Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
jusiakp wrote:Ale się naczytałam o lataniu samolotem, że już teraz powiem mężowi, że sorry, ale nie lecę heh zobaczcie co znalazłam, tylko nie krzyczcie na mnie, to nie jest jakieś drastyczne, ale większość jest tu wyczulona, więc jak któraś chce niech czyta
w każdym bądź razie nie spodziewałam się, że latanie może być tak niebezpieczne, oczywiście mowa tu o skrajnych przypadkach, ale trzeba to wziąć pod uwagę, tak myślę bynajmniej ja
-Sam lot nie jest niebezpieczny, zagrożenie stanowią starty i lądowania, podczas których dochodzi do ogromnych przeciążeń, a to z kolei powoduje zmiany w przepływach naczyniowych. W skrajnych przypadkach mogą one doprowadzić do mikrozawału w łożysku i obumarcia płodu
-W Medicover nie zalecamy pacjentkom podróżowania samolotem po 27-tygodniu ciąży. Jest to podyktowane zmianami ciśnienia atmosferycznego oraz zmniejszeniem ilości tlenu dostępnego w atmosferze podczas lotu na dużych wysokościach. Zmiany ciśnienia atmosferycznego prowadzić mogą do pęknięcia pęcherza płodowego i przedwczesnego odpływania płynu owodniowego, tym samym do porodu przedwczesnego i urodzenia dziecka niedojrzałego do samodzielnego życia poza organizmem matki. Dotyczy to jednak przede wszystkim podróżowania małymi samolotami, gdzie ciśnienie w kabinie pasażerskiej jest zbliżone do zewnętrznego
-Zmniejszenie tlenu atmosferycznego podczas przelotu może również nasilić objawy niedokrwistości u matki i jej ubocznych skutków dla dziecka oraz spowodować wystąpienie bolesnych skurczów macicy oraz porodu. Zmniejszenie tlenu w krążeniu krwi u matki prowadzi również do obniżenia tlenu transportowanego przez łożysko do dziecka. Ma to szczególnie niekorzystne działanie u kobiet, borykających się z niewydolnością łożyska. W skrajnych przypadkach może doprowadzić, bowiem do tragicznych następstw u dziecka" – mówi prof. Tomasz Niemiec ze Szpitala Medicover
hmm myślę że to bardziej odnosi się do zagrożonych ciąż. Ja w 7-8 tygodniu leciałam na Cypr i ponownie do Polski. Nic było.
:-* -
Kaarolina super wieści.
Cieszę się bardzo.
Magda lena - mimo wszystko bardzo dobre wieści. Dzidziuś starszy więc rozumiem, że i lepiej rozwiniętyNie ma szans, żebyś urodziła w marcu. Na pewno luty
jusiap - przeczytałam tę informacje i jak dla mnie brzmi to przekonywująco. Też bym nie ryzykowała.
A.Kasia - szczerze mówiąc, mój młody tak nisko nigdy nie kopał.Kaarolina lubi tę wiadomość
Syn Stasiu ur 02.03.2016
-
Jejku jejku dwa dni opuscilam bo zalatana bylam a teraz lekturka na 1,5 godziny
Ale bardzo przyjemna:) tylko na przyszlosc chyba tez zaczne spisywac na kartce co bym ktorej z was chciala powiedziec bo w polowie sie juz pogubilam i wszystko mi sie pomieszalo:) w kazdym razie ciesze sie niezmiernie ze u was w gruncie rzeczy wszystko ok:)* jakos tu z Wami przyjemniej i bardziej optymistycznie sie czas spedza. Takze dzis juz postaram sie byc tu na biezaco;)muminka83, Kate84, A.Kasia lubią tę wiadomość
-
Magda lena wrote:Hej Laseczki. Ja już w szpitalnym łóżku.. Pokój dzielę z dwoma mamusiami i ich kluseczkami
Panie urodziły w nocy. Nie mieli chyba dla mnie miejsca.....
Wszystkie Panie obok w pokojach z ciążami przenoszonymi, więc zaraz do porodu, a ja taka biedna , sama z małym brzuszkiem. Noce będę miała interesujące. Po badaniu okazuje się, że szyjka ma 26mm.... Więc na razie wstrzymują się z pessarem. Wolałabym mieć go założonego. Pobrali mi posiew i tyle. I okazuje się, że synek bedzie szeroki i duży. Nagle jest starszy o 2tyg!!!!!!! Wszystkie parametry wskazują na 27 tydz. Może trochę przystopuje za jakiś czas...
