Listopadówki 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Rewolucja uwielbiam Cię czytać!!!
Widzisz, Ci holenderscy lekarze to trochę panikarze są...w sumie to ja tego nie ogarniam, bo jak mówię mojej doktorce że np. śluz mi leci zielony to ona nawet nie sprawdza i mówi, że przy pessarze to norma a infekcja na pewno się nie wdała i nie wda...a jak dziecie moje ciut mniejsze to już panika...ech...szkoda gadać, staram się nie denerwować ale wiesz jak jest...
Co do tych upałów to opisałaś to idealnie...czuję się tak samo...Ja tam w Norwegii też bym się odnalazła. Mój mąż to już w ogóle ma wizję, że w przyszłości tam zamieszkamy bo on szaleje na punkcie Norwegii..W przyszłym roku wybieramu się tam na wakacje:)
Ja już z tych nudów zaczęłam oglądać "Dlaczego ja"...no tragedia!!!RewolucjaSięDzieje lubi tę wiadomość
-
Rewolucja kurde Ty jakaś psycholożka hehe każdego sytuację się wczyta i zrozumie
Kochana moi rodzice mieli problemy, chcieli się rozwieść, bardzo im pomogłam, bardzo, zdrowia straciłam i nerwów, ale teraz nie mam czasu w ciąży na takie problemy, po prostu nerwicy się nabawiłam w związku z ich problemami, no i mama się złości, że nie chcę doradzić, słuchać i przestała się odzywać hehe, z takiego powodu, a tyle im pomogłam, nie rozumieją, że to nie ten czas. Także jest mi przykro, że nikt nie patrzy na zdrowie mojego dziecka, że ja teraz nerw- zaraz boli brzuch, chciałabym w ciąży słuchać tylko dobrych wieści.
Ja morele, brzoskwinie, nektarynki wcinam, bo i żelazo mają.
Co do dotykania brzuszka też mi się zdarzyło, że siostra cioteczna męża na mieście mi dotykała brzychol, ale ona pielęgniarka na oddziale położniczym to chyba już tak zawodowo przyzwyczajona. Ogólnie dziwne uczucie i nie lubię jak ktoś dotyka.Maga31 lubi tę wiadomość
-
Vivianka szkoda mi Ciebie kochana...Nie wyobrażam sobie, że nie miałabym wsparcia w rodzicach teraz, a przede wszystkim w Mamie. Dla mnie moja mama to najważniejsza osoba na świecie i kocham ją aż do bólu...I w sumie jak ona mnie zawsze pociesza i uspokaja to ja się czuję bezpiecznie...Kurde ja nie wiem jak to jest ale wystarczą jej słowa i ja faktycznie wierzę, że z beznadziejnej sytuacji będzie super:)
Kochana w próbowałaś z nimi porozmawiać na spokojnie? i powiedzieć co Cię boli? i że Ci przykro jest? Przecież na pewno Twoim rodzicom też jest przykro że jest między Wami taka a nie inna sytuacja... -
Dzięki dziewczyny
za słowa wsparcia i pocieszenie, teraz to dla mnie bardzo ważne, bo nikt nie zrozumie mnie lepiej niż inne brzuchatki
Noc na gigancie coś mu chyba uzmysłowiła, bo zwalnia się dziś wcześniej z pracy (czyli o 20...), trzeba będzie wyciągnąć tematy trudne...
Ja też dostaję kota na tym zwolnieniu- Madlen2 ja z kolei zaczęłam oglądać "Szkołę życia"
co za szmira... ale wypada w porze obiadu i jakoś się przyzwyczaiłam
Klima niezdrowa... ale ja uwielbiam, choć w domu nie mam... to chociaż dzisiaj w samochodzie na parkingu posiedziałam ze 20 minut zanim do sklepu weszłam i chłodziłam sobie stopy
Ja również zimowy człowiek, mogłabym żyć na Alasce, największe mrozy mi nie straszne
Morele u mnie zawsze na topie - łatwo odchodzi pesteczka i nie majom robali
no i malinki...Madlen222, Viviana, RewolucjaSięDzieje, FK81, Maga31 lubią tę wiadomość
-
Viviana wrote:Rewolucja kurde Ty jakaś psycholożka hehe każdego sytuację się wczyta i zrozumie
Kochana moi rodzice mieli problemy, chcieli się rozwieść, bardzo im pomogłam, bardzo, zdrowia straciłam i nerwów, ale teraz nie mam czasu w ciąży na takie problemy, po prostu nerwicy się nabawiłam w związku z ich problemami, no i mama się złości, że nie chcę doradzić, słuchać i przestała się odzywać hehe, z takiego powodu, a tyle im pomogłam, nie rozumieją, że to nie ten czas. Także jest mi przykro, że nikt nie patrzy na zdrowie mojego dziecka, że ja teraz nerw- zaraz boli brzuch, chciałabym w ciąży słuchać tylko dobrych wieści.
