Lutówki 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Zamiast Purelanu lepiej kupić Ziaje Lano Maść. 3x tańsza a skład ten sam.
U mnie nie ma zzo na życzenie I za 1 razem wybierałam szpital wiedząc to... a jednak poród nie był dla mnie zbyt bolesny, rodziłam bez żadnego zniecxylenia i było super. Tylko ze żadna z nas tego nie może przewidzieć jak zareaguje na bol, zanim się nie zacznie... wydaje mi się ze jednak warto zaryzykować zzo. Powiklan jest raczej niewiele a komfort rodzenia podobno bez porowania...Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2017, 13:17
Papcia lubi tę wiadomość
-
Ja za pierwszym razem nawet nie brałam pod uwagę, że mogę nie dostać zzo. Długo na znieczulenie czekalam, bo o 10.00 dostałam oxy a rozwarcie na 4 cm dopiero po 17 miałam i wtedy podano zzo. Generalnie jest to zbawienie, zero bólu, z tym, ze u mnie skurcze jednak sie wyciszyly, rozwarcie nadal postepowalo powoli. Do 23.00 miałam 7 cm, syn nie zszedł do kanału rodnego, a od pęknięcia pęcherza minęło ponad 20h więc skończyło sie cięciem. Po zzo nie miałam żadnych powikłań, teraz, jesli uda sie sn to tez zamierzam poprosic o znieczulenie.
-
Maść na brodawki ja akurat kupilam znowu Lansinoh, ale wszystkie chyba mają mieć po prostu w składzie naturalną lanoline i tyle. Mi sie ta maść nie przydała, nie mialam ani jednej ranki na sutkach, nie byłam pogryziona, za to bardzo dokuczał mi fizjologiczny ból brodawek, na który pomógł tylko czas.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2017, 13:26
-
Jeśli chodzi o smoczek, to akurat tam gdzie urodziłam, nie podaje się smoczkow dzieciom za bardzo, z racji tego, ze w szkole rodzenia nas uprzedzono o tym to nie zabieralam ze sobą i prawdę mówiąc nie był potrzebny. Smoczek podałam po niespełna miesiącu.
-
Ja jeszcze nie wiem czy będę rodziła ze znieczuleniem, przy przyjęciu do szpitala robią u mnie badania i w razie życzenia podają zzo. Skutki uboczne mnie jakoś nie przerażają bo powikłania są naprawdę baaaardzoooo rzadkie (co oczywiście nie oznacza, że nie trafi akurat na nas), bardziej staram się nie nastawiać, że urodze tylko z albo bez znieczulenia - zobaczymy jak będą sprawy przebiegały
Świeżo upieczone mamusie, napiszcie co u Was - jak tam życie z małym człowiekiem u bokuWiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2017, 14:12
-
nick nieaktualny
-
Podobnie jak bebag wolę się na nic nie nastawiać. Wolałabym jednak nie musieć brać zzo- Nie ze względu na powikłania dla mnie czy dziecka tylko ze względu na To, że skurcze mogą się wyciszyć i będzie brak postępu porodu a potem cc po godzinach męczarni ze skurczami.
-
nick nieaktualny
-
Ja słabo znoszę ból, od początku nastawialam się na znieczulenie, teraz też mam na to nadzieje, nie miałam ani jednego własnego skurczu, wszystkie po oxy, więc ból był, aczkolwiek np. skurcze krzyżowe mnie ominęły. Znieczulenie dostalam w pompie, więc od 17.00 do 23.00, czyli do momentu zabrania mnie na cc nie czułam żadnego bólu, mimo tego, ze oksytocyne mialam juz maksymalnie podkręconą. Akurat u mnie dziecko było przez calą ciążę bardzo wysoko, podczas porodu tez głowa nie schodzila i cieszę się, ze zrobili cc, bo jakby mieli czekac kolejne godziny na rozwarcie a późnej wyciągać go proznociagiem, to jednak wole cc. Samej proby porodu sn nie wspominam jako męczarni, cc tez w sumie było ok, chociaz oczywiście dochodzenie do siebie troche trwa i trudno sie poruszac. Ja mialam Młodego przy sobie caly czas, przystawiono mi go do piersi jakies 3 minuty po przywiezieniu mnie z sali operacyjnej, w czasie gdy mnie szyli mąż się dzieckiem opiekował. Także nie było mowy o spaniu, czy odpoczynku, dlatego zmęczenie po porodzie wspominam chyba jako najwieksze zmęczenie w zyciu ale w połączeniu.z hormonami da sie to wszystko całkiem sensownie poskładać. Teraz mam termin ma 26 lutego, mógłby syn jeszcze w brzuchu posiedziec, bo mnie przeziębienie rozklada i nie mam nastroju ani siły na poród
Nieukowa lubi tę wiadomość
-
Jestem hardcorem.
