Listopadówki 2014
-
WIADOMOŚĆ
-
Mamadomina wrote:Zazdroszczę, mi jeszcze półtora roku studiów zostało, tak więc następny semestr to już będzie tok indywidualny
do tego praca, ale dzisiaj chyba wezmę z półtora tyg zwolnienia
Mnie jeszcze zostało 3,5 roku studiów z tym ze 5 rok to już same kliniki. Ale zastanawiam sie nad dziekanką na ten 3 rok, w sumie to pojecia nie mam jak to rozegrac. -
dziewczyny ale mam nadrabiania od wczoraj nie jestem w stanie cytować każdej z was bo bądź co bądź siedzę w pracy
co do wieku to ja mam 29 do sierpnia - potem już ta 30stka - dziecko drugie więc jest fajnie - podziwiam te które zdecydowały sie na dziecko zaraz po 20stce choć z doświadczenia koleżanek moich widzę że był to całkiem trafiony pomysł
co do szczawianów to coś o nich słyszałam.. a wiecie że szpinak też zawiera szczawiany? ja nie przepadam za nim ale teściowa go robi często i pamiętam że zawsze odmawiałam i miałam wytłumaczenie
vivianna dobrze się się umówiłaś - u mnie takie właśnie kłucie itd jakby w szyjce okazało się grzybem- dostałam globulki i jest ok - a grzyb był głęboko i sama go nie zauważyłam
co do jedzenia to ja jeszcze nie mam wielkich zachcianek - wręcz przeciw nie mam wielki problem z chęcią gotowania - popołudniami niema mowy żebym stała nad garnkami - zwłaszcza że jeszcze z miesiąc dwa mieszkamy z teściami i jak gotuję to trzebaby było gar dla wszystkich .. póki co jem mało często i po trochu wszystkiego - wczoraj np. makaron po tajsku (kupny oczywiście ) przepijałam jogurtem pitnym..
a co do pomocy przy dziecku to z własnego doświadczenia powiem że fajne jak ktoś z tobą jest i fajnie jak to jest mąż.. mama może popatrzeć i tyle ale jest wystarczająco czasem nerwowo żeby jeszcze mama się w to angażowała - u mnie mąż wziął opieke na mnie na 14 dni i przesiedzieliśmy razem - lekko nie było bo brak wiedzy, doświadczenia plus synek który nie należał do tych śpiących całe dnie dzieci a raczej problematycznych na każdym kroku ale ten czas sprawił że stworzyła się więź zwłaszcza między synkiem a mężem - zresztą to on go pierwszy karmił po cc (butelką oczywiście bo pokarmu brak) przewijał (bo ja pod cewnikiem, 5 kroplówkami, na przeciwbólowych itd ) odbijał, ze stresem ale musiał - mamy niestety mogą zalewać starodawnymi radami, metodami, siać panikę a wiadomo kobieta potrzebuje spokoju.. wg mnie fajnie jak przyniesie coś do jedzenia, czy pomrozi coś na dłużej ale na calą dobę to zbędne
a do tych co pierwszy raz będą mięc dziecko polecam szkołę rodzenia - ja baardzo żałowałam że nie poszliśmy - wydawało mi się że jak cc to i po co - a potem zostałam zielona z noworodkiem i na każdym kroku leciał dr.google...KocieOczy, Viviana, Alisss lubią tę wiadomość
-
Mysz86 wrote:A mi jest okropnie przykro ze względu na mojego męża. Jego praca niestety polega teraz na tym, że wiecznie siedzi w delegacji. Wieczorami do niego dzwonię, ale nasze rozmowy trwają coraz krócej... Potrzebuję, żeby był przy mnie, żeby mnie wspierał... A on od października wiecznie siedzi w delegacji... Czasem nie wraca nawet na weekendy, np. w ten weekend.
Myszko a ty jak będziesz na l4 to może czasem będziesz mogła pojechać z nim ?
Mój oczywiście też tak pracuje i czasem nawet się jego o zdanie nie pytam tylko biorę 2 dni i wio niego
On oczywiście cały dzień pracuje ale ja zajmuje się sobą idę zwiedzać nowe miasto,albo na zakupy a wieczorem idziemy na kolację i w nocy jesteśmy razem, jak ma z kimś pokój to wynajmujemy jakiś motelik i jest super
Teraz jak jedzie do jakiegoś fajego miasta, to sam namawia mnie żebym przyjechała, i jest podejrzliwy jak mi sie niechce
Też nienawidzę sama siedzieć w pustym domu, ale doceniam to co robi , bo widzę że nie pracuje dla siebie tylko dla nasWiadomość wyedytowana przez autora: 19 marca 2014, 10:14
KocieOczy lubi tę wiadomość
-
KocieOczy wrote:PS. Obdzwoniłam różne przychodnie.. Do ginekologa najwcześniejsze terminy koniec maja/ czerwiec haha.. Sobie do nosa można iść, a nie dostać cokolwiek na NFZ
Hej KocieOczy, właśnie zastanawiałam się nad tym samym, tzn czy lekarz z NFZ przepisze mi skierowanie na badania toksoplazmozy, różyczki itd. Wizytę mam za 2 tyg (bedzie to początek 9 tyg, a badania mają być zrobione do 10 tyg)a skierowania jak na razie nie napisał...
