Listopadówki 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
Hej mamusie niestety my z Kaja wyladowalysmy dziś w szpitalu:(na szczęście nic złego się nie stało ale zostalysmy na obserwacji.oby do poniedziałku tylko:( dziś rano pojechałam z mężem do nadusi do przedszkola bo miała przedstawienie wigilijne.wszystkiego godzina czasu.sciagnelam mleko i zostawiłam teściowej tak w razie czego choć mała jadła przed wyjściem. No i teściowa to mleko postanowiła jednak podać ....nie wiem jak dokładnie było ale mała zachlysnela się mlekiem i podobno straciła oddech.tesciowa zadzwoniła do męża ze nie wie co robić a on od razu na pogotowie.w sumie jak dojechaliśmy pogotowie juz było.lekarz powiedział ze wszystko w porządku z tym ze mała powinna zostać na obserwacji w szpitali bo chcą sprawdzić czy nie doszło do zapalenia no i siedzimy .szlak mnie trafia i płakać mi się chce;( jestem zła na siebie ze pojechałam na to przedstawienie, zła na teściowa choć wiem ze każdemu mogło się zdarzyć ....I wogole wkur.
Myślałam że już nie będę musiała więcej oglądać szpitali a tu taki klops przed samymi swietami:(
Mijagi -
U mnie becikowe łatwil mąż i klal przy tym na czym świat stoi.kupe z tym latania jakby co najmniej mieli dać tysiące.u nas juz była pani z pismem ze przyznali becikowe a ma być dopiero pod koniec stycznia...heh nieźle. U nas jeszcze chcieli moje i męża umowy z pracy z 2014 bodajże. Aha i jeśli będzie u was łatwil mąż to napiszcie mu upoważnienie chyba do u.skarbowego.bo u nas cofali bez tegoMijagi
-
nick nieaktualny
-
Cześć mamuśki my dziś cały dzień w przychodniach i poradniach. rano byliśmy w poradni z tym nieszczęsnym naczyniakiem a potem u pediatry. Basia jest po szczepieniach. Robiliśmy 5 w 1 i rota wirusy no i drugą dawkę żółtaczki. Mam nadzieje, że nic jej się nie będzie po tym wszystkim działo.
mijagi- współczuję akcji z zachłyśnięciem. Na pewno przeżyliście chwile grozy, teściowa również ale tak jak napisałaś to się mogło zdarzyć każdemu.
my też przed załatwianiem becikowego. Ja to w ogóle nie wiem jak to załatwić bo podczas ciąży zmieniłam lekarza. W związku z tym nie wiem czy teraz będę potrzebowała od dwóch lekarzy zaświadczenia, czy wystawi mi ten drugi na podstawie karty ciąży. Musze zapytać. -
Dzięki kochane:) u nas sytuacja taka pół na pół tzn wczoraj pobrali małej krew i badania wyszły jak to określiła pani doktor na granicy. Dziś mają znów powtórzyć a ja już pomału odchodzę od zmysłów choć staram się nie panikować. .patrzę na Kaje i widzę same objawy zapalenia; ( juz chyba naprawdę szpitalna atmosfera mi się udziels:( zadzwoniłam wczoraj do teściowej bo MA mówił ze nie umie się uspokoić i rzeczywiście rozplakala mi się w słuchawkę uhhh ja próbowałam ja jakoś pocieszyć ze to nie jej wina ale widzę ze ona i tak siebie obwinia. Powiedziała ze juz nigdy nie zostanie z Kaja i wogole szkoda gadać. Przykra ta końcówka roku oby tylko z malutka było dobrze i oby być juz w domku.dobrzs ze mam pojedyncza sale ale w sumie to nie ma do kogo gęby otworzyć. Mężu tez rzadko i na krótko bo siedzi z Nadusia a jej tu nie wypuścili. Sorki za takiego maila ale choć tu mogę się wyzalic
Mijagi -
Mijagi az mi zal tesciowej, mimo ze na Twoim miejscu tez bym sie wkurzyla itd. Kazdemu moze sie zdarzyc. Moja tez sie miota przy jedzeniu i zdarza sie jej kaszlnac a mnie oblewa pot, ze moglaby sie zakrzsztusic.mam nadzieje, ze wyniki sie poprawia i puszcza Was.
