Marcowe dzieci 2018
-
WIADOMOŚĆ
-
pippi wrote:El*a, też biorę tonę leków i suplementów
tylko lekarz mi powiedział, żebym pamiętała o odstawiemiu k2, kiedy zacznę brać heparynę, poczytaj sobie na ten temat, bo widzę, ze Ty bierzesz.
pippi lubi tę wiadomość
-
karakorum wrote:Dziewczyny, jak jest u Was z imionami? Kto wybiera? Bo my nie mozemy dojsc do porozumienia w tej kwestii.
na razie jest niunia
przyjdzie jeszcze czas na imię
ZAneczka lubi tę wiadomość
Liwia 04.03.18 godz. 15:30, 3530g, 56cm :-* -
Witam serdecznie!
Jestem majową mamusią 2017,jeśli któraś z Was szuka firmowych ubranek w bardzo dobrym stanie to zapraszam do przejrzenia moich paczek ciuszków.
Wszystkie ciuszki kupione jako nowe, zadbane, bez dziur czy przetarć.
https://www.olx.pl/oferty/uzytkownik/1Fxzl/
Pozdrawiam i życzę spokojnych ciąż i lekkich porodówNo i przede wszystkim zdrowych maluszków.
-
Co do wagi, to ja też mam troszkę doły, bo 24 tc a na plusie 7kg. Nie jestem przyzwyczajona, bo całe życie miałam lekką niedowagę, a teraz taki zonk. No ale przyznam, że na początku ciąży bardziej się irytowałam stając na wagę i widząc wciąż rosnący wskaźnik. Teraz zaczynam się przyzwyczajać i chyba przetłumaczyłam sobie, że muszę myśleć o Malutkiej żeby zdrowo rosła. Ja wagą zamierzam zająć się po porodzie
Co do imienia to mamy opcjonalne Alicja. Jeśli nic innego nie przyjdzie nam do głów, to zostanie mała Ala. A póki co jest Dzidzia
Dziś znowu zaczął mnie boleć brzuch dość mocno, jak w dniu gdy jechałam na pogotowie. Na szczęście po połowie dnia puściło. A już myślałam, że mam za sobą tę "przyjemność".
Jak tam nasze szpitalne dziewczyny? Mam nadzieję, że wszystko idzie ku lepszemu. Ściskam Was mocno :*ZAneczka lubi tę wiadomość
-
Dreamy girl dzięki za pamięć ☺️ ja leżę, wczoraj na usg nadal mało wód (Afi 6,5), ale raczej nie wyciekają, dziecko rośnie ładnie. Muszą obserwować, w pon kolejne usg. Na razie nic więcej nie robią...
El*a lubi tę wiadomość
Droga po pierwszego Potwora;):
2 poronienia
1 cb
3 inseminacje
Pół ciąży w szpitalu
Efekt: Zdrowa córka!!!))
Droga po drugiego Potwora:
6 inseminacji
I ICSI - 5 zapłodnionych komórek,1 transfer (bardzo słabego zarodka), pozostałe nie przetrwały 3 doby
2 ICSI - 6 zapłodnionych komórek, wszystkie przestały się rozwijać w 3 dobie
3 ICSI - 18 zapłodnionych komórek. Mamy 4 blastocysty -
Hafte to dużo nie robią... jak to w tych szpitalach. Mam nadzieję, że wszystko się unormuje. Najważniejsze, że Dzidzia ma się dobrze
Verbena trzymam kciuki, żeby Maleństwo szybko nadrobiło :*
Dziś miałam mega energię, wysprzątałam mieszkanie, przygotowałam pyszny obiadek, by mąż po pracy był zadowolony... a on niemal na wejściu zaczął burczeć, że po co w ogóle tak się narobiłam, że nie powinnam itp. ... i po miłym dniuChciałam dobrze, a wyszło jak zawsze - nie dogodzisz facetowi
mała_ruda lubi tę wiadomość
-
Ja z kolei ma od wczoraj dosyć wszystkeigo przez szanowną mamusię Męża... Tez mi zapowiedziała, że ona "msi być na korytarzu, bo musi wszystko wiedziec od razu"... Na nic tłumaczenia, ze nie chcę przez czas pobytu w szpitalu (cały, nie tylko poród) Męża przy sobie i nikgo więcej. Uważam, ze to nasze intymne chwile i mamy prawo spędzić je sami z dzieckiem. Ale moja teściowa jest tak napalona na wnuczkę, że aż już mi się tego dziecka odechciewa... Głupia cieszyłam się, że wreszcie przestała nadskakiwać mojemu wybranemu (chociaż on mega trzyma ją na dystans, ona tak czy siak musi się wpieprzyć)... a teraz zaczyna się od gadania ilez to ona dla wnuczki nie zrobi... Odechciewa mi się tego dziecka i wszystkiego... Po prostu rezygnuje z porodu z Mężem i chyba wyjadę do innej miejscowości w okolicy porodu, byle tylko mieć spokój od tego babska. Pewnie nie powinnam tak pisac, ale jestem tak rozgoryczona i zmęczona ciągłą walką z nadopiekuńczością teściowej, że nie wiem czy dam inaczej radę. Macie jakieś sposoby na natrętne mamusie Mężów?
