MARCOWE DZIECIACZKI 2019
-
WIADOMOŚĆ
-
Anet85, jeszcze w temacie szczepień. Pisałaś o tym stop nop, znam stronę, bo już jak córkę szczepiłam to trafiłam na nią. Na FB jest jeszcze większy hardcore. Uważam że do wszystkiego trzeba z dystansem, ale ważna jest świadomość co może się dziać z dzieckiem po szczepieniu. I jak zmienia się ten kalendarz szczepień na przestrzeni lat. Dlatego dla mnie zasada numer 1 - dziecko i domownicy zdrowi, żeby zaszczepić. Wiem już, że na pewno we wtorek nie pójdziemy, chociaż moja pani doktor generalnie nie widzi przeciwwskazań.
Anet85 lubi tę wiadomość
Listopad 2013 - Aniołek 7 tc; Październik 2014 - ziemski cud - córka; Marzec 2017 - Aniołek 10 tc
niedoczynność, homocysteina 13,5, ANA1 1:320, mutacje: MTHFR 1298A-C homozygota, PAI-1 - heterozygota.
-
Butterfly jak dziewczyny piszą, ciepłe okłady przed kamieniem. Zimne najlepiej z kapusty po karmieniu i w razie gorączki ibuptofen co 6 godz.
U nas też dziś ładnie, Miki śpi a potem idziemy na spacerek
Kciuki dziewczyny, oby dziś był wasz dzieńButterfly 83 lubi tę wiadomość
-
Hej
Butterfly, kiedy miałam zastój w masakrycznej postaci, to tak:
Ciepły okład przed i zimny po (jak piszą dziewczyny)
Polę sama budziłam max co 2 godziny. Karmienie na żądanie to też karmienie na żądanie mamy
Ibuprofen co 8 godzin na zmianę z paracetamolem-czyli tabletka co 4 godziny. 2 pierwsze dawki ibuprofenu 400, potem już 200, tak samo paracetamol-2x1000, potem już 500, bez względu na gorączkę. Odstawić leki można, jak zastój odpuści
Karmienia spod pachy
Ja miałam też czop ujścia kanalika, więc stosowałam okład na sutek z ciepłej oliwki na 15 minut przed karmieniem, dodałam też okład z sody-2 łyżki sody na pół szklanki wody. Ale to tylko na sam sutek, przy zatkanym kanaliku.
U nas wzdęcia są nadal, ale w zdecydowanie słabszej postaci. Wydaje mi się, że Pola znowu ciut wyprzedza swój wiek
No bo tak-okolo 3 tygodnia pojemność żołądka się zwiększa-na początku było 10 ml, około 2 tygodni powinno być 50-60ml, a już przy 3 tygodniu nawet 80-100 ml. A w tym czasie jest jeszcze za mało laktazy, organizm maluszka nie wyrabia z produkcją. Wczoraj Pola to obrazowo pokazała Wypił z butelki 60ml i jeszcze się dossała do piersi.
Oprócz espumisanu, który efektów nie przynosi, zaczęłam podawać delicol. I po karmieniach z delicolem jest znacznie lepiej. Pola śpi. Wprawdzie postęka, czasami zapłacze itp, ale po chwili gazy czy kupa idą i jest spokój. Więc u nas to raczej ten problem.
Muszę jeszcze poczekać z tydzień, bo i u siebie zaczynam podejrzewać hiperlaktację. To też może być powód bólu brzuszka i nadmiaru laktozy Ale to się diagnozuje po 3 tygodniach...
Nierozpakowane-kciuki!!! Ja Wam mówię, dzisiejszy PESEL rządziWiadomość wyedytowana przez autora: 23 marca 2019, 13:00
83xxx, kehlana_miyu, Butterfly 83, teverde, Marza89 lubią tę wiadomość
Pola Róża
09.03.2019, godz. 09:10, 3410g i 52 cm
-
Hejka gratulacje dla nowych mam!!!
Kehlana, elka powodzenia!!!
U nas ok, choc rana po cc strasznie boli i za bardzo nic nie moge sama zrobic, takze odpoczywam a maz spelnia wszystkie moje zyczenia, kochany jest, a ja przez jakis spadek hormonow jestem dla niego zolza, nic mi niepasuje i juz mielismy kilka spiec.
