Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja Wam powiem, że to karmienie piersią trochę odbiera mi uroki macierzyństwa. Jakkolwiek to zabrzmiało. Jak ppiszecie, karmić trzeba często i nikt nas nie może w tym zastąpić. To strasznie ogranicza, poza spacerami z małym, nie wychodzę z domu. Nigdy nie wiem ile zjadł i za ile będę mu znowu potrzebna. Jak na chwilę uśnie, to siadam z laktatorem i odciągam na czarną godzinę. Czyli nawet wtedy, gdy teoretycznie mam chwilę dla siebie, i tak koncetruję się "na cyckach".
Do tego przy kp przerwy pomiędzy karmieniami są krótsze, więc każde kwilenie przyprawia mnie o dreszcze, bo wiem że mój czas wolny dobiegł końca... Przy piersi, z przerwą na przewijanie, dziecko jest ok. 1h.
Do tego dochodzi bolesność sutków. Sutki już są brzydko powyciągane, więc strach myśleć, co będzie dalej.
Ponadto ciągle brudzę koszulki i pościel... Jak zbliża się pora karmienia, to czuję takie nieprzyjemne mrowienie w sutkach i mleko sobie wypływa.
Pewnie że to wszystko to nic, jeżeli pomyślę o dobru dziecka. Jednak to dla mne to męczące i wczoraj szczerze przyznałam mojemu M, że nie lubię kp. U mnie dodatkowo jeszcze dochodzi stres, bo synek czasem w trakcie karmenia krzyczy i nie umiem mu w takch momentach pomóc.
A no i jeszcze ograniczania w jedzeniu i piciu. Nie piję kawy, ani mojego ukochanego soku ze świeżych pomarańczy. Nie wspominając już o proseccoJem też tylko jakieś jałowe potrawy. Niby wiem, że przy kp powinno się jeść wszystko, ale jak sobie przypomnę bóle brzuszka u synka po mojej jajecznicy z cebulą, to dziękuję bardzo. Do tego ja jestem bardzo mleczna, nabiałowa, a tu też nie mogę przesadzać.
Czy wspminałam o bólach rąk od trzymania małego?
Ufff wyżaliłam się. Możecie mnie odsądzać od czci i wiary (chociaż wiem, że nasze forum jest wyrozumiałe, więc tego nie zrobicie). Mam nadzieję, że teraz nie trafi mnie grom z jasnego nieba, a synuś mamę będzie nadal kochał. Bo ja go kocham nad życie i robię to dla niego.Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 kwietnia 2016, 19:04
-
No i kropla przelewająca czarę goryczy - odwiedziny. Już pare razy zdarzyło mi się wyjąć cycka przy członkach rodziny lub koleżance. No bo czekasz na odwiedziny, w tym całym osamotnieniu, a tu nagle ssak chce jeść. I co, zamknąć się w pokoju obok, niech gość czeka godzinę? Życie towarzyskie zamiera...a ja zamieram ze strachu, gdy dostaję telefon z pytaniem, czy można mnie odwiedzić.
Do tego wbijam się tylko w luźne bluzki i rozpinane koszule. A moje ukochane polówki i t-shirty tęsknie zalegają na półkach.
Po domu ubieram najgorsze rzeczy, bo i tak zaraz wszystko mokre (nie cierpię nosić staników).Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 kwietnia 2016, 19:17
-
M+M mam te same odczucia! Szczególnie w nocy. A wieczorem to masakra bo młoda dostanie jeść, cycki flaki a po kąpieli chce znowu i ciągnie nerwowo te brodawki a ja schizuje się że mleka nie mam. I daje jej na noc mm, położna mi powiedziała że mój wieczorny stres bardziej zaszkodzi laktacji jak ta jedna butla mm. Też tak zrobiłam.
Ale jestem zmęczona samą myślą o tym czy się najdla i czy mam mleko. A jem wszystko, ostatnio spróbowałam ketchup i jajecznice z niewielką ilością pomidorów i było okej -
nick nieaktualnyWidzę że kp nie tylko dla mnie jest problematyczne. Trochę to pocieszajace. Właśnie czekam na doradcę laktacyjnego. Tomasz przy karmieniu ciagnie 3 razy po czym zasypia. Spi moze 10 minut i budzi się głodny z krzykiem. W dzień od początku był z tym problem ale teraz rozwalone są też noce.
Poza tym ja nigdy nie miałam takiej sytuacji żeby mnie pokarm zalewal. Też piję te wszystkie specyfiki, ściągam laktatorem ale wydaje mi się że to nic nie daje.
Zobaczymy co powie doradca. No i przy okazji zważy małego bo wydaje mi się że słabo przybiera.
