Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
Love_life wrote:Opuchniecia sa normalne ponoc stopy nawet do dwoch rozmiarow butow moga sie zmienic. Zazdroszcze ze sie miescisz w kozaczki bo ja nawet w buty sportowe ledwo sie mieszcze a na porodowke to chyba w klapkach pojade
Hehe ja chyba tak samo w klapkach się wybioręjak się zmieszczę bo nawet pantofle mnie całe cisną, nie mówiąc już o innych butach..
a pierścionka zaręczynowego nie noszę już chyba od 2 miesięcy
-
nick nieaktualnyKolejna rundka (10x na 1pietro i z powrotem) zaliczona -łacznie zrobiłam dzis dwie plus spacer. Nawet mąż mój wyszedł na klatke schodową sprawdzić co robie. Normalnie jestem z siebie dumna
rany niech ten dzieciok juz wyjdzie
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lutego 2016, 18:57
-
Ja też nie słucham koleżanek. Nauczyłam się dawno być asertywna.
A już naprawdę nie słucham nawiedzonych które mi mówią że drugie dziecko da mi popalić a dlaczego bo im dało i nie miały już na nic czasu i że będę zaniedbana jak one.
Zawsze wtedy odpowiadam. Nie mówię że będzie różowo ale uważam że nie będzie tak źle bo każda z nas jest inna. Przypominam że nie życzę sobie dobrych rad bo przy Olinku mówiły to samo a jednak ja gotowałam, sprzątałam, spałam, malowałam się i wychodziłam na spacery. Dom błysk itd. Każde dziecko jest inne.
Albo wyśpij się bo potem nie będziesz spała. To najbardziej mnie dobija. A właśnie że będę i już.hihi Przynajmniej mam taką nadzieję.
Dzisiejszy dzień miał być leniwy a na koniec zapierdzielałam jak motorek
No ale teraz już jestem wymyta tu i ówdzieI relaksuje się przy Franklinie
hihi
Zaraz kolacja : sałatka z pory z jabłkiem i jajkiem i kanapeczka z moją cudowną pieczeniąMniam MNiam MNiam
Zakochałybyście się w jej smakuPowiem nieskromnie
Dziś też zapięłam na ostatni guzik ubezpieczenie mieszkania i mojego dzieckawięc teraz niech się dzieje wola nieba
.
BuziakiRudyTygrysek, perła ziemi, Kate84, foxica, A.Kasia lubią tę wiadomość
-
Vira wrote:Kolejna rundka (10x na 1pietro i z powrotem) zaliczona -łacznie zrobiłam dzis dwie plus spacer. Nawet mąż mój wyszedł na klatke schodową sprawdzić co robie. Normalnie jestem z siebie dumna
rany niech ten dzieciok juz wyjdzie
Vira ale tak to wszyscy zdrowi??hihih
Kochana informuje że choćbyś sex uprawiała stojąc na głowie i nago przebiegła się z piłką lekarską przez miasto i tak dziecko samo zadecyduje hihih.
Jednak jedno ci muszę powiedzieć PODZIWIAM CIĘ Z CAŁEGO SERCA ZA DETERMINACJĘ I SIŁĘ WALKI
:-* :-*Madzik90, Renka88, edyś, Izoleccc, Vira, Love_life, A.Kasia lubią tę wiadomość
-
Love_life wrote:Ja juz dzis troche lepiej sie czuje nawet przestalo mi leciec z nosa jak z kranu. Jednak czosnek I duzo herbaty z cytrynka, imbirem I miodem dziala cuda.
Rzeczywiscie cisza dzis cos z tego bedzie
Ja we wtorek ide do poloznej ciekawe co mi powie czy cos beda dzialac nie mam pojecia jak to tu jest po terminie.Polozna wpisuje Ci :"relation to brim" ? w karcie ciazy?
