Majowe mamy 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Witam się po szalonej awarii internetu. Dobrze móc wrócić.
Hoope - teraz ja przejmuję pałeczkę śmierci przez glukozę - chyba mi już wolno?
J.S. bardzo się cieszę, że z Twoją Mamą wszystko dobrze.
Gratuluję udanych wizyt!
Fatalita - trzymam kciuki, też mam echo serduszka Małego 22 lutego.
Koniec końców nigdzie nie pojechałam, bo jestem miękka faja i się boję. Trudno, wolno mi. Mam teraz cały dom dla siebie i też się boję, bo jestem sama w nocy.Nie dogodzisz.
Poza tym nadal znajduję się w szale porządków - muszę ogarnąć przestrzeń na Małego a potem wchodzi Mąż i leci farba. Problem jest taki, że do tej pory pokój przeznaczony na dziecięcy był składem bielizny pościelowej, miejscem na moje biurko i tysiące pierdół z biurkiem związanych i nierozpakowane jeszcze kartony po przeprowadzce.. Jest wyzwanie. W ogóle mam etap wicia gniazda na całego i tylko sprzątanie i organizowanie mi w głowie, ale choćbym chciała, rzeczy po całych pokoleniach do maja nie ogarnę, część mieszkalną jeszcze ale strych i do tego piwnica będą musiały poczekać.
Maluch mi się rozhulał. Kopie i kopie, cudowne uczucie, za każdym razem cieszy. Kopniaki mi sprzedaje wyysoko nad pępkiem - nie wiem jak on tam wlazł, chyba jeszcze za wcześnie? Od ręki Taty ucieka jak diabeł od wody święconej i nie daje mu się przyłapać, moją obkopuje za każdym razem. Synek Mamusi.
No i świętujemy urodzaj na chłopców w rodzinie! Jeden się zapowiada na luty, drugi na kwiecień i mój na maj - będzie banda!
Hoope - kiedy mieszkałam w Niemczech (daleko, daleko, bo w Szwarcwaldzie) - też takie mieliśmy plany - jeżeli zostajemy u wroga, to przeprowadzka nad granicę, z tym że ja planowałam niemiecką pensję.Już teraz zapuśliliśmy korzenie w Polsce ale czasem wracamy do tematu nadgranicznej miejscówki. Obecnie mam 300 m2 plus 150 strychu i jakieś 75 piwnicy. Gdybym zamieszkała tu parę lat wcześniej i miała już w planach rozmnażanie to miejsca starczy dla drużyny piłkarskiej, teraz tyle nie narodzę, czasu nie ma. Gdyby ktoś szukający lokum miał ochotę zamieszkać w środku niczego, za to nad samiuśkim polskim morzem, to mogę dokwaterować bez problemu.
Kattalinna - ja robiłam trzy lata temu kurs przyspieszony - w dwa tygodnie teoria i praktyka, w zasadzie polecam, raz dwa i prawko do ręki.
Ja się boję już też czasu po porodzie, powikłań, śmierci łóżeczkowej, niewykrytych wad serca i wielu, wielu innych, nie umiem wyłączyć mózgu, niestety.. Mój brat zmarł na zawał w wieku siedmiu lat, nagle, niespodziewanie. Nigdy nie przestanę się bać.
Kropka, ja dostałam czopki z taką samą adnotacją na ulotce, poza tym przyjrzałam się składowi i też nie powalał - jakiś środek chemiczny potencjalnie rakotwórczy (!). Nie wzięłam ich. Piję ogroomne ilości wody, jem dużo warzyw, od czasu do czasu babkę jajowatą, w fazie ostrej smarowałam olejem kokosowym a do kąpieli dodawałam zaparzony rumianek. Nie mam żadnych problemów od tej pory, nic mnie nie boli i nie krwawi.
Kama - ja z chłopakiem miałam WSZYSTKIE objawy ciąży. Myślałam, że ominie mnie zgaga, ale właśnie wpadła się przywitać.
