Mogę się wam trochę rozpisać, dziewczyny? :<
Jakieś 2tyg temu jak dowiedziałam się o ciąży to poleciałam zaraz do najbliższego ginekologa, żeby się dowiedzieć czegokolwiek. Ogólnie wizyta była porażką, ale nie o tym chcę pisać.
Lekarz uparł się na cytologię, bo dawno nie robiona (ponad rok), a przy ciąży podobno trzeba. No okej, niech robi, przynajmniej za darmo, bo na nfz.
Zrobił mi ją takim jakby patyczkiem do uszu, tylko trochę większym, do tego w życiu mnie tak nie bolała cytologia i nigdy wcześniej nie było w trakcie krwi. A tu.. cały wziernik w krwi, próbka też cała zakrwawiona. No, ale co ja tam wiem, nie znam się. Powiedział, że krew jest przez polipa.
Dzisiaj dostałam wyniki:
1. Materiał częściowo diagnostyczny.
2. Częściowo lub w całości objęty zapaleniem.
3. Częściowo lub w całości krew.
4. Przewaga organizmów rodzaju coccobacillus.
Pap 2/5
Dopisane ręcznie:
Bardzo silna infekcja zapalna. Dużo krwi. Konieczne leczenie. Uważać na możliwość poronienia.
Od razu pojechałam na dyżur do szpitala do mojej ginekolog. No przeraziłam się po prostu. Spojrzała na wynik, i zapytała się, co za konował robił mi cytologię, że wysłał do badania próbkę z krwią zamiast kazać mi przyjść za jakiś czas na powtórkę? Opisałam jej jak ją pobierał to się chwyciła za głowę, że jak cytologia patyczkem a nie szczoteczką. Dała mi globulki na te cocojambo i kazała się nie przejmować, a cytologię powtórzymy w 24 tygodniu ciąży.
Powiem wam szczerze, że żałuję wizyty u tamtego gina. Bardzo.
Moja ginekolog jest specyficzna, ale przez całe moje życie nie trafiłam na lepszego specjalistę.
Nie umiem tylko się wyluzować, ciągle myślę o tej cytologii, o tym krwawieniu ostatnio, o tym wszystkim...
Czemu nie może byc po prostu DOBRZE?
A tak z innej beczki to dostałam dziś wypis i tam napisali pęcherzyk 1,4cm, zarodek 2mm i FHR obecne, wg usg 5t5d, czyli idealnie by się na dzień wykonania usg zgadzało. To mnie trochę uspokaja