Maluch oczy otwiera po to by jesc, po jedzeniu smoczek I spanie I mam z pol godzinki wolnosci I znow do piersi. Starszy dostal goraczki 39 stopni I kataru. Calutki dzien nie bylo czasu by odsapnac ba maz nawet nie dal rady dokonczyc spaceru z psem. Sciagalam go bo starszak obudzil sie z placzem a jasiek wrzaskiem domagal sie jedzenia. Teraz starszak juz nie chce zasnac, maly spi na mnie, maz dalej bez obiadu, mnie udalo sie szybko wciagnac zupe. Nogi mam cale popuchniete. Z bolem karmie malego zarloka z obu piersi. Opadam z sil I modle sie zeby maluszek sie nie zarazil, ale czy to w ogole mozliwe? -
Vitoria nie zazdroszczę sytuacji jaka Was zastała, a nie ma Wam kto pomóż chociaż chwile żebyś odpoczęła, wszystko z pewnością zacznie się pomału układać, ale najpierw to Ty musisz dojść do siebie. Trzymaj się cieplutko i odpoczywaj kiedy tylko możesz.
-
Vitoria, na pewno jest Ci teraz bardzo ciężko... Trzeba myśleć pozytywnie, skoro młodszy pije Twoje mleczko, ma na pewno sporo przeciwciał i miejmy nadzieję, że go jednak choroba ominie a starszak oby szybko wrócił do sił!
My jeszcze w szpitalu, jutro wychodzimy (wszystko na to wskazuje). Mała trochę poprawiła technikę, zjada z obu piersi za jednym posiedzeniem, a po każdym karmieniu obowiązkowo 2-4 razy ładuje w pampersa już się nauczyłam, żeby poczekać z pół godzinki, aż skończy serię i wtedy przebierać, chociaż i tak dzisiaj M dowiózł mi pieluszki w razie W ja już czuję w piersiach, że jutro będę miała nawał
Jeszcze mnie teściowa na koniec pobytu wkurzyła, bo MUSIAŁA przyjechać zobaczyć wnuczkę w szpitalu już pal licho, zostałam sama na sali, więc nawet miło, że ktoś przyjedzie, ale teściowie przyjechali samochodem do nas do domu, a do szpitala naszym razem z M (teściowa zarządziła, szkoda paliwa przecież na te dodatkowe 20 km,a jechali 70 od siebie do nas).
Przyjechali, przywitali się, teściowa wyciąga torebkę prezentową, w środku Rafaello ,ja standardowe "dziękuję, nie trzeba było" a ona "a co Ci tu potrzebne, jak wszystko masz, daj położnej albo pielęgniarkom za opiekę" no żesz kurde!! Ale ok, zachwyty, ochy i achy, że córa cały M (no to akurat prawda...) po 20 min teściowa zaczyna się wiercić "niedługo pojedziemy, bo muszę jeszcze Mareczka wycałować!". Mała w tym momencie zrobiła się głodna, więc ją przystawiłam, a że chwilę trwało prawidłowe uchwycenie brodawki, teściowa pospieszyła z pomocą najpierw słowną, a później fizyczną na szczęście interweniował M, mówiąc, że ja karmię i wiem jak to zrobić, oczywiście mu się dostało od mamusi, że nie wie o co chodzi, ale mimo wszystko pomogło.
Po karmieniu standardowo kupa, ja mówię, że chwilę poczekam, bo zaraz zrobi następną... Teściowa po minucie "nie przebierasz jej?" Ja: "zaraz, bo jeszcze dorobi"'T: "Ale ona się odparzy!" Ja dla świętego spokoju przebrałam Małą, oczywiście zaraz po tym zrobiła jeszcze 2 kupki
Z grzeczności zapytała czy teściowie może się poczęstują ciastkami owsianymi upieczonymi przez moją mamę i przesłanymi przez M, teściowa ze smakiem zjadła 2, a teść do mojego M zażartował," kawę mi już w domu zrobisz" I znów słyszę "Pojedziemy już..." Ja:" Dopiero godzinę jesteście" chodziło mi o to, żeby M jeszcze z nami posiedział, w końcu zostałam sama na sali... Ale szanowna teściowa była nieugięta i zarządziła wyjazd, bo "Mareczek na nią czeka" (Marek był w tym czasie z drugą babcią i pewnie świetnie się bawił M wygonił swoich rodziców do samochodu i przeprosił, że tak wyszło... A wyszlo jak zawsze z TEŚCIOWĄ musiałam się wyżalić, bo opadła mi szczęka po tej wizycie!