Madzia trzymam kciuki![link=https://www.suwaczki.com/][/link]
2.02.15 7 tc mój aniołek :* -
jusiap - przeczytałam tę informacje i jak dla mnie brzmi to przekonywująco. Też bym nie ryzykowała.
u mnie już jest stres przed ewentualnym lotem a co dopiero w dzień lotu i tak dwa tygodnie mam się stresować? nie nie, nie ma co, mąż wytrzyma tą rozłąkę i ja też. W dodatku to co przeczytałam, cały czas bym potem myslała czy coś przez lot się nie dzieje, a jeszcze jakieś turbulencje kolejny stres, uff nie niemuminka83 lubi tę wiadomość
jusiakp
-
Hej dziewczyny. Co do latania, to w moim poprzednim życiu czyli w pracy latalam prawie co tydzien do Londynu i z powrotem. Takie trasy jedno albo dwudniowe.
Jak gin stwierdził ciążę to powiedział że latanie jest bardzo przeciwwskazane w moim przypadku.
Także od tamtej pory czyli lipca trzymałam się z daleka od samolotów.
Co do info z artykułu to mnie przekonuje - nie ma co ryzykować zdrowiem i życiem maluszka. Pomimo tego że niby można latać, to zawsze może być ten gorszy dzień inne ciśnienie itp które wpłynie na nas. Dodatkowo lot to zwykle stres mniejszy lub większy.
ryjkek, jusiakp lubią tę wiadomość
-
jusiakp wrote:jusiap - przeczytałam tę informacje i jak dla mnie brzmi to przekonywująco. Też bym nie ryzykowała.
u mnie już jest stres przed ewentualnym lotem a co dopiero w dzień lotu i tak dwa tygodnie mam się stresować? nie nie, nie ma co, mąż wytrzyma tą rozłąkę i ja też. W dodatku to co przeczytałam, cały czas bym potem myslała czy coś przez lot się nie dzieje, a jeszcze jakieś turbulencje kolejny stres, uff nie nie
Nie ma co ryzykować, a później żałować. Nie wata skórka za wyprawkę
Nie wiem, jak Ty, ale ja zawsze źle znoszę zmianę ciśnienia przy starcie, rzadziej przy lądowaniu.muminka83 lubi tę wiadomość
Syn Stasiu ur 02.03.2016
-
Aleksandrazz ja też pytałam o to gina na poprzedniej wizycie i powiedział, że jeśli nie ma żadnych problemów z szyjką, twardnień itp to narazie można
Jusiakp najlepiej zapytać lekarza, mój mówił że można ale ja się bałam i odpusciliśmy wakacje. Jednak mam dużo koleżanek co latały.
Alinali komoda bardzo fajna, ja np mam zamiar kupować normalne meble do pokoju małej żeby były też na później tzn szafę (nie chce małej dziecięcej), komode też normalna. Także Twoja też mi się podoba
A.Kasia faktycznie w takiej sytuacji gdy jednak bardziej się trzeba oszczędzać to może drażnić, ja tak miałam pierwsze 4 miesiące, nawet zdarzało mi się ryczeć M, że on sobie w tym Gdańsku chodzi do kumpli, na piwko lata tu tam, je co chce, pije co chce a ja nie mogę nic prawiea ciąża wyczekana jak nie wiem
i zrozum tu ciężarne. Teraz bardzo się cieszę, że mogę ćwiczyć spacerować, normalnie funkcjonować choć od wizyty do wizyty boję się o szyjke, przed ciążą i forum to nawet nie wiedziałam że ona może się tak szybko skrócić itp eh. Ja mam czasem wrażenie jakby mała chodziła mi albo stawała właśnie tak na dole tj pecherzu czy szyjce, nie do końca wiem co i gdzie robi bo to pierwsza ciąża tak zaawansowana. Ale właśnie mam takie uczucie często na dolne partie głównie pęcherz!