Malutka sliczna, wyglada zupelnie jak moj synek 10 lat temu, jak to samo dziecko, tylko troszke pulchniejsza, bo mimo ze nz dlujosci tak bardzo sie nie roznia, to urodzila sie o 1.1kg wieksza niz syn.
Az dziwne, czasem przez pomylke mowie o niej on hehe, bo widze w niej syna.
U nas ciezko idzie karmienie piersia.
W szpitalu kazali mi ja od razu przystawiac, to przystawialam, pierwszy dzien spala i myslalam, ze cos je, a ona zmeczona byla po porodzie. Pozniej cala noc i pol dnia nie spalam, bo ciagle wisiala i plakala, polozne twierdzily, ze jest ok, ze tyle potrzebuje, niby dobrze ja przystawialam, a moje sutki cale popekaly. Ponoc przez to, ze bardzo mocno ssala, okazalo sie, ze pokarmu jeszcze wcale nie mialam. Musialam dac butle, no i do teraz daje. Karmie piersiami, a pozniej jeszcze butle. Strasznie zarte to moje dziecko. W nocy jest najgorzej, bo bardzo duzo potrzebuje, a malo spi. W dzien o niebo lepiej wiec nadrabiam sen. Staram sie rozkrecac laktacje, ale niestety sutki bardzo bola i to pierwsze przylozenie to koszmar. Mam nadzieje, ze to minie.
Powoli, ale dam rade tym razem, nie zamierzam sie poddac.
To sie wyzalilam...
-
Alissa, smaruj sobie lanoliną i wietrz. Potem będzie lepiej. A i jeszcze te kompresy multi-mum, które Patuniek polecała .
Moje sutki już tylko trochę pieką przy przystawieniu, a potem jest już super.
Co 2-3 dni robię dzień laktatora dla zapasów. Chcę tak na spokojnie, ale udało się już uzbierać ponad 200ml. Może nie jest to jakoś super dużo, ale na 2 wyjścia jest!Butterfly 83, Alisssa lubią tę wiadomość
-
Cześć dziewczyny, gratuluję nowym mamusiom.
ja się już w miarę ogarnęłam ale przegrałam walkę o KP. Od początku był problem bo mimo odpowiedniego przystawiania mała jadła nieefektywnie, ja miałam bardzo mało pokarmu, laktatorem nie działał zbyt dobrze. Musiałam od początku dokarmiać mm a jak po powrocie do domu dostałam biegunki, wymiotów, bóli żołądka to odstawiłam ją na wszelki wypadek na 2 dni (bałam się rotawirusa) to już potem nie chciała. Przez te cyrki z układem pokarmowym zasuszyłam się, zwłaszcza że byłam tak słaba że zasypiałam przy laktatorze i lipa z tego była. Trudno, przynajmniej mogę brać leki które działają i stanąć na nogi.
Przykro mi i mam to sobie trochę za złe ale mleko da się zastąpić - matkę trudniej.Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 marca 2019, 16:10
Makowe Szczęście lubi tę wiadomość
-
Butterfly, mi położna mówiła, że jeśli dziecko jest i kp i mm to nie ma potrzeby dopajania woda.
Dziewczyny, poradźcie. Syn mojego M przyjechał do nas na weekend z kaszlem i stanem podgorączkowym i juz pojawiły sie objawy u małego W nocy często sie budził i był niespokojny, nie chciał jeść, mocz mu ściemniał. Teraz z kolei duzo śpi, ale z jedzeniem jest nadal problem. Temperatura 37,5-38. Katar ma od kilku dni. Chyba nie ma sensu iść do lekarza, co? Leki przeciwgoraczkowe podawać dopiero powyżej 38 stopni?Wiadomość wyedytowana przez autora: 23 marca 2019, 16:47
Butterfly 83 lubi tę wiadomość
PCOS + IO
05.2017 - początek starań
08.2017 - puste jajo płodowe
03.2019 👶
03.2021 👶 -
Lenonki, nie umiem Ci poradzić co do samego maluszka, ale historia z synem Twojego M widzę znowu się powtarza. Masakra!
