Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
No ja planuje do Wigilli
wiem, ze długu, ale moja praca nie jest stresująca (biurowa), a ja w miarę dobrze się czuje.
Poza tym dostałam o lipca podwyżkę i chce mieć wyższą średnią do macierzyńskiego. No i, jeśli dobrze pójdzie, to chcemy od razu drugie dziecko, wiec pewnie minimum 3 lata i tak mnie nie będzie
Ja już mam prawie 28 lat i dlatego dwójkę chcemy jednym ciągiem. A może kiedyś, kilka lat przerwy i trzecie. Zegar tyka
-
baassiia wrote:Hej dziewczyny tu tak dość dokładnie opisane ad ryzyka poronień, które znacznie spada po zakończeniu 8 tygodnia i po usłyszeniu serduszka
Po skończeniu 12 tygodnia ryzyko to 1-2 % Także dziewczyny trzeba myśleć pozytywnie, najbardziej ryzykowne dni już za nami
A teraz do 12 tygodnia musimy dociągnąć
No właśnie jeszcze nie za nami wszystkimi...
Późne marcówki to trochę wcześniejszy etap.
Ale oczywiście zgadzam się z tym, że w coś trzeba wierzyć, żeby nie zwariować, a więc chociażby w to, że statystycznie, im dalej, tym bezpieczniej.
Przepraszam, jeśli to smętnie zabrzmiało. Miało być pozytywnie, ale coś humor mam dziś kiepawy.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 sierpnia 2015, 19:36
-
Est wrote:Ja jestem umówiona w pracy, ze pracuję do końca sierpnia. A Wy Kobietki ?
Ja mam własną firmę. Planuję pracować tak długo, jak tylko będę się czuła dobrze. Oby jak najdłużej! Szczególnie, że biznes rozkręcam dopiero od miesiąca, więc chciałabym zdążyć cokolwiek zdziałać i trochę namieszać na rynku zanim zniknę -
A ja jestem na zwolnieniu od 10 lipca
W pracy sytuacja robiła się ostatnio mało przyjemna, zbyt dużo stresu mnie kosztowała w ostatnim czasie i gin stwierdził że skoro raz już poroniłam, to nie będziemy ryzykować, bo nie warto. No i jak stwierdziła moja endokrynolog jestem bardzo wrażliwa na wahania tsh, potrafiłam mieć 2,20 a trzy tygodnie później ponad 9
i że mam na siebie uważać jak tylko mogę i odpoczywać, więc u mnie ostatnio relax, relax i relax
Poza ostatnim tygodniem, mój mąż miał wreszcie urlop a złapaliśmy jakiegoś rotawirusa i równy tydzień zdychaliśmy zamiast się relaksować
Dziś trochę lepiej, mam nadzieję że to już koniec i że to nie zaszkodziło maluszkowi.
-
Ja miałam w planie pracować do Bożego Narodzenia, a przynajmniej do początku grudnia. Jednak po tych kilku tygodniach stwierdzam, że wszystko może się zdarzyć. Po pierwsze jest mi bardzo słabo i niesamowicie szybko się męczę. Po drugie mam problem ze stawem biodrowym i na zlecenie ortopedy już drugi tydzień siedzę w domu (pracuję zdalnie, moja bezpośrednia szefowa nie ma z tym problemu, bo wie, że moja efektywność się utrzymuje, ale p. Prezes zaczyna kręcić nosem). No i okazuje się, że moja szefowa planuje niedługo odejść, a wtedy będzie bajzel i wszystko na mojej głowie, nie wiem jak dam radę pod kątem stresu, bo moja praca należy wbrew pozorom do bardziej stresujących. Więc... zobaczymy.
-
baassiia wrote:No ja planuje do Wigilli
wiem, ze długu, ale moja praca nie jest stresująca (biurowa), a ja w miarę dobrze się czuje.
Poza tym dostałam o lipca podwyżkę i chce mieć wyższą średnią do macierzyńskiego. No i, jeśli dobrze pójdzie, to chcemy od razu drugie dziecko, wiec pewnie minimum 3 lata i tak mnie nie będzie
Ja już mam prawie 28 lat i dlatego dwójkę chcemy jednym ciągiem. A może kiedyś, kilka lat przerwy i trzecie. Zegar tyka
dokładnie taki sam mam plantzn pracować do Świąt, bo siedzę raczej w biurze, aczkolwiek stresu mam dużo, więc niewykluczone, że pójdę wcześniej...
-
Ja też mam pracę biurową a mimo to bardzo stresującą, ale to też kwestia tego, że ja na stres jestem super podatna. I to co dla jednych jest na lightcie to ja już mam biegunkę ze stresu. Więc zgodnie z ginem swierdziliśmy, że nie ma się co narażać bez potrzeby.
Wiecie, co mnie dzisiaj najbardziej chyba przeraziło w wiadomości Marcysi? Że dzidek nie żył już od 2 tygodni! I cały czas kołaczę mi się myśl, że u mnie utrzymuję się jeszcze wszystko "w środku" przez luteinęMasakra jakaś.
-
arien wrote:Wiecie, co mnie dzisiaj najbardziej chyba przeraziło w wiadomości Marcysi? Że dzidek nie żył już od 2 tygodni! I cały czas kołaczę mi się myśl, że u mnie utrzymuję się jeszcze wszystko "w środku" przez luteinę
Masakra jakaś.
Ja już też mam takie myśli. Dodatkowo dzisiaj cały dzień czuję się fatalnie...
-
Nie chciałabym ponownie przechodzić tego co Marysia. Po listopadowym poronieniu stwierdziłam że wolałam swoją 7 letnią bezpłodność i wpis na karcie : bezpłodna. Przynajmniej wiedziałam że nie mogę mieć dzieci choć to było trudne. Gdy straciliśmy Gniewoszka to była tragedia. Nie ma dnia abym go nie wspominała choć dla nie których to nie dziecko a dla mnie było moje dziecko.
Dlatego wiem że kolejnej straty bym nie udźwignęła. Podziwiam was dziewczyny a najbardziej Ciebie Kasiu. Jesteś wzorem walki o życie. I takie historie jak wasze znowu dają kopa że może warto.
I beczę -
A jutro idę do Poradni ortopedycznej. Musze skontrolować nogę ale nie wiem po co skoro RTG już nie wchodzi w grę. 3 miesiące i 7 dni po ściągniętym gipsie i nawet śmigam śmigam jak na nogę złamaną w 4 miejscach. Witami D jest w dawkach masakrycznych więc mam nadzieję że jakoś dam radę. z tymi śrubami.
-
Wiec juz odpowiadam 17 lipca mialam wizytę i wszystko na niej było ok serduszko ślicznie bilo pan doktor pokazywał przepływ między mną a maluszkiem a dzis na usg maluch byl maly prawie taki jak na ostatnim usg i serduszka nie było i przeplywow w lozysku tez brak.
muminka83 lubi tę wiadomość
-
Marcysia86 wrote:Wiec juz odpowiadam 17 lipca mialam wizytę i wszystko na niej było ok serduszko ślicznie bilo pan doktor pokazywał przepływ między mną a maluszkiem a dzis na usg maluch byl maly prawie taki jak na ostatnim usg i serduszka nie było i przeplywow w lozysku tez brak.
Nie miało być lubię.Omyłkowo przepraszam