MAJ 2017
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja tez po cc ale prawie 9lat temu i teraz też będę o nie walczyć... Trafiłam do szpitala 2,5 tyg przed terminem. Co dwa trzy dni mi wywoływało oxy... Ani jeden skurcz się nie pojawił... Ani pół milimetra rozwarcia, a oni uparcie zapraszali mnie pod kroplówki... Decyzja o cc pojawiła się z powodu zaburzeń tętna młodego... Miał podwójną pętle na szyjce z pępowiny...
-
Uszczesliwiona, polubiłam za 10 tydzień
. U mnie 11 i 1 dzień czyli leci już 12. No i mam ochotę poleżeć w wannie. To się może nawet udać, bo mężu w domku to się zajmie synkiem:)
Promyczku, dobrze, że od razu po antybiotyku jest poprawa. Trzymasz się jakoś co? -
monika_89 wrote:Promyczku ciesze sie ze już lepiej. A jak sie czujesz od strony psychicznej?
Mi poród wywoływali 12 dni... 3x OCT, cewnik folleya, raz 12h pod oxy. Z powodu cukrzycy ciazowej chcieli ciążę rozwiązać szybciej ale nie CC. No nie wyszło. Potem poszły wody, matko jaka ulga - świadomość.że w końcu mała będzie musiała pojawić sie pp tej stronoe. Potem parę przygód przy porodzie i jest. Wiec nie dam sie za żadne skarby namówić na SN
Monia, 12 dni???Poród to naprawdę magiczne przeżycie, chyba poproszę mojego Darka, żeby za mnie urodził, bo ja raczej nie dam rady
Dupa jestem i nerwus niecierpliwy, nie umiem funkcjonować z bólem
A moja koleżanka, szczupluteńka, wręcz anemiczna, wypluła dosłownie całą swoä trójeczkę w 2-3 godziny i twierdzi, że nie ma się nad czym rozczulać. Eeech.
-
Z opisu wygląda tragicznie, mi ciaglo sie jak guma w majtach. Oni ładowali we mnie te oxy, balonik a ja sirdziałam podpiera pod ktg, czytałam Kinga i ani pół skurczu, ciężko było im uwierzyć. Trochę to było nudne bo wiesz ze masz urodzić i łazisz i sie turlasz...
Sam poród... Maz byl na pprodowce i jego obecność pomagała no ale skoro nie było postępów to wyslali go do domu. Potem cięcie wybawienie.
Wbrew pozorom człowiek szybko zapomina o bólu, w 3 dobie mowilam ze mogę zachodzić znowudziecko wszystko wynagradza, serio.
Tylko tym razem planuje sie ograniczyć do 4 dni w szpitalu a nie w sumie 1513.02.2015 - Aniołek (7tc)
21.01.2016 - P.
24.04.2017 - M.
-
dziekuje wam dziewczyny za wsparcie,dzis juz troche ochlonelam,chociaz bedzie ciezko,trzeba zyc dalej,musze byc dzielna mama dla Olivki,niewiem tylko co teraz..jak to bedzie..czy czekac tak jak radzil lekarz,zeby to stalo sie samoistnie,czy isc jutro do lekarza swojego..niewiem czy dam rade czekac na to co bedzie ijak bedzie..czy to boli ,czy dam rade jesli bedzie duzo krwawienia ,co jesli zobacze,przeciez to juz byl dosc duzy zarodek,tutaj podobno nie robia zabiegow,jedynie dadza tabletke na przyspieszenie.ten polski lekarz mowil ze cos bylo nie tak,wg wymiarow zatrzymalo sie na 8mym tygodniu,musiala byc prawdopodobnie wada genetyczna i to duza,bo cialko zolte bylo inne niz zwykle,na podstawie wymiarow to zobaczyl i potem jak wlaczyl doplera,niewiem bo juz nie patrzylam a on w sumie gadal juz potem z moim Pawlem bo do mnie nic nie docieralo,nie moglam uwierzyc,ja juz tyle razy w myslach widzialam jak Olivka sie bawi z ta mala.,jak maja wspolny pokoj...itd
-