Karolina pisalas o macicy ze stali i tak se mysle ze moja wyjatkowo mocno trzyma sie. Jestem aktywna i to bardzo od jakiegos czasu. Od dwoch tygodni szaleje w domu, non stop generalne pozadki, szczerze to juz nie mam pomyslow co robic wiecej... wszystko na mojej glowie (pomaga mi rodzinka ale wiekszosc rzeczy musze wykonac sama)Czop odszedl tj dla Domiii i nic mnie rusza. Wieczorami konam z bolu a maly nadal w brzuchu. Teraz mam bardzo napiety grafik i ciesze sie z tej sytuacji. Do czwartku maly ma zakaz opuszczania maminego inkubatora
Od rana do do wieczora mam rozplanowene dni az do czwartku tak wiec SYNKU masz byc grzeczny!!![/link]
-
Dziewuszki ja się chyba zastrzelę, pisałam Wam wczoraj że mam infekcje i muszę aplikować pimafucin, a dzisiaj jeszcze dostałam opryszczki bleeee i dodatkowo do gamy leków muszę zażywać heviran, coś mój organizm słaby bo wszystkie syfy mnie atakują
Powiem Wam że mam w d. chodzenie po schodach itp. , co mam zrobić to zrobię i nic po za tym, spać mi się chce, lepiej zbierać siły na spotkanie z dzidziolkiem. A dzisiaj kupiłam sobie ptasie mleczko i mam zamiar je całe zjeśćmuminka83, Izoleccc, RudyTygrysek, Martita88, Kate84 lubią tę wiadomość
-
Hej Kochane! My jeszcze w szpitalu, jutro ostatnie badania i jeśli będą ok to wracamy do domku
Pamiętam wiele razy dyskusje na temat obaw"jak sobie poradzę" - powiem Wam, że to wszystko jest naprawdę intuicyjnepo prostu się wie, a jak nie to się próbuje i dochodzi do wprawy we wszystkim.
Jedyne co dla mnie bylo najcięższe to karmienie piersia - jak przystawiać, co ile, na ile, czy się najadł, czy mam pokarm etc. na szczęście sa tutaj super polozne i temat nie jest juz czarną magią.dajemy sobie radę już.
a! odpowiedzi na zagwozdki w stylu "kiedy zmieniać pieluchę" i inne wychodzą w praniu
widziałam pytanie gdzieś o ZZO - ja jak tylko dostałam info od poloznej, ze mogę to wzięłam bez zastanowienia. nie dlatego, ze nie dawalam rady z bólem, ale dlatego, żeby zatrzymać sily na parte gdzie zzo juz i tak nie działa. nie ma co zgrywać chojraka tylko jak sie ma możliwość to oszczędzić sobie zbędnego bólu.a, tylko zzo działa na skurcze brzuszne, na te "kupowe" prowadzsce do fazy parcia juz nie. niemniej jednak pomnik dla tego kto wpadl na pomysł i stworzył zzo
odnośnie opuchlizny - ja po porodzie spuchlam w stopach i kostkach 2x mocniej niż w końcówce ciąży co już było straszneze szpitala wychodzę w butach mojego P, bo nawet w swoje klapki się nie mieszczę.
pamiętajcie o majtkach z siatki, nie z flizeliny i duże rozmiary maja być, bo trzeba w nie wlozyc te ogromne podklady (mi idzie juz 3paczka tych podpasek)
i zaopatrzcie sie w duuuuuzo wody niegazowanej - zarówno na czas porodu SN jak i po nim
masc Purelan Medela przy KP - bomba!
to sie opisalammoże coś będzie przydatne.
wracam do mojego Skarba
Trzymam kciuki za wszystkie nierozpakowane Mamusie i gratki dla tych co są juz po tej drugiej stronie mocylistę ogarnę jak tylko w domu siądę do laptopa, bo z telefonu nie ogarniam.