A, ze sama w sali to moze lepiej, inne dzoeci nie zaraza i zawsze lepiej sluchac placzu 1 dziecka niz wiecej:) -
W sumie to masz rację haen ja miałam nic nie wspominać teściowej ze wyniki są takie sobie ale niestety najpierw zadzwonił do niej Przemek i się wygadal yhh te chłopy to mnie czasami przerażają teraz nie dość ze kobita płacze to jeszcze dodatkowo się martwi co z wynikami.my same tez czekamy na pobranie i może coś będzie wiadomo więcejMijagi
-
Mysle, ze wyrzuty sumienia beda ja meczyc dlugo, co najwyzej mozna jej na youtubie pokazac jak ulozyc dziecko, zeby sprobowalo odkaszlnac. Kiedys pewnej kobiecie dziecko tak sie zakrztusilo przy piersi, wybrala numer do strazy pozarnej i przez telefon chyba mama tej kobiety (czyli nawet obecnosc 2ej osoby niczego nie gwarantuje) mowila corce co robic, w miedzy czasie wyslali karetke, ale kobiecie dzieki wskazowkom tego strazaka, dziecku udalo sie zlapac oddech:) (a historie znam z internetu i wtedy odsluchalam rozmowy strazaka z ta mama). A zadzwonila do strazy,bo w tej panice to jedyny numer, ktory pamietala...
-
Zorro wrote:Haen, jak się czujesz? Wracasz do sił?
Taak:)
Plecy mi doskwieraja, ale sama juz chodze do pobliskich sklepow, a wczoraj bylam z mezem i Wandzia na 1szyn spacerze;) wozek byl moim balkonikiem.
A obecnie siedze w kinie i czekam na star wars (ktorych zbytnio nie lubie, ale maz chcial:P), zawsze to dobra okazja dla nachosow czy drzemki na 2.15 h)
Jak juz je mm, to czerpie z tego korzysci:)Nymeria, moremi lubią tę wiadomość
-
Yhh tez bym zjadła chipsy. .ale najbardziej to czekoladę i porządna kawę! Jednak póki co szpitalne jedzonko; ( dziś sobota wiec obiad był w miarę znośny. A co do filmiku to sama chętnie go obejrzę żeby teraz już wiedzieć na przyszłość.choc mam nadzieje ze juz nigdy nie będzie to konieczne.Mijagi
-
Hej Dziewczynki
Przepraszam, ze tak sie nie odzywalam,ale przeziebienie mojej Oli skonczylo sie strasznie bo w szpitalu..
Jak wiecie zaczelo sie od kataru,ktory kontrolowalismy w poradni bo robil sie nieciekawy taki charczacy,a w nocy doszedl juz kaszel.
Po pond wizycie robilo sie coraz gorzej (jeszcze wizyta w poradni gdzie pelno dzieci chorych)bo mala zaczela mi sie krztusic przy jedzeniu,wiec w czwartek nie wytrzymalam i zadzwonilam do dr o wizyte prywatna by malej juz nie ciagnac do tej przychodni zarazkow.
Na wizycie dr powiedziala,ze ma dla mnie zle wiesci i czeka nas szpital.
Mowila,ze osluchowo nic niepokojacego nie slyszy,ale jest coraz gorzej od wizyty i nie moze ryzykowac.
Na szczescie byla u mnie mama bo ja zaczelam plakac i sie rozkleilam.
Szybko spakowalam rzeczy i udalysmy sie znowu do tego cyrku..
Bylysmy w szpitalu az do wczoraj i pprostu nerwowo juz wysiadalam.
Nie dosc,ze dziecko chore i na kazdym kroku plakalam bo tak ja meczyli (kluli ja wszedzie od zgiecia raczki,dlonie,glowke,stopki cos strasznego..) to jeszcze personel szpitala pozostawial wiele do zyczenia.
Polozne byly tak wredne i chamskie na kazdym kroku,ze czlowiekowi juz calkiem wszystkiego sie odechciewalo.
To opierdol dostalam,ze spie przy zgaszonym swietle,ze klade dziecko na lozku w miejscu gdzie siedze (byla w rozku i nie centralnie tam gdzie siedzialam),dostalo mi sie nawet za rozszczelnione okno jak sama tam kurwa marzlam jak pies bo nie dosc,ze nie grzali to zamiast koldry byl jakis cienki koc w poszewce.