AsiaPoli wrote:dziekuje wam dziewczyny za wsparcie,dzis juz troche ochlonelam,chociaz bedzie ciezko,trzeba zyc dalej,musze byc dzielna mama dla Olivki,niewiem tylko co teraz..jak to bedzie..czy czekac tak jak radzil lekarz,zeby to stalo sie samoistnie,czy isc jutro do lekarza swojego..niewiem czy dam rade czekac na to co bedzie ijak bedzie..czy to boli ,czy dam rade jesli bedzie duzo krwawienia ,co jesli zobacze,przeciez to juz byl dosc duzy zarodek,tutaj podobno nie robia zabiegow,jedynie dadza tabletke na przyspieszenie.ten polski lekarz mowil ze cos bylo nie tak,wg wymiarow zatrzymalo sie na 8mym tygodniu,musiala byc prawdopodobnie wada genetyczna i to duza,bo cialko zolte bylo inne niz zwykle,na podstawie wymiarow to zobaczyl i potem jak wlaczyl doplera,niewiem bo juz nie patrzylam a on w sumie gadal juz potem z moim Pawlem bo do mnie nic nie docieralo,nie moglam uwierzyc,ja juz tyle razy w myslach widzialam jak Olivka sie bawi z ta mala.,jak maja wspolny pokoj...itd
Nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało
Życzę Ci, aby Twoja fasolka szybko u Ciebie zagościła na całe 9m-cy. -
AsiaPoli, nie wiem co Co doradzić- ja mogę tylko powiedzieć jak było u mnie. Najpierw lekkie krwawienie, lekki ból - mniejszy niż przy okresie przez 2 dni. Po 2 dniach ból się zwiększył, skurcze były bardzo mocne, dostępne leki przeciwbólowe nie pomogły, nie mogłam leżeć, nie mogłam chodzić. Mąż mnie zabrał do szpitala, dostałam kroplówkę z ketonalu i nospy, po 3 godzinach wróciłam do domu (na własne żądanie się wypisałam, chcieli mnie zatrzymać do rana i zrobić zabieg). I dopiero wtedy chyba nastąpiło poronienie całkowite (skrzepy i tkanki). Na szczęście już nie czułam bólu. Kolejnego dnia rano, gdy kroplówka przestała działać wzięłam ibuprom i nospę. I to już wystarczyło. Ból już był tak jak podczas okresu, krwawienie spore, ale nie jakieś straszne. Po kilku dniach poszłam na usg, stwierdzono, że jeszcze trochę płynu jest, dostałam antybiotyk na 10 dni, i teraz byłam na kontroli i po poronieniu nie ma śladu. Nie wiem jak wygląda zabieg, ale w moim przypadku największy ból trwał kilka godzin, gdybym wcześniej wiedziała poprosiłabym o receptę na ketonal i może obeszłoby się bez szpitala. Mój gin powiedział, że podjęłam dobrą decyzję, że dopóki można to warto czekać na poronienie samoistne. Ale wiadomo, każdy organizm i przypadek jest inny.
Zosia 10.01.2019
Adaś 20.08.2017
[*]29. 09.2016
Niedoczynność tarczycy: Letrox 100 -
Nie wiem czy to jest dobry czy zły moment na post o poronieniu, zważając na moje doświadczenia w ostatnich dniach.
Jak każda kobieta szukałam powodu, przyczyny. Może jedyna różnica jest taka, że nie czytałam forów internetowych a opracowania naukowe. Wydaje mi się, że ta lektura mi pomogła- dlatego chce się z wami podzielić jak sama sobie – usystematyzowałam w głowie temat poronienia. Celem tego postu jest uświadomienie kobiet, że to nie wasza –nie nasza- wina.
Trudno jest ocenić jak częste są poronienia, co zródło to nieco inne dane. Istnieje coś takiego jak poronienie o którym nawet nie wiemy, czyli ciąża która kończy się zanim kobieta zdarzy zrobić test ciążowy. Nie wie, ze była w ciąży, dostaje miesiączkę i nie ma pojęcia, ze właśnie w tej miesiączce były zalążki nowego życia. Takie poronienia to podobno aż 50% ciąż. Liczba ogromna, jednak w tym poście nie chce, się na tych sytuacjach skupiać.