Nieukowa lubi tę wiadomość
-
Papcia doskonale Cię rozumiem, dlatego ja już zapowiedziałam mojemu mężowi, że teściowej ani nikogo poza nim i Tomkiem w szpitalu nie chcę widzieć. W domu też chcę kilka dni żeby dojść do siebie. Wnuk nie ucieknie a ja nie mam ochoty się denerwować. Po porodzie Tomka wpadła zaraz następnego dnia i mi zaglądała pod koszulę żeby zobaczyć bliznę po cc. I zdziwiona, że nie chcę pokazać bo przecież mam majtki na pewno założone... U nas odwiedziny są w pokoju osobnym, dzieci przez szybkę odwiedzający tylko widzą wiec równie dobrze może zobaczyć wnuka na zdjęciu a mi jej obecność wcale nie jest potrzebna. Mnie jej osoba męczy niestety, mimo, że jest bardzo pomocna ale nie potrafię się z nią dogadać - dwa światy
Zazdroszczę tym co już mają dzieci przy sobie, ja od 3 dni męczę się okrutnie. Brzuch mi się spina, ledwo chodzę... W czwartek wizyta i mam nadzieję, że już się czegoś dowiem bo jestem zmęczona. Ryczę codziennie - jak baba w ciążyWiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2017, 18:47
-
Livia, ja też jestem jakaś rozemocjonowana, co chwila mi łzy się się oczach kręcą i mam poczucie, że nikt (a zwłaszcza mąż) nie kuma o co chodzi sama się na siebie denerwuje ale to silniejsze ode mnie
Papcia, współczuję, ja nawet mamie powiedziałam że raczej nie ma co liczyć na odwiedzanie mnie w szpitalu - wolałabym spokój, żeby oswoić się z sytuacją, ale też pewnie może być różnie. Moja teściowa to złota kobieta, ale strasznie upierdliwa i przezywajaca wszystko - strasznie mnie irytuje, zwłaszcza teraz -
nick nieaktualnyPapcia współczuję Ci takich odwiedzin zamiast się cieszyć to trzeba "zacisnąć zęby" na szczęście u mnie oprócz męża i córek nie będzie przy odwiedzinach...
Livia30 Bebag ja miałam jeden dzień kryzysu poplakalam sobie taki dzień słabości.. . Rowniez ciwzko mi chodzic ...teraz to mam nerwowke przed jutrzejszym dniem
-
Teściowa ani mnie, ani męża, nie zapytała nawet czy może przyjechać... Ale to taki typ osoby, że tylko jej zdanie się liczy i ona ma ZAWSZE we WSZYSTKIM rację no ale koniec tematu! W sumie teraz już mi przeszło jak to napisałam
Livia, Bebeg i pozostałe w 2-paku - niedługo będziecie tulić swoje maluszki! Chociaż wiem jak ten czas się dłuży... Najgorsze jest czekanie powiem Wam, że ja po porodzie łapię się na tym, że głaskam brzuszek i wtedy się orientuję, że przecież jest pusty xD i tak mi jakoś z tym dziwnie jeszcze, że tak szybko w sumie ta ciąża zleciała i Mała jest już ze mną -
Papcia współczuję, ja teściową mam co prawda super, za to tesciu upierdliwy jak cholera. Już wymyślił, że jak zacznę rodzić to mamy dzwonić i on nas zawiezie do szpitala bo chłop to za duze nerwy będzie miał. Aż parsknelam śmiechem i powiedziałam że facet w wieku 35 lat to chyba da radę sam dojechać do szpitala te 20 km, a poza tym to nie chcę odwiedzin w szpitalu tylko dopiero w domu po paru dniach i to my damy znać kiedy można przyjechać. Nie chcę żeby mi się ktoś na ręce gapił i mądrzył bo miał dzieci ponad 30 lat temu, muszę sama się oswoić z dzieckiem bo jednak mam obawy jak to będzie i jak to wszystko się robi i dodatkowe nerwy mi nie potrzebne.
