Listopadówki 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
RewolucjaSięDzieje wrote:
to tak jak my, 15 lat razem, 5 lat po ślubie, a znamy się od przedszkola:)
chociaż kłócimy się straszliwie, łącznie z tłuczeniem naczyń (ja), a małż z trzaskaniem drzwi na maxa to i tak uważam, że świetnie się rozumiemy:) Wystarczy spojrzenie albo grymas ust i wiemy co i jak, bardzo się to przydaje w relacjach z innymi ludźmi
Wszystko przed Wami PatiMój mąż do tej pory mi wypomina jak wytłukłam na raz z 5 szklanek kilka lat temu, jako wyraz mojej nieobliczalności i braku zrównoważenia
Przecież niezrównoważona to bym była jakbym rzucała tymi szklankami w niego
RewolucjaSięDzieje, Madlen222, Fidelissa lubią tę wiadomość
-
a ja z moim mężem jakoś się prawie w ogóle nie kłócimy... może dlatego, że ja już byłam po poważnych związkach, on też, on 7 lat starszy prawie, więc trochę dorośnięty:) ale mieszkanie ze sobą faktycznie uczy cierpliwości i współgrania z drugim człowiekiem... w życiu nie zdecydowałabym się na małżeństwo a tym bardziej na dziecko, gdybyśmy wcześniej ze sobą nie mieszkali (a zamieszkaliśmy ze sobą po 2 miesiącach bycia razem, a ślub był 3 lata później...
-
Witam, no różnie to z chłopami bywa, teraz troche gorzej jest, bo to praca to to to tamto to lekarz to mi zdrowie szwankuje to źle się czuje i wszystko się już odbija na Naszym związku na pewno będzie lepiej jak trochę mniej nerwów będzie, tak samo sam fakt jakiejś czułości między Nami ostatnio nie ma wcale, zero przytulanek itd pewnie też ,zobaczymy na pewno się poprawi jak się wyprowadzimy, tylko on mi ostatnio ciągle daje do zrozumienia ,że ,matka jest dla Niego najważniejsza, ja nie każe się mu odwracać od niej tylko, aby Nami tez się interesował... Miał dać mi na wizytę to teraz powiedział, że nie da bo sobie musi fajki kupić, no i jak ja mam się nei denerwować, jak wczesniej obiecuj a teraz żałuje mi, trudno ja sobie ze swoich pójdę, ale się nie obiecuje skoro się potem nie dotrzymuje tej obietnicy... Wrr i z tego powodu mam nerwy ostatnio...Livia
Nela
Marcel
-
No ja z moim M zamieszkaliśmy tez po 2 miesiącach związku. A kłócimy się non stop bo charakterki mamy takie same. Ale za to jakie fane jest godzenie się
Ślub miał byc teraz we wrześniu ale z uwagi na "trochę niespodziewany" brzuszek został przełożony na czerwiec przyszłego roku (kiedy znów będę zgrabna i powabna;)
Goplana, xpatiiix3, Nata, ewelina_d, Fidelissa lubią tę wiadomość
-
witam w 19 tygodniu:) jeszcze tydzień i połowa:) U mnie ból jakby trochę dziś mniejszy...w końcu, na razie nie wzięłam paracetamolu i jakoś żyję
Od wczoraj czuję pukanie w brzuszku, mimo tego łożyska z przodu brzucha:) także cieszę się niesamowicie i jestem mega spokojna po takich pukaniach od moich skarbów;) Jeśli chodzi o wagę to tydzień temu byłam na usg i wtedy dzieci ważyły 231gramów dziewczynka i 210gramów chłopiec;) podobno prawidłowo...moja ginka powiedziała, że jak dzieci za szybko nabierają wagi to powinno się sprawdzić cukier u matki... ale Wy w Polsce to i tak macie sprawdzany chyba na bieżąco.. w Holandii tylko sprawdzają jak za duże dzieci...
Z tym lataniem samolotem to chyba lekka przesada, jakby było ta takie niebezpieczne to linie lotnicze nie wpuszczałyby na pokład... bez przesady...ja przed moim lotem też naczytałam się bzdur w necie, że przy bliźniakach pod żadnym pozorem nie wolno latać a ginka powiedziała, że nie ma żadnych przeciwwskazań, oczywiście jeśli ciąż jest zagrożona to logiczne że nie można, ale w innym przypadku...bez przesady...myślę, że niektórzy lekarze przesadzają i tylko stresują biedne kobiety w ciąży...w ogóle zauważyłam, że taką tendencję mają właśnie lekarze w Polsce, po tym jak nabrałam doświadczenia w lekarzami holenderskimi...tutaj wszyscy mają luz, nie to że lekceważą ale mają dystans i tutaj nawet...co wcale mi się nie podoba, jak kobieta jest w pojedynczej ciąży to pracuje to 8m-ca, żaden lekarz nie da wcześniej zwolnienia jeśli wszystko jest ok. I tłumaczenia że źle się czuję, że jestem osłabiona, że mam mdłości, itp. nic tu nie pomogą,. Także tutaj się nie panikuje...
A tak poza tym to zrobiłam sobie termin na 9 sierpnia na oglądanie sali porodowej, bo tu takie zwyczaj panują, że można zrobić sobie taki tour z położną w szpitalu, w którym będziesz rodzić...