08.2016 poronienie - 6tc
12.2017-02.2018 I, II, III IUI ;(
05.2018 ivf (21.05 punkcja, 26.06. transfer)
Beta: 7dpt -32,35, 9 dpt - 68,74, 11 dpt -183,60, 13 dpt -524,20, 15 dpt -1038
16.03.2019 synek na świecie ❤️
25.04.2023 transfer-beta 0
29.05.2023 transfer
7dpt beta 66,70
9 dpt beta 163
16 dpt beta 2351, widoczny pęcherzyk ciążowy
18 dpt beta 4700
28 dpt jest ❤️ -
Ja dzisiaj mam tez dzien tragedia, za nic nie moge polozyc malego spac i tak od 5:30 rano Caly czas placze albo chce cyca i zasypia na nim jak sie najje a pozniej jak go odkladam to sie budzi i pielucha zasikan i tak w kolko caly dzien a mi juz lzy leca z bezsilnosci ;(
-
Fajny pesel jest nasz!!! ❤️
Nie wiem czy mój poród był straszny i mam uprzedzac.. Chyba nie. Skończył się dobrze ale miał swoje momenty 😉
O 11 zwolniła się porodówka. Położna przeleciała ze mną plan porodu i wszystko wyjaśniła. Szyjka ponoć dalej była gruba a główka wysoko. Podłączyła mnie do KTG i jeśli po podaniu oksy byłoby ok, to miałam iść sobie pochodzić. O 11:30 podała mi oksy. Po paru minutach pierwszy skurcz, po 5 kolejny, potem po 3 i nagle tętno młodego ponad 200. Maszyna zaczęła wyć. Położna poruszała mi nogami ale maszyna wyła dalej. Szybko zadzwoniła po neonatologa, mnie przewróciła na kolana, zgięła mi łokieć a drugą rękę musiałam mieć prosto bo kroplówa, wsadziła rurki z tlenem do nosa. Kazała ruszać biodrami. Ale główka za bardzo napierała na pęcherz. Zeszły się jakieś 2 babki i uznały że szybko przebijają. Poleciała woda (całkiem sporo jak na malowodzie 🤔) i się uspokoiło. To było dość mocne. Bujałam się tak na klęczkach z 15 min, potem pozwoliła się położyć bo już byłam cała mokra. Było ok. Kilka silnych skurczy, potem nagle 2 zajebiście mocne, nie wiedziałam co mam zgniatać. Podeszła, sprawdziła mnie i zdziwiona mówi, że mam pełne rozwarcie i to już są parte! Jak już parłam to nie były takie straszne, tylko nie spodziewałam się takiego uczucia rozpierania. Na początku nie umiałam przeć. Tłumaczę jej, że całą ciążę na to uważałam, żeby nie mieć hemoroidów i teraz jakoś to jest wbrew mnie. Po paru skurczach się nauczyłam 🤭 Położna uznała, że przeszkadza mój pełny pęcherz. Zgięta w pół, z kroplówką leciałam do kibla. Nie udawało się wysikać bo młody był za nisko. Siadalam na kibelek, wstawałam na skurczu. Nie udało się, wracam na łóżko. Przy partych coraz większe napieranie i powiedziałam mężowi, że chyba jednak bym chciała cesarkę. Prawie płacząc mówię, że to rozpieranie tak boli, że chyba nie jestem w stanie z własnej woli przec bo to wbrew naturze robić coś co sprawia ból. Na prawdę w siebie zwątpiłam. Ale położna mówi, że już kończymy.. Zeszły się znów te dwie i fajnie mnie dopingowały choć rozpieranie było tak silne, że już się chciałam poddać. I wtedy go zobaczyłam. Wychodził z ręką nad głową i pepowiną wokół szyi i barku. Jakby w szelkach. Gdyby nie to, urodziłabym ponoć jeszcze szybciej. Choć od podania oksy, do Brunka na mojej piersi minęła tylko 1 godz 30 min! W 39+2 tc o 13:05 dnia 23.03 urodził się mój synek ❤️ 2950g. Jeszcze nie wiem ile mierzy. 2 godziny już mnie cyckał, potem go zabrali. Teraz poszedł drugi cycuś i oddałam chłopaka bo jestem padnięta. Udało mi się załapać na salę 1-osobową zaraz koło łazienki, więc jest super. Troszkę pękłam ale ponoć tylko skóra ucierpiała. To wszystko jest surrealne. Jeszcze tego nie ogarniam rozumem ❤️Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 marca 2019, 07:44
83xxx, Madziakk, bbeczka91, patuniek86, mamakropka., Macy, Pikcia, Ksiazka1, enka90, kehlana_miyu, Bluberry, Reniferra, Alisssa, Kleopatra, iNso87, Marza89, Anet85, Parsleyek, Butterfly 83, Ulv15, Makowe Szczęście, Lenonki, Kasialudek, Sana lubią tę wiadomość
-
Hej, w koncu wstawiam opis porodu. Troche mi zeszlo, ale mama jest u mnie i tez nie chcialam siedziec na komputerze tyle czasu. I jeszcze skonczyl mi sie abonament.
