MARCOWE DZIECIACZKI 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja też mam obawy przed radością. Niby "Wow", ale z tyłu głowy cały czas siedzi myśl, że przecież coś się za chwilę stanie.
Objawy mam, a jak. Piersi nie bolą i nie są powiększone, ale sutki... Jakbym miała 2 rany. Nawet mój stwierdził, że wyglądają na opuchnięte (mocno się powiększyły). Mdłości mnie ogarniają. Ból brzucha- ale tutaj akurat może to być związane z tą drugą ciążą- Oby to nie było to.
A-no i właśnie mam już pełnych 5 tygodniWiadomość wyedytowana przez autora: 19 lipca 2018, 10:21
Pola Róża
09.03.2019, godz. 09:10, 3410g i 52 cm
-
Marzenka przykro mi, tulę :*
Dziewczyny współczuję wam tych mdłości ja na razie nie mam żadnych objawów, w pierwszej ciąży też w sumie nic mi się nie działo i mam nadzieję, że teraz też tak będzie...ale ja to na razie sam początek, więc dopiero się okaże
No i też jakoś póki co nie potrafię się cieszyć tą ciążą, zaszłam w nią w tak pokręconym cyklu przez to karmienie, że aż mi się wierzyć nie chce że mogło się udać uwierzę dopiero jak zobaczę serduszko..
Kehlana, miło Cię tu widziećkehlana_miyu lubi tę wiadomość
-
Dziewczyny, potrzebuję Waszego wsparcia. Dzisiaj mam mega dolinę i ryczeć mi się chce. Niby nic się nie stało, ale jakoś tak mam złe przeczucia i czuję stres związany z ciążą. Niby nic się nie dzieje, objawów mam aż nadmiar, wciąż mi niedobrze itp., ale jakoś tak... czuję dużo obaw i tracę wiarę. Nie mam żadnych plamień, bóli krzyżowych jak wtedy itp., ale jakoś tak... no nie wiem, wydaje mi się, że jakoś opadł mi brzuch. Serio miałam wielki brzuch już i zaczynający się jakby pod biustem, a od wczoraj jakby zjechał. Coś się zmieniło. I już zakładam najgorsze... Mam wrażenie, że to wszystko się za chwilę skończy. Mój lekarz ma w tym tygodniu urlop, a wizyta dopiero w środę.
-
Hejka u nas jakos powoli do przodu. Też za każdym razem jak korzystam z toalety obawiam się by nie Znaleźć krwi na bieliźnie.
Na razie biorę kwas foliowy, dobrzr się czuje nerwy w miarę przeszły chodz bywam wybuchowa.
I jest jedną nowość mam syfki nigdy nie mialam w żadnej ciąży sie nie zdarzały a tu psikus
...
-
Serena- na spokojnie - wiem, ze nie jest łatwo opanować emocji. Postaraj się uspokoić - idz na spacer, na zakupy, posłuchaj optymistycznej muzyki, pooglądaj dobry film - ostatnio oglądałam - Wszystko za życie , a wczoraj z córcią Madagaskar 3 - super! Nie masz objawów to staraj się ich nie szukać na siłę, ja czasami tez się doszukuję- bo to plamienie, pobolewa mnie brzuch , bo dzisiaj nie mam mdłości itp. Poza tym z tym brzuszkiem to może wzdęcia - ja tak mam jednego dnia są innego nie mam ....Jesteśmy we wczesniej ciazy u mnie 7t2d i nie wiedzę praktycznie żadnych zmian na brzuchu - poza tym , że jest pokuty i doszło mi troszkę tłuszczyku - bo miałam ostatnio apetyt .
Myśl pozytywnie ! Uśmiechaj sie ! Przecież zrobiłaś wszystko co mogłaś, aby było dobrze, teraz wszystko w rekach Boga. Ja sobie tak tłumaczę bo inaczej zwariować można.... Na forum staram się zaglądać, ale nie zawsze systematycznie to za bardzo się nakręcam. Byłaś już na wizycie i było wszystko dobrze, dajmy się bobaskom rozwijać bez stresu - przynajmniej się starajmy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 lipca 2018, 11:26
Córcia - 24.01.2012 r.
