Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnydomiii wrote:oj Vira Vira...
Dziś mam ostatnia wizytę położnej to zapytam o to. Podobno pozycji na boku się nie zaleca z uwagi na to, że z tej pozycji dziecko łatwo się może przekulnąć na brzuszek a ta pozycja jest najbardziej niebezpieczna. Ale jeśli się dziecko zabezpieczy np zwiniętą w rulon pieluszką tetrową z jednej i z drugiej strony to powinno być git. Ja od 3 nocy kładę małą na plecach i tylko przewracam jej główkę na jedną lub drugą stronę no bo jest przecież bardzo plastyczna. Ale zastanawiam się czy co którąś noc nie kłaść jednak na boczek.
Albo zastanawiam się nad rozwiązaniem żeby kłaść na boczek jeśli nie beknie a po godzinie przewrócić na plecki.
Dziewczyny czy Wy tez macie książki pod materacem tak żeby dziecko leżało pod kątem i miało wyżej główkę ?
PS. Czy ktoś wie co u Gośśś ? Ciekawe jak się ma jej Piotruś.muminka83 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyA.Kasia - poleciłam mężowi po przeczytaniu Twojego posta kupić mleko Hipp Bio Combiotick. Rozumiem, że jesteś z niego zadowolona?
Gdzie je kupujesz ? Myśmy kupili w Lidlu ( 33zł aktualnie a w zeszłym tyg była promocja i było po 28zł ). Wspominam o tym bo mówiłaś, że jest bardo drogie.muminka83 lubi tę wiadomość
-
Vira ryzyko śmierci łóżeczkowej nie wynika od ułożenia dziecka ale od pewnej niedojrzałości nazwijmy to układu oddechowego.
Nie ma znaczenia pozycja dziecka. Uwierz mi że łatwiej się dziecku zakrztusić nawet jak ma głowę w bok odwróconą w pozycji leżącej. Niektóre dzieci ulewają nawet godzinę po posiłku po 3 bekach. Oczywiście trzeba zmieniać pozycje dziecku spania ale zawsze trzeba mieć kontrolę nad tym. I nie bierz pod uwagę wikipedii kochana to tak jakbyś sugerowała się opinią na temat rozrodu słowami 2 latkanie ma znaczenia ...
Natomiast zgodzę się że warto kłaść na brzuszku, pleckach, boczku i postępować z dzieckiem intuicyjnie. Tak wychowywałam syna i tak będzie Judzia wychowana - i syn ma się świetnie -
Vira wrote:Dziś mam ostatnia wizytę położnej to zapytam o to. Podobno pozycji na boku się nie zaleca z uwagi na to, że z tej pozycji dziecko łatwo się może przekulnąć na brzuszek a ta pozycja jest najbardziej niebezpieczna. Ale jeśli się dziecko zabezpieczy np zwiniętą w rulon pieluszką tetrową z jednej i z drugiej strony to powinno być git. Ja od 3 nocy kładę małą na plecach i tylko przewracam jej główkę na jedną lub drugą stronę no bo jest przecież bardzo plastyczna. Ale zastanawiam się czy co którąś noc nie kłaść jednak na boczek.
Albo zastanawiam się nad rozwiązaniem żeby kłaść na boczek jeśli nie beknie a po godzinie przewrócić na plecki.
Dziewczyny czy Wy tez macie książki pod materacem tak żeby dziecko leżało pod kątem i miało wyżej główkę ?
PS. Czy ktoś wie co u Gośśś ? Ciekawe jak się ma jej Piotruś.
Mam specjalną poduszkę klin pod materacem i ma wyżej główkę.
Wiesz ... każda pozycja jest dobra i nie można popadać w paranoję. Ja kładę na takim pół boczku jakbytrudno mi określić. W dzień na pleckach lub brzuszku.
