Majowe mamy 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
Mój mąż od kilku miesięcy śpi już w innym pokoju. Głównie ze względu na koty, bo mamy 2, a one lubią się ganiać w nocy i bałam się, że mój brzuch będą traktować jak trampolinę. Do tego zawsze uwalą się w nogach i potem ruszyć się nie da, a jak starszą kotkę obudzę, to zaraz zaczyna wołać o jedzenie. Więc zostali wymeldowani. Oczywiście nie było opcji, żeby wymeldować same koty.
J.S. miałam ostatnio wymaz do GBS pobierany. Z pochwy i z przestrzeni między pochwą i odbytem.Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 marca 2018, 13:17
-
nick nieaktualnyJa też boki tylko do spania, troche dlatego, że mi się ciężko oddycha (ale najmniej plecy bolą jak na nich leżę) a troche dlatego, ze ginekolog mi kazała bo małemu spadało tętno jak lezalam na plecach na usg.
Byłam na basenie, żałuję że wcześniej nie chciało sie dupska ruszac. O co chodzi z tą ciepłą wodą w ciąży, bo ja poszłam dziś na bicze i małe bable i tam woda bardzo ciepła i oczywiście sie schizowalam.
Dziewczyny kciuki zaciśnięte;) -
Pobiłam rekord, dziś 8 minut
o godzinie 12:10 już szłam do wyjścia. Ja pierdzielę, nie ogarniam czemu. Łuk pięknie zrobiłam ale na koniec przestałam panować nad autem, za szybko jechałam i skończyło się na tyczce... A w takim przypadku nie ma poprawy. Dupa i już. A tak byłam pozytywnie nastawiona. Egzaminator młody i przystojny, pojeździłabym
najgorsze że za jeden egzamin miałabym 3 godziny dodatkowej jazdy. I dylematy się rodzą
ale koleś mi podpowiedział, że mogę wykupić sobie pół godziny na placu egzaminacyjnym na tamtejszym samochodzie. I tak zrobię chyba. Muszę odczarować ten cholerny plac... Może mi coś pyknie we łbie
Teraz mogę nadrabiać WasWiadomość wyedytowana przez autora: 19 marca 2018, 13:43
-
Kattalinna, nie lubię
... Ale pomysł pojezdzenia samochodem egzaminacyjnym po placu egzaminacyjnym brzmi sensownie. Na pewno się otrzaskasz i z autem i z miejscem.
Fatalita, kciuki za teorię.
Ja dzisiaj na pewno nic bym nie zdała. Nie mam siły nawet posprzątać tak dookoła w domu... może znowu pójdę spac.Fatalita lubi tę wiadomość
-
Pawojaszka, to był trzeci raz, z czego drugi raz na łuku
Wowka, dla mnie też sensownie. Z tym samochodem to tylko tyle, że będzie to obcy. Bo tam chyba 30 jest, za każdym razem inny trafiam więc głównie chodzi o to, żeby mieć poczucie innego. Na szkolnym bym mogła, ale ten już znam.
Fatalita, teoria jest prosta. Jak mój łukpowodzenia! Choć jak oblewać to lepiej teorię, prawie 5 razy tańsza
Fatalita lubi tę wiadomość
-
Kattalinna, druga sprawa, że te egzaminacyjne/kursowe samochody katowane przez trzy czwarte dnia przez różne osoby na sprzęgle, też bywają kijowe. Dobrze mieć odmianę z innym samochodem niż kursowy, który już się zna, bo w nim też sprzeglo/gaz mogą inaczej pracować. I wcale nie ma przelozenia na umiejetnosci jezdne kierowcy. Ja majac prawko od ładnych paru(nastu) lat i jezdzac codziennie, mialam okazje odprowadzac elkę instruktora do garażu. Trzy razy mi zgasł i odwaliłam takiego koziołka ze sama z siebie sie smialam
sprzeglo dzialalo tam tak, że usiąść i zapłakać
-
nick nieaktualnyJa dopiero za drugim razem wyjechałam z placu. A tak to zawaliłam ruszanie z wzniesienia.
Fajny egzaminator a oblałam na najprostszym parkowaniu czyli prostopadłym
Głupia zamiast wjechać i wyjechać na tak samo skręconej kierownicy to ja zaczęłam kombinować i niby prawie uderzyłam w drugie auto...
Po tym przeszłam pieszo 10km do domu rycząc. To był początek ciazy wiec hormony szalały ale tez mega wkurzenie ze na tym.
Rozumiem na parkowaniu równoległym bo to mi wychodziło różnie. Odpuściłam sobie ze względu na różne przeboje ciążowe ale po porodzie pojde na kurs doszkalający i próbuje dalej.
-
nick nieaktualny
-
No nic, pijemy za kolejny egzamin.
Mam dziś fazę sprzątania. Miałam przymknąć oko, nie denerwować się, ale tak nie da się żyć, musiałabym być ślepa, żeby nie widzieć tego brudu. Masakra z kim ja żyję!kattalinna, Feeva lubią tę wiadomość
❤ Bartuś już z nami15.04.18 ❤
Wrzaskun I Wielki Książę Moczu i Mleka
-
Ja egzamin omal nie zawaliłam na najprostszych rzeczach. Na sam koniec idealnie przejechanego placu, minimalnie zmieściłam się na zawrotce na trzy. Banał, byłam tego pewna a tu klops. Powtórka bez błędu. A potem wyjazd na miasto i co? Ruszam z wzniesienia, zgasł. Drugi raz, zgasł. Egzaminator mówi jeszcze raz i się pożegnamy. No to ruszyłam z piskiem opon a ten się cieszy
Potem jeszcze czepiał się, że za mało dynamicznie. Hłehłe, nie widzi mnie teraz
Choć z brzuchem i z dziećmi jadę bardzo patrolowo.
Mój TZ jest bardzo dobrym kierowcą ale orientację w terenie ma tragiczną. TRAGICZNĄ. On się zgubił 100 metrów od domu. Co miesiąc jedzie tą samą trasę do endo i za każdym razem muszę mu mówić: teraz w lewo, zawróć, wjedź na rondo. Nie trzeci zjazd z ronda tylko teraz zjedź, o tu i palcem pokazuję. Nie ogarnia który to trzeci zjazd. Dlatego byłam w szoku jak mnie wiózł do szpitala, bo pamiętał trasę, którą jechał 7 lat temu w wielkich emocjach. Tak mu się porodówka wyryła!❤ Bartuś już z nami15.04.18 ❤
Wrzaskun I Wielki Książę Moczu i Mleka
-
To ja nie mam orientacji
jak mój jeździ? Nie wiem
razem to ja jestem kierowcą
Zdałam za pierwszym razem ale moją zmora na kursie i egzaminie było zgaszanie się autazatem na egzaminie wzniesienie bylo z piskiem i dymkiem-byleby zaliczyć. Na miescieinna elka mnie uratowala
tzn tak kiepsko jechala ze egzaminator zmianil trasę prosto do wordu :)no i zdawalam po 7 rano hihi