Pati nie przejmuj się!!! Faceci!!!! oni nie myślą!!! a przede wszystkim nie myślą jak my!!! i nie stresuj się kochana...mi zajęło również sporo czasu aby wyluzować czasami...bo ja to taka butna byłam i też nie dam sobie w kaszę nadmuchać...mój mąż niestety też...i jak się kłóciliśmy to ani ja ani on nie odpuszczaliśmy...ja trochę zmądrzałam i sobie dałam na luz, bo wiem że to nie ma sensu...a szkoda czasu na kłótnie i nerwy...wiem, że to czasami trudne ale pamiętaj: facet to tylko facet...głowa do góry!!! i nie stresuj się bo dzidzia to czuje a jak Ty się denerwujesz to dziecko mniej tlenu dostaje przez pępowinę a i obecny synek też czuje złą energię!!! trzymaj się!!!!
A w ogóle naszło mnie dzisiaj na pierogi ze szpinakiem i żółtym serem tak więc lecę do kuchni zaraz i zabieram się za nie;)
Miłego dnia kochane!!!!
cieszę się, bo chyba za 2 tygodnie jak wszystko będzie ok to pojadę do Polski na parę dni:) super!!! bo strasznie tęsknie za domem...rodziną i przyjaciółmi...;(Goplana, Nata lubią tę wiadomość
-
ja w swojego rzuciłam mandarynką w lutym tak mnie wkurzył a że mi się już gadac nie chciało to poleciała:P:P:P Myślałam że na mnie nawrzeszczy a ten nic tylko się śmiał że desperatką już jestem:P:P:P
Byłam wczoraj w lekarki sprawdzić dlaczego ruchów nie czuje i wyobraźcie sobie że po wczorajszym usg non stop czuje kopniaki delikatne. Tyle strachu mi napędziła ta nasza mała.xpatiiix3 lubi tę wiadomość
-
Goplana wrote:Pocieszyłaś mnie z tym tłuczeniem naczyń, że to nie tylko ja mam je na sumieniu
Mój mąż do tej pory mi wypomina jak wytłukłam na raz z 5 szklanek kilka lat temu, jako wyraz mojej nieobliczalności i braku zrównoważenia
Przecież niezrównoważona to bym była jakbym rzucała tymi szklankami w niego
Ja wylałam na niego zupę, piwo na łeb, wodę jak nie chciał wstać...(dlatego wie, że do gołosłownych kobieciątek się nie zaliczam), wycięłam mu dziurę w spodniach, coby nauczyć, że byle gdzie się nie wiesza, a ja nie jestem mamusia, żeby chodzić i sprzątać...na plecy mu wskoczyłam, także chodził potem jak babuleńka z chrustem....
On tak samo narobił mnie szkód:D:D
Ale jest moim najlepszym przyjacielem, chociaż się różnimy we wszystkim prawie:D:D
santoocha, Goplana, sylvi, KUNIAK, Rybka Nemo lubią tę wiadomość
Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu twojej świadomości. -
Ja zamieszkałam z moim mężem dopiero po ślubie hehe, ale tak po prostu chcieliśmy. Na początku nie chcieliśmy od razu Dzidzi, tylko nacieszyć się mieszkaniem tylko we dwoje. Ale potem w domu zrobiło się nas za mało i jest Dzidzia
A co do zrozumienia, to mój mąż wie o mnie dużo, dużo więcej niż się wydaje rodzicom. Bardzo mnie wspiera i pomaga mi, bo przeszłam wiele problemów rodzinnych. Przez to, że straciłam kontakt z mamą, z tatą mam słaby, to powiedziałam ostatnio mężowi, że tylko na niego mogę liczyć i że musi sobie zdawać z tego sprawę, tym bardziej, gdy jestem w ciąży. A kłótnie się zdarzają, ale mój woli jak krzyczę, najgorzej nie lubi jak mam ciche dni, jak milczę, woli już bym nakrzyczała i się odzywała)
Madlen222, Fidelissa lubią tę wiadomość
-
RewolucjaSięDzieje wrote:Ja wylałam na niego zupę, piwo na łeb, wodę jak nie chciał wstać...(dlatego wie, że do gołosłownych kobieciątek się nie zaliczam), wycięłam mu dziurę w spodniach, coby nauczyć, że byle gdzie się nie wiesza, a ja nie jestem mamusia, żeby chodzić i sprzątać...na plecy mu wskoczyłam, także chodził potem jak babuleńka z chrustem....
On tak samo narobił mnie szkód:D:D
Ale jest moim najlepszym przyjacielem, chociaż się różnimy we wszystkim prawie:D:D
aż sobie makijaż rozmazałam
-
ahaha to patrzę ja taka zła nie jestem chyba dla Niego bo mało na Niego krzyczę nie rzucam niczym, ale fochy strzelam jak am powód oczywiście a tak to jest zajebiście
heheheh wiecie co poprawiłyście mi humorek i rozśmieszyłyście na maksa
tylko się psuje jak jego matka wkroczy... niby fajna babka ale on by jej ostatnie jedzenie oddał, nawet żebyśmy nie mieli my co jeść... ;/
Livia
Nela
Marcel
-
ja ze swoim mieszkam od października, tylko nie zupełnie mieszkamy sami bo z jego mamą w bloku, jak się dzidzia urodzi to przenosimy się do mojej mamy do domku jednorodzinnego, poki co będziemy malować i kupowac meble do naszego pokoju z dzidziem
-
anusiaa90 wrote:Witam, u mnie pochmurno, ale może to i dobrze, bo te upały dają w kość.
Wreszcie dzisiaj idę na wizytę, po miesiącu oczekiwań, mam nadzieje, że nasza kruszynka pokaże co ma między nóżkami)
To czekamy na wieści:)
Stawiam na .... chłopaka?
Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu twojej świadomości.