Ja morele, brzoskwinie, nektarynki wcinam, bo i żelazo mają.
Co do dotykania brzuszka też mi się zdarzyło, że siostra cioteczna męża na mieście mi dotykała brzychol, ale ona pielęgniarka na oddziale położniczym to chyba już tak zawodowo przyzwyczajona. Ogólnie dziwne uczucie i nie lubię jak ktoś dotyka.
Aaaa to takie buty, stałaś się rodzinnym mediatorem i niepisanym przewodnikiem po niuansach rodzinnychrodzice zajęci swoimi osobami zapominają kto tu teraz jest królową kier
nic tylko porozmawiać o tym trzeba, może najpierw osobno z każdym z nich, a potem się spotkacie razem na jakimś obiedzie czy cuś? może być naprawdę przełomowo, pod warunkiem, że jeden z drugą zrozumieją, że chodzi o sprawiedliwe traktowanie każdego z Was, z naddatkiem na Ciebie, boś w ciąży i jesteś razy dwa:) i w ogóle trzeba porozpieszczać
Sytuacja jest bardzo dobra, można fajnie zacząć od nowa.
Może jak rodzice będą wiedzieć co z Twoim porodem, jaka płeć, jak się czujesz, też zaczną inaczej na wszystko patrzeć, bo z tego co piszesz nie wiedzą za dużo.
Trzymam kciuki, napewno się Wam ułoży!
Viviana lubi tę wiadomość
Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu twojej świadomości. -
Madlen222 wrote:Vivianka szkoda mi Ciebie kochana...Nie wyobrażam sobie, że nie miałabym wsparcia w rodzicach teraz, a przede wszystkim w Mamie. Dla mnie moja mama to najważniejsza osoba na świecie i kocham ją aż do bólu...I w sumie jak ona mnie zawsze pociesza i uspokaja to ja się czuję bezpiecznie...Kurde ja nie wiem jak to jest ale wystarczą jej słowa i ja faktycznie wierzę, że z beznadziejnej sytuacji będzie super:)
Kochana w próbowałaś z nimi porozmawiać na spokojnie? i powiedzieć co Cię boli? i że Ci przykro jest? Przecież na pewno Twoim rodzicom też jest przykro że jest między Wami taka a nie inna sytuacja...
Kochana to trwa już rok, ich problemy, byłam u mamy na dzień mamy, wydawało się, że jest lepiej. Ale mama nie dzwoni, nie zapyta, jak kiedyś podjechali do mnie podac klucze byśmy dokarmiali ich zwierzaka to mama nie weszła mnie zobaczyć, nie mogę pozwolić by mnie tak traktowała, poza tym głupio mi słuchac o ich problemach małżeńskich, mama powinna pogadać z siostrą, koleżanką, jestem skrępowana tym. No nie wiem ja już nic nie zrobię, szkoda, a tata jak dzwoni też opowiada, że jest dalej źle, że się kłócą, a ja tylko się denerwuje, bo nie mogę im pomóc, zaraz brzuch boli. Mam jeszcze brata, on nawet nie wie o tym wszystkim, bo jego szkoda denerwować, bo jest młody, wiesz to nie fair. W zasadzie beznadziejna sytuacja, ja nic złego nie zrobiłam, a czuje się jak wyrodna córka, bo chcę trochę spokoju i opieki na czas ciąży dla dobra Malutkiej. -
Madlen222 wrote:Rewolucja uwielbiam Cię czytać!!!