Aniołek mój kochany- 19.02.2018 r (6tc/10tc)
Przebyty zespół HELLP, PCOS,późna owulacja mutacja: MTHFR_677C-T -heterozygota, PAI-1 4G - homozygota
ANA3 dsDNA(+)graniczny
-
Anet niby tak... ale mi w każdej utraconej ciąży szybko "wysadzało" brzuch i kiedy nagle opadał i stawał się płaski już wiedziałam, że to koniec. I tak było. Fakt, że towarzyszyły temu bóle jak na @ i mega bóle krzyżowe + plamienie/krwawienie, a teraz tego nie ma. Ale serio mi już brzuch mega się powiększył, a wczoraj zmniejszył. I dlatego mając dwa poprzednie doświadczenia już zakładam najgorsze.
Sorry dziewczyny, nie chcę Wam tu smęcić i psuć radości z Waszych ciąż -
Bribrami wrote:
Dziewczyny po stratach czy cieszycie się z ciąży? Ja ciagle boje się cieszyć, przed nami jeszcze ten moment kiedy ostatnio przestało bić serduszko i jestem wręcz spanikowana. Boje się cieszyć.
Zawsze wyobrażałam sobie jak to będzie gdy ponownie ujrzę te dwie kreseczki. Byłam pewna, że się rozryczę, albo że będę skakać z radości. Ja natomiast od czasu testu chodzę jak zaklęta. Czuję się tak jakbym wyszła z siebie i stała obok, obserwuje wszystko z boku i nie jestem w stanie poczuć prawdziwej radości. Myślę, że każda kobieta, która poroniła (a naprawdę jest ich baaardzo dużo ) nie jest w stanie poczuć takiej błogości, euforii itp z powodu kolejnej ciąży. W tle zawsze jest obawa, strach. Ja np żyję od wizyty do wizyty, a 10tc to jest dla mnie taka magiczna bariera... W ostatniej ciąży wtedy właśnie przestało bić serduszko mojego Aniołka.
Myślę, że w takiej sytuacji najważniejsze jest maksymalne rozluźnienie się, tyle na ile to możliwe. Trzeba jednak myśleć o tym dziecku, które w nas rośnie. Dodatkowo pomocne jest wsparcie bliskich. Mnie wspiera mąż. Poza nim jeszcze nikt nie wie o ciąży i nie dowie się aż do 10tc. Tak sobie ustaliłam... Najwcześniej to oczywiście dowie się moja córa Już nie może doczekać się rodzeństwa, a powiemy jej jak tylko ujrzymy bijące serduszko. Mam nadzieję, że będzie umiała dotrzymać tajemnicy bo z tymi dziećmi to różnie bywa hehe
Nied.tarczycy, Hashi, niskie AMH (0,28), wysokie FSH, MTHFR a1298c hetero i PAI hetero, endo IV st.:
1).24.04.19r. I Laparo --> 09.05. --> Visanne START/półroczna kuracja)
2). 03.10.19r. II Laparo
15.05.2013r. córka Maja ❤️ (ciąża naturalna)
Moje ANIOŁKI:
1. Po dwóch latach starań- ICSI - Michalinka 8/9tc (10tc - 09.09.17r.)
2. Po trzech latach starań naturalny cud - Marcelinka 7/8tc (11tc - 25.08.18r.)
02.11. 18r.- transfer śnieżynki (3-dniowy zarodek)
29.09.20r. - rozpoczęcie procedury z KD (Eurofertil/Ostrawa)
13.10.20r. - mamy dawczynie/początek stymulacji
28.10.20r. - mamy trzy blastki ❄❄❄
18.11.20r. (11:30) - transfer jednego ⛄ / dwie śnieżynki na zimowisku
22.11.20r. - dwie kreseczki na teście (4dpt) 🥰/Beta: 6dpt - 27,2/8dpt -101/14dpt - 2091/15dpt - jest pęcherzyk ciążowy (również krwiak)/27dpt - 0,62cm maluszka z bijącym 💗 (133u/min) -
Nie zakładaj najgorszego - każda ciąża jest inna- poza tym nie masz innych niepokojących objawów. Ja trzymam kciuki, aby wszystko było dobrze !!! Chyba też masz zlecony Clexan albo Fraxyparynę? Z tego co pamiętam masz też duphaston, luteine, encorton ?Córcia - 24.01.2012 r.
