MAJ 2021
-
WIADOMOŚĆ
-
My jesteśmy nadal w szpitalu. Niestety ale musimy się naświetlać bo mamy żoltaczkę. Mam sporo pokarmu ale Mały nie chce ssać, ja też nie umiem zbyt dobrze przystawić, położne pomagają jak mogą ale wiadomo, że w domu będę sama. Przez to dokarmiam go mm 😞. Może jak wrócimy do domu to na spokojnie jakoś sobie poradzimy z karmieniem.
Jeśli chodzi o poród, to był on dla mnie zaskoczeniem. Pisałam już wcześniej, że zaczęłam gorzej się czuć, do tego zaczęło wzrastać mi cisnienie. Pojechałam w poniedziałek wieczorem na IP z myślą, że zrobią ktg, wyjdzie dobrze no to do domu i obserwować. Ale lekarz, że on mi proponuje ktg i indukcję... osłupiałam 😱 najpierw nie chciałam się zgodzić ale mnie nastraszyli i takie tam. Więc się zgodziłam. Lekarz stwierdził, że mam rozwarcie na 2 cm i można indukować. O 6 rano po nieprzespanej nocy (do 4 rano miałam ktg) założyli mi cewnik Foleya (balonik), dla mnie było to mega nieprzyjemne uczucie, później chodziłam z tym do 17, coś tam mnie bolało jak na silny okres. O 17 poszłam na badanie i lekarz ściągnął mi balonik i tak mnie przebadał, że położna widząc mnie jak wyszłam zapytała czy żyje i pogłaskała po ramieniu. Lekarz stwierdził "do porodu"! I tak znalazłam się na porodówce z 6 cm rozwarcia. Położna też mnie zbadała i to również nie było nic fajnego, stwierdziłam od razu że idzie po anestezjologa do zzo i czy się zgadzam, ja w sumie stwierdziłam że nawet nie jest źle ale mnie przekonała żeby wziąć, i parę chwil później anestezjolodzy, bardzo mili, zrobili mi wkłucie i nastał błogostan. Odpoczęłam z 1,5h, cały czas byłam pod ktg, skurcze się pisały a ja nic nie czułam. Przyszedl ordynator i mnie zbadał,na szczęście nic nie czułam i przebił pęcherz płodowy i kazał już nie podawać więcej znieczulenia. Położna kazała mi w końcu iść zrobić siku a ja w trakcie czuję, że coś idzie. Okazało się że to parte, trochę mi z tym zeszło, na końcówce już nie dawałam rady bo łapał mnie jakiś nerwoból w prawym biodrze. Ale jakoś się udało i Mikołaj wyszedł. Nie byłam nacięta ale trochę popękałam i mam sporo szwów w środku. Mąż przyjechał na 2h po porodzie, nie chciałam go na 2 fazie. Rodziłam z fajną położną i super studentką. W szpitalu całkiem miło, dobre jedzonko ale chciałabym iść do domu.
To tak w skrócie:) poród nie był wcale taki straszny ale na najbliższy czas wystarczy mi takich wrażeńAla_Ala, Angelaaaa, mother84, Kala139, Miiniala lubią tę wiadomość
7.01.19. Aniołek👼💔
20.04.21 Synek M 👶💙
17.11.22 Synek A 👶💙 -
Z tym ciśnieniem to chyba tak jest, że jak wzrasta to indukują poród i nie ryzykują. Ja w szpitalu w pierwszej ciąży też miałam wysokie ze stresu i od razu była decyzja o indukcji. Tyle że cewnik na szyjkę macicy nic nie wskórał i oksytocyna też nic. A ten balonik masz rację - okropieństwo. Gratulacje Karolnka !
Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 kwietnia 2021, 21:20
KaroInka lubi tę wiadomość
🌸 ❤️ sierpień 2018
🐻❤️ maj 2021 -
KaroInka wrote:My jesteśmy nadal w szpitalu. Niestety ale musimy się naświetlać bo mamy żoltaczkę. Mam sporo pokarmu ale Mały nie chce ssać, ja też nie umiem zbyt dobrze przystawić, położne pomagają jak mogą ale wiadomo, że w domu będę sama. Przez to dokarmiam go mm 😞. Może jak wrócimy do domu to na spokojnie jakoś sobie poradzimy z karmieniem.
Jeśli chodzi o poród, to był on dla mnie zaskoczeniem. Pisałam już wcześniej, że zaczęłam gorzej się czuć, do tego zaczęło wzrastać mi cisnienie. Pojechałam w poniedziałek wieczorem na IP z myślą, że zrobią ktg, wyjdzie dobrze no to do domu i obserwować. Ale lekarz, że on mi proponuje ktg i indukcję... osłupiałam 😱 najpierw nie chciałam się zgodzić ale mnie nastraszyli i takie tam. Więc się zgodziłam. Lekarz stwierdził, że mam rozwarcie na 2 cm i można indukować. O 6 rano po nieprzespanej nocy (do 4 rano miałam ktg) założyli mi cewnik Foleya (balonik), dla mnie było to mega nieprzyjemne uczucie, później chodziłam z tym do 17, coś tam mnie bolało jak na silny okres. O 17 poszłam na badanie i lekarz ściągnął mi balonik i tak mnie przebadał, że położna widząc mnie jak wyszłam zapytała czy żyje i pogłaskała po ramieniu. Lekarz stwierdził "do porodu"! I tak znalazłam się na porodówce z 6 cm rozwarcia. Położna też mnie zbadała i to również nie było nic fajnego, stwierdziłam od razu że idzie po anestezjologa do zzo i czy się zgadzam, ja w sumie stwierdziłam że nawet nie jest źle ale mnie przekonała żeby wziąć, i parę chwil później anestezjolodzy, bardzo mili, zrobili mi wkłucie i nastał błogostan. Odpoczęłam z 1,5h, cały czas byłam pod ktg, skurcze się pisały a ja nic nie czułam. Przyszedl ordynator i mnie zbadał,na szczęście nic nie czułam i przebił pęcherz płodowy i kazał już nie podawać więcej znieczulenia. Położna kazała mi w końcu iść zrobić siku a ja w trakcie czuję, że coś idzie. Okazało się że to parte, trochę mi z tym zeszło, na końcówce już nie dawałam rady bo łapał mnie jakiś nerwoból w prawym biodrze. Ale jakoś się udało i Mikołaj wyszedł. Nie byłam nacięta ale trochę popękałam i mam sporo szwów w środku. Mąż przyjechał na 2h po porodzie, nie chciałam go na 2 fazie. Rodziłam z fajną położną i super studentką. W szpitalu całkiem miło, dobre jedzonko ale chciałabym iść do domu.
To tak w skrócie:) poród nie był wcale taki straszny ale na najbliższy czas wystarczy mi takich wrażeń
Moje gratulacje jeszcze raz :* Oby żółtaczka szybko minęła i mogliście jużiść do domku
KaroInka lubi tę wiadomość
3 aniołki 💔💔💔
Upragniona córcia : 23.05.2019😍😍
Jaś w drodze 😍💓
-
KaroInka super, ze jesteś już po porodzie i możesz się cieszyć z synka. Ja znowu miałam tak, że miałam wrażenie, że nie mam pokarmu. W szpitalu byłam 2 doby i niby mały wisiał na cycu prawie cały czas ale i tak płakał jak wychodziłam tak jakby był głodny. Położna w szpitalu też niby mi pokazywała jak przystawiać ale w domu miałam z tym problem i też dokarmiałam mm. Mam nadzieję, że może teraz będzie inaczej i, że wszystko ruszy.