karakorum, Cabank84 lubią tę wiadomość
-
Hatfe wrote:Dreamy girl dzięki za pamięć ☺️ ja leżę, wczoraj na usg nadal mało wód (Afi 6,5), ale raczej nie wyciekają, dziecko rośnie ładnie. Muszą obserwować, w pon kolejne usg. Na razie nic więcej nie robią...
Hmmm wydaje mi się że minimum to 5
-
Skali89 wrote:Hmmm wydaje mi się że minimum to 5
Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 listopada 2017, 21:28
Droga po pierwszego Potwora;):
2 poronienia
1 cb
3 inseminacje
Pół ciąży w szpitalu
Efekt: Zdrowa córka!!!))
Droga po drugiego Potwora:
6 inseminacji
I ICSI - 5 zapłodnionych komórek,1 transfer (bardzo słabego zarodka), pozostałe nie przetrwały 3 doby
2 ICSI - 6 zapłodnionych komórek, wszystkie przestały się rozwijać w 3 dobie
3 ICSI - 18 zapłodnionych komórek. Mamy 4 blastocysty -
Zaneczka, witaj w klubie kochana. My dzisiaj też sie poklocilismy przez szanowną tesciową.
Nie mam pojęcia co z tymi kobietami jest nie tak. Moja mama, i jak widze inne matki kobiet, są dyskretne, nie wtryniają sie i maja na uwadze samopoczucie przyszlej mamy.
Natomiast teściówy traktują synowe jak inkubatory. Najlepiej niech od razu baba idzie do pracy, a babciunia sie zajmie wnukiem. Moja (co juz opisywalam na forum), OZNAJMILA mi, ze bedzie przy porodzie. Bardzo wyraznie i serio powiedzialam pozniej mojemu facetowi, ze jezeli nie przemowi matce do rozumu, bede rodzila 900 km dalej - w rodzinnym miescie. I naprawde jestem to sklonna zrobic.
Nie chce mi sie sluchac juz jej pierdolenia i w ogole nie jezdze do niej na obiadki. Nie mam zamiaru niszczyc sobie nerwow przez nastepne 30 lat.
Takze kochana Zaneczko, nie jestes sama. Ja juz tez mialam takie mysli - ze gdybym wiedziala, ze tesciowa jak pijawa bedzie sie przyczepiala do mnie i mojego dziecka, to sama nie wiem... Ale pozniej biore sie w garsc, i mowie sobie, ze to jest MOJE dziecko, i to ja mam decydujace zdanie w jego kwestii.
Nawet nie zaczynajcie z tekstem "a wobec swojej matki tez taka jestes?". Nie, nie jestem. Bo to moja matka. A nie obca kobieta, tesciowa.ZAneczka, Cabank84, KasiaMarysiaaa lubią tę wiadomość
A. - 03.18 ❤️
V. - 05.19 💜
O. - 10.22 🩷 -
O Karakorum, pamiętam jak pisałaś o tej sytuacji, że teściowa Ci po prostu zakomunikowała i koniec. My chyba źle zrobiliśmy, ze przenieśliśmy się w rodzinne strony Męża... Dopóki mieszkaliśmy jakieś 50 km dalej, to był spokój- nie miała okazji się wpieprzać. A odkąd tutaj mieszkamy w jednej miejscowości to po prostu już mnie dobija... Zobaczyłam jak ta kobieta musi wszędzie się wepchać, wszystko skomentować, doradzić czy się chce czy nie, no ale przecież "ona chce dobrze". Zauważyłam od początku związku, ze mój Mężu trzyma mamuśkę na dystans i się temu dziwiłam, ale niestety okazało się, ze ma ku temu poważne powody... W końcu 2 miesiące po ślubie, jak już byłam w ciąży jakoś właśnie 2 miesiąc miałam z nią zatarczke, bo nie wytrzymałam tego, że ona musi być najlepsza dla synusia- wszystko wiedzieć pierwsza, przeciez to matka to wie najlepiej co synuś lubi... A tak naprawdę to wielkie G wie! Ja jestem z nim na codzień i wiem co lubi, a czego nie... Jego gusta od x lat kiedy wyjechał z domu na studia zdażyły się zmienić, ale jego mamusia jakoś na to nie wpadnie...