Kisssyy
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 lutego 2016, 06:55
RudyTygrysek, ryjkek, Kajola, Hannia123, kleo2426, edyś, Madzik90, Madlene.:), Martita88, Kate84, nataliano, d'nusia, Falon, A.Kasia, Love_life, Lucky, Karolina@, Kokaina, She86, Mietka 30:) lubią tę wiadomość
-
Vira wrote:Kolejna rundka (10x na 1pietro i z powrotem) zaliczona -łacznie zrobiłam dzis dwie plus spacer. Nawet mąż mój wyszedł na klatke schodową sprawdzić co robie. Normalnie jestem z siebie dumna
rany niech ten dzieciok juz wyjdzie
Nie wiem czy na Małą to podziała, ale pośladki i uda ujędrnisz na pewno
Przełamałam się i spakowałam torbę, ale mam nadzieję, że trochę ją poprzestawiam zanim będzie potrzebnaJa chętnie wezmę weekend na rodzenie, ale ten za dwa lub trzy tygodnie
RudyTygrysek, Kate84, Lucky lubią tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMuminko-strach determinuje. A tym co Ci radzą zebys duzo spała bo potem nie bedzie czasu powiedz ze nie da sie wyspac i wypoczac na zapas.
Haniia123- od 20tygodnia mialam oszczedny tryb zycia bo balam sie o szyjke a potem mi sie macica stawiała wiec z kondycją u mnie nienajlepiej. Jesli chodzenie po schodzach na mała nie podziała to chociaz podreperuje kondycje i nie mam nic przeciwko zgrabnym pośladkom.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 lutego 2016, 20:20
Hannia123, Izoleccc lubią tę wiadomość
-
jakiś glutek przeźroczysty mi wyszedł ;P
Hannia123, Kate84, Izoleccc, Lucky lubią tę wiadomość
-
Mania1718 wrote:Ja ustalilam z polozna w 38 tc ze jezeli przenosze to w skonczonym 41t ide na indukcje porodu. Mam juz ustalony termin i zabukowana wizyte w szpitalu. Do wyboru mialam jeszcze chodzic do 42 tygodnia i czekac ale zdecydowalam sie na to pierwsze
Polozna wpisuje Ci :"relation to brim" ? w karcie ciazy?
no wlasnie na ostatniej wizycie mojej poloznej nie bylo i byla jakas inna niemrawa bez zycia i chyba za kare tam siedzialai tylko mnie umowila na kolejna wizyte a ja z mysla ze pewnie urodze do mojego terminu nawet nie zapytalam co gdybym nie urodzila w terminie ale coz poczekam do wtorku i bede pytac.
[link=https://www.suwaczki.com/][/link]
2.02.15 7 tc mój aniołek :* -
Marita hahaha
zajebisty sen miałaś
Myślę, że wreszcie mam trochę czasu by opisać Wam nasz poród i te ostatnie parę dni...
Generalnie we wtorek cały czas czułam jakieś w miarę regularne skurcze ale takie jak już nie raz więc nie zwracałam ogólnie uwagi na nie tym bardziej że M przecież dopiero co w nocy wyjechał a ja mówiłam że bez niego nie rodzę! Tego dnia pojechałam do koleżanki do południa, która rodziła we wrześniu i w kółko gadałyśmy o tympóźniej wróciłam do domu na obiad i pojechałam jeszcze z mamą odwiedzić ciotke