KaroInka lubi tę wiadomość
-
KaroInka gratulacje jeszcze razi szybkiego wyjścia. Czytałam ostatnio gdzieś że witamina C u matki wspomaga wyzbycie się u dziecka żółtaczki może warto spróbować. Polecam konsultacje domowa z konsultantka laktacji CDL mi bardzo pomogły a też kilka dob dokarmiany MM.
U mnie 6 dni próbowali zakładać ten cewnik jedna lekarka tak się zawzięła że 3 plastikowe wzierniki na mnie połamała 🙈 po czym przyniosła wielki metalowy jak dla korowy 😱 ale najgorzej wspominam masaż szyjki wtedy serio jak dojna krowa się czułam i mnie tak 6 dni codziennie katowali. Dlatego już za 2 razy nie zgodziłam się na wywoływanie bo to i tak nic nie dało.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 kwietnia 2021, 07:24
KaroInka lubi tę wiadomość
-
Gratulacje dziewczyny. Jeżeli chodzi o nas, to też dokarmiam córeczkę mm. Niby mam pokarm ale jak nie dostanie butelki to cały czas płacz. Położona powiedziała że mam jej dawać po 10minut z każdej piersi i jak będzie się domagać dać mm i tak dopije sobie 30ml. U nas mała na początku bardzo spadła na wadze w szpitalu. Pediatra powiedział że nie mam bać się butelki.
-
To i tu Wam melduję, że Iga od wczoraj już z nami 💕
Agnieszka34, mother84, Karenira, Angelaaaa, Ala_Ala, Kora88, Miiniala, Kamsza, wisienka94, Czereśniowa, Kala139, miśka, KaroInka, Kaś_ lubią tę wiadomość
Starania od marca 2016
PICSI nr 1 - 3 zarodki, 3 nieudane transfery
PICSI nr 2 - 6 śnieżynek, 3 nieudane transfery
PICSI nr 3 - ❄❄❄
27.08.20 - 3.1.1.
5dpt - beta-HCG 25,8; 7dpt - 71; 11dpt - 669; 15dpt - 5420; 18dpt - 14301, 19dpt - USG - 1,5mm szczęścia, 30dpt
Bobas 1: 04.2021
7.03.24 ETM 3.1.1.
beta-HCG 5dpt - 18,37; 7dpt - 68,32; 9dpt - 68,82; 12dpt - 666,15; 15dpt - 2864
-
Cześć 😊 wstałam rano i byłam mega zdenerwowana,nie był to typowy wku.. tylko zdałam sobie sprawę że już jutro idę do szpitala 🙈 i zaczęłam się bać 😕
Jestem ciekawa jakie jutro będę miała ciśnienie w szpitalu 😛😂😂😂
Bruised gratulacje 🎉🎉🎉Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 kwietnia 2021, 10:30
-
Bruised wrote:To i tu Wam melduję, że Iga od wczoraj już z nami 💕
37 lat,IV 2019 AMH - 1,31, 11.19 AMH - 0,87
Kriobank, I ET - nieudany , jeden zarodek 7B
II ET - 2AA ,7 dpt - beta 39, synek ❤️
10.2021. - beta 6, cb 💔
01.2022- 10 t.c puste 2 jaja 💔💔
12.2022- 6t3d💔 brak ❤️ -
To mi 26 dni zostało 😁 a patrząc, że pierwszą ciążę przenosiłam 11 dni to kto wie czy nie więcej 🙊
Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 kwietnia 2021, 20:52
Po 6 cs I ciąża (synek 2014 r.)
Starania o drugie dziecko od maja 2017 roku
II ciąża 10tc/8tc [*] (20.11.2018)
cb [*] - grudzień 2019
mąż: teratozoospermia, ŻPN - styczeń 2020 operacja i po niej poprawa w badaniach nasienia
Ja: Hashimoto i mutacje: MTHFR C677T i A1298C heterozygota oraz PAI-1 (4G/5G) homozygota
08.09.2020 test ciążowy +
29.09.2020 ♥️