-
nick nieaktualnyMuszę się wyżalić
Wczoraj mąż jak wrócił z pracy i zjadł obiad to powiedział, że on się małą zajmie a ja mam sobie odpocząć. Miałam do wyprasowania kilka pieluszek tetrowych i koszule więc sie za to zabrałam bo ni byłam szczególnie zmęczona. Mała płakała i mąż próbował ją uspokoić na różne sposoby. Uspokajała się na moment i dalej płacz ( ale nie wielki ryk czy cos tylko lakkie grymasy ). Po 15 minutach mój mąż wqrzony na maxa przychodzi do mnie i mówi - weź ją bo nie wytrzymam. Mówie mu ze już kończe prasowania, że niech mi da 3 minuty - a on ze go to nie obchodzi i mam ją zabrać. Wzięłam małą na ręcę i od razu się uspokoiła a mój mąż poszedł i zamknął się w sypialni i poszedł spać. Po pół godzinie obudziłam go i zrąbałam, że dotychczas cały świat się dostosowywał o jego fochów i każdy mu z drogi schodził ale dziecko na ustępstwa nie pójdzie i albo to zrozumie i dostosuje się do obecnej sytuacji albo marnie widzę naszą przyszłość we trójkę. Nie wiem, ja jestem choleryczką ale jeszcze się nie zdarzyło przy Oliwii bym straciła cierpliwość. Kocham ją nieprzytomnie i każda chwila z nią ( nawet kiedy płacze czy wyje ) jest dla mnie na wagę złota. A mój mąż zachowuje się jak rozkapryszone dziecko. Dwa dni temu napełniałam wanienkę wodą i szykowałam dla małej kąpiel a ona była w bujaczku w salonie - płakała. No ale musiałam te kilka minut poświęcić żeby wszystko przygotować. Mój mąż w tym czasie siedział przed komputerem - 3 metry od małej. Nawet się nie zainteresował - wlepiał gały w ten durny monitor i zapomniał o Bożym świecie. Na prawdę on się zachowuje tak jakby mała go niewiele obchodziła, jakby jej nie kochał. I teraz jest taka sytuacja, że ja boję się Oliwkę z nim zostawiać bo boje się, że będzie cierpiała, płakała a on to będzie mia w pompie.(((
-
Vira wrote:Muszę się wyżalić
Wczoraj mąż jak wrócił z pracy i zjadł obiad to powiedział, że on się małą zajmie a ja mam sobie odpocząć. Miałam do wyprasowania kilka pieluszek tetrowych i koszule więc sie za to zabrałam bo ni byłam szczególnie zmęczona. Mała płakała i mąż próbował ją uspokoić na różne sposoby. Uspokajała się na moment i dalej płacz ( ale nie wielki ryk czy cos tylko lakkie grymasy ). Po 15 minutach mój mąż wqrzony na maxa przychodzi do mnie i mówi - weź ją bo nie wytrzymam. Mówie mu ze już kończe prasowania, że niech mi da 3 minuty - a on ze go to nie obchodzi i mam ją zabrać. Wzięłam małą na ręcę i od razu się uspokoiła a mój mąż poszedł i zamknął się w sypialni i poszedł spać. Po pół godzinie obudziłam go i zrąbałam, że dotychczas cały świat się dostosowywał o jego fochów i każdy mu z drogi schodził ale dziecko na ustępstwa nie pójdzie i albo to zrozumie i dostosuje się do obecnej sytuacji albo marnie widzę naszą przyszłość we trójkę. Nie wiem, ja jestem choleryczką ale jeszcze się nie zdarzyło przy Oliwii bym straciła cierpliwość. Kocham ją nieprzytomnie i każda chwila z nią ( nawet kiedy płacze czy wyje ) jest dla mnie na wagę złota. A mój mąż zachowuje się jak rozkapryszone dziecko. Dwa dni temu napełniałam wanienkę wodą i szykowałam dla małej kąpiel a ona była w bujaczku w salonie - płakała. No ale musiałam te kilka minut poświęcić żeby wszystko przygotować. Mój mąż w tym czasie siedział przed komputerem - 3 metry od małej. Nawet się nie zainteresował - wlepiał gały w ten durny monitor i zapomniał o Bożym świecie. Na prawdę on się zachowuje tak jakby mała go niewiele obchodziła, jakby jej nie kochał. I teraz jest taka sytuacja, że ja boję się Oliwkę z nim zostawiać bo boje się, że będzie cierpiała, płakała a on to będzie mia w pompie.(((
Wiesz sprawy małżeńskie są najtrudniejsze. Trudno cokolwiek radzić bo każdy człowiek ma inne odczucia i inny pogląd na dane sprawy i inaczej odbiera pewne incydenty.
Nie chce usprawiedliwiać Twojego męża ale pogadaj z nim na spokojnie bo może jego zachowanie to inne zrozumienie sytuacji może inaczej widzi te zmiany jakie u was nastąpiły.
Zawsze powtarzam że rozmowa. Widzisz bo może okazać się że On też czuje się odtrącony. Być może inaczej wyobrażał sobie rodzicielstwo choć decyzja o nim była świadoma.
Przykre jest natomiast że nie pomaga.
-
nick nieaktualnymuminka83 wrote:Wiesz sprawy małżeńskie są najtrudniejsze. Trudno cokolwiek radzić bo każdy człowiek ma inne odczucia i inny pogląd na dane sprawy i inaczej odbiera pewne incydenty.
Nie chce usprawiedliwiać Twojego męża ale pogadaj z nim na spokojnie bo może jego zachowanie to inne zrozumienie sytuacji może inaczej widzi te zmiany jakie u was nastąpiły.
