Majowe mamy 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
koralowa
jeszcze dzis o tym gadałam z mężem
tez się wyprózniam codziennie, choć czesto wspomagam się czopkami
musi byc codziennie bym czuła się dobrze
przy pierwszym cc psychicznie fakt lewatywy przezywałam...na szczęście chyba polożne zapomniały zaproponowac
za drugim razem oficjalnie odmówiłam, dwa razy powtórzyłam ze odmawiam...sąsiadka z sali wręcz chciała
teraz tez odmówie
sama w sobie lewatywa jest dla mnie jakąś zmora, choć wiem, jak wyglada, ze niestraszna, ale to jest w mojej głowie
a idąc na cięcie bez niej czuje się dobrze-zarówno fizycznie i psychicznie
a jak się nie je przed i po cc to czym się w szpitalu wypróznic?
kiedy pytały czy był stolec, to szczerze pyatałam, po czym ma byc?Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 maja 2018, 12:23
-
Koralowa ja mieszkam w Niemczech i tutaj dostałam na dzien przed cesarka sprzęt do lewatywy, jakieś tabletki i miałam zalecenie nie jeść. W Niemczech to standard, każda dostaje lewatywę. Natomiast po cesarce od razu dostałam śniadanie i mogłam normalnie jeść, nie mogę sobie przypomnieć czy wyproznialam się w szpitalu czy już w domu, ale chyba nie było złe skoro tego nie pamietam
Ja bym chyba wolała zrobić, jesteś znieczulona, nie czujesz co robisz. Lepiej być chyba spokojna ze jest się wyczyszczona i nie będzie wpadki. Co innego przed naturalnym porodem robić lewatywę już w szpitalu. Ja się obawiałam, ze będę latała do toalety i wszyscy będą wszystko słyszeć haha, a w domu to luzWiadomość wyedytowana przez autora: 13 maja 2018, 12:34
-
nick nieaktualnyKoralowa u mnie w szpitalu z góry każda przed cc miała lewatywe, oczywiście można było odmówić. Tu była malutka 200ml płynu tylko na końcowy odcinek jelita. Ja się lewatywy nie boje, zrobiłam nie pierwszy raz i nie żałowałam. Nie wiem czy to po to każą robić, położna tłumaczyła ale ja z emocji nie pamiętam, ale nie wwyobrażam sobie załatwiać się po cc. Po trzech dniach jak się troche zmuszalam bo by mnie nie wypuścili to było nie przyjemnie a co jakby ddopadło nastepnego dnia...
Mama32 ja się smaruje milionem rzeczy, w tym też tymi co w ciąży. Nie wiem jak inne ale mam potwornie suchą skórę.
Mój belzebub po prostu nienawidzi łóżeczka tyle co się nastęka jak go wloże to masakra -
Koralowa, ja nie mialam lewatywy przed, ale bole mialam od piatku w nocy od 24 i nie jadlam kompletnie nic, a cesarke w sobote o 17
Ja sie zalatwilam po cesarce w szpitalu, ale trwalo to troche
A co do kp, to powiem tylko tyle, ze ja teraz odczulam ze jestem szczesliwa, meczylam sie z piersia i frustrowalam, czesto plakalam przez to ze mi nie idzie, teraz czuje sie swobodnie i po prostu wiem, ze kp nie jest dla kazdego. Jednego bedzie cieszyc to i bedzie czul sie spelniony, a druga osoba bedzie sfrustrowana tym karmieniem na zadanie, ja jestem taka ze nie czulabym sie swobodonie karmiac w jakims miejscu publicznym. Dobrze ze wymyslili mm, choc wiem ze mleko matki jest najlepsze bezdyskusyjnie. Dobrze miec wybor po prostuWiadomość wyedytowana przez autora: 13 maja 2018, 12:53
Tanda, Paula95 lubią tę wiadomość
-
tez wiem, że idzie sie po lewatywie raz a dobrze
korzystając z prawa do odmowy, wlasnie odmawiałam
ale znałam swój organizm, ja musze być w WC codziennie, niecodziennie to juz dla mnie zaparcie i brak komfortu
nienawidziłam nastawienia lekarzy, jak mówiłam (w tej ciązy), ze mam zaparcia i potrzebuje pomocy, to pytali kiedy ostatnio byłam w ubikacji...chcieli słyszeć tydzień?
pomogłam sobie sama
jest super
codziennie jak nalezy
i po cc tez zaluczałam ubikacje w szpitalu, ale na pewno nie od razu, na mnie sam szpital działa wstrzymujaco -
O to to to...
Szpital tak na mnie wplywa ze nawet przy lewatywie sie mecze, wstrzymuje i stresuje.
