Lutówki 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
Znowu w temacie prezentów
wczoraj jeszcze przypadkiem natknęłam sie na list OD Mikołaja do dziecka
jest też filmik. No boski
prawie się popłakałam jak oglądałam
dzieci posikają się na 100% Mówi do nich po imieniu, są ich zdjęcia w księdze grzecznych dzieci, zdjęcie prezentów które zrobiły dla nich elfy i zdjęcie ich pokoju
oczywiście nasze są za małe ale mam bratanków 3 i 5 lat to będzie strzał w 10!
i tylko 38 zł
Pewnie już któraś z Was to zamawiała, ale sie nie pochwaliła, a ja potrzebuje takich podpowiedzi -
Co do prezentow-nas tez nikt nie pytal co Jagodzie kupic.. Ani na chrzciny (nawet sukienke chrzestna kupilasama-na szczescie piekna) ani bez okazji. Co miesiac Jagoda dostaje od chrzestnej cala kolekcje ubran (pepco, smyk,tk max) ogolnie niektore piekne ale bufiaste sukienki z tafty leza z metkami nadal..jakos nie mam czasu to na olx wystawic.. To samo buty... Chrzestna kupuje a Jagodzie sie w to nogi nie mieszcza bo ma wysokie podbicie:) tym sposobem Nike leza w pudelku:/ a szkoda bo poekne. Zabawek tych grajacych ma malo bo ylko pchacz (stral w 10 na chrzciny) i telefon. Nie dokupujemy bo Corka Lubego ma mase pierol i nie ma sensu. Wychodze z zalozenia ze my bez grajacych sie wychowalismy,wiec nie szaleje.
Chrzestna tylko zapytala czy mamy kombinezon na zime, powiedzialam ze tak to nie kupowala.
Jagoda je 3 posilki mleczne (rano, podwieczorek i kasza na noc) -
A ja właśnie siedzę i robię list do Świętego Mikołaja od Miszy.
Nawklejam zdjęc i nazw zabawek (głównie auta). Zobaczymy ile z tego dostanie. Bo mam trochę takie przeczucie, że pójdą do sklepu a nie będzie tego co na liście to kupią podobne - przecież to bez różnicy... No ale trudno. -
Szczerze dziewczyny ja uważam że od kupowania zabawek są rodzice i to od nich zależy co dziecko dostanie. Jak ktoś ma chęć coś kupić to kupi nie patrzę na to co dał dał co uważa za sluszne lub na tyle na ile go stać. W listy się bawić nie będę. Bo to dla mnie takie trochę stawianie pod ścianą że ten konkretny model i już. Najlepsza postawa to umiesz liczyć licz na siebie.
-
Brusia, calkowicie sie z Toba zgadzam. Kazdy daje co chce ile chce i na ile go stac. Ja tam tez od nikogo nie wymagam, wrecz mi glupio jak Chrzestna tyle Jagodzie kupuje,sama jej tyle na raz nigdy nie kupilam, chyba ze w ciazy. Smieje sie ze ma bana na zakupy Jagodowe ale ona i tak co miesiac z cala reklamowka przychodzi albo przysyla poczta. Niektore rzeczy to z metkami leza,bo np. 74 kupila a zaczelo sie zimno i juz nie zalozylam bo krotki rekaw.
-
List do Mikołaja to nie jest lista wymagań. Chyba wam się coś pomyliło.
A jak rodzina pyta to mówię, co mógłby mały chcieć. Dlaczego nie? Dla niektórych jest to ułatwienie a nie stawianie pod ścianą- zwłaszcza dla dziadków, którzy swoje dzieci chowali x lat temu i nie wiedzą nawet jakie zabawki teraz są w sklepach. Prezent doceniam każdy - nie patrzę za ile pieniędzy. -
Jakie macie kubeczki dla maluchów? Wojtek nic nie pije, a jak podstawiam mu niekapek z tomy tippe to dosłownie wrzeszczy. Kiedyś pił z niego parę łyków i sam trzymał a teraz to pisk nie chce tego wogle widzieć, nie ważne co jest w środku. Takie ze slomka próbować? Czy te doidy polecacie?
-
No jasne że obowiązkiem rodzica jest zapewnić dziecku ubranie, jedzenie, zabawki i wszystko co mu do życia niezbędne. Ale tak jak pisze Baga (przynajmniej u mnie) sami pytają co by się Igorowi przydało. Ja doceniam każdy drobiazg ale na początku było tak że teściowie kupowali masę ubranek i innych pierdółek-grzechotek itp. które w ogóle nam się nie przydały bo już mieliśmy albo były niewygodne, nietrafione z rozmiarem itd. No i jasno powiedziałam, żeby np. nie kupowali kolejnej pary dżinsowych ogrodniczek bo może to i ładne ale nie wygodne ani dla Igora ani dla mnie. Teraz pytają co by mu się przydało i na jaki rozmiar i nie ważne dla mnie czy to będzie z pepco czy powiedzmy cocodrillo. Mi się wydaje że takie podpowiadanie to też jest szacunek dla wydawanych przez kogoś pieniędzy bo przecież szkoda żeby coś co kupili leżało i się kurzyło...