Niby miała bbyć spokojna rozmowa, bo Męzowi w końcu wygarnęłam wszystkie bolączki... i on też rozmawiał z matką, żeby ją jakoś nastawić na rozmowe, zbey spokojnie przebiegało... Bo ja ze stresu przez tydzień chodziłam z rozwolnieniem i miałam ochotę rzucić to wszystko w cholerę. Nie chciałam z nia gadac, bo widzę, z eona jest bardzo emocjonalna, ale Mąż mnie wpsierał i bardzo za mną się wstawił ba! podobnnie jak teściu. Spokojnie zatem wyłożyłam teściowej jak się czuję gdy ona mówi i robi to i to... a ta... zaczęła sie bronić swoim "ona chce dobrze", zarzucac mi ze ja źle myślę... aż w końcu sie poryczała i prawie zawału tutaj dostała...
Potem miałam spokój, wreszcie przestała się wpychać... i przez myśl mi zdążyło przejść, że pewnine jak urodze dziecko, to całą swoją chorobliwą nadopiekuńczośc przerzuci z syna na wnuka/wnuczkę... No i niestety się okazało, ze tak jest. Już teraz, kiedy dziecko jeszcze nosze w brzuchu.
U nas w szpitalu może być jedna osoba odwiedzajaca na sali z matką i dzieckiem, więc dla mnie naturalne jest to, że chcę tylko Męza. Ustaliliśmy oboje, że podczas porodu i dni pobytu w szpitalu chcemy być sami z dzieckiem, potem zaprosimy rodziców niech obejrzą wnuczkę i przez kolejny tydzień, czy dwa chcemy pobyc sami z dzieckiem, żeby się poznać i przestawić na nową sytuację dla nas wszystkich. Poczułam się do tego, by oznajmić o tych postanowieniach teściowej i zaczął sie mój koszmar- bo ona "musi być na korytarzu, żeby wszystko wiedziec pierwsza" na nic zdały się moje tłumaczenia,że nawet mojej mamy nie chcę w szpitalu, że chcę TYLKO męża i od tego są telefonu, zeby wiedziała co i jak z dzieckiem. Ale nie dociera... Zrobiłam pogadankę Mężowi, obiecał, że pogada z nią i to załatwi. O ile wierzę i ufam Męzowi, tak trudno mi uwierzyc,że teściowa zrozumie i posłucha... Maż się obraził na mnie jak w końcu po dnu wycia mu oznajmiłam, że jak jego matka tak robi to ja po prostu przed porodem się wyrpwadzam do jakiejś innej miejscowości tak, ż enawet on nie bedzie wiedział gdzie będę rodzić, bo po prostu nie zycze sobie obecnośi jego głupiej matki. Może chamsko postępuję, ale po prostu tak jak mówisz, to jest moje dziecko i ja je noszę, nie mam zamiaru się teraz do samego porodu stresować widmem teściowej za drzwiami sali porodowej... Bo ona się ciekawi... Oczywiście, potem bedie sadzić plotki po rodzinie, czy dałam radę, czy aturalnie, czy cięcie, czy Mąż wytrzymał ze mną do końca... Ja chcę tak ważny moment w życiu przeżyć z najwazniaejszym człowiekiem w moim życiu, a ona nim na pewno nie jest. Im bardziej się wpieprza, tym bardziej mam jej dosyć. Doszłam już raz do wniosku, że jakbym wiedziała jaka ona jest, to nie wiem, czy pchałabym się w ślub z mom wybranym- chociaż jest świetnym facetem... Współczuję mu, ze ma taką matkę... Bo przez chwilę nawet byłam skłonna od niego odejść, byle mieć spokój od tej baby.
Tak jak piszesz, nie rozumiem, dlaczego teściowe tak się wpieprzają... Moja mama wiele rozumie, ją nie interesuje co się dzieje w naszym związku dopóki widzi, ze jestem szczęśliwa i dobrze nam się razem żyje. NIe komentuje, czy mam powiesić zasłony żółte czy zielone, bo to mi ma być dobrze, nawet jak coś się chcę jej doradzić to robi to niechętnie, bo uważa, ze sama powinnam podejmowac decyzje i wiedzieć co jest dla mnie najlepsze. A teściowa, wręcz odwrotnie.. No ja nie wiem jak to jest. Moja mam ufa, ze Mąż zajmuje się mną dobrze i jest nam dobrze, a teściowa musi pokazać, że ona wie lepiej, jakbym ja tego jej syna poślubiła po to, zbey mu uprzykrzać życie.