Za chusteczki nawilzane tez dostalam chamskim tonem,a same tym uczyly podcierac jak bylam po porodzie,za to ze dziecko z rozka w nocy sie po czesci uwalnialo i spalo w pozycji embrionalnej tez i mozna by bylo tak wymieniac w nieskonczonosc..
Zeby zwrqacaly uwage jeszcze normalnym tonem,a one zwyczajnie lecialy z pyskiem.
W porzadku polozne zdarzaly sie naprawde rzadko,wiec uwierzcie momentami juz chcialo mi sie plakac bo tu dziecko chore i co chwile klute bo jej sie psul wenflon i jak juz skonczyly jej sie raczki to dobrali jej sie do stopek.
Oliwka byla tak juz wystraszona i obolala,ze jak ja przywozili to zwyczajnie w jej kacikach oczu widzialam lzy i samej mi sie laly lzy.
Zrywala mi sie w nocy co chwile i plakala przez sen cos strasznego poprostu serce pekalo.
Na domiar zlego po antybiotykach dozylnych malutka zaczela dostawac ostrych kolek (chyba ze juz zaczely jej sie pojawiac zwyczajne kolki jak mi mowili lekarze,ale jestem pewna,ze leki zrobily swoje).
Musialam ja nosic na rekach oparta o moje ramie w pozycji na zabke bo tylko taka pozycja przynosila jej ulge,a tak to plakala.
Zglaszalam to lekarzom,ktorzy patrzyli na mnie jak na kretynke jakby nie wierzyli,ze ma kolke.
Jedna polozna nawet wtracila sie na wizycie jak zglaszalam problem,ze ona miala ostatnio nocke i jakos dziecko bylo ciche,wiec odpalilam jej,ze ja ciagle nosilam to byla cicha.
Ktoregos wiecoru jak juz nawet noszenie nie pomagalo i sie strasznie darla to laskawie przyszla dr i kazala dac jej smecte po czym nie przystawiac do cycka przez dwie godziny.
Oczywiscie dalam jej wczesniej jesc bo byla zwyczajnie glodna i w polowie darla sie tez przez glod bo przy kolce nie mogla chwycic za cycka bo sie odrywala z bolu.
Na koniec jeszcze lekarka,ktora miala zly dzien ta,ktora odkryla kolke dopierdolila sie do mojego karmienia..
Lezalam na lozku i trzymalam mala poziomo bo plakala po podaniu anty.
Bardziej to sie meczylam by ja dostawic by ja uspokoic,ale ona nie chwytala,wiec sobie lezala przytulona do piersi.
Lekarka stanela z daleka w drziwach nie widzac co mala robi wyskoczyla do mnie z pyskiem,ze mam dac dziecko wyzej,ze jak karmie.
Nawet jej sie nie tlumaczylam bo stwierdzilam,ze nie ma sensu bo ona wie swoje.
Wyobrazie sobie,ze na drugi dzien przychodzi moja lekarka prowadzaca i mowi do mnie,ze slyszala,ze byly jakies problemy z karmieniem.
Ja do niej,ze zadnych problemow bo mala ladnie jadla.
Pozniej wpada druga lekarka i z pyskiem do mnie,ze jak bede karmila dziecko na lezaco to w koncu jej zaleje uszy i wgl mnie napadla..
Ja juz stalam roztrzesiona bo nie wiedzialam o co biega i zwyczajnie juz mi nerwy zaczely puszczac po tylu dniach takiego personelu.
Kazaly mi przy nich odciagnac frida nosek,a potem cewnikiem odciagaly i ta do mnie z tekstem,ze tawm jest pelno mleka.
Mialy tez przyjsc zobaczyc jak karmie,ale sie nie doczekalam wiec mialam je w tylku i karmilam.
Jak przyszla moja prowadzaca lekarka (ona byla w porzadku i pozatym w ciazy)to jej sie poplakalam,ze kogo one ze mnie robia i wgl powiedzialam,ze to juz jak dla mnie za duzo bo nie dosc,ze leze z dzieckiem i polozne pozsotawiaja wiele do zyczenia to jeszcze lekarka cos na mnie nagadala.
Ona zaczela tlumaczyc,ze tamta lekarka powiedziala,ze dziecku zwisala glowka jak karmilam itp.
