Marcowe Mamusie 2015
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyAnastacia33 wrote:Moj powoli odnajduje sie w zyciu w 4 he he
loszcz, gabi30 lubią tę wiadomość
-
Mam jakieś problemy z tą moją stopą
Bylam przedwczoraj w nocy w szpitalu bo palce mi bardzo spuchly i sie sine zrobily dlatego "odginali" mi gips aby krew mogla w stopie krążyć.Czy to nie dziwne po miesiącu w gipsie ze zdaje sie on zaciasny?
Opuchlizna utrzymuje sie non stop tylko juz duzo mniejsza i kolor wrócił do normalności.Mam wizytę w czwartek ale się obawiam ze usłyszę złą nowinę -
nick nieaktualnyloszcz nie martw sie na zapas. poczekaj az zrobia jakies zdjecie jak to wyglada. ruszaj paluchami duzo w miare mozliwosci zeby pobudzic krazenie. i nozka wyzej podparta oczywiscie:-) nie pociesze cie ale stopa bardzo dlugo czasu potrzebuje zeby wrocic do sprawnosci. tam jest duzo kosteczek miesni sciegien.bardzo trudno sie stope rehabilituje i na efekty czesto trzeba dlugo czekac. najwazniejsze sie nie poddawac i cwiczyc juz po zdjeciu gipsu. narazie opuchlizna niestety bedzie sie pewnie utrzymywala.
loszcz lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyPytałam jeszcze dziś lekarke o ten inhalator i potwierdziła mi że to coś co warto mieć w domu przy małym dziecku. Co prawda na ten moment ponoć nie jest mi potrzebny ale jej zdaniem przyda się na pewno prędzej czy później.
Ja dochodzę do wniosku że mój mąż dorósł do ojcostwa. Oczywiście mamy gorsze i lepsze chwile i już kilka razy myślałam że skopie mu tyłek bo zdarzyło mu się powiedzieć lub zrobić coś głupiego ale ja też pewnie nie raz przesadziłam pod wpływem zmęczenia. Zauważyłam też że jak mój mąż widzi że dobrze sobie radzę to chętnie z tego korzysta...ma obiad, czyste ubranie i porządek w chacie a żona wita to w makijażu, ładnie ubrana i uśmiechnięta ale jak widzi że mam kryzys (które u mnie pojawia się prawie zawsze z tego samego powodu - nieprzespanych nocy) to naprawdę to zauważa i stara się pomóc. Oczywiście jak dziecko mocno marudzi to woli pomóc w domu niż go uspokoić ale jeśli proszę żeby go wziął to go bierze. Często gdy widzi że jestem zmęczona to sam pyta czy zrobić mi kanapki albo czy wziąć małego. Wczoraj powiedział mi np. żebym nie gotowała obiadów. Oczywiście i tak będę to robiła bo chcę żeby miał solidny posiłek jak wróci z pracy ale wiem że gdybym tego nie zrobiła to nie miałby pretensji tylko sam by coś ugotował a jak oboje ogarnia nas lenistwo albo zmęczenie to coś zamawiamy albo jemy mrożonki i też da się tak przetrwać Czasami mój mąż ma tylko lekki problem żeby zostać sam na sam z Juniorem ale to "wina" kp i tego że pierś jak nic innego uspokaja Janka. No ale ważne że się przełamuje i mogę np.chodzić na basen I choć mój mąż mi tego nie powiedział bo to nie ten typ to wiem że jest ze mnie dumny a ostatnio nawet usłyszałam, oczywiście przypadkiem, jak chwalił mnie w rozmowie z przyjacielem Dokładnie za tydzień mamy trzecią rocznicę ślubu i póki co bilans naszego związku wychodzi na plusWiadomość wyedytowana przez autora: 2 czerwca 2015, 19:15
loszcz lubi tę wiadomość
-
loszcz wrote:Sunsun ale Ci Laura ladnie przybiera
Myślałam że juz nas tu nie odwiedzasz a tu proszę niespodzinka
Wiesz ze ja wciąż liczę na nasze wrzesniowe spotkanie przy kawie,mam nadzieję ze plany sie nie zmienią i przylecicie do Szkocjiloszcz lubi tę wiadomość
-
Też bym chciała wrócić do pracy we wrześniu na pół etatu jednak u mnie nie jest to możliwe. Posiedzę więc w domu do kwietnia.