Uff jak dobrze, że jest ktoś, kto choć trochę mnie rozumie... Dziewczyny, nikomu nie życzę nadgorliwej i wiecznie chcącej dobrze teściowej.karakorum, Yola3344, Cabank84, KasiaMarysiaaa lubią tę wiadomość
-
Zaneczka, moim zdaniem wyjscie jest jedno - uzbrojenie sie w pewność siebie. Nie płaczemy, nie prosimy, nie "rozumiemy, przecież ona chce dobrze", tylko oznajmiamy i pozwalamy (albo nie). Teściówy jak owczarki niemieckie, wyczuwają strach
Dlatego nie warto z nimi dyskutować na tematy dotyczace NASZEGO dziecka i naszych spraw.
Ciesz sie ciaza, kochana, bedziesz super mamą i jestes super ciężaróweczkąJakby co to pisz w pw. My, kobiety wkurwione przez diabelską rodzinke, zawsze sie zrozumiemy. Nie jestes sama :*
ZAneczka, Cabank84, KasiaMarysiaaa, panama lubią tę wiadomość
A. - 03.18 ❤️
V. - 05.19 💜
O. - 10.22 🩷 -
Dziewczyny musicie być konsekwentne, jak dacie palec to porwą całą rękę.. Ja na szczęście mam cudowna teściowa, ale jakbym miała taką jak wy to znając mój temperament, przy dziecku nie miałabym do niej cierpliwości i pokłóciłabym się na amen
ZAneczka, pippi lubią tę wiadomość
-
To tylko pogratulować i cieszyć się, ze dobre teściowe się zdarzają
Na początku myślałam, że moja taka jest, ale niestety... ta jej dobroć to jest raczej przeszkodą.
Ale trzymam kciuki, żeby u Was się to nie zmieniało- jak jest dobra, to niech taka będzie do końca:) -
A ja zazdroszcze jak slysze o tesciowych ktore sie pala do opieki nad dzieckiem. Moja w dupie to ma. Siedzi na emeryturze razem z tesciem i laskawie zajmuja sie wnuczka przez 2 tygodnie w czasie wakacji po czym musza rok odpoczac. Z przedszkola nigdy jej nie odbierala chociaz mieszka tuz obok. Ze szkoly tak samo nie, mala siedzi na swietlicy prawie do 17 az wroce z pracy. A tesciowa z bloku swojego szkole widzi.
Teraz drugie dziecko juz wiem ze bedzie musialo isc do zlobka jak tylko urlop maciezynski skoncze bo babcia z nim nie zostanie, bo jest zbyt zajeta lataniem na ryneczek i ogladaniem seriali.
Ona nawet nie chce slyszec opowiesci o nowych osiagnieciach wnuczki. Kiedys powiedziala ze sie przechwalamy zdolnosciami malej chyba po to zeby ona byla zazdrosna jakie mamy zdolne dziecko... Babcia o wnuczce tak powiedziala:)
A jak mala sie urodzila to nawet nie chciala przyjechac do szpiatala, zeby mi nie przeszkadzac. Maz ja na sile wiozl heh.01.2010 - córeczka nr 1
03.2018 - córeczka nr 2
-
Agigagi- u Ciebie to przesada w drugą stronę jest. To nie jest przyjemne, kiedy babcia się wcale wnukami nie interesuje... Brak zainteresowania jak i za duże zainteresowanie jest męczące i sprawia przykrość.
Najlepsze takie po środku jest- że teściowie i rodzice dają wolność życia, ale zawsze są, by pomóc w razie potrzeby- to powinno w dwie strony działaćWydaje się to takie normalne, ale jak widać, są przypadki przesady w każdą ze stron, co utrudnia życie.
Trzymaj się Agigagi i nie poddawaj, możesz być dumna, że dajecie sobie radę mimo, że jest Wam trudniej niż mogłoby być z pomocą teściów.
Dziewczyny, teraz takie pytanie z innej beczki. Wiem, ze jeszcze kilkanaście tygodni do porodu, ale dla mnie teraz jest to temat na czasie, bo położne w szkole rodzenia co rusz go poruszają... Chodzi o LEWATYWĘ. Zam nasze prawa i wiem, ze te zabieg nie jest i nie powinien być obowiązkowy. Położne bardzo wychwalały zalety robienia lewatywy, ale ciekawi mnie jak Wy się do tego odnosicie, bo ja jednak mam bardzo mieszane uczucia. Co mogą powiedzieć te z Was, które maja porody za sobą- bardzo naciskały Was polożne na lewatywę, czy szanowały Wasze decyzje? Dlaczego zgodzić się, a dlaczego nie?
Nie chcętym tematem wzbudzać lęku przed porodem, ani żadnej burzy tutaj, ale zwyczajnie mnie interesuje jakie macie zdanie, bo po tym jak położne zachwalają mam tak mieszane uczucia, że w końcu nie wiem co mam myśleć.