Ja przerabiałam meble czarne połysk, teraz mam białe połysk i zdecydowanie wolę białe, jakoś tego kurzu tak nie widzę, a przy czarnych to starłam dopiero co i już widziałam na nowo! Masakra była. Mimo wszystko lubię białe
Paola ja kupiłam podgrzewacz choć przy chrześniaku nie lubiłam go używać. Wiem dziwna jestempo prostu niereformowalna jestem w tej pierwszej ciąży i wszystko kupuje, a pewnie przy drugim dziecku stwierdzę, że połowa była niepotrzebna
. My kupiliśmy ten bujaczek właśnie, dostała go moja koleżanka na baby shower i super się sprawdzał na początku przez opcję kołyski, jechała w gości, szybko złożony i zabierala z sobą, kładła tam małego. Ale czy do spania zamiast łóżeczka, kosza to miałabym wątpliwości raz, że ciężko dla Ciebie go podnosić odkładać jest nisko, dwa że trochę miękki materac jak na normalne spanie całą noc. Paola ja tego samego szumisia co Domii właśnie z tą funkcją sensor cry czy jakoś tak
Tarra ja położną wybierałam właśnie w szkole rodzenia, na takiej zasadzie jest ta szkoła. I wtedy po porodzie przychodzi do nas położna środowiskowa na wizyty.
Wiewiórka śliczne!
Magdalenatrzymaj się tam, przykro trochę że na takiej sali leżysz, ciekawe czy dadzą Ci się wyspaćale rośnie!
Karolina cudowne wieści! Wiedziałam, że będzie dobrze! Gratulacje
muminka83, TaRRa, Kaarolina, paola87, alinalii lubią tę wiadomość
-
A.Kasia wrote:kateee - w takim razie jesteśmy chyba jedynymi mamami na forum, które marzą o niegrzecznych dzieciach
Ja z identycznego powodu co Ty aczkolwiek jeszcze mam nadzieję, że nie będę musiała sięgać po "taki kaliber", mój mąż nie jest zbyt sentymentalnym facetem i myślę, że sam sprawę załatwi
PS. Po 10 latach 10 tysięcy??? Ja po 3 miesiącach pracy w angielskiej piekarni tyle do domu przywiozłam...
baassiia - muszę się niestety z Tobą zgodzićSama mam dwóch kuzynów w UK i o ile oni akurat mają ustabilizowane życie, dobre prace, domy (na kredyt ale własne) to naprawdę mało jest w ich otoczeniu ludzi z poważnym podejściem do życia. Większość to takie fru-bździu, od wypłaty do wypłaty, soboty w klubach z chlaniem na umór, bijatyki, ludzie zamknięci hermetycznie w swoim polskim środowisku, bez znajomości języka i żadnego myślenia o przyszłości. W czasie studiów na wakacjach co rok jeździłam do kuzynów, żeby zarobić na studia i obserwując rodaków byłam aż zażenowana, nie dziwię się złej opinii o Polakach za granicą bo sama mam średnią. Oczywiście nie chcę generalizować bo na pewno nie wszyscy tacy są, ale z przykrością stwierdzam, że w mieście w jakim ja byłam zdecydowaną większością wśród polskiej emigracji była totalna patologia.
Oczywiście bez urazy dla marcowym mam na emigracji, piszę jedynie na podstawie własnych doświadczeń z pobytu w jednym angielskim mieście. Mam szczerą nadzieję, że po prostu miałam pecha tak trafić.