Wszystko naprawdę zależy od lekarza. Moja jedna siostra za wszystko musiała płacić (poza morfologią krwi, moczem i glukozą na czczo), mimo, że chodziła do lekarza z NFZ; za to druga siostra trafiła na lekarkę z NFZ, która bez problemu na wszystkie choroby zakaźne jej wypisała skierowanie...
Naprawdę trzeba się upominać o swoje prawa do badań!
Ja postanowiłam w przyszłym tygodniu iść i się upomnieć, przynajmniej spróbuję i nie będę żałować, ze tego nie zrobiłam
Kalendarz ciąży BellyBestFriend -
Moj maz tez czesto wyjeżdża na kursy i szkolenia. Ja podobnie jak ty kuniak brałam wolne w pracy i jechałam. W ciagu dnia zajmowałam sie sobą, a wieczorkiem zajmowałam sie mezem;) wiele razy sam chciał, żebym pojechała. Teraz tez jedziemy w maju:)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 marca 2014, 10:18
Fidelissa, KUNIAK lubią tę wiadomość
-
KUNIAK wrote:Myszko a ty jak będziesz na l4 to może czasem będziesz mogła pojechać z nim ?
Mój oczywiście też tak pracuje i czasem nawet się jego o zdanie nie pytam tylko biorę 2 dni i wio niego
On oczywiście cały dzień pracuje ale ja zajmuje się sobą idę zwiedzać nowe miasto,albo na zakupy a wieczorem idziemy na kolację i w nocy jesteśmy razem, jak ma z kimś pokój to wynajmujemy jakiś motelik i jest super
Teraz jak jedzie do jakiegoś fajego miasta, to sam namawia mnie żebym przyjechała, i jest podejrzliwy jak mi sie niechce
Też nienawidzę sama siedzieć w pustym domu, ale doceniam to co robi , bo widzę że nie pracuje dla siebie tylko dla nas
Teoretycznie bym mogła, ale raczej nie widze tego. Oni tam mieszkają w mieszkaniu wynajmowanym przez szefa i mieszka tam kilku chłopa. Poza tym mąż pracuje od 6 rano do 21, czasem dłużej, więc nie widzę większego sensu. -
Mysz ja też nie mam ciekawej sytuacji.... Ja pracuje w Warszawie a mieszkanie mamy 250 km od Warszawy (na mazurach) i mój tam pracuje. Więc widujemy się w weekendy (w niektóre mam szkołe). Też juz jestem przemeczona po pierwsze bo mieszkam u rodziców i spie w salonie na kanapie (nie mam własnego kąta) po drugie też bym chciała żeby ze mną był i mnie wspierał ale wiem że to siła wyzsza i muszę jakoś przetrwać te kilka tygodni może miesięcy a pozniej wszystko się jakoś ułoży.
a co do pomocy mamy przy dziecku to własnie mnie troche martwi że albo będzie 24na dobę albo wcale bo tak jak wyżej wspomniałam będzie nas dzielić odległość 250 km. -
ja niestety nie liczę na nfz - poszłam tylko na cytologię i tyle- trzeba się prosić o badania potem o wyniki bo przecież trzyma się je w karcie...
za te pierwsze badania naliczyłam coś ponad 150zł ale grupe krwi już miałam - potem to tylko morfologia i mocz - u mnie po 6zł więc ujdzie
mnie przeraża że na nfz niema usg w gabinecie i dla mnie badanie placem to nie jest to co oczekuję w ciąży - i to takie podejście ich jak do przedmiotu..
a co do męża to mój pracuje na miejscu - ale na etacie i na działalności - napewno nie zarobi tyle ile wasi bo w małym mieście zarobki są bez szału ale jest codziennie w domu, ma troche czasu dla synka, troche dla mnie - no i wykańczamy dom i z tym też jest sporo zajęć
-
Maga31 wrote:Ja postanowiłam w przyszłym tygodniu iść i się upomnieć, przynajmniej spróbuję i nie będę żałować, ze tego nie zrobiłam
[/url] -
Co do smaków to pomarańczki sa dla mnie za kwaśne , banany smakują cebula, kiwi nie jestem w stanie przełknąć....
Co do badań to wszystkie różyczki, toksoplazmozy i inne zrobiłam na własna rękę starając sie o bebe.