Aniołek mój kochany- 19.02.2018 r (6tc/10tc)
Przebyty zespół HELLP, PCOS,późna owulacja mutacja: MTHFR_677C-T -heterozygota, PAI-1 4G - homozygota
ANA3 dsDNA(+)graniczny
-
serena1989 wrote:Anet niby tak... ale mi w każdej utraconej ciąży szybko "wysadzało" brzuch i kiedy nagle opadał i stawał się płaski już wiedziałam, że to koniec. I tak było. Fakt, że towarzyszyły temu bóle jak na @ i mega bóle krzyżowe + plamienie/krwawienie, a teraz tego nie ma. Ale serio mi już brzuch mega się powiększył, a wczoraj zmniejszył. I dlatego mając dwa poprzednie doświadczenia już zakładam najgorsze.
Sorry dziewczyny, nie chcę Wam tu smęcić i psuć radości z Waszych ciąż
Serena nie przepraszaj. Komu masz się wyżalić jak nie nam. Nie wiem co Ci napisać żebyś poczuła się lepiej bo jakbym była na Twoim miejscu pewnie nic by mi nie pomogło.
Może po prostu umów się na wcześniejszą wizytę by skontrolować sytuację. Masz prawo częściej chodzić do lekarza ze względu na poronienie.
Nied.tarczycy, Hashi, niskie AMH (0,28), wysokie FSH, MTHFR a1298c hetero i PAI hetero, endo IV st.:
1).24.04.19r. I Laparo --> 09.05. --> Visanne START/półroczna kuracja)
2). 03.10.19r. II Laparo
15.05.2013r. córka Maja ❤️ (ciąża naturalna)
Moje ANIOŁKI:
1. Po dwóch latach starań- ICSI - Michalinka 8/9tc (10tc - 09.09.17r.)
2. Po trzech latach starań naturalny cud - Marcelinka 7/8tc (11tc - 25.08.18r.)
02.11. 18r.- transfer śnieżynki (3-dniowy zarodek)
29.09.20r. - rozpoczęcie procedury z KD (Eurofertil/Ostrawa)
13.10.20r. - mamy dawczynie/początek stymulacji
28.10.20r. - mamy trzy blastki ❄❄❄
18.11.20r. (11:30) - transfer jednego ⛄ / dwie śnieżynki na zimowisku
22.11.20r. - dwie kreseczki na teście (4dpt) 🥰/Beta: 6dpt - 27,2/8dpt -101/14dpt - 2091/15dpt - jest pęcherzyk ciążowy (również krwiak)/27dpt - 0,62cm maluszka z bijącym 💗 (133u/min) -
Serena uszy do góry. Ja wczoraj miałam doła. Boki mnie prawy jajnik i już sobie wkrecam jakąś pozamaciczna. Mam dużo zrostow na macicy po cesarkach i to może przecież utrudniać zagnieżdżenie. A jeszcze tydzień do wizyty ale zawsze wychodzę z założenia że nie ma co martwić się czymś na co nie mamy wpływu. Trzeba myśleć pozytywnie
-
Dziewczyny, nie stresujcie się tak. Myślę, że każda z nas dba o siebie wystarczająco, więc tak na prawdę nie mamy wpływu na to co się wydarzy, ale trzeba być dobrej myśli i cieszyć się. Wiem, że są tu dziewczyny, które dużo przeszły i podziwiam Was, ale myślę, że nie warto pisać czarnych scenariuszy w myślach. Będzie dobrze !