noonale do tega musialam tu wrocic bo temat mi bliski i dolaczam sie ze i ja chyba chcialabym zeby moja malutka na poczatku dala troszke popalic np w nocy. Ja to przezyje a moze zmieni to wczesniej moja sytuacje.. eehh.. bo ja niestety z moim lubym jeszcze nie po slubie,i jako ze wczesniej przed tym jak sie dowiedzialam ze jestem w ciazy pojechalam do oracy na sezon do holandii to moj Piotrek ze swoim bratem starszym wynajmowal mieszkanie zeby im lzej sobie bylo. Na to przyjechalam ja i zmajstrowalismy malutka;) z tym ze jakby to powiedziec,mielismy dosc skomplikowana sytuacje.. bo ja po powrocie bylam bez pracy i szybko musialam sie gdzies zaczepic,a do tego nasze "bledy mlodosci" w postaci jakiejs tam parabankowej pozyczki ciagnely sie za nami okrutnie;( no i stwierdzilismy ze poki co bedziemy tak mieszkac a przed narodzinami malej przeprowadzimy sie na mniejsze mieszkanko tylko ja,moj P. i malutka. Wtedy jeszcze nie wiedzialam ze mieszkanie z jego bratem bedzie takim koszmarem. Ok,rozumiem ze jestem babeczka i to ja potrafie gotowac i jak ja posprzatam to jakos "bardziej widac".i rozumiem tez ze moj P. tyra od rana do wieczora(ale on jeszcze stara mi sie pomoc ile moze). Ale do jasnej ch***ry ja mam jednego faceta a nie dwoch! Ten cholerny duren nic nie rozumie i nic go nie interesuje. Nie wazne ze jak ja w jeden dzien posprzatam i malo mi krzyz nie peknie to chcialabym zeby chociaz to bylo z 2 dni uszanowane. Tonze on umie zyc w chlewie i ze jemu to nie przeszkadza nie znaczy ze ja bede taknzyla. No chyba wspolnie mieszkajac nalezalo by brac pod uwage wspolna przestrzen taka jak np salon,kuchnia,lazienka..a ja np posprzatam na blysk,ugotuje obiad,a on za chwile przyjdzie odgrzac sobie jedzenie i zostawi taki chlew ze rzygac sie chce na to wszystko.. nie raz mowilam o tym mojemu P ale wiecie jak to jest z "miloscia braterska".. ja nie chce sie klocic ze swoim facetem wiec juz zamliklam. Najgorsze jest to ze poki co lacza nas z nim jeszcze jakies zobowiazania mojego P. No i dodam ze jego znienawidzony przeze mnie brat jeste najwiekszym chamem,czlowiekiem bez jakichkolwiek uczuc,skrupolow i empatii,totalnym materialista dla ktorego wazna jest tylko kasa a z drugiego czlowieka potrafi zrobic sobie szmate do podlogi( nie wiem jak to jest mozliwe ze oni sa bracmi). Szczerze nie znosze tego czlowieka ale jest bratem mojego lubego i nic nie zmienie.. wielki pan doradca finansowy ktorego pomysly wpedzily nas w jeszcze wieksze tarapaty bo moj P tak mu zaufal..zreszta prawie sklocil mnie i mojego P. teraz mamy wieksze problemy,ja mam rozstroj zoladka i strach o nasza przyszlosc a na to wszystko nie wiem kiedy ten gnojek sie od nas wyprowadzi bo twierdzi ze nam teraz i jemu przy okazji tak bedzie lzej. A ja nie wiem jak sie pozbyc jego i jego wtracania sie oraz popapranych pomyslow.
Wiem ze chaotycznie napisane ale to dosc skomplikowana historia i bardzo skrocona.. w kazdym razie wiem co to znaczy mieszkac z kims niepozadanym delikatnie mowiac i do tego bliskim naszej drugiej polowce...
troche sie wam wyzalilam,wybaczcie..:*
kateee lubi tę wiadomość
-
Martka89 wrote:A pytałaś moze o to łożysko? Choć skoro pominęli ta kwestie to pewnie nie jest to niebezpieczne?
Nie masz czym się martwić! :* -
Magda lena wrote:Pytałam, łożysko mam pomiędzy I a II stopniem, ale bardziej skłaniają się ku I. Ale gdyby było II to nic złego. Jeszcze zależy w jakim stopniu zaawansowania....
Nie masz czym się martwić! :*
-
Martka89 wrote:W sensie w jakim stopniu zaawansowania? Staram sie uspokoić, jutro odbiorę wypis ze szpitala i zobaczę jak tam na Usg ocenili mi łożysko, bo tez mi sie wydaje ze jeden lekarz dał 1 st a drugi lekarz 2...
-
Dorka87 wrote:Pytanie kulinarne
Macie może jakiś sprawdzony przepis na pierniczki?
Ja w sumie mam ale musialabym poszukac w domu bo tak z glowy nie pamietam:) z pracy wracam po 20 to jakos wtedy bym napisala:) tylko ze to jest przepis mojej mamy i tam jest na taka meeeeeeegaaa wieeelka porcje:D multum ich wychodzi z niej:)