Edit: poza tym mam takie same negatywne odczucia jak wy. I gdyby nie to że cycek to jedyna opcja żeby mały się chciał przytulic i jedyny uspokajacz to chyba bym tak nie walczyla.Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 kwietnia 2016, 19:52
-
M+M zgadzam się z Tobą absolutnie, w sumie napisałaś to co we mnie siedziało, tylko u mnie jeszcze dochodzi brak wsparcia od męża. Tzn on wspiera mnie jak tylko może i pomaga, ale co do kp to jest jakiś "ułomny". Największą walkę o kp to ja toczę z nim, bo jakby mógł to by mnie przykuł do laktatora, żeby małemu podawać mleko z butelki, bo niby to jest wygodniejsze i bardziej da się kontrolować...nie wiem dla kogo. Ale pocieszam się tym, że za pół roku już zaczniemy wprowadzać pokarmy stałe
...
-
jakbym siebie widziałą M+M, dziś też mam kryzys była pediatra i powiedziała żeby sie nie spinać i jak dziec głodny to dac mu to mm i sie nie stresowac, tak tez chyba zrobie w nocy, w srode mam isc do fryzjera maz ma z nim zostac i na pewno dostanie butle bo odciagnieciu nadmiaru nie ma mowy bo nie mam
-
Izoleccc wrote:Widzę że kp nie tylko dla mnie jest problematyczne. Trochę to pocieszajace. Właśnie czekam na doradcę laktacyjnego. Tomasz przy karmieniu ciagnie 3 razy po czym zasypia. Spi moze 10 minut i budzi się głodny z krzykiem. W dzień od początku był z tym problem ale teraz rozwalone są też noce.
Poza tym ja nigdy nie miałam takiej sytuacji żeby mnie pokarm zalewal. Też piję te wszystkie specyfiki, ściągam laktatorem ale wydaje mi się że to nic nie daje.
Zobaczymy co powie doradca. No i przy okazji zważy małego bo wydaje mi się że słabo przybiera.
Edit: poza tym mam takie same negatywne odczucia jak wy. I gdyby nie to że cycek to jedyna opcja żeby mały się chciał przytulic i jedyny uspokajacz to chyba bym tak nie walczyla.
Ja tez nie mam wycieków. Nie używam wkładek bo mi nie leci. To nie znaczy ze masz mało pokarmumój Franek w zeszłym tyg miał takie jedzenie. Strasznie sie denerwowałam. Ale przeszło.
Mój Franio ma juz 8 tyg dzis kończy dokładnie 2 mceprzeszłam długa drogę z piersiami. Najpierw wisiałam dnie i noce na laktatorze-najpierw nie było pokarmu bo trauma porodu i długi pobyt w szpitalu z moim wczesniaczkiem utrudniały nachodzenie mleka. Ale Udało sie. To ściągałam na każde karmienie. Pózniej z czasem Franio zaczął łapać piers przez nakładkę ale to sciągał tylko troche. Wiec było jeszcze gorzej-najpierw cyc potem laktator. Pózniej lek stwierdził ze nie bedzie ciągnął piersi bo mam słabe brodawki a tak w ogole to trzeba podciąć dziecku język. Nie chciałam ale maz mnie przekonał i w dniu w którym podcielismy mi wędzidełko języka po wieczornej kapieli chwycił piers i zajadał
skończył sie laktator, to sie zaczęły poranione i bolesne brodawki. Bardziej bolało niz po cesarce. Nieraz chciałam wrzeszczeć z bolu, zwłaszcza na początku. Pózniej przyszła gorączka 39 i zastój w piersi. Bardzo zle sie czułam i nie byłam pewna ze to nie grypa dlatego bałam sie dostawiać franka, ściągałam na laktatorze a maz go karmił. Musiałam wziąć antybiotyk, augumentin i uzupełnianie flory jelitowej u synka pozwoliły nie przerywać karmienia. Po tej wysokiej gorączce przyszedł kryzys laktacyjny. Oczywiscie wszystko działo sie w swieta wielkanocne dlatego zamiast wyjechać do rodziców, siedzielismy sami w mieszkaniu. Piersi jak flaki, mały nerwowo szarpał piersi a ja zestresowana ze zagłodzen dziecko. Wszystko sie wyprostowało. Nie dałam sie złamać choć byłam bliska zeby to rzucić. Teraz sobie mowie ze juz mnie nic w kp nie zestresuje
. Wydaje mi sie ze warto póki jest pokarm zawalczyć. Narzekam tez kiedy chce wyjsć na spacer a mały obudzi sie i possie 5 min. Ja nerwowa bo wiem ze zjadł mało i daleko jechac nie moge. Ale takie uroki macierzyństwa chyba
mysle ze z czasem przyjda nam gorsze problemy
Madlene.:) lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyM+M - myślę, że większość dziewczyn Cię doskonale rozumie i myśli podobnie. Ja osobiście nie miałam problemów z bolącymi brodawkami, zastojami, zapaleniami itp i karmienie piersią wspominam przyjemnie. Nie ukrywam jednak, że doceniam fakt iż karmiąc MM mogę jeść wszystko co chcę i np wyjść za miesiąc na wesele zostawiając małego z moją mamą. Gdyby to tylko ode mnie zależało to chciałabym karmić piersią, ale że po drodze napotkaliśmy kilka niezależnych ode mnie przeszkód to pozostaje mi tylko doceniać te drobne "przyjemności" płynące z karmienia MM.
