiście pomyślałam, że myśli tylko o sobie, a ja nic lepszego nie będę mieć do roboty, tylko jej dawać znać! Trafił do mnie jej argument, że jak damy im znać, że rodzę, to będą się denerwować tylko wtedy, a jak nie damy znać, to będą się denerwować cały czas. I dostała smsa z porodówki, że zaczynamy rodzić, ale nie ode mnie - od mojego męża. On był łącznikiem ze wszystkimi, ja poprosiłam o nie zawracanie gitary. I koniec końców wszyscy byli zadowoleni plus mój mąż to ich bohater za informowanie ich na bieżąco co i jak:) (a że ZZO dostałam, a że się urodziła, a kilka h później ile mierzy i waży).
Ja po prostu mam wyrzuty sumienia, że jak pomyśle o tym, zeby dac znać teściowej, ze się zaczeło... to mnie to nie drażni. Wiem, że ona to uszanuje.. będzie się cieszyć, będzie trzymać kciuki i czekać na wieści. nie będzie naciskać. A moja mama.. na milion procent napisze coś w stylu, ale się denerwuje, to ja może przyjade...? Kurwa chyba bym uciekła z tej porodówki do jakiejś ziemianki rodzić, żeby mnie nie znalazła Chcę PRYWATNOŚCI. Ona mnie z niej cały czas odziera. Mimo ustalania granicy. Spokój jest tylko wtedy jak się obrazi I czasem to niezly sposób
Póki co, wie T., że nie chce mamy w szpitalu. tata byłby spoko, bo pewnie tylko by mnie rozbawił, ale mamy nie chcę. Chyba że dopadnie mnie tak jak martinkę, że będę chciała widzieć kogokolwiek. Ach.. zobaczymy.. na początek może urodzę
-
ach.. czyli po porodzie wpada się z deszczu pod rynnę? Jak miło
Booooże nawet nie wiecie jak ja się cieszę, że tu jest takie towarzystwo wzajemnej adoracji.. Te kilka słów wsparcia, zrozumienia jest po prostu balsamem dla duszy.
Pati uff.. Super! Znów moc Listopadówek zadziałałaWiadomość wyedytowana przez autora: 20 listopada 2014, 15:48
-
ChciałabymJuż wrote:caśka ja I termin porodu miałam na 17.11. Kolejny na 23.11 a później z OM na 26.11. Także.. chyba nie ma się co tym sugerować.
Ja pierwsze swe dziecię urodziłam przed terminem, cicho na to liczę planowa cc na wtorek, w pon mam sie stawić do szpitala.
Cicho sobie liczę na to ze zechce wyjsc wczesniej bo nie bede musiała czekać do wtorku na cc tylko od razu mi ja zrobią, zaoszczędzi nam czas nudy w szpitalu a i stresu przy okazji -
Agusia ;) wrote:Dzięki Marzena, hmm właśnie nie mam takiej czapeczki przejściowej kupiłam czapeczkę zimową tylko, chyba jak założę zwykłą bawełnianą + kaptur od kombinezonu to będzie dobrze?
W sumie to jest kilkanaście metrów a w aucie będzie ciepło, ehh jakie to trudne jest, może też naszykuje kocyk, bo rożkiem tak dokładnie się nie okryje..
Agusia spokojnie nie spinaj sie tak, bedzie mu na pewno cieplo jak wsadzisz go w kombinezon a rożek nie potrzebny. Pewnie bedziesz jechac autem wiec tyle tylko co ze szpitala do auta i z auta do domu. W aucie moze wam sie przegrzac:) zwlaszcza ze pewnie tatuś wlaczy ogrzewanie wiec tez tak grubo nie ubieraj. Ja mam czapeczkę jesienno zimowa naszykowana, taka z polara dwuwarstwowa i spokojnie styknie taka a jeszcze w razie czego mam kaptur. Kombinezon mam taki nie za gruby. A pod kombinezon ubiorę go normalnie jakbw szpitalu, body kaftanik i polarowy pajac na to jeszcze skarpetki aby w nóżki cieplo bylo.Agusia ;) lubi tę wiadomość