Obudzilam sie okolo 3:30 z bolami krzyzowymi, chcialo mi sie do toalety na 2 i zobaczylam rozowe plamnienie na wkladce, pomyslalam ze chyba sie zaczyna, po 20 minutach sciagnelam aplikacje do mierzenia skurczy bo byly juz dosc czesto, co 5-6 minut takie trwajace okolo 1 min i takie 30-40 sek co 2-3 min. Bol byl dosc silny bo nie bylam w stanie robic nic podczas skurczu. M obudzil sie okolo 4:40. Poszlam pod prysznic, tzn najpierw w wannie polezalam, a w miedzyczasie M mi zrobil 2 kanapki z dzemem bo bylam bardzo glodna i jadlam w wannie.i Koniecznie czulam potrzebe mycia wlosow. Nie bylo latwo, podczas skurczu musialam wszystko przerwac. Pozniej M mi wlaczal aplikacje bo tak szybko bol narastal ze nie moglam nawet wcisnac start. O 6:20 zadzwonilam do szpitala opisalam sytuacje i kazali mi przyjechac. W szpitalu bylismy okolo 7:30, wzieli mnie do Sali sprawdzili ktg i rozwarcie juz bylo 5-6cm. Nastepne badanie mialo byc o 12. Babka byla zdziwiona, dali mi sale w ktorej juz bylam do konca porodu. Podlaczyla KTG, potem sie okazalo ze musialam miec to podpiete caly porod, co bylo masakra bo nie moglam sie ruszac, nawet siedziec. A bylo mi tak niewygodnie na wpolezaco bo ten kregoslup bardzo bolal nawet miedzy skurczami. A na dodatek podlaczyli mi jeszcze kroplowke. A wenflon nie pozwalal mi sie podpierac. Czasem chodzilam do lazienki tylko zeby odpoczac od lezenia i usiasc na chwile . Kolo 11 dostalam tosty z marmolada i herbate. Przez caly czas M mi podczas skurczu sciskal biodra z tylu, czulam ze to mi zmniejsza bol. A jak wyszedl do lazienki to mialam ochote go wolac, no ale nie mialam wyjscia. Mowil mi tez na podstawie ktg ze juz skurcz schodzi ze juz powino mniej bolec, caly czas mnie uspokajal, bardzo mi to pomagalo. Na badaniu o 12 wyszlo ze mam juz 8 cm, no to juz wiedzialam ze nie dostane znieczulenia, gazu tez na razie nie chcialam bo stwierdzilam ze poczekam jak bedzie gorzej. Nastepne badanie rozwarcia o 16, sukrcze byly coraz gorsze, jakos przed 16 zaczelam brac gaz, nie wiem czy to cos pomagalo. No i jest 10 cm, teraz polozna powiedziala ze jak za godzine nie zaczna sie parte to bedziemy sami przec. Ale na szczescie sie pojawily, jednak jeszcze wody nie odeszly i w koncu polozna powiedziala ze musi przebic, poszla naszykowac sprzet i w tym momencie dostalam skurczu ktory spowodowal odejscie wod. Samo wszystko sie dzialo. Kazali mi coraz bardziej przec, nie wiem ile to trwalo, pamietam polozne na zmiane mowily ‘’you can do it’’ ‘’well done’’. M tez do mnie mowil caly czas. Tak sobie wmawialalm ze jak dluzej bede przec w tym skurczu to moze sie uda i nie bedzie nastepnego, no i wkoncu sie udalo. Polozyli mi Moje Cudenko na piersi i to bylo takie niesamowite Wspaniale uczucie,(teraz za kazdym razem jak patrze na to zdjecie to placze) po