Łódź
-
WIADOMOŚĆ
-
Przykro mi ze tak Was potraktował. Bez względu na to kiedy ostatnio było badanie, powinno być porządne a nie na odwal się. Z resztą to ze jest szefem nie upoważnia go do zaniedbywania potrzeb pacjentów.
Ja dziś jestem niesamowicie zmęczona. Rano jeszcze dawałam radę, ale teraz już czuję że oklapłam. Spałam w nocy zaledwie 5 godzin. Czekałam na mojego M.bo pojechał pomóc koledze z pracy bo awarie na firmie mieli. Wrócił po 24. Pokłóciłam się z nim. Zasnęłam jakoś po 1 w nocy. A o 6 budzik do pracy. Jestem dziś nie do życia. Totalnie bez siły ani humoru.
Jeśli chodzi o ciążę to jest ok. Czuje czasem takie wiercenie, ostatnio też czułam jakby małe kankana tańczyło takie stukniecia wyraźne. Ale tylko raz coś takiego czułam. Kontrol mam jutro. A usg genetyczne (oczywiście prywatnie) we wtorek. Juz się doczekać nie mogę. Tamta lekarka pomimo wszystko zasiała trochę niepewności. Powiedziała ze dziecko ma 13 cm, co odpowiada 16 tygodniowi. Wiec albo się pomyliła albo jest za małe. Kość udowa jest adekwatna do wieku ciąży. Wiec coś innego musi być nie tak. Ja juz sobie oczywiście wkręcam ze pewnie ma jakąś wadę kręgosłupa albo jest opóźnione w rozwoju. Ech... Chce juz tą wizytę, porządne, długie badanie. I chce mieć pewność że wszystko jest w porządku
-
oj Martusiazabka to u Ciebie jeszcze słbiej u mie przez pośpiech ale wiem, że jest OK, a u Ciebie przez niekompetencje lekarki wrrrrrrr. będzie dobrze zobaczysz.
Nie jesteś jeszcze na L4?ja już od maja mam i dostałam bez problemu.https://www.maluchy.pl/li-72827.png -
Nie, jeszcze nie. Juz troszkę zaczynam odczuwać zmęczenie... Ale tylko ten tydzień i następny i mam urlop (wniosek miałam już w lutym wypisany). Wiec mam nadzieje ze odpoczne trochę i po urlopie jeszcze chociaż na jakiś miesiąc czy dwa wrócę do pracy. Narazie dopóki nic się nie dzieje to chciałabym pracować jak długo się da. Ale w pracy liczą się z tym ze teraz już w każdym momencie mogę pójść na zwolnienie. Cokolwiek by się działo to nawet się nie będę zastanawiać tylko biorę l4 i tyle.
Narazie pocieszam się ze była na tyle niekompetentna ze może się pomyliła, może niedokładnie zmierzyła... Najgorsze chyba jest czekanie...
Człowiek może tylko chwytać się nadziei... Bo jednak strach juz pisze różne scenariusze.
-
Marta zobaczysz, będzie Ok komentarze negatywne nie wzięły się z niczego.
a ja po rozmowie przed chwilą z moim Miśkiem i moim tatą zresztą też, żeby nie kombinować i do końca zostac już u Stefanowicz.
Ponadto decyzja zapadła, ogólno rodzinna że poród SN tak aby Stefanowicz była przy nim. (no chyba ze Mały zdecyduje inaczej)
tata mój mnie też uspokoił, że najważniejsze że z Małym OK jest zdrowy i śmiał się, ze Stefanowicz Nas rozpieściła z tymi fotkami, a w standarcie to niektóre kobiety mają tylko 2 USG podczas całej ciąży, a kiedyś w ogóle tego nie było.
https://www.maluchy.pl/li-72827.png -
józefka wrote:
tata mój mnie też uspokoił, że najważniejsze że z Małym OK jest zdrowy i śmiał się, ze Stefanowicz Nas rozpieściła z tymi fotkami, a w standarcie to niektóre kobiety mają tylko 2 USG podczas całej ciąży, a kiedyś w ogóle tego nie było.
Jednak człowiek się szybko przyzwyczaja do dobrego ja też przed ciążą do gina głównie prywatnie, teraz z każdą wizytą w Matce Polce łapie się za głowę jaka to przepaść, my mamy tylko fotki z genetycznego i to na telefonie bo Pan doktor stwierdził, że kiepska drukarka i nie ma sensu, też było mi przykro....ale cały czas żyje myślą, że dziecko jest zdrowe i to jest najważniejsze. Uważam, że podjęłaś dobrą decyzję z porodem w Salve u Stefanowicz, najlepiej trzymać się tego co znane i pewne.józefka lubi tę wiadomość
-
Otusz to. Józefka, twój tata ma dużo racji. Mnie też ostatnio teściowa mówiła żeby się tą babą nie przejmować. Ze kiedyś nie było żadnych badań genetycznych. Niczego nie wykluczali. W ciąży się było, od początku, do końca, w nieświadomości. Płeć się znało dopiero przy porodzie. Mówi ze ona miała tylko 1 usg i to w 7 miesiącu. Tylko dlatego ze jest mała, drobna, brzuch miała wielki i było podejrzenie ze bardzo duże dziecko albo bliźniaki. Wiec miała ten przywilej i na usg zobaczyła maluchy. Bo tak to w tamtych czasach to był rarytas. Jedno wiadomo było ze chłopiec, a drugie się zakryło urodziła dwóch zdrowych chłopaków
józefka lubi tę wiadomość
-
Mnie teściowa też ostatnio mówiła, że kiedyś nie było usg i innych badań, tylko lekarz słuchawkę przykładał do brzucha i sprawdzał czy serduszko bije, a nie dało się sprawdzić czy dziecko prawidłowo się rozwija. Płeć i że dziecko zdrowe dowiedziała się dopiero po porodzie.