wróciłyśmy ok 20 i cały czas czułam te skurcze i ogólnie brzuch mnie bolał ale nie jakoś szczególnie, w sumie naprawdę dobrze się czułam tego dnia! Na M jak miłość gdy widziałam jak Aga rodzi mówiłam do mamy, że też chcę już swoją tulić.. Rozmowa z M, że mam te skurcze ale, że chyba nic nie będzie się działo.. Był mega zmęczony bo przecież w nocy spał 2h i jechał do pracy... Ok 22ej zauważyłam taki różowy śluz w większej ilości zawołałam mamę żeby jej pokazać, mówi jedziemy na polna bo to chyba już ale ja myślę już może być dziś a może za parę dni, jeszcze nie jedzmy! Później znowu pociekło więcej czegoś ciepłego różowego trochę brunatnego nadal sobie myślę wody czy nie wody
z mamą ustaliłam,że dzwonie do M i zobaczymy co robić. Dzwonię po 23 a ten że śpi i mam dać znać po prostu czy ma przyjechać, wkurzyłam się i mówię dobra to zobaczę co będzie się działo i dam znać, mama chciała jechać na polna sprawdzić czy to jednak wody ja oczywiście nie... Założyłam duża podpaske, znowu poleciało ale poszłam się położyć, po 24 poleciało znowu, o 24:30 coś poczułam się dziwnie w dole mówię wstanę z łóżka i tak jak wstałam tak zaczęły lecieć że byłam już pewna że to wody
i wołam mamę z sypialni, że to jednak już! Stoję wody lecą, dzwonię do M parę razy, ten nie odbiera, mówię dobra mama dzwoń do niego ja idę się ogarniać. Poszłam się wykąpać, ogolic, wysuszylam głowę i zrobiłam makijaż, co ubrałam coś to wody znowu leciały i musiałam się przebrać a mama sprzątać
zdecydowałam że założę te majtki poporodowe i podkłady i tak robiłam to jeszcze parę razy, ostatecznie w końcu udało nam się wyjść, podkłady na siedzenia w aucie i jazda
Pojechałam w kapciach bo wody wciąż się lały. Na ip byłyśmy przed 1, wody cały czas się lały a ja tylko przepraszałam, milion dokumentów, papierów, badanie i okazuje się że rozwarcie 2cm,za to skurcze częste co 7 minut, badanie USG wszystko ok. Lekarz zgodził się, żeby mama była ze mną do czasu przyjazdu M bo nie chciałam być sama a on miał przecież jeszcze ponad połowę drogi i tu się wkurw...Bo głupie pielęgniarki z IP się nie zgodziły. Kuźwa to lekarz tak a one nie, także zostałam sama zawieziona na porodówkę (niby jak odejdą wody to wiozą) tam kolejna godzina wypełniania papierów i usg małej gdzie wyszła waga 2500kg mówię że nierealne bo parę dni temu na wizycie miała 2840kg! Długo pod ktg przy tych papierach byłam i skurcze już były na 70-80, po usg mieli dylemat kogo dać na salę porodową bo trochę nas było ale ostatecznie poszłam ja na szczęście
na polnej jest ich 8. Także ok 2 byłam na sali rozwarcie nadal 2 cm, wypakowywałam sobie to co potrzebne i dałam znać swojej położnej jak sprawa stoi. Skurcze były coraz mocniejsze, wciąż czułam parcie jakby na 2 prosiłam o odłączenie ktg a to był fałszywy alarm
Przez 2 godziny skurcze zrobiły się naprawdę mocne 120-130 cały ten czas praktycznie chodziłam "na bociana" , ćwiczyłam na piłce itp. Po 4 dojechał Marcin i od razu mimo bólu poczułam się lepiej, moja mama czekała na niego cały czas na ip biedna. Skurcze coraz mocniejsze ja coraz gorzej znoszę ból, prawie mu tam płaczę że już nie daje rady... Okazuje się, że skurcze mocne ale rozwarcie nie postępuje. Przychodzi moja położna i mówi, że trzeba iść pod prysznic może podziała i jak