Mieszkamy na szczęście w domu jednorodzinnym i brama zawsze na klucz, chłopu już zapowiedziałam że jak ktoś nie posłucha i oleje moje życzenia to będzie spod bramy zawracał ich mniej lub bardziej kulturalnie.
Ja też jakaś płaczliwa od wczoraj, już sama zła na siebie jestem, że tak sie użalam sama nie wiem nad czym, ale liczę na to, że na dniach przejdzie.Papcia lubi tę wiadomość
-
Wpadam na chwilkę podziękować za wszystkie gratulacje
Napisze pokrótce, że nie jest źle,myślałam,że po cc będzie gorzej. Emilka urodziła się w piątek o 16:40 Wazy 3630 i ma 56cm takze kawał kobitki z niej jest Mimo, ze porod byl przez cc to było to przezycie nie do opisania, łzy szczęścia w chwili kiedy tylko usłyszałam jej płacz Spionizowali mnie w sobotę kolo południa, bolało ale do przeżycia plus bardzo krecilo się w glowie i się cała trzęslam ale szybko przeszlo jak zjadłam zupę. Od tego czasu już normalnie chodzę, wczoraj po południu się wykąpałam. Miałam podawane leki w kroplówce i zastrzykach przeciwbólowe te standardowe i było ok, nie prosiłam o więcej. Dziewczyna z mojej sali bardzo stękała pierwsza noc i prosiła o dodatkowe leki także różnie się to odczuwa. Ja jestem z siebie dumna bo jestem niedotykalska i w ogóle a tu się mile zaskoczyłam. Emilka jest cudowna ma pysie jak taki chomiczek mały ładnie ssie pierś i na razie mnie piersi i sutki w ogóle nie bolą. Problem mam z tym, że jej się nie odbija wcale po jedzeniu a potem mi się krztusi i ulewa co mnie paraliżuje. Trzymajcie kciuki żeby bilirubina nie podskoczyla to wtedy jutro do południa wychodzimy do domu
Mąż jest dumny i zachwycony, siedzi z nami od rana do wieczoraWiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2017, 21:01
Krystyna, Marsjanka2, bebag, Papcia, Nieukowa lubią tę wiadomość
Nasze największe Szczęście
-
Hehe, nie do pozazdroszczenia tesciowe
Moja jest zimna ryba, ale spoko kobita. Czasami tnie jak zyleta - bez emocji i lukru, w samo sedno, poczucie humoru ma zerowe plus wsparcie z niej marne bo pracuje dużo zawodowo i opieka nad wnukami tylko w weekendy w godz 10-16 i to jedynie jak do nich wpadniemy z wizytą. Dzieckiem się zajmie jak wyspany, przewinienie i ajedzone, no ale coz- licze ze szkraby będa z nią miały fajny kontakt jak trochę podrosna bo lubi jeździć na wycieczki i bardzo usportowiona...
Mnie tylko max w szpitalu będzie odwiedzał, może mojej mamie pozwolę wpaść na chwile ale się zastanawiam sama bo ona strasznie się wszystkim przejmuje
Vitoria kurde masakra, boje się ze u nas podobnie może być (odpukac)... życzę zdrowia przede wszystkim...
Ja tez w 2paku mimo że w nocy miałam lekkie skurcze co 8-10min... dziś się przeterminowalam może i dobrze, zdążyłam obejrzeć nowe mieszkanie przyjaciolki i mam nadzieje ze maz zdąży jutro przywieźć nowe auto zanim urodze. Będzie mozna ze spokojem przewozić dzieci, kota i rodzicow i nie będzie nerwów ze maluchy są 2 a nie ma czym ich wozic
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 lutego 2017, 20:52
Papcia lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny ja też łapie doła, zaczynam bać się porodu, że coś pójdzie nie tak że umrę przy nim a mąż zostanie sama z trójka dzieci. Normalnie swiruje.
Jutro dzwonie do lekarza niech coś zadziała, albo przebije pęcherz albo wypisuje skierowanie na cesarke i wtedy umowie się na konkretny dzień.
Ja z teściową nie utrzymuje kontaktu tzn nie że się nie odzywamy ale jeżeli ona do nas nie przyjeżdża to postanowiłam że my też do niej nie będziemy. Z jednej strony trochę przykro bo moja mama nie żyje i dzieci mają tylko jedną babcie ale właściwie zero kontaktu. Syn starszy to wie że babcia istnieje i tyle ale córka co ma dwa latka nie zna jej w ogóle widziała ja dwa razy na chrzcie i roczku, więc czasami przykro ale cóż takie życie. Ale sobie posmecilam