Widzisz, Ci holenderscy lekarze to trochę panikarze są...w sumie to ja tego nie ogarniam, bo jak mówię mojej doktorce że np. śluz mi leci zielony to ona nawet nie sprawdza i mówi, że przy pessarze to norma a infekcja na pewno się nie wdała i nie wda...a jak dziecie moje ciut mniejsze to już panika...ech...szkoda gadać, staram się nie denerwować ale wiesz jak jest...
Co do tych upałów to opisałaś to idealnie...czuję się tak samo...Ja tam w Norwegii też bym się odnalazła. Mój mąż to już w ogóle ma wizję, że w przyszłości tam zamieszkamy bo on szaleje na punkcie Norwegii..W przyszłym roku wybieramu się tam na wakacje:)
Ja już z tych nudów zaczęłam oglądać "Dlaczego ja"...no tragedia!!!
Ja też chciałam zawsze do Norwegii albo Szwecji albo Finlandii.
Odnalazłabym się tam napewno, małż też, ale zapuściliśmy już tu korzenie, mamy swoje obowiązki, a dla nas nie ma "połówek". Albo albo. Także może na stare lata będę się cieszyć spokojem w jakiejś czerwonej chałupce na kompletnym zadupiu, gdzie renifery patrzą w okna. Marzę o tym:)
Wakacji zazdraszczam:)Madlen222 lubi tę wiadomość
Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu twojej świadomości. -
Viviana wrote:Kochana to trwa już rok, ich problemy, byłam u mamy na dzień mamy, wydawało się, że jest lepiej. Ale mama nie dzwoni, nie zapyta, jak kiedyś podjechali do mnie podac klucze byśmy dokarmiali ich zwierzaka to mama nie weszła mnie zobaczyć, nie mogę pozwolić by mnie tak traktowała, poza tym głupio mi słuchac o ich problemach małżeńskich, mama powinna pogadać z siostrą, koleżanką, jestem skrępowana tym. No nie wiem ja już nic nie zrobię, szkoda, a tata jak dzwoni też opowiada, że jest dalej źle, że się kłócą, a ja tylko się denerwuje, bo nie mogę im pomóc, zaraz brzuch boli. Mam jeszcze brata, on nawet nie wie o tym wszystkim, bo jego szkoda denerwować, bo jest młody, wiesz to nie fair. W zasadzie beznadziejna sytuacja, ja nic złego nie zrobiłam, a czuje się jak wyrodna córka, bo chcę trochę spokoju i opieki na czas ciąży dla dobra Malutkiej.
Dobrze mówisz o swoim dotychczasowym podejściu.
Na moje oko - zdecydowana rozmowa musi przynieść skutek, kawa na ławę, wywalenie brudów na stół, Twoje słowo na ich słowo. Nie ma szans, żeby się coś nie przełamało!
Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu twojej świadomości. -
Dziewczyny ja sie na szybko tylko zapytam jak zapatrujecie sie na rower w ciazy?? Bo moja bryka stoi i zbiera kurz w piwnicy, choc mi strasznie skoda to nie wsiadam na nia, ale widzialam jak kobieta w dosc zaawansowanej ciazy smiga na rowerze?! I tak mysle czy to w ogole bezpieczne?
-
karmelek wrote:Dziewczyny ja sie na szybko tylko zapytam jak zapatrujecie sie na rower w ciazy?? Bo moja bryka stoi i zbiera kurz w piwnicy, choc mi strasznie skoda to nie wsiadam na nia, ale widzialam jak kobieta w dosc zaawansowanej ciazy smiga na rowerze?! I tak mysle czy to w ogole bezpieczne?
Wg mnie trzeba wciąć pod uwagę nie to czy masz formę, czy to dobra forma aktywności, tylko czy bezpiecznie jest na drogach, no i to, czy na pewno czujesz się na siłach, nie zakręci Ci się czy coś, wiem, że na forum jest sporo dziewczyn co jeżdżą i sobie radzą, powinnaś zapytać gina czy możesz, a jak jest ok, to rozważyć czy sobie dasz radę w ciąży.karmelek lubi tę wiadomość
-
To chyba już każdy indywidualnie powinien do tego podejść. Ja nie jeżdżę, bo się boję upadku. Nie chcę nawet myśleć co by było gdyby... Zwłaszcza, że w tamtym roku spadłam z roweru i ogromnie się obtłukłam. Cud że się nie połamałam, a gdybym była w ciąży na pewno skończyłoby się to tragicznie, tak więc ja wolę nie, ale z drugiej strony wszystko może Ci się stać na prostej drodze nawet podczas spaceru. Chyba każda sam musi się zastanowić czy jest w stanie...