jakims czasie spytalam kiedy moge ja dostawic do piersi, polozna powiedziala ze moge juz, w miedzy czasie przygotowaly mnie do szycia. Spytalam czy mi pomoga ja dostawic bo ja mialam ograniczony zakres ruchu, jak sie dossala to bylam w szoku. Laura dlugo jadla, ale w pewnym momencie tak mnie bolalo szycie ze mussialam ja oddac M. Szycie bolalo ale nie wiem czy gorsze nie bylo to ze chcialo mi sie bardzo siku, to bylo straszne, a one caly czas ze jeszcze troszke. Zaproponowali mi cos do jedzenia, spodziewalam sie czegos na cieplo, niestety tylko tost z dzemem ale zjadlam. W miedzyczasie skin to skin. A potem polozna ubrala Laurke a ja poszlam pod prysznic. No i wysylali juz nas na sale poporodowa. Niestety M nie mogl tam zostac. Zostalam z nia sama, tak bardzo go wtedy potrzebowalam i zalowalam ze nie mozemy byc razem.
Noc byla straszna, Kazali mi ja zmuszac do jedzenia, gdzie zjadla bardzo duzo po porodzie o 6 potem kolo 9 tez sporo. Kazali o 11 (po badaniu krwi ) zeby byla odpowiednia przerwa do kolejnego badania krwi. A ona nie chciala bo byla, najedzona i ja tam meczylam i siebie. Do kazdego karmienia mowili ze mam rozebrac ( a nie mialam za bardzo wprawy w ubieraniu). Zuzylam 8 pieluch, 3 razy przebieralam, spalam 20 minut. Kolo 3-4 zawolalam polozna zeby sprawdzila czy dobrze dostawiam, no i przyszla jedna ale nie wiedziala co mi powiedziec, przyslala inna, no i ze dobrze a ona nadal nie chciala. Noc katorga. Szkoda ze takie wspomnienie pozostanie.W koncu sie poddalam i dalam jej spac,jeszcze po drodze do lazienki zobaczylam taka informacje ze jak dziecko ladnie zjadlo po porodzie to moze spac 4-6 godz, ( a one mowily co innego) jak troszke przerwy miala to od razu miala apetyt. W dzien bylo to samo, bo probowalam za czesto, a jak wrocilismy do domu to karmilam na zadanie i sama sie budzi regularnie i ladnie przybiera.
Troche sie rozpisalam.
Ksiazka1, teverde, enka90, patuniek86, Reniferra, Marza89, Anet85, Butterfly 83, Ulv15, Makowe Szczęście lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyTeverde ogromne gratulacje szybko Ci poszło
Lwie to ja pisałam o wspieraniu się przy powrocie do formy. Mam ten sam problem co Ty - slodycze, no nie umiem z nich zrezygnować. A obiecałam sobie ze po porodzie rzucę i wyszło jak zwykle.
Wróbel najważniejsze zdrowie dziecka, a czy kp czy mm to nie ma znaczenia
Butterfly mi lekarz mowil żeby nie dopajac dziecka skoro kp i mm.
Lenonki a tak na przyszłość to możecie jakoś uniknąć takich sytuacji? słabo jak chory przyjeżdża a Wy macie maleństwo w domu. Zdrówka życzę. Ja podaję przeciwbólowe od 38.5. Obserwuj, wierzę że będziesz wiedziała kiedy udać się do lekarza.
A my dzisiaj długi spacer, bo tak pięknie i ciepło byłoteverde, Lenonki, Butterfly 83 lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualny