Mamy z rocznika 91
-
WIADOMOŚĆ
-
U mnie samej akcji porpdowej nie przyspieszyło. Porodu też nie ułatwiło. Skurcze zaczęły się około 1 w nocy, urodziłam dopiero o 14, poród zabiegowy. Pełne rozwarcie dopiero o 12.29.09.2016 Aniołek (10 tc)
09.04.2018 cud narodzin - 55 cm, 3720 g. Amelka ❤️
16.09.2020 cud narodzin - 54 cm, 3150 g. Igorek ❤️
-
malami91 wrote:Piła któraś z Was napar z liści malin albo łykała olej z nasion wiesiołka przed porodem?
piłam, akcja mi się nie zaczęła więc się nie mam jak wypowiedzieć, a dziecko już chciało wyjść bo strzeliło kupę i wyszła cc6cs: 08.2018 - synek
5cs.: 06.2020 - córeczka 9tc nasz aniołek 👼
2cs.: 12.2021 - córeczka
-
malami91 wrote:Piła któraś z Was napar z liści malin albo łykała olej z nasion wiesiołka przed porodem?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 stycznia 2019, 11:01
malami91 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Wszystkiego najlepszego dla Hani, niech rośnie zdrowa .
Łączymy się z Wami w bólu, u nas też zęby na tapecie. Dwie czwórki już się przebiły, zostały jeszcze dwie.29.09.2016 Aniołek (10 tc)
09.04.2018 cud narodzin - 55 cm, 3720 g. Amelka ❤️
16.09.2020 cud narodzin - 54 cm, 3150 g. Igorek ❤️
-
nick nieaktualnyA my wlasnie nad morze bedziemy jechać. chcemy taki wypad zeby wszystko bylo.
Bylismy kiedys na Mazurach pare razy, super bylo.. ale warunki raczej nie zeby z maluchem jechać. zbyt poloweWiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia 2019, 15:34
-
Cześć dziewczyny, dopiero zobaczyłam ten wątek. Mogę dołączyć? też jestem z rocznika 91, pod koniec marca urodziłam córeczkę przez cc. Planujemy z mężem rodzeństwo dla Małej, +/- za pół roku chcielibyśmy zacząć starania. Ogólnie marzy nam się trójeczka i mam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli
Całego wątku raczej nie nadrobię, ale postaram się przeczytać ostatnie strony i być na bieżącomala_misia, darika, malutka_mycha, PLPaulina, Marta..a lubią tę wiadomość
-
My nad morze na weekend tylko, bo Mąż nie lubi morza woli pojechać na Mazury, bo miał tam trasy jako kierowca z pracy i mówi, że piękne widoki No my nie chcemy właśnie polowych warunków, żadne domki, żadne gotowanie, wystarczy, że w domu to robię Będę musiała poszukać
-
My się wybierzemy nad morze jeżeli córeczka pozwoli
Mała Misia ja nigdy na Mazurach nie byłam więc nie pomogę. Dla mnie też jedną z najważniejszych rzeczy na wakacjach jest to że nie muszę gotować
White Innocent witajWiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia 2019, 23:50
White Innocent lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMy się wybieramy nad morze jak co roku .
Dziewczyny, w czwartek 24.01 urodziłam drogami natury moje maleństwo. Od niedzieli jesteśmy w domu, mamy się dobrze . Pozdrawiamy!darika, malutka_mycha, PLPaulina, Marta..a, mala_misia lubią tę wiadomość
-
Malami91 ogromne gratulacje! ❤️ Jak będziesz miała chwilę to napisz coś więcej .
Jeśli chodzi o Mazury to byłam tam tylko raz - z dzieciakami na wycieczce. Byliśmy wtedy w miejscowości Piękna Góra w ośrodku Gwarek. Mega polecam dla rodzin z dziećmi oraz na kolonie, zielone szkoły, itp. Ośrodek zadbany, czysty, ma restauracje. Ale najważniejsze, że mają super animatorów. Dzieciaki miały cały dzień zajęcia z animatorami - wieczorem padały ze zmęczenia a ja opalalam się na molo . Na pewno polecam dla starszych dzieci, jeśli chodzi o młodsze to nie mam pojęcia czy też są takie zajęcia organizowane. Generalnie zajęcia trwały 1,5h potem 15 min przerwy i znowu . Był też rejs statkiem, widoki cudowne bo piękne miejsce .
My na wakacje albo do Świnoujścia albo do Hajduszoboszlo. Jeszcze nie wiemy, zobaczymy. Na razie żyje górami bo w przyszłą niedzielę wyjeżdżamy .Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 stycznia 2019, 08:48
malami91 lubi tę wiadomość
29.09.2016 Aniołek (10 tc)
09.04.2018 cud narodzin - 55 cm, 3720 g. Amelka ❤️
16.09.2020 cud narodzin - 54 cm, 3150 g. Igorek ❤️
-
nick nieaktualnydarika wrote:Malami91 ogromne gratulacje! ❤️ Jak będziesz miała chwilę to napisz coś więcej .