karmelek lubi tę wiadomość
-
karmelek wrote:Dziewczyny ja sie na szybko tylko zapytam jak zapatrujecie sie na rower w ciazy?? Bo moja bryka stoi i zbiera kurz w piwnicy, choc mi strasznie skoda to nie wsiadam na nia, ale widzialam jak kobieta w dosc zaawansowanej ciazy smiga na rowerze?! I tak mysle czy to w ogole bezpieczne?
W Holandii wszystkie ciężarne kobiety jeżdżą na rowerach. Od samego początku do samiutkiego końca ciąży...Oni tu w ogóle mają bzika na tym punkcie...Ale tak jak mówię, wszystkie jeżdżą na rowerach i nic się nie dzieje.karmelek lubi tę wiadomość
-
madziulka112 wrote:A ja jednak będę twierdzić, że ryzyko upadku jest spore. Normalnie spaść z roweru to niewielkie niebezpieczeństwo, ale w ciąży już większe
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Natomiast mówię tylko jak jest w Holandii. Tutaj ciąży nie traktuje się jakoś nadzywaczjnie...do końca się również pracuje... Taki naród...
Z kolei Polacy są zbyt przewrażliwieni...RewolucjaSięDzieje lubi tę wiadomość
-
Aaaaaaaaa masakra jakaś... ;/ hipoglikemiaa dopadła, jeszcze mnie trzęsie, okropnie psychicznie sie czuje płakać mi się chce... jeszcze nie jedziemy jutro wieczorem a w sobote o 5 wyjezdzamy.. ja załamana jestem, bo nie wyobrażam sobie całego dnia w pociągu w jednej pozycji z tym bolącym krzyżem i Marcelem na kolanach miało byc inaczej mielismy mieć przedział dla matek z dziećmi i w nocy jechac i przespać a teraz nie wiem jak ja wytrzymam jeszcze w ten upał dopiero po 18 bedziemy na miejscu...
mama robi barszczyk idę do niej zaraz zjeść co by sobie ten cukier jakos podbić bo nieciekawie jest jeszcze ze mną... ;/Livia
Nela
Marcel
-
Madlen222 wrote:Całkowicie się z Tobą zgadzam. Natomiast mówię tylko jak jest w Holandii. Tutaj ciąży nie traktuje się jakoś nadzywaczjnie...do końca się również pracuje... Taki naród...
Z kolei Polacy są zbyt przewrażliwieni...
A ja wolę, żeby byli przewrażliwieni. Dobrze mi z tymZwłaszcza, że ja mam chyba bardzo swobodne podejście do wielu ciążowych spraw
-
Nu, w Polsce się nie klaszcze z aplauzem na widok ciężarówek na rowerach, które to skończyły I trymestr, ale jeśli nie dzieje się nic złego, ciąża przebiega prawidłowo, rower nie jest crossowy, jeno miejski z siodełkiem jak kanapa, pozycja wyprostostowana i jeździ się tam, gdzie cywilizacja nakazuje, to...czemu nie?
Lavendula powinna coś napisać, z tego co kojarzę fanka jednośladuLavendula, karmelek, Maga31 lubią tę wiadomość
Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu twojej świadomości. -
RewolucjaSięDzieje wrote:Nu, w Polsce się nie klaszcze z aplauzem na widok ciężarówek na rowerach, które to skończyły I trymestr, ale jeśli nie dzieje się nic złego, ciąża przebiega prawidłowo, rower nie jest crossowy, jeno miejski z siodełkiem jak kanapa, pozycja wyprostostowana i jeździ się tam, gdzie cywilizacja nakazuje, to...czemu nie?
Lavendula powinna coś napisać, z tego co kojarzę fanka jednośladu
dobrze prawisz KumoNa kolarkę ani górala bym nie wsiadła, ale rekreacyjnie na "mieszczuchu" po rowerowych alejkach, bulwarach wiślanych czy parku - spokojnie
RewolucjaSięDzieje lubi tę wiadomość