Uff.. przeczytałam wszystko, nie życzę sobie więcej awarii, bo potem mam godzinę wyjętą z życia przez forum.
kattalinna, Fatalita lubią tę wiadomość
-
Patk wrote:Mi go polecili w poradni właśnie ze względu na te wady w rodzinie. I mnie uspokoił w sumie. I podziwiam wytrwałość
A dlaczego zrezygnowałaś?
w ciązy z synem przyjeżdzał do mojego województwa, zrobiłam tylko echo w połowie ciązy, na 30tc nie załapałam sie-na miejscu
i teraz musiałabym jechać do szczecina...postanowiliśmy, że jeśli na jakimkolwiek usg coś wyjdzie podejrzanego, od razu jade do niego (a skierowanie na nfz do niego nalezy mi się )
i w poniedziałek robiłam echo prywatnie, powiedział, że nic nie widzi, nie namawia na wyjazd do węgrzynowskiego czy o środka referencyjnego , choc z wywiadu mi się należy
a tak na marginesie-dziecko po mamie może dziedziczyc wadę serca, po ojcu nie, ale sama i tak bym sie na to powoływała -
Fermina, niezły metraż macie! Może jakieś kwatery dla letników (koleżanek z forum z dziećmi w wieku Twojego)?
Od wczoraj boli mnie spojenie łonowe gdy tylko przyjmuję pozycję pionowa. Normalnie jakby mi tam ktoś maczugą przywalił... I brzuch znowu ciężki. Magnez łykam, dziś poszła też nospa. Ale myślę, że to może stres po wczorajszej wizycie u weta i pobieraniu krwi... -
Kattalinna - kwatery już wynajmujemy, jak to nad morzem, nie oszalałam jeszcze, żeby się sama na 300 metrach rozwalać, ale to działalność sezonowa. Teraz jest tu pusto i cicho. W każdym razie, jakbyśmy urządzały jakiś zlot to miejscówka będzie.
Ktoś juz pisał, że miewa takie "bolesne" dni, też mam czasami, boli bardziej, dziwniej, z innej strony i się martwię, ale Mały kopie, wszystko jak dotąd zawsze mija, a ból nie jest bardzo intensywny. Widocznie są ciąże, które nie dają się przestać czuć ( w tym miejscu pozdrawiam serdecznie wszystkich autorów powtarzających w książkach i internetach stwierdzenie: "to już drugi trymestr, prawdopodobnie czujesz się tak świetnie, jakbyś w ogóle nie była w ciąży").Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 stycznia 2018, 19:59
kattalinna lubi tę wiadomość
-
Fermina wrote:Kattalinna - kwatery już wynajmujemy, jak to nad morzem, nie oszalałam jeszcze, żeby się sama na 300 metrach rozwalać, ale to działalność sezonowa. Teraz jest tu pusto i cicho. W każdym razie, jakbyśmy urządzały jakiś zlot to miejscówka będzie.
-
Ponieważ mam świra na punkcie prywatności (nie wykluczam skłonności do paranoi
), pozwolę sobie nie podawać nazwy miejsca zamieszkania, ale okolice Łeby można przyjąć.
Jak temat spotkania będziemy miały w fazie realizacji to się pewnie ujawnię.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 stycznia 2018, 20:04
kamciaelcia, kattalinna lubią tę wiadomość
-
a tak na marginesie-dziecko po mamie może dziedziczyc wadę serca, po ojcu nie, ale sama i tak bym sie na to powoływała[/QUOTE]
A mi powiedzieli że po rodzinie ze strony ojca też się dziedziczy... oszukańcy
Chociaż W sumie nie żałuję bo lekarz naprawdę sympatyczny, cierpliwy i widać że wie co robi. A ja do Szczecina nie mam daleko bo ze Stargardu to rzut beretem.
-
Patk wrote:a tak na marginesie-dziecko po mamie może dziedziczyc wadę serca, po ojcu nie, ale sama i tak bym sie na to powoływała
A mi powiedzieli że po rodzinie ze strony ojca też się dziedziczy... oszukańcy
Chociaż W sumie nie żałuję bo lekarz naprawdę sympatyczny, cierpliwy i widać że wie co robi. A ja do Szczecina nie mam daleko bo ze Stargardu to rzut beretem.[/QUOTE]
wazne ze echo zrobione
mi to mówił i Poznań i Wegrzynowski