-
Anet tak, mam cały zestaw: Encorton, Euthyrox, 3x1 Duphaston, 2x1 Luteina, Clexane… Teraz jeszcze głupia sobie wmawiam, że to dlatego nie ma krwawienia bo biorę leki, które wszystko "wstrzymują".
Dziękuję dziewczyny za wsparcie i dobre słowo! Nie wiem co bym zrobiła bez Was. Mężowi nie chcę mówić o moich obawach, bo on też silnie to przeżywa w kontekście poprzednich strat i tak naprawdę nie mam z kim porozmawiać... -
BitterSweetSymphony wrote:Zawsze wyobrażałam sobie jak to będzie gdy ponownie ujrzę te dwie kreseczki. Byłam pewna, że się rozryczę, albo że będę skakać z radości. Ja natomiast od czasu testu chodzę jak zaklęta. Czuję się tak jakbym wyszła z siebie i stała obok, obserwuje wszystko z boku i nie jestem w stanie poczuć prawdziwej radości. Myślę, że każda kobieta, która poroniła (a naprawdę jest ich baaardzo dużo ) nie jest w stanie poczuć takiej błogości, euforii itp z powodu kolejnej ciąży. W tle zawsze jest obawa, strach. Ja np żyję od wizyty do wizyty, a 10tc to jest dla mnie taka magiczna bariera... W ostatniej ciąży wtedy właśnie przestało bić serduszko mojego Aniołka.
Myślę, że w takiej sytuacji najważniejsze jest maksymalne rozluźnienie się, tyle na ile to możliwe. Trzeba jednak myśleć o tym dziecku, które w nas rośnie. Dodatkowo pomocne jest wsparcie bliskich. Mnie wspiera mąż. Poza nim jeszcze nikt nie wie o ciąży i nie dowie się aż do 10tc. Tak sobie ustaliłam... Najwcześniej to oczywiście dowie się moja córa Już nie może doczekać się rodzeństwa, a powiemy jej jak tylko ujrzymy bijące serduszko. Mam nadzieję, że będzie umiała dotrzymać tajemnicy bo z tymi dziećmi to różnie bywa hehe
Bitter napisałaś dokładnie to jak się czuje. Jakby cała ciaza była poza mną a ja jej się tylko przyglądam. Tez żyje tylko od wizyty do wizyty i chodzę na nie z dusza na ramieniu.
Młodszy synek tez był po poronieniu i tez się denerwowałam dopóki nie czułam jego ruchów.
Aniołek 03.2013 (6tc)
Aniołek 02.2015 (6tc)
Aniołek 01.2017 (10tc)
-
BitterSweet tak, chodzę do lekarza priv i to bardzo często (co 2 tyg), a nawet po tygodniu pomiędzy miałam szybkie usg. Dzwoniłam, ale w tym tygodniu ma urlop, a wizyta dopiero w środę no i dupa.
-
Cześć Dziewczyny ! Mozna dolaczyc ?
Pozytywny test ciążowy wyszedł mi 10 lipca w 33dc. Piekny prezent na urodziny moje i Meza i nasza pierwsza rocznice slubu
U lekarza bylam w piatek, serduszko juz biło 107 uderzen na min. Lekarka mowila ze prawie 6 tydz (5+6) czyli dziś 6+4 jesli dobrze licze?
Kolejna wizyta 31 lipca.
Boje się wiadomo ale mam nadzieje ze bedzie dobrze.
Moja historia:
Starania od wrzesnia 2017. Pierwsza lekarka obrazu wprowadzila clo, powiedziała mi ze tylko jeden jamnik pracuje i w moim wieku (27lat) juz nie ma sie owulacji co miesiąc
Zmienilam lekarke w marcu, wyslala mnie na początku na test obciazenia glukoza i krzywa cukrowa. Zdiagnozowala insulinoopornosc. Rezzta wyników w normie. Mąż tez byl przebrany i jego wyniki rowniez ok. Owulacje naturalne, chodzilam na monitoringi bo w moim przypadku ani testy owu ani prowadzenie wykresu z temperatura sie nie sprawdziło.