Pomiędzy momentem kiedy kobieta, się dowie o ciąży a 12 tygodniem- do poronienia dojdzie u 10-20% kobiet. Istnieją dwa przełomowe momenty- pierwszy i najbardziej znaczący to pojawienie się akcji serca (FHR – fetal heart rate) – wtedy ryzyko poronienia z dnia na dzień staje się przynajmniej o połowę niższe. Czynność serca pojawia się pomiędzy skończonym 5 a 6 tygodniem. Kiedy zarodek ma 3 do 5 mm. Początkowo czynność serca jest podobna do czynności serca mamy i wynosi 80 uderzeń na minutę, z każdym dniem FHR przybiera na prędkości i ok 10 tygodnia jest najwyższe ok 170 uderzeń na minutę. Dlaczego o tym piszę, ponieważ opracowania naukowe mówią jednoznacznie, że bradykadia (czyli zwolnione bicie serca) w tym okresie jest czynnikiem bardzo źle rokującym. Nie znaczy to jednak niestety, że jeżeli serduszko bije prawidłowo, to poronienie nam się nie przydarzy.
Kolejnym przełomowym momentem jest moment po badaniu USG pomiędzy 11-13 tygodniem- uważa się, że jeżeli nie rozpoznamy w tym badaniu odchyleń od normy lub wad to ryzyko poronienia staje się najniższe w całej ciąży i wynosi ok 1%. O poronieniu mówimy do 20(22) tygodnia ciąży, po tym momencie jeżeli ciąża się przedwcześnie zakończy nazywamy to porodem przedwczesnym.
Poronienia mogą mieć bardzo różne rodzaje- ale zasadniczo możemy je podzielić na trzy typy. Poronienie samoistne- kiedy kobieta zaczyna krwawić i roni w postaci obfitej miesiączki. Poronienie niezupełne- kiedy poronienie samoistnie się rozpoczyna ale nie może się w pełni dokonać bez pomocy lekarskiej. Poronienie zatrzymane- kiedy kobieta dowiaduje się dopiero na USG, że ciąża obumarła, mimo, że jej organizm mógł nie dawać żadnych oznak, tego że ciąża przestała się rozwijać. Taka sytuacja według literatury jest w ok 2% ciąż- z mojego osobistego doświadczenia w pracy wydaje mi się, że jest to częściej. (Opowiem wam o tym kiedy indziej bo i tak brakuje mi już znaków w tym poście- a była by to kolejna dygresja)
Także o tym jakie są dalsze postępowania napiszę, kiedy indziej. Dziś chciałabym się skupić na przyczynach poronień.
Wydaje mi się, że każda kobieta która przechodzi to bardzo nieprzyjemne doświadczenie jakim jest poronienie, dodatkowo zaczyna obwiniać siebie, zaczyna myślec co zrobiła źle. Taki jest nasz naturalny ludzki odruch. Chcemy wiedzieć dlaczego. Już jako dzieci rodzice nas uczą związków przyczynowo-skutkowych. Bolą nas paluszki bo przytrzasnęliśmy je sobie w szafce, a mama mówiła, żeby nie bawić się szufladą. Dostaliśmy jedynkę z matematyki, bo zamiast uczyć się do klasówki graliśmy w grę na komputerze. Mieliśmy stłuczkę, bo zachowaliśmy za mały odstęp i nie zdążyliśmy wyhamować.
Co zatem zrobiłyśmy źle, że poroniłyśmy? Czy to pytanie nie wydaje się naturalne?
Według badań ponad 60% osób wierzy, że poronienie może nastąpić po podniesieniu ciężkiego przedmiotu. Ponad 70% wierzy, że stres powoduje poronienie. Nie jest to prawda, świadczą o tym bardzo ciekawe badania wykonane w Izraelu- gdzie pokazano, że nawet ogromny przewlekły codzienny stres związany z realnym zagrożeniem życia, tylko o jeden punkt procentowy zwiększa ryzyko poronienia.
A ile kobiet wierzy, że wysiłek fizyczny powoduje poronienie, ile wierzy, że przepracowanie, ile wierzy,że ta jedna kawa którą wypiły, albo ten kęs sera pleśniowego którego nie zauważyły w sałatce, ile wierzy że podróż samolotem, ile wierzy że to właśnie stosunek płciowy z mężem kilka dni wcześniej, ile wierzy że noszenie starszego dziecka na rękach- było przyczyną – statystyk na to nie znalazłam, ale myślę, że były by one podobne.