Zawsze powtarzam że rozmowa. Widzisz bo może okazać się że On też czuje się odtrącony. Być może inaczej wyobrażał sobie rodzicielstwo choć decyzja o nim była świadoma.
Przykre jest natomiast że nie pomaga.
Jego kolega będąc na tacierzyńskim bez przerwy grał na komputerze bo dziecko tylko jadło i spało. Więc też to sobie tak pewnie wyobrażał
Tyle, że największy "nawał" snu mała miała w szpitalu bo byłyśmy tam dość długo.
Ja nie chodzę nie wymagam od niego niczego, nie żale się mu ze jestem niedospana, że muszę wstawać w nocy. Zajmuje sie małą bez zająknięcia. I wypracowałam sobie z nią jakiś schemat porozumienia. A mój mąż mi wczoraj wieczorem, że on czuje się wyobcowany bo dziecko płacze w jego ramionach. Jeśli spędza z małą po ok 30 minut dziennie to sie dziwi ? - dla niej to obcy człowiek prawie. A więcej się nią zajmować nie chce. -
Vira wrote:Jego kolega będąc na tacierzyńskim bez przerwy grał na komputerze bo dziecko tylko jadło i spało. Więc też to sobie tak pewnie wyobrażał
Tyle, że największy "nawał" snu mała miała w szpitalu bo byłyśmy tam dość długo.
Ja nie chodzę nie wymagam od niego niczego, nie żale się mu ze jestem niedospana, że muszę wstawać w nocy. Zajmuje sie małą bez zająknięcia. I wypracowałam sobie z nią jakiś schemat porozumienia. A mój mąż mi wczoraj wieczorem, że on czuje się wyobcowany bo dziecko płacze w jego ramionach. Jeśli spędza z małą po ok 30 minut dziennie to sie dziwi ? - dla niej to obcy człowiek prawie. A więcej się nią zajmować nie chce.
Kochana może i tak. Moja też jest cichutko i je i śpi itd.
Mój mąż dużo spędza z małą i synem. Mają wspólne spacery, mąż tuli ją, robi ciepłą kąpiel... rozmawia z nią...
Nie mów że to obcy człowiek.... jestem pewna że ją kocha ale być może przerasta to go. Naucz go co może robić... jak przytulać jak mówić. Zachęcaj do większych kontaktów z dzieckiem. Niedawno wspomniałaś że nie chve drugiego dziecka może to wynika właśnie z tego -
Vira Moj maz sie stara pomagac, ale tez jest jakis nieporadny I nie potrafi utulic malej gdy jest niespokojna. Wydaje mi sie, ze ma mniejsza cierpliwosc I dlatego. Poza tym ja mam tajna bron czyli cyca:) no ale jak mala marudzi, to tez dlugo nie wytrzymuje z nia tylko mi zaraz przynosi.
Moj tez wczoraj dostal ochrzan, bo jak mala wreszcie mi wieczorem zasnela, to przylaz do pokoju I zaczal grzebac po szafkach I sie tluc I mala zaraz znowu grymasy. W takich momentach mam ochote wyjsc i zostawic mu ja, zeby uspil I zobaczyl ile to wysilku nieraz kosztuje.
Vira lubi tę wiadomość
-
Vira faktycznie zachowanie Twojego męża jest mocno nie fajne. Może powinnaś z nim szczerze i spokojnie porozmawiać.
Ogólnie z facetami to różnie jest. Mój na początku kłócił się ze mną że to on koło małego wszystko zrobi i w ogóle. No i tak było. Przez pierwsze dni bardzo mi pomagał. A teraz jest też krucho. Przyjdzie z pracy to weźmie tylko małego na chwilę na ręcę i koniec. Gdy tylko zaczyna płakać podobnie jak u Ciebie mówi do mnie "weź no go". Ale mimo wszystko wiem, że mocno nas obydwoje kocha bo rano jest zupełnie inaczej. Przytula nas,całuje ,żegna się z nami. Złe zachowania zwalam na zmęczenie, pracę. Być może i u Ciebie tak jest ? Staram się zrozumieć męża choć wiem, że czasem robi się smutno i źle gdy tak robi/mówi. Rozumiem Cię, ale szczera rozmowa zawsze pomaga.
Dziewczyny kupiłam wczoraj małemu świetny komplet spodenki + koszulka + bluzawłaśnie się pierze. Jak założymy go to się pochwalimy. Jest boski !
Synuś Antoś - 23.03.2016r. -
Vira ja na Twoim miejscu angażowałabym męża również w nocy, czemu tylko Ty masz się córką opiekować...? U nas jest tak, że mąż w nocy Synka przebiera, ja karmię, a potem on go najczęściej odbija i jak trzeba to usypia, a w dzień jak wraca o 17 z pracy, to ja w zasadzie tylko karmię, resztę przy Małym robi mąż.
Spróbuj trochę prośbą, trochę groźbą, to z czasem przywyknie do nowej sytuacji. Ale na pewno tego tak nie zostawiaj, bo skończy się tak że Oliwia nawet chwili nie będzie w stanie z ojcem spędzić i będziesz musiała opiekować się nią sama całą dobę.ciri22, Vira, M+M+?, Teresa1992 lubią tę wiadomość
-
Otóż to związek to wspólne przeżywanie danych sytuacji. Ja nie jestem za tym by groźbami coś wymuszać. Uważam że groźba nie daje efektów jednak trzeba usiąść przy kawie i na spokojnie ustalić co i jak.
Jestem za tym by wspólnie wychowywać dzieci.
Zbiegiem czasu będzie lepiej.
-
Na mojego męża nie mogę narzekać. Zawsze znajduje czas by poprzytulać dzieci, poczytać książeczki czy nawet pobawić się z starszym synkiem.
W domu jeśli chodzi o gotowanie i obowiązki to nie pomoże bo on ma inne spojrzenie na porządek i smak potrawale umyć podłogi jak poproszę to zrobi , wyniesie śmieci czy zawsze kąpiel zrobi.
Wiadomo nie spędza tle czasu z dziećmi co ja ale codziennie kilka godzin jest a w weekendy to już na max aż czasem mi żal że to nie ja jestem dzieckiem
Jednak mąż ma 46 lat i to chyba też kwestia wieku i podejścia do pewnych spraw :d -
nick nieaktualnyNawiasem mówiąc. Na 20 kwietnia jesteśmy umówione z małą do chirurga - czarna część pępka odpadła ale został ten korzeń - jakby to co było pod spodem strupka
Deprecha na maxa. Czyszcze spiryturem 70% od jakiś 3 tygodni przy każdej zmianie pieluszki i dupa. Odchylałam te czarną częśc jak najbardziej, tak jak mi pokazywała położna - ale i tak dupaPlus tylko taki, że się to nie paprze, nie śmierdzi etc. Po prostu sobie jest.
Także jeśli pępek ma nie odpaść to choćbyście stawały na głowie to nie odpadnie - ale oczywiście dbać trzeba. -
nick nieaktualnyPytanko jak u Was ze chrzcinami było w kościele. Ja wczoraj się byłam dopytać to wymagają od rodziców chrzestnych zaświadczenia, że są wierzący i praktykujący pi dodatkowo my i rodzice chrzestni musimy iść na jakieś nauki.
Zaświadczenie powiedzmy rozumiem ale nauki ? Jak rodzice i chrzestni są wierzący to po ch** jakieś nauki?
Wqrzona jestem bo u mnie w parafii te chrzciny są zawsze takie fajne a tak to mąż powiedział, że szukamy innego kościoła bo on na nauki chodzić nie będzie. -
Basiu ja miałam tak z lewym cycem, mi jeszcze pomagało przed karmieniem polewanie ciepłą wodą piersi, to zmiękczało pierś i dziecku jest łatwiej ciągnąć. Robiłam tak praktycznie przed każdym karmieniem, lub jakiś ciepły okład z pieluszki,a po karmieniu kapuchą okładałam pół godzinki. Miałam to samo, wiem że przyjemnie nie jest ;/
Mojego męża to muszę pochwalić, bardzo mi pomaga przy malutkiej. Pracuje dużo, ma swoją firmę, więc jeszcze w domu wiecznie coś robi. Nad papierami często siedzi do 24, ja wtedy śpię a on przy okazji pilnuje małej. Jak ma wolne, w nocy zawsze wstaje przebiera i daje mi ją do karmienia. Gdy widzi że już tracę cierpliwość, po prostu podchodzi bez słowa bierze Martysie na rączki, nie krytykuje tylko daje odsapnąć. Widzę czasami że źle trzyma mała, źle przebiera, ale nie wyrzucam mu że coś źle robi, świat się nie za wali jak da za mało czy za dużo kremu, a dzięki temu między nami nie ma spięć o pierdoły.muminka83, M+M+? lubią tę wiadomość
-
Madlene.:) wrote:Jak długo wasze maluszki jedzą, moja je 10-15 min. i najedzona, a ja się martwię czy tyle jej wystarcza? Wcześniej po poł godziny wisiała.
U mnie tak samosa dzieci, ktore efektywnie ssą i tyle im wystarczy
jeśli przybiera dobrze na wadze to jest ok!
a co ile karmisz?Madlene.:) lubi tę wiadomość