Lekarka wdrozyla lek na IO plus zdrowa dieta i ruch. Pod koniec maja mialam wizyte U endo, ktora powiedziala mi ze z takimi wynikami raczej w ciaze jeszcze nie zejdę, ze lek musi zaczac dzialac a jego maksymalne dzialanie po ok pol roku. Wiec troche odpuscilam i nie nastawialam się. Na sierpien mialam juz umowiona konsultacje do badania HSG. A tu taka niespodzianka
Z objawów zaczynaja sie mdłości , dzis mnie meczyły prawie godzine przed pracą. Ból skutków, senność, wieksze zmęczenie . Ale jest okKleopatra, iNso87, kehlana_miyu lubią tę wiadomość
-
Serena lekami jesteś obstawiona. Jeśli czujesz niepokój podzwon po prywatnych klinikach i na pewno znajdzie się termin. Ja tak zrobiłam jak zaczęłam plamic - wizyta mnie uspokoiła.Córcia - 24.01.2012 r.
Aniołek mój kochany- 19.02.2018 r (6tc/10tc)
Przebyty zespół HELLP, PCOS,późna owulacja mutacja: MTHFR_677C-T -heterozygota, PAI-1 4G - homozygota
ANA3 dsDNA(+)graniczny
-
Ciąża po poronieniu to wyzwanie. Im więcej strat tym trudniej Można próbować się zrelaksować, ale strach często i tak siedzi z tyłu głowy i w najmniej odpowiednim momencie podpowiada "a może znowu coś jest nie tak? Czego się głupia cieszysz?" i to jest straszne. Mi w poprzedniej ciąży pomagało latanie na wizyty co 1,5 tygodnia. Miałam ochotę dać w zęby każdemu, kto krytykował częste USG, bo tylko to pozwalało mu jakoś funkcjonować. Potem używałam detektora tętna dopóki nie zaczęłam czuć regularnych ruchów. Ale w zasadzie naprawdę uwierzyłam, że będzie dobrze gdy po porodzie dostałam synka w ramiona.
Teraz jest trochę łatwiej, ale wiem o ciąży dopiero od 4 dni, więc zobaczymy czy ten spokój przetrwa.
5tc [*] 04.2015
10tc [*] 01.2015 -
Serena ja tez sobie wmawiam, ze nie mam krwawienia bo biorę tyle leków. Ale to zupełnie bezsensu. Trzeba się wyluzować chociaż trochę bo zwariujemy! Zaczynam wymyślać sobie tysiąc zajęć żeby o tym nie myśleć.
Aniołek 03.2013 (6tc)
Aniołek 02.2015 (6tc)
Aniołek 01.2017 (10tc)
-
Cześć Mamuśki dołączam i ja
Termin prawdopodobnie na 17 marca
Mam już wspaniałą córeczkę! Ma 15 miesięcy i nadal ją karmię piersią. Troszkę jestem z tego powodu niespokojna, bo bardzo schudłam i lekarze zalecają odstawienie. Zobaczymy jak nam się to uda.
She Wolf pamiętam Cię z kwietniowych mamusiek pozdrawiam i uściski dla Izy!kehlana_miyu, iNso87, She Wolf lubią tę wiadomość
-
BitterSweetSymphony wrote:No skoro endo Ci kazał to sama nie zwiększyłaś tylko za Jego radą
TSH i tak będzie rosło i zwiększanie dawki nas nie ominie. Lepiej szybciej niż później. Ja sama się kontroluję. Nie chodzę co dwa tyg do endo by sam decydował o dawce. Częste badania i lawirowanie dawkami to niestety nieuniknione w naszym przypadku.9 dpo - bHCG 19,82 mIU/ml | 11 dpo - 69,63 mIU/ml | 13 dpo - 170,8 mIU/ml
1cs z Hashimoto, aTPO, ANA2