wyjdę dostanę gaz, jej też mówię że nie dam już dłużej rady, proszę o odłączenie ktg żeby spróbować prysznica i w tym momencie się zaczyna... Jest ok 6:50.Ona nagle każe mi się kłaść, ja że nie bo nie dam rady leżeć na takim skurczu! Ta mnie pcha prawie na siłę na łóżko nie wiem co się dzieje, jestem na nią zła. Mówi proszę się położyć bo tętno dziecka spada, pytam co się dzieje ale już mało co ogarniam... Słyszę jak przy otwartych drzwiach woła lekarza pilnie bo tętno spada! Wszyscy nagle zaczynają na korytarzu biegać, krzyczeć nic nie rozumiem tylko płaczę... Kładzie mnie na jeden bok sprawdza ktg, na drugi każe, na plecach nic tylko mówi do lekarki która przyszła w między czasie, że tętno nie odbija... W tym samym czasie pielęgniarka pobiera Mi krew, wszystko dla mnie trwa wieczność i tylko przez łzy mówię że nie chce cc, położna mi wciska kity że jeszcze nic nie jest przesądzone, a słyszę jak po cichu mówią do siebie z lekarzem "to vacum, na co położna mówi, że nie bo za małe rozwarcie... W tym czasie przychodzi inny lekarz, coraz więcej ludzi, pyta mnie czy zgadzam się na cc...mowie podobno że nie, choć tego nie pamiętam! Położna odwraca mnie do siebie i jasno i konkretnie prawie na mnie krzyczy mówi Pani Kasiu co jest ważniejsze poród SN czy zdrowie dziecka odpowiadam oczywiście zdrowie dziecka no to zgadza się Pani na cc mówię tak... Od teraz biegiem wiozą mnie na inną sale, ja niby świadoma a wrażenie mam jakby to wszystko działało się poza mną jakbym patrzyła na to z boku jakby to trwało wiecznie, coraz bardziej rycze, M biedny w tym wszystkim spanikowany nie wie co robić, podejść do mnie nie może.. Położna mu tylko w locie jadąc ze mną krzyczy żeby wszystko spakował i przyszedł pod taką i taką sale to jeszcze pamiętam i, że szukam go wzrokiem, tak bardzo chcąc by wziął mnie za rękę... Wciąż zastanawiam się dlaczego tylu lekarzy i położnych do jednego porodu, dojeżdżamy na salę, położna krzyczy że mają otwierać. Ktoś otwiera i mówi że ta zajęta, moja" ekipa "że nie ma czasu i tak wjeżdżają ze mną na tą właśnie salę, w progu drzwi jeden lekarz podaje mi do podpisu zgodę, podpisuje jedną lewą ręką jak kura pazurem bo w drugą coś mi wbijaja. Przekładają mnie na inny fotel, mam mocne skurcze odruchowo chcę wstać, chcą mi wiązać nogi, wyrywam je, nie wiem skąd to moje zachowanie. Chcę M obok s on nie może wejść dają mi maskę każą głęboko oddychać a mnie tak bolą skurcze, że nie daje rady, słyszę tylko jak mówią będziemy zakładać cewnik(wciąż miałam skurcze i mega mnie bolało) i rurka 7 i czuje jak smaruja mi czymś brzuch, po chwili słyszę pełna narkoza i podają inna rurkę... Cały czas wiem, że była przy mnie Położna i uspokajała. Za chwilę mnie nie ma. Budzę się dość ciężko, jakoś dziwnie się czuję, pierwsze co do mnie dociera straszny ból brzucha... Od razu szukam wzrokiem M, patrzę jest siedzi przy łóżku. Na szczęście! Dociera do mnie po co ja tu jestem i chcę pytać ale jakoś mówić nie mogę, gardło strasznie boli.