Jedzenie dostawalam normalnie po cc wiec jesc bede. Nikt nie pytal czy sie wyproznilam chociaz tego w szpitalu nue zrobiłam. W domu juz bez problemu.
Zatem uzależnie swoj wybor od samopoczucia i spozytego jedzenia
Zanim zostaliście poczęci - PRAGNĘŁAM WAS,
Zanim się urodziliście- KOCHAŁAM WAS,
Zanim minęła 1 godzina Waszego życia - BYŁAM GOTOWA ZA WAS UMRZEĆ.
2016&2018 -
Kamcia, ja tak samo chodze codziennie do toalety i jak mowilam w szpitalu, ze nie bylam np dwa dni to mowili, ze to nie jest zaparacie i mam sprobowac domowe sposoby, a takowe na mnie nie dzialaj, wiec tez sobie sama radzilam czopkami
Teraz po porodzie juz nie mam tego problemu, ale w ciazy masakra
O wyproznienie przed cc mnie sie nie pytali, dopiero na druga dobe po, czy cos bylo -
j.s.
dzień przerwy z wc skończył sie wielka akcja parcia ze strachem i niemal płaczem...bo to był dramat-nie chciało wejśc ani wyjśc...ja od lat chodze codziennie, zapierałam sie, ze nie mam problemu z zaparciami bo dieta...mam podejrzenie, czym sobie zaszkodziłam w tej diecie (ochota na mleko wieksza sie stała) wiec moje zaparcia to nie była dłuuugotrwała przerwa, a jeden dzień. Potem zostało w psychice i jak czułam ze bez czopka nie pójdzie, brałam go
i teraz spakowałam do torby szpitalnej
później w domku wróci norma -
Kamcia, wierze ci, ja tak samo mialam w szpitalu czopki ale nie uzylam, troche sie meczylam ale samo poszlo
Ale po powrocie chyba w 4 dobie po cieciu mialam masakre, tak samo, tylko ze ja normalnie plakalam i czopki mi nie pomagaly, dopiero te eva q dwa zadzialaly na mnie ale jesli przechodzilysmy to podobnie, to dla mnie dramat na kibelku
Teraz juz przeszlo na szczescie choc nie ukrywam, ze czopki mam zawsze w apteczce juz -
A co do kp, to u mnie też wywołuje to frustrację. I powoli się poddaję. W ostatnich dniach Skrzat darł się w niebogłosy. Przyklejony do cycka przez większość dnia, memlał, memlał i wył. W którymś momencie zaczęłam płakać z nim. Z bezsilności, że nie umiem mu pomóc. W środę przy okazji echo serca był zważony i niewiele przybrał. W piątek była położna, zaraz po sesji wiszenia na cycku, a Skrzato się rozwył z zapowietrzeniem, jakby dostał spazmów. Położna kazała go przystawić i przez godzinę patrzyła jak on "je". Powiedziała dokładnie to samo co doradca laktacyjny w szpitalu, że leniwy malec z niego i z cycka robi sobie gumę do żucia a nie je, nie słychać u niego połykania. Stąd te jego wielogodzinne maratony. Bardzo mi zależało i zależy na kp. Dlatego poję się Femaltikerem i odciągam laktatorem, ile mogę i jak często mogę. Z dnia na dzień jest coraz więcej, ale podaję Skrzatowi to mleko snsem lub butlą. I skończyły się całodzienne awantury. Ja już nie płaczę z nim, bo wiem że po prostu był głodny. Odkąd działamy systemem laktator-butla + ew mm, jak nie ma mojego to nasze życie wygląda inaczej. Skrzat nie krzyczy bo dojada, mama nie płacze i tata jest spokojniejszy. Dzisiaj Skrzat nie dostał wogole mm, wczoraj jedna porcję. Ale kosztuje mnie to dużo zaangażowania, ta walka z laktatorem, przelewanie, wyparzanie, podgrzewanie... A wcale nie czuje się z tym dobrze, a to dlatego że miało być jak na obrazku... Ale za to widzę, że dziecko jest szczęśliwe bo najedzone i życie rodzinne płynie spokojniej bez akompaniamentu ryków i wycia. I dlatego się powoli ż tym godzę. Ile dam radę odcisnąć to dam. Pokarmu w piersiach mam sporo. Ale czego nie dam rady to dokarmię bo najedzone dziecko jest dla mnie najważniejsze
Z tego powodu rzadziej pisałam tu na forum. Musiałam przetrawić to sama ze sobą.