ŻADNA z tych sytuacji nie powoduje poronienia. Co zatem jest przyczyną poronienia? W 60% przypadków (i jest to dobrze udokumentowane medycznie) powodem jest wada chromosomalna – nie wynikająca z wady u rodziców, tylko powstająca z niezależnych od nas powodów podczas powstawania gamet (jajeczka i plemników – choć zdecydowanie częściej wady te powstają po stronie kobiety i ich częstość wzrasta wraz z wiekiem matki). Kolejna 20% poronień spowodowane jest innymi wadami genetycznymi, które nie wychodzą w klasycznym badaniu chromosomów. Pozostaje nam 20% przyczyn- do tej grupy możemy zaliczyć – zaburzenia hormonalne np. niewyrównane (!) choroby tarczycy – prawidłowo leczona choroba tarczycy nie jest przyczyną poronienia, silne urazy brzucha, infekcje (np. Kiła, chlamydia, ureoplasma, toksoplazmoza, cytomegalia, zwykła grzybica pochwy nie będzie przyczyną poronienia), zaburzenia krzepnięcia, czynniki środowiskowe – i tu uwaga – oto będą rzeczy na które rzeczywiście mamy wpływ – palenie papierosów, spożywanie alkoholu, używanie niedozwolonych leków lub narkotyków, kontakt z toksynami w pracy, kontakt z promieniowaniem jonizującym (RTG, terapie nuklearne)– mogą spowodować poronienie. Ale i to jest bardzo ważne- wszystkie te przyczyny, będą miały znacznie PO terminie spóźnionej miesiączki.
Wniosek powinien być taki – jeżeli nie paliłyście, nie piłyście alkoholu, nie brałyście zabronionych substancji, nie miałyście kontaktu z szkodliwymi czynnikami toksycznymi oraz– byłyście u ginekologa na rutynowej wizycie w której zlecił badania laboratoryjne- wykluczające zdecydowaną większość wtórnych przyczyn poronień, to NIE zrobiłyście NIC źle- po prostu wasze dzieciątko, wasz zarodek- był chory i natura wiedziała, że nie da sobie rady.
Na koniec chce dodać, że jest to post dla kobiet z jednym lub dwoma poronieniami- przy trzecim poronieniu, dopiero powinniśmy doszukiwać się wtórnych przyczynolis87, Kleopatra lubią tę wiadomość
-
Asia ,ja Ci powiem jak bylo u mnie,dowiedziałąm sie w poniedzialek ze zarodek obumarł i serduszko juz nie bije,gin dal skierowanie do szpitala,ale powiedzial te ze zabieg nie jest az tak pilny i moge poczekac i sprobowac samoistnie w domu przez tydzien,i tak zrobiłam,odczekałąm ten tydzien ,ale nic sie nie zadzialo,jedynie moze beta spadałą i jakby bylo blizej do poronienia ,wiec jak poszlam do szpitala po tygodniu,to po 8 godzinach od podania tabletek dopochwowych zaczelo sie plamienie i krwawienie,ale nie obfite,bol tez byl ale nie silny,taki sredni ze skurczami ,prosilam o kroplowke przeciwbolowa i dali mi 2 razy w nocy,a na drugi dzien juz nie bolalo i byl zabieg ktory trwal z 15 min ze wszystkim,znieczulenie ogolne ,po zabiegu nic nie bolalol,dopiero jak wrocilam do domu to pobolewa do dzis ale nie silnie ,no i nadak krwawienie jest i plamienie ,a dzis 5 dni po zabiegu.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 października 2016, 14:55
2017r-IVF-wrzesień-nieudane
2018r-naturalny Cud♥
-
Ja na poronienie samoistne czekałam 2 tyg. Na 8 tyg dowiedziałam się ze serduszko już nie bije, zatrzymało się 2 tyg wcześniej. Do poronienia doszło na 10 tyg. Czyli wtedy moja ciąża była już martwa od 4 tyg. Kilka dni delikatnie krwawilam, ból umiarkowany.... Tego dnia którego poronilam krwawienie się wzmoglo i pojawiły się skurcze. Jeden był wyjątkowo bolesny aż się zgielam wpół i poczułam że coś ze mnie wychodzi. Ja wydalilam cały worek płodowy z maleńkim zarodkiem, więc wszystko widziałam.... Maleństwo miało z 6-7mm... Do dziś mam je przed oczami. Zawsze będzie w moim sercu...