.udaje mi się jakoś wydukać gdzie jest moja córka, co z moją córką, znowu praktycznie wpadam w panikę płaczę, patrzę na M co z naszą córka nawet nie zauważyłam że na tej sali cały czas ktoś z nami jest jakaś pielęgniarka,od razu się zrywa... M patrzy na mnie i mówi 10pkt spokojnie dostała 10pkt i waży 2980kg jak się okazuje później przekręcił bo miała 2890kg. Uspokajam się wreszcie, ale chcę ją zobaczyć... Pielęgniarka mówi, że za chwilę przywiozą, że dostałam morfine wcześniej i czy chce czopek przeciwbólowy, mówię że tak poproszę. Przyjeżdża moja córka,piękna, wspaniała, Kochana! Od razu w ryk... Pielęgniarka pyta czy chce ją przystawić od razu oczywiście, że tak! Pomaga i udaje się super. Mała pięknie ssie i mleko leci, jestem szczęśliwa, najszczesliwsza na świecie. Nie mogę jej jeszcze trzymać, ale zostaje z nami leży obok w łóżeczku swoim i Marcin się nią zajmujeokazuje się że jesteśmy na jakimś intensywnym oddziale poporodowym, nie mogę pić a strasznie mi się chce, wstać nie będę mogła 6h i nagle łapie mnie jakiś dół... Marcin zwilża mi usta parę razy, podnosi na duchu... Mowie mu, że ma jechać do domu w końcu położyć się spać bo i tak nie mogę nic robić i tu mam cały czas opiekę i przyjedzie wieczorem jak zjadę na dół na salę po 15...jedzie. Dostaje mała w tym czasie ja 2 razy na karmienie, Pani pomaga w trzymaniu, mała pije ładnie, zabrali ją na szczepienia choć chciałam inaczej ale po tych wszystkich przejściach byłam tak zmęczona i zdołowana,że się zgodziłam. Nic nie mogłam spać, złapał mnie coraz większy dół dlaczego tak się stało że tak szybko chciałam drugą ciążę a po cc to niewiadomo... Przychodzi moja położna i pytam dlaczego tak się stało niestety nie wiadomo, pepowina nie była owinięta, łożysko ok, była bardzo nisko już i podejrzewają że było jej ciasno tam za ciasno... Ok 14 biorą mnie na oddział na dole, mojego gina, jadę z malutką na rękach, adrenalina tak trzyma że mimo zmęczenia mam ochotę wciąż na nią patrzeć tylko po prostu patrzeć... Tłumaczą wszystko co i jak z dzieckiem, z salą, z papierami. Mówią że po 17 spróbują mnie pionizować. Czekam tylko na M, w końcu przychodzi jestem szczęśliwa, rozmawiamy o tym ale oboje się cieszymy że mała jest zdrowa. M tylko mówi, że nigdy więcej nie chce być przy porodzie, że czuł się taki bezradny. Powiem Wam, że było to mimo wszystko bardzo traumatyczne przeżycie dla mnie ale Najważniejsze że z małą wszystko ok.
Ksanko to mamy podobnie z tymi ssakami naszych piersi, bardzo się cieszę i gratuluję udanej laktacjiWiadomość wyedytowana przez autora: 27 lutego 2016, 21:14
Mania1718, nataliano, foxica, A.Kasia, Falon, perła ziemi, kleo2426, Lucky, edyś, Karolina@, muminka83, ilonia1984, alinalii, Hannia123, Czarodziejka87, Paula1991 lubią tę wiadomość
-
Basiaaa może może godzina 0 coraz bliżej
Love Life cieszę się, że czujesz się już lepiejps ja jechałam właśnie w klapkach, tylko nie z powodu opuchlizny a lejących się wód
Alinali oj dzieje się u Ciebie ostatnio
Darra nie ma co się bać zobacz ile tu było szybkich i bezproblemowych porodówTwój na pewno też taki będzie
Ja siadłam psychicznie bo nigdy nawet nie myślałam o cc, całe życie SN, całą ciążę SN szczerze mówiąc to w tym amoku nie dotarło do mnie nawet, że coś małej może się stać od tego spadającego tętna!Dopiero po wybudzeniu myślałam trzeźwo. Trwało to dla mnie lata świetlne a przecież to było tylko parę minut! Dziękuję Bogu, położnej i lekarza za tak szybką reakcję i cieszę się, że właśnie ten szpital wybrałam do porodu, bo naprawdę ich reakcja i mobilizacja była błyskawiczna. Do końca życia będę im za to dziękować!
Dziękuję Dziewczyny a ja zawsze w pisaniu byłam kiepskapiszę bez ładu i składu po prostu jadę z pamięci co czułam i co się działo, sama płakałam pisząc to wszystko teraz... Jutro dalsza część z relacji życia szpitalnego i bycia świeżo upieczoną mamą ogromnej ssaczki
Buziaki Dziewczyny
Lucky lubi tę wiadomość