W środę 23.01 (37t2d) miałam wizytę u gina. Stwierdził rozwarcie na 2 palce i wysłał jeszcze tego samego dnia do szpitala, bo "na moje oko jutro rodzimy". Myślałam, że sobie jaja ze mnie robi jak wyjechał z tym rozwarciem, totalnie się tego nie spodziewałam, ciągle miałam przeczucie, że przenoszę tą ciążę. No ale skoro kazał jechać to pojechaliśmy. Przyjęli mnie do tego szpitala, na KTG oczywiście ani pół skurczu, faktycznie rozwarcie jakieś tam potwierdzili, USG w porządku. Jakiś lekarz powiedział, że jeśli coś się zaczyna to są dopiero początki początków. Wściekła byłam, że tam zostaję, wolałabym wrócić do domu i czekać w spokoju na jakąś akcję. Przeleżałam noc na sali przedporodowej (na gin-poł nie było miejsc) i oczywiście nic się nie zadziało, jedynie młody odprawiał w brzuchu takie cyrki, że szok, przeszedł samego siebie. Rano zjawił się mój gin, zbadał mnie i powiedział, że ciąża jest donoszona, rozwarcie spore, nie ma na co czekać, bo jeszcze jakaś infekcja się wda przy takim rozwarciu i że wywołujemy poród. O 10:30 podłączyli mi oxy, jakieś tam skurcze zaczęły się pisać na KTG, ale odczuwałam je delikatnie, skakałam sobie na piłce, trochę leżałam, bo niestety KTG zaczęło głupieć jak byłam aktywna, a przy oxy musi być ciągły zapis. 0 13:30 przyszedł mój gin i zaświecił mi przed oczami grubą igłą, która miała z 15cm długości. To był moment, kiedy zorientowałam się, że nie ma już odwrotu, że tak czy inaczej dziś na pewno urodzę (do tej pory myślałam, że dostanę tylko oxy, która może na mnie nie zadziała i wszystko jeszcze odwlecze się w czasie). Jedno precyzyjne ukłucie i wody płodowe zaczęły się lać jak szalone, no prawdziwy potok, potem co jakiś czas jeszcze jakieś resztki odpływały. Po przebiciu pęcherza zaczęła się jazda. Skurcze coraz częstsze, coraz mocniejsze, dali mi gaz, który tylko minimalnie działał. Pierwsza faza trwała 3h. W końcu usłyszałam magiczne słowa "mamy pełne rozwarcie", ale tutaj zaczęły się schody, bo ja nie czułam wcale potrzeby parcia, głowa dziecka nie mogła zejść, bo wstawił się w kanał twarzą do góry. Nacięli mnie mocno, bo głowa spora (35cm), no i źle ustawiona, więc nie było innej opcji. Czułam 3x ciachnięcie, miałam wrażenie, że litry krwi się ze mnie wylewają. W końcu głowa się pojawiła, ktoś zapytał czy chcę dotknąć - nie chciałam, bałam się. W sumie parłam ponad godzinę. Kiedy już wyskoczył poczułam ulgę nie do opisania. Położyli go na mnie na chwilę a potem dali mężowi do kangurowania, bo u mnie było sporo szycia, mocno krwawiłam. Do tego pęcherz płodowy został w macicy i musieli go wyciągnąć - studentka to robiła. Potem wrócił do mnie jeszcze na jakieś 40 min (w sumie 2h kontaktu skóra do skóry - ja +mąż. Dostałam kroplówkę, bo nie mogłam wstać z łóżka porodowego. Poleżałam tam jeszcze z pół h i pojechałam na oddział gdzie za chwilę przywieźli mi synka wykąpanego i ubranego. Po jakiejś godzinie w asyście męża wzięłam prysznic, w nocy już sama w miarę się poruszałam, więc myślę, że jak na spory ubytek krwi to i tak poszło nieźle.
Mały ważył 3200g, 55cm długości, 10pkt dostał . -
Malami gratulacje !!!
Jestem w szoku że tak przyspieszyli, jak lezalam na patologii to dziewczyna oxy dawali jak miały 41t5d najwcześniej już nie mówiąc o przebijaniu pęcherza
Ja chce polecieć gdzies gdzie będzie basen i ciepło jakaś Hiszpania mi się marzy ale się budujemy więc nie wiem czy gdziekolwiek pojedziemy6cs: 08.2018 - synek
5cs.: 06.2020 - córeczka 9tc nasz aniołek 👼
2cs.: 12.2021 - córeczka