Edit. Rozdam po medalu za przeczytanie całego wypracowaniaWiadomość wyedytowana przez autora: 13 maja 2018, 14:36
Katy, J.S, kattalinna, Kira91, Feeva, Tanda, Tanda, Fatalita, Paula95 lubią tę wiadomość
-
Wowka, poprosze ten medal
Tez tak odciagalam wlasnie a nie przystawialam, ale mialam dosc tego nie ukrywam. U mnie przystawianie nie wychodzilo tak jak pisalam ze wzgledu na hiperlaktacje i dlawienie sie, wolalam sciagac lakatatorem i podawac butla ale to tez jest dla wytrwalych, dlatego cie rozumiem ile to kosztuje wszystkiego, te karmienie piersia inaczej.
Tez mi zalezalo zeby dziecko bylo najedzone, teraz jest, maluszek jest szczesliwy i ja tez. Piekny obrazek kp to chyba rzadkosc i dla wytrwalych
Ja sie juz spotkalam na spacerach z takimi pytaniami „karmisz piersia?” Odpowiedz „nie” i wyklad na temat kp jakie to jest boskie, bo sie udalo karmic, czekam kiedy to sie skonczyWowka lubi tę wiadomość
-
Mnie z kp poki co denerwuje tylko to, ze maly prawie caly czas chcialby byc przy cycku i ciezko cokolwiek zrobic...No i caly czas gdzies z tylu glowy mam ta mysl, ze moze jednak za malo mam mleka chociaz nic nie wskazuje na to raczej xd
Czasami tez Kamil marudzi i ma problem jakby ze zlapaniem piersi, wtedy sie obydwoje denerwujemy,ale po kilku probach w koncu sie udaje i jest ok :p Ale czuje, ze jakby nam calkiem nie szlo i tez bym odciagala i szybciej przeszla na mm bo jednak az tyle cierpliwosci nie mam -
Ja też miałam w głowie że mały nie dojada, denerwuje się przy piersi, pręży sie, nie idzie nam i nawet wysłałam mojego po mm do apteki. Podałam 2 razy (po jednej porcji na noc przez 2 dni bo Wojtek w nocy jest nie do dobudzenia i jeść nie chce. Ale okazało się że ostatnie dwa tygodnie przybrał prawie 600g więc głodny raczej nie jest a jedynie ma problem z brzuszkiem bo zbyt lapczywie ssie pierś i stąd to prężenie się przy piersi. Póki co nie poddajemy się ale wcale nie uważam za koniec świata przejścia na mm.
Co do lewatywy to gdy rozdarcie i postęp porodu utknął na 4 cm A bóle parte i od krzyża się zaczęły to sama blagalam o lewatywe. Położna nawet nie proponowała bo w planie porodu miałam zaznaczone że tylko na moją prośbę. Po lewatywie, 2 zastrzykach papaveryny i czopkach i tak nic nie ruszyło i skończyło się na ręcznym sciaganiu ujscia szyjki i jej rozwieraniu przez położna. Jakoś tak w głowie miałam wtedy że lewatywa przyspieszy postęp porodu.Nadia 2008
* 7tc 2016
*10tc 2017
*15tc 2017
WOJTUŚ 2018
STAŚ 2019 -
Napisałam się jak gupia i skasowałam niechcący. Już nie mam czasu na powtórkę całości.
J.S nie o Tobie były te ogólniki, tylko jesteś dla mnie przykładem grania w otwarte kartyDoceniam. To trzeba docenić.
Całą resztę wyczerpałam w poprzednim poście. Proszę czytać ze zrozumieniem.
Dodam tylko, że mi się nic nie udało, wywalczyłam kp. Przeszłam zapalenia piersi, zatory, wklęśnięte brodawki, chore dziecko bez odruchu ssania, osłonki, krótkie wędzidełka, płacz nad sobą i dzieckiem, mleko modyfikowane, laktatory, frustrację, popękane, naderwane, krwawiące brodawki, brak mleka, nadmiar mleka i wiele innych problemów. Pokonałam je. Wiem już jak i wiem, że można. Jak coś przychodzi z takim trudem, docenia się podwójnie.kattalinna, J.S, Wowka lubią tę wiadomość
❤ Bartuś już z nami15.04.18 ❤
Wrzaskun I Wielki Książę Moczu i Mleka
-
Nie znam się na lewatywach, na karmieniu, uspokajaniu itp... Od dawna boli sama myśl o maltretowaniu brodawek przez ssaka, mam nadzieję, że będzie nie najgorzej. Teraz zaś jestem zafiksowana na porodzie. Ma być po hollywoodzku i przede wszystkim już niech będzie...
Jestem gotowa, zdjęcia z brzuchem zrobione, mogę się go pozbyć. W drodze na miejscówkę i z powrotem tak mnie wytrzęsło, że jak w ciągu dwóch dni nic się nie ruszy to chyba nic innego nie pomożeale faktycznie mam wrażenie, że brzuch niżej.
PS. Wowka, co z tym medalem?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 13 maja 2018, 19:12
Kira91, Wowka lubią tę wiadomość