Wiec mam z głowy:))
Nie mogę doczekać sie wtorku:))Aga89 lubi tę wiadomość
-
KocieOczy a jak dzwoniłas się zapisać to powiedziałas ze to ma być wizyta ciążowa bo np u mnie w przychodni to ma znaczenie. Do ginekologa na zwykła wizytę zapisy za 2 miesiące a na wizyte ciązowa za 2 tygodnie.
-
Fidelissa wrote:Co do smaków to pomarańczki sa dla mnie za kwaśne , banany smakują cebula, kiwi nie jestem w stanie przełknąć....
Co do badań to wszystkie różyczki, toksoplazmozy i inne zrobiłam na własna rękę starając sie o bebe.
Wiec mam z głowy:))
Nie mogę doczekać sie wtorku:)) -
Aga89 wrote:KocieOczy a jak dzwoniłas się zapisać to powiedziałas ze to ma być wizyta ciążowa bo np u mnie w przychodni to ma znaczenie. Do ginekologa na zwykła wizytę zapisy za 2 miesiące a na wizyte ciązowa za 2 tygodnie.
-
mada_lena wrote:Moj maz tez czesto wyjeżdża na kursy i szkolenia. Ja podobnie jak ty kuniak brałam wolne w pracy i jechałam. W ciagu dnia zajmowałam sie sobą, a wieczorkiem zajmowałam sie mezem;) wiele razy sam chciał, żebym pojechała. Teraz tez jedziemy w maju:)
A co do własnej firmy, to moja bratowa też narzeka bo brat pracuje sam dla siebie, i jego dniowka zaczyna się o 6, czasem nawet 5 rano a kończy o 22. Przychodzi i pada na twarz. I też żaden pożytek z niego, czasem lepszy etatKocieOczy lubi tę wiadomość
-
KUNIAK wrote:no i właśnie o to chodzi i tak nie zmienimy tego jak się teraz pracuje, możemy jedynie uczynić to bardziej znośnym
A co do własnej firmy, to moja bratowa też narzeka bo brat pracuje sam dla siebie, i jego dniowka zaczyna się o 6, czasem nawet 5 rano a kończy o 22. Przychodzi i pada na twarz. I też żaden pożytek z niego, czasem lepszy etat
To już lepiej pracować od 5 do 22 na swoje niż u kogoś... -
Możemy ponarzekać i tyle. Niestety sa takie czasy, ze jesli chcemy żyć godnie to trzeba popracować. Ja narzekam czasem niepowiem, ze nie, ale z drugiej strony moj maz tez nie jest w komfortowej sytuacji. Wiadomo, ze wolaby odpocząć w domu w weekend a nie brać kolejny dyzur 24h. Jemu tez nie jest latwo. Nie możemy byc egoistkami i myślec tylko o tym, ze nam jest cieżko. Niestety za siedzenie w domu nie płaca.....
KocieOczy, RewolucjaSięDzieje, xpatiiix3 lubią tę wiadomość
-
Mysz86 wrote:Mój tak pracuje z mniejszym lub większym natężeniem od 5 lat... Ale ostatnie pół roku to już dramat. A jak było Boże Narodzenie to też go zaplanowali do pracy w wigilię, I i II dzień świąt. Wtedy na szczęście pokazał, że potrafi odmówić. A teraz wszyscy tam siedzą w delegacji. A ja w kółko słysze obietnice, że się zwolni, ze założy własną firmę... i co?
Mysz niestety ale coś za coś, bo z tego co mówiłaś to dobrze zarabia. Mój znowu ma kupę wolnego czasu bo pracuje na zmiany po 8 godzin ale zarabia niewiele... Niestety nie można mieć wszystkiego...RewolucjaSięDzieje, KUNIAK lubią tę wiadomość
-
Rany boskie, ten NFZ staje się najbardziej pejoratywnym określeniem w służbie zdrowia, opłacasz składki i g...z nich korzystasz, bo jak masz czekać z czymś pilnym 4 miesiące, to jest uderzenie pięścią w stół, telefon i wizyta prywatnie następnego dnia.
Ja mam już stomatologa prywatnie, ginekologa prywatnie, dermatologa prywatnie, mąż kardiologa. No nic, dalej twierdzę, że lepiej zapobiegać niż leczyć, czego oczekując miesiącami się niestety nie zrobi Co za bajzel.
Mysz, coś za coś albo małża nie ma, ale się fundusze odkładają, albo małż jest, ale fundusze są constans. U nas od paru lat jest ta druga opcja, fakt faktem w banku się "zatrzęsło", ale przynajmniej mamy nudne, stałe pory wracania do domu i family time wszyscy razem, wieczne dojazdy, delegacje, dziwne dużury w dni świąteczne etc. nie były dobrym pomysłem, więc po rozmowach zapadły decyzje. Pogadaj z małżem ile to jeszcze potrwa i będziesz mieć czas odniesieniaKocieOczy lubi tę wiadomość
Chciałabym móc zanurzyć głowę w strumieniu twojej świadomości.