Tym razem ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu miałam szybki poród. Wczoraj w ciągu dnia mialam skurcze przepowiadające, myślałam że to już porodowe, a ja jestem taka dzielna 😜. Wieczorem się rozregulowały, a ja położyłam się spać sfrustrowana. O 23:45 odeszły mi wody, a skurcze przybrały na sile i intensywności. Gdy wychodziliśmy z domu były co 4 minuty, w drodze co 5-6, a gdy dojechaliśmy do szpitala nagle zaczęły się pojawiać co 2 minuty. Weszłam na izbę przyjęć o 1:30. Okazało się, że odchodzą mi zielone wody. Od początku prosiłam o znieczulenie, ale akcja postępowała zbyt szybko. Pod koniec tętno Hani zaczęło spadać, więc zostałam lekko nacięta, mam 4 szwy. Urodziłam o 3:12, Hania ma 3630g, 52cm, dostała 10 pkt Apgar i od początku głośno manifestuje swoją obecność na świecie 😜, chyba też będzie bardziej wymagającym dzieckiem🤦. W ciągu ostatniej doby przespałam godzinę, jestem wykończona, ale Hania nie pozwala mi na taki luksus jak drzemka🙈.
Katy lubi tę wiadomość