Scarlet, Emilka miała identyczny katar jak Jaś. W nocy ją męczyło i ja spać nie mogłam przez to. Zdarzało jej się kaszleć bo spływało jej do gardła. A tak głęboko siedziało, że musiałam się nieźle namęczyć żeby Fridą wyciągnąć. No i pediatra powiedziała, że nic strasznego się nie dzieje i kazała pryska wodą morską i odciągam. Po kilku dniach samo przeszło.
Mój M też się mniej stara jak zauważył, że sobie radzę z dzieckiem, domem i sobą. Ale mamy taką niepisaną umowę, że obiady robi on i raczej tego przestrzega. Nieraz ja coś ugotuję, ale rzadko bo nawet jak znajdę czas to nie zawsze mi się chce. -
Emartea ja podobnie jakbym miała możliwość to wróciłabym do pracy na pół etatu. Ogólnie to chciałabym pracować na pół etatu tak długo aż mała poszłaby do przedszkola ale wiadomo przez finanse nie wchodziłoby to w grę. Przy synku Niania przychodziła o 6 rano a przed 16 jak wracałam z pracy to ją puszczałam, obiad, chwilka zabawy (czasami ze zmęczenia i na to nie miałam siły ) i już musiałam małego kąpać i kłaść spać, czułam się przez to okropnie i marzyłam o pracy na pół etatu bo wiedziałam, że ten czas który traciłam już nigdy nie odzyskam.
-
nick nieaktualnyDla mnie praca na pół etatu też wydaje się rozwiązaniem idealnym. Tak naprawdę Janek większość czasu nadal będzie spędzał ze mną a ja będę szczęśliwa bo będę miała kontakt z pracą i z ludzi. Dzięki temu że to tylko dwa dni pomogą babcie więc już w ogóle super. No i jeszcze fakt że mieszkam 3 km od firmy i mam rewelacyjnych szefów. Naprawdę uważam że to wymarzone warunki do powrotu choć gdyby nie babcie to nie byłoby to możliwe bo choć tęsknie straszliwie za pracą to obiecałam sobie że wrócę tylko jeśli uda mi się dla Juniora zorganizować dobrą opiekę. Docelowo na pracę na pół etatu też nie mogę sobie jednak pozwolić. Też z przyczyn finansowych taki czasy że ciężko jednej osobie utrzymać rodzinę, zwłaszcza jak się ma rozwaloną budowę domu no ale że ja zawsze lubiłam pracować to nie jest to dla mnie żaden dramat choć wiem że nie raz będzie ciężko zwłaszcza że prace mam wymagająca a Juniora na pewno nie będę chciała zaniedbać
Dziewczyny jeśli nic nie mylę to jest taki przepis że jeśli chcecie wrócić na niepełny etat to pracodawca musi się na to zgodzić. Co więcej jeśli pracujecie na niepełny etat to przez rok jesteście chronione i nie mogą Was zwolnić. Tyle przepisy choć ja gdyby moi szefowie nie zgodzili się na pół etatu to nie postawiłabym sprawy na ostrzu noża i bym ich nie wykorzystała. Zależało mi żeby się dogadać.
Ja lubię jak mój mąż gotuje po po prostu robi to lepiej niż ja ja kocham piec ala za gotowaniem nie przepadam i nie jestem w tym mistrzynią. Ale że wolę jak po pracy B. spędza czas ze mną albo z Juniorem to nie raz zdarza mi się gotować.Wiadomość wyedytowana przez autora: 3 czerwca 2015, 06:07
gabi30 lubi tę wiadomość
-
Ech dziweczyny. Właśnie dopadła mnie myslowa.
Nie tylko nad powrotem do pracy i wysłaniem mojego smyka do żłobka, ale też nad tym ile miałyśmy szczęścia że urodziły się Nam zdrowe dzieciaczki.
Moja kuzynka miała rodzić za miesiąc. Wszystkie wyniki dobre. A teraz leży w szpitalu i czeka na wywołanie, by sprawdzić dlaczego aniołkowi serduszko przestało bić.