Więc my wcale nie mamy tak źle, kilka usg w ciąży, pełno badań i dzięki temu wiadomo, że dzidzia zdrowa i jaka płeć. Medycyna tak poszła do przodu, że wady można wykryć jeszcze w czasie ciąży i zacząć leczyć, dzięki temu wiele dzieci można uratować.
Józefka, szkoda że wizyta trwała tak krótko i nie obejrzeliście Kropka, na dodatek sporo kosztowała i tym bardziej rozczarowanie. Ale najważniejsze że synek zdrowy a na kolejnej wizycie u Stefanowicz podejrzycie małego i dostaniecie super zdjęcia
-
Marta ja też się boje, myślę że to normalne. u mnie padła propozycja żebym po porodzie na 2 -4 tyg przeprowadzić się do mojego taty do bloków. że tam pod ręką będzie tata, bratowa czy mój brat. Tata jak to usłyszał, to już niechce słyszeć że nie pomieszkam z Kropkiem u niego. ale jak to zrobić, a co z psami i kotami. Normalnie mieszkam na Złotnie w domku, tato na Widzewie. jeszcze to wszystko dla mnie to jakaś abstrakcja.https://www.maluchy.pl/li-72827.png
-
Ciężko Ci będzie się tak przestawić o 180*. Nie dość że dziecko wszystko zmieni... To jeszcze zmienisz swoje otoczenie, nawyki... Powiem szczerze że nie wiem czy to dobry pomysł. To znaczy dobrze, bo będziesz mieć wsparcie i w razie czego pomoc praktycznie pod ręką. Ale z drugiej strony... Wszyscy pewnie będą chcieli pomagać. Nawet jak będziesz sobie radzić sama. Będą się wtrącać. Nosić dziecko kiedy będziesz je chciała tulić tylko do siebie... Nie umiem Ci chyba tego wytłumaczyć. Ja poprostu jestem Zosia samosia. Wszystko wole robić sama. Uczyć się na własnych błędach. Nie lubię jak mnie ktoś poucza albo próbuje uszczęśliwić na siłę. Chyba wolałabym być sama z dzieckiem, pomimo tego że nie wiem czy sobie poradzę. Czy czegoś nie schrzanie.
-
józefka wrote:
Agata a jak u Ciebie przebieg ciązy, smaopoczucie?
Każdy dzień jest inny, ale nie da się ukryć, że te ostatnie tygodnie są ciężkie. Brzuch mi się opuścił, mam już duży ucisk na pęcherz więc w nocy to 3-4 razy muszę wstawać. No i czuję, że do terminu nie wytrwam, podobnie uważa lekarz. Brzuch mi twardnieje coraz częściej i na dłużej. W pon mam wizytę kwalifikacyjną w medeorze ciekawa jestem co tamten lekarz powie. Mój mąż się śmieje, że daje nam jeszcze tydzień -
Jozefka mnie po porodzie pomagala mama, akurat wtedy chwilowo nie pracowala, przyjezdzala pomagala przy malym, zarzadzala spacery, wyprowadzala psa. Wszystko bylo ok dopoki nie zaczelo sie rozjezdzac. Mama wymyslila ze kubus spacer powinien miec o 11 bo wtedy bralysmy razem wozek psa I potem ona ok 12 jechala do domu. A kuba np o 11 jadl a jak zjadl to potem godzine mu sie odbijalo, kupa, siku I jego pora spacetu wychodzila ok 12.30-13. A mama przymuszala wczesniej bo potem sama nie wyjde (wozek 11 czy 12kilo, 3 pietro bez windy a ja po cesarce - co podzwigalam sama to potem mnie bolalo) a ona ze dziecko wyjsc musi I mnie to zaczelo mega wkurzac. Tym bardziej ze jak uleglam to kuba caly spacer plakal, albo z glodu, albo mu niedobrze bylo bo nie odbil albo araz kupe zrobil I sama na siebie sie denerwowalam bo przeciez wiedzialam ze tak sie to skonczy. Tak mnie to wkurzalo ze sprzedalismy nowo kupiony wozek, kupilismy chusto nosidelko I sama sobie radzilam bez pomocy mamy w takim rytmie jaki mi I dziecku pasowal. Z tym wozkiem jeszcze bylo tak ze najpierw kolka trzeba bylo zniesc, potem wrocic po gondole I nna dole zlozyc wozek a dziecko w tym czasie samo z psem... dopiero na koniec wracalam po malego. Balam sie go tak zostawiac, czesto ulewal, krztusil sie, wiec lecialam z tym wozkiem byle szybko a potemm wszystko bolalo.. nie bylam w stanie uzywac wozka sama a co dopiero wyjsc na dwor z dzieckiem I psem.
Na poczatku pomoc kogos bliskiego jest ok, ale gora 2tygodnie, potem lepiej samemu.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 sierpnia 2016, 15:44
-
józefka, bardzo współczuje Ci tej "wizyty" (choć trudno nawet ja tak nazwać). Mnie tez na początku dr S proponowała że jak będzie na urlopie to do kogos innego ale ja nie chciałam i ułożyła mi wizyty akurat w swój ostatni dzien i pierwsze po urlopie.
Odnośnie pomocy innych osób to ja mam takie zdanie jak martusiażabka, wolimy wszystko sami, będziemy sie uczyć wszystkiego z P razem, wiem że możemy popełniać błędy, ale w te pierwsze dni chcemy być tylko we 3, tak długo na to czekalismy:)