\powiedzialam wiec,ze fajnie,ze ta dr stala z daleka w drzwiach i widziala co ja robie,ze dziecko wtedy nie jadlo i lezalo w normalniej pozycji na rekach.
Ona wtedy powiedziala zebym sie nie sluchala bo, ona nie ma zadnych zastrzezen do mojego karmienia, dziecko ladnie przybiera na wadze i mleko w nosku przy katarze moze sie zwyczajnie zbierac.
Okazala sie mega w porzadku bo usiadla ze mna na sali wysluchala, powiedziala,ze mam sluchac wlasnej intucji,a nie ich.
Pytala o te polozne co z nimi,doradzila pare rzeczy,a co najlepsze kazala nie plakac bo jej sie tez chce plakac (miala autentycznie lzy w oczach)siadla kolo mnie przytulajac,taka fajna zyciowa babka.
Wieczorem na obchodzie byla dr,ktora czepila sie mnie na wizycie o to karmienie jak ta druga babka jej cos nagadala i byla milsza jakby ta moja dr z nia rozmawiala i rozjasnila sytuacje.
No mowie wam cyrk.. jak nie psychicznie sam pobyt z dzieckiem i stres mnie powalil w tym szpitalu tak sytuacja z lekarka mnie powalila na lopatki co nawet powiedzialam mojej dr,ze wszystko znioslam z poloznymi,ale to juz bylo za wiele.
Na szczescie juz jestesmy w domu,ale powiem wam jedno uwaxajcie na swoje maluszki i unikajcie kontaktu z innymi dziecmi bo pozniej ile stresu i lez z takim malenstwem to juz moje.
Jeszcze mezu mial katar i przez chwile mial do nas nie przychodzic wgl,ale moja dr powiedziala,ze jak katar to moze bo to ta sama infekcja i najlepiej by byl w maseczce.
Zla bylam na mame, brata i kolezanke bo przyszli w odwiedziny.
tzn mama miala byc,ale brat przyszedl z nia,a w domu jego cora chorowala,a kolezanka przyszla niespodziewanie i poprzynosili ze soba patogeny.
Tzn jak z mala po czwartu w piatek bylo lepiej tak na weekend jej sie pogorszylo.
Nie wiem czy to przez to,ale i tak o to mialam troche pretensje bo dr o zapytaniu, o odwiedziny innych osob niz maz powiedzial by unikac bo to wlasnie juz moze byc za wiele patogenow.Jestes juz z nami -
Wybaczcie,ze tak chaotycznie napisane,ale spieszylam sie zanim mala sie wybudzi noi tez juz zmeczenie robi swoje bo w szpitalu non stop ja opiekowalam sie mala i uwierzcie,ze nie za wiele spalam.
Te kolki to cos strasznego bo jednego razu miala przez caly dzien z krotkimi przerwami i w nocy to samo.
Tak strasznie bylo mi jej szkoda,ze sie meczy,a ja nie moge nic z tym zrobic.
Przeczytalam tez zaleglosci,ale nie dam rady juz nic w tym temacie napisac.
Postaram sie jutro za to zabrac jak znajde wolna chwilke.
Dziekuje tez,ze sie martwilyscie co ze mna,milo ze o nas pamietcie buziaki za to dla Was!
Ps. Na swieta zostajemy w trojke sami bo nie ma co ryzykowac spotkania Oliwki z innymi dziecmi i wgl z tyloma ludzmi.
Wole nie ryzykowac i spedziec swieta kameralnie.
biedroneczka1910 lubi tę wiadomość
Jestes juz z nami -
Rozmarzona miejmy nadzieję, że już teraz będzie tylko lepiej! :-* a swoją drogą to taka położna powinna być z powołania. Jak widziały, że coś źle robisz to powinny Ci pokazać, wytłumaczyć a nie z mordą po chamsku. Ja swój pobyt w szpitalu wspominam bardzo dobrze i położne były super. Takich położnych mogłabym życzyć każdemu aczkolwiek opinie szpitala w Internecie nie powalają ale obalam ten mit. Kochana dużo, dużo zdrówka dla Was wytrwałości i cierpliwości i samych radosnych dni spędzonych w domku :-*
Rozmarzona lubi tę wiadomość
Paolka _25