-
Kri u nas aktualnie nic i wszystko się sprawdza. Bo Igor ogólnie mało pije. A jak już to musi być soczek rozrobiony bo woda ble. Wypije trochę z niekapka NUK-a a za kilka godzin do buzi wziąć nie chce więc podaje mu bidon ze słomką ze SkipHop a za kilka godzin też mu się odwidzi i wtedy tylko z doidy albo innego nawet zwykłego kubka pociągnie. Także zależy od aktualnego nastroju mojego Robaka. Panicz sam decyduje
-
Lexi tak tak. Chodzi mi też właśnie aby nie wydawać pieniędzy na kolejną rzecz, którą już ma albo się nie sprawdzi. Szkoda ludzkich pieniędzy. Mi moich też by było szkoda, kupując coś co inne dziecko rzuci w kąt.
Kri mój też nie lubi niekapka - leży i się kurzy. Bidon mu za to podszedł. Doidy też. chyba trzeba wypróbować. Na początek taki z Akuku za grosze kupiłam - słomka miękka i pije, więc mogę zainwestować w coś lepszego. Bo szczerze mówiąc ten Akuku za duży i słomka w środku brzydko się układa, trzeba lać po brzegi i wtedy ciężki jest. -
No ale tak przede wszystkim to wszystko zależy od tego jakie ma się relacje z bliskimi. Bo czy u mnie czy u Małża w rodzinie mówimy sobie wprost o co chodzi i nikt się nie obraża ani nie czuje się urażony a wręcz przeciwnie jest wdzięczny że np. nie musi wymyślać co na prezent kupić
-
ja nie uważam, że powiedzenie komuś jak pyta co by można było kupić to naciąganie, czy stawianie pod ścianą. Tym bardziej, że zawsze staram się powiedzieć o czymś co ma duży rozrzut cenowy, żeby nikomu kwot nie narzucać. Poza tym teściowa zawsze Blance kupowała ciuszki jak nosiła 68 to 68, tyle że jak już jakiś rozmiar nosiła to miała tych ubranek mnóstwo, więc powiedziałam jej kiedyś, że jeśli chce jej coś kupić to większe niż na bieżąco nosi, bo wtedy będę wiedzieć co jej brakuje, a tak ja jej kupie, ona kupi, jej córki kupią i połowa leży ani razu nie ubrana w szafie. A tak jak jej kupi 3 pary spodni to już wiem, że muszę jej dokupić koszulki a nie kolejne spodnie itp. Z zabawkami nie marudzę, bo w sumie wszystko się przyda, był czas na gryzaki, teraz jest czas na wszystko co grająco-pierdzące, a niedługo przyjdzie czas na lalki. Jak ktoś pytał o coś na święta to mówiłam co ma, a co mogłaby mieć. Te dzieci teraz mają pełne tyłki wszystkiego, że naprawdę ciężko trafić żeby czegoś nie miały. Męża siostra zamówiła na święta Blance szczeniaczka uczniaczka, którego już mamy, dobrze, że jej teść powiedział i mogła oddać. Jak my mamy kupić coś dziecku to też wolimy wiedzieć co komuś by się przydało. Będziemy mieć malucha w grudniu w rodzinie i widziałam, że mama się krygowała co powiedzieć, co by chcieli. Pytałam się kilka razy aż wreszcie trafiłam, że nie mają karuzelki do łóżeczka.
-
nick nieaktualnyOj list to fajna rzecz, przecież nic nikomu się nie narzuca. Ja to traktuję jako wskazówkę - my osobiście takiego robić nie będziemy. Mi jest naprawdę miło jak ktoś o Polce pamięta no ale później są sytuacje jak teraz że mamy tyle płaszczy/kombinezonów. Jeśli będzie nadal tak rosła to część będzie dobra w wakacje
No jak dla mnie to strata kasy, oni chcą kupować i ja to bardzo szanuję ale strasznie mnie to irytuje że nikt nie pyta co mamy i czego ja tak naprawdę potrzebuję w tym momencie
Pola pije ze zwykłej szklanki, wiadomo muszę jej przytrzymać ale już doszła do takiej wprawy że potrafi połowę wypić i ani kropla nie spadnie -
Co do prezentów to moi rodzice pytają sie mnie co kupic, albo zabierają nas do sklepu i wybieram, wiadomo mi jest łatwo spytać rodziców w jakiej kwocie ma buc ten prezent. Teście zawsze dają kase, ja bym chętnie ta kaśe wydała na zabawki ale maz twierdzi ze jak dostaje kase to lepiej mu to dac na konto, wszystko fajnie ale za co ja potem kupie jakaś droższa zabawkę. Jak kiedyś powiedziałam teściowej co bym chciała to mi powiedziała ze ona nie wie gdzie tego szukać źe ona mi da na to kase, po czym maz to weźmie i wlpaca na konto i tak w kółko. Z bratem tez sobie mówimy co kupic swoim dzieciom
Do picua sprawdza sie niekapek z MAM i Doidy cup, nie pije zbyt duzo ale przynajmniej z tego zacząłWiadomość wyedytowana przez autora: 15 listopada 2016, 17:04