Jak o tym pomyślę, to aż nie chcę córci opuszczać nawet na chwilkę. 8miesięcy w brzuszku i nagle bum ... -
nick nieaktualnyzgadzam sie kasha... tez czasem o tym myslalam ze ile szczescia mam ze zdrowe dzieci urodzilam a mialam tez w ciazach duzo strachu o maluchy bo ciagle cos... nie wyobrazam sobie co sie czuje w sytuacji twojej kuzynki. blisko do terminu wszystko gotowe kupiona wyprawka imie wybrane przywiazanie do dziecka ktore sie ruszalo itp a tu taka tragedia. albo gdy dziecko urodzi sie powaznie chore. to straszne i niesprawiedliwe.
-
Nie byłam z kuzynką "blisko", miałyśmy się spotkać po latach. Nawet ciuszki miałam przygotowane w prezencie. Aż się popłakałam,jak je rozpakowywałam. I to jeszcze roz. 50, dla tak małej kruszynki. Gdy patrzę na mojego smyka, same łzy lecą. Ze szczęścia i smutku. Nie wiem co czuje kobieta w sytuacji że to już koniec, ale na psychice to pewnie pozostawi ślad. Gabrysia, takie imię wybrała. Ech....
A co do kupek. Moja Natka od miesiąca zielone robiła. Powiedziano mi że jeśli się nie spina i nie stęka przy załatwianiu się, to nie ma czym się martwić. U Nas są teraz czarne kupki przez zmianę mleka i prebiotyki. I niestety pierś poszła w odstawkę. Mała zrezygnowała i laktacja zaprotestowała. No cóż. Prawie 3 miesiące była na dwóch mleczkach. Najważniejsze że chociaż troszkę ode mnoe dostała. -
Kasha..brak słów po prostu...to takie niesprawiedliwe że jednym kobietom się udaje a niektórych spotyka takie nieszczęście... nie da się takiej osoby pocieszyć...żeby się tylko z tego kiedyś otrząsnęła...bo nie zapomni do końca życia...
Zauważyłam że od tej całej sytuacji z Frankiem mały w ogóle nie ulewa...nawet kropli no chyba że podniosę mu dupke przy zamianie pampersa...a tydzień przed tym całym kryzysem ulewał okropnie...byłam tym przerażona w ciągu godziny od karmienia wypluwał mam wrażenie cale mleko...wyczytalam że to właśnie może być pez alergie na nabiał...ja od piątku nie jem znów nic z nabiału..
Zazdroszcze Wam ttuch domów...choć jeszcze w budowie to już stoją...ja o tym póki co marzę...rano kawa w ogrodzie a mały biega po trawie...Ehh
Jutro kończę 26 lat a że jest święto to dziś mąż przywitał mnie pięknym wielkim bukietem lilii...kocham cięte kwiaty...są piękne...więc mój dzień zaczął się bardzo miło...gosiaczek31, Krokodylica, kaczamila lubią tę wiadomość
Styczeń 2014 [*] 9t
Marzec 2015 ♡ moja mała wielka miłość
Grudzień 2016 [*] 11t
Marzec 2018 ❤️
-
Rubi ja tez mm nie jesc nabialu przez 2 mce masakra jakas!
Mala dzis w nocy zaczela pokaslywac i ide z nia dzis do lelarza bo kurde jitro Boze Cialo to w razie w jakby mialo cos sie rozkrecic do szpitala noe chce jechac! Trzymajcie kciuki zeby bylo dobrze!
My rowniez z moim S marzymy o domu, tym bardziej ze Nadia jak zacznie chodzic, to latem oszalejemy w blokach! Chociaz nie moge narzekac, bo ja mm 24 lata, moj S 27 a mamy wlasne mieszkanie juz-60m2- Szalenstwo
Ale moze juz w tym roku zaczniemy budowe naszej chatkiWiadomość wyedytowana przez autora: 3 czerwca 2015, 09:14
-
nick nieaktualny
-
Kasha to straszne co piszesz aż mnie ciarki przeszly. Chociaz mam koleżankę która w 40 tyg stracila córeczkę. To koszmar nie wyobraża sobie siebie w takiej sytuacji bo straciłam ciaze w 14 tyg i ciężko bylo mi sie pozbierać a tu przed samym porodem ..... Moje kondolencje do twojej kuzynki
Rubi wszystko naj z okazji urodzin. Ja mam w pn wiec obie jesteśmy blizniaki