-
Zarówno MM jak i KP ma swoje wady i zalety.
Nie nacieszyłam się karmieniem małego piersią bo trwało to tylko 2tyg ale powiem Wam że bardzo żałuję że nie jest mi to dane.
Nic nie jest przyjemniejszym widokiem dla matki niż jej dziecko przy piersi. Bynajmniej dla mnie...
Edit; jednak rozumiem Wasze odczucia .ja też miałam problem z brodawkami.Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 kwietnia 2016, 20:36
Synuś Antoś - 23.03.2016r. -
nick nieaktualnyMy musimy wlaczyc procz kp tez mm. Mała w srode konczy 6tyg a od wagi poczatkowej tj urodzeniowej do dzis przybrała tylko 700gram. Jest w dolnej granicy normy. Połozna mi powiedziala ze jak pije duzo plynów a mała ładnie ssie piers to doradca laktacyjny nic nie da. Mam dawac oba cycki po czym na dopchanie mm raz czy dwa w ciągu dnia i na wieczór.
-
nick nieaktualny
-
Mnie to mleko zalewa ponownie tak od 3 dni. Nie wiem czy to ma jakś związek, ale właśnie od 3 dni po każdym kkarmieniu wypijam szklankę wody.
Ja za miesiąc mam imprezę rodzinną i chciałam małego zostawić z teściową. Dlatego tak zbieram ten pokarm, tym bardziej że 4 zamrożone woreczki poszły do śmieci, po tym jak mi uświadomiłyście, że można zlewać mleko tylko przez 12h.
W sumie dotychczas próbowaliśmy karmić małego butelką 2 razy, żeby się nauczył. Było przy tym dużo krzyku i dławienia... Trochę się więc obawiam tej imprezy. Zastanawia mnie też, czy synek nie będzie się po prostu domagał mojej osoby. Teraz jest cały czas ze mną, nie jest przyzwyczajony do innych osób (oprócz mojego M). Niestety dotychczas nie mogłam liczyć na pomoc osób trzecich. Ale może za tydzień przyjedzie moja mama i "dziadek grzechotnik" (sam się tak nazywa), to spróbujemy małego zapoznawać. -
M+M+? też się obawiałam jak mała zniesie mm i rozstanie. Na co dzień jest tylko ze mną i mężem. Zostawiłam ją w sobotę z mamą i o dziwo bez problemu. Pod koniec kwietnia mój M. ma ważną imprezę firmową i zależy mu abym poszła, więc mała znowu zostanie z mamą.
M+M+? lubi tę wiadomość
-
Widze ze dzisiaj dzien smutow I zali na cycki:(
Ja jeszcze popoludniu bylam u dentysty I mi powiedzial ze 2 nastepne karmienia mam wywalic przez znieczulenie miejscowe, moja mina bezcenna... odczekalam po dentyscie 1.5h i sciagnelam z obu 150ml, pojdzie do zlewu:(. Poczytalam w necie I ponoc te miejscowe sa ok, takze pierdziele I nastepne daje z cyca.
Ogolnie laski to mi troche lepiej na duchu jak wiem, ze nie tylko ja taka zmarnowana przez kp, nocne wstawanie I marudzenie. Czasem jak tak sie wierci I placze, to mam wrazenie, ze jestem beznadziejna matka, a moje dziecko nieszczesliwe I wiecznie cierpi:(
-
Edyś - http://allegro.pl/biustonosz-bawelniany-do-karmienia-z-fiszbina-80d-i5708032498.html
M+M+? - faktycznie, KP w pewnym sensie jest uwłaczające. Najgorzej mi się karmi nocą, kiedy jestem półprzytomna. No i dyskomfort sprawia mi karmienie w trakcie odwiedzin rodziny/znajomych - albo wywalam się z cyckiem przy nich, albo chowam po kątach. Jednak z drugiej strony doceniam to, że karmię piersią i takie małe intymne chwile moje z synkiem. Po porodzie walczyłam o to, aby KP (początkowo mało pokarmu, następnie laktator bo mały nie chciał ssać piersi, potem dwa tygodnie nakładek) o teraz nie chcę tego zaprzepaścić. W sobotę jak byłam na urodzinach chrześniaka, to dwie siostry mojego męża stał przy mnie jak karmiłam i ze łzami w oczach wspominały jak one karmiły. Podobnie jak Wam, też czasami wydaje mi się, że nie mam pokarmu bo cycki są jak dwa flaki, ale mały ciągnie i słyszę jak połyka więc wnioskuję, że jest ok. Nie dokarmiam mm. Poza tym jem praktycznie wszystko - nie skusiłam się do tej pory na cytrusy i kapustę/fasolę.
Izoleccc - daj znać jak wrażenia i efekty po wizycie doradcy laktacyjnego.