Marcowe Mamusie 2016 :-)
-
WIADOMOŚĆ
-
A.Kasia wrote:Rany, Annak! Tak patrzę na Twój suwaczek i nie mogę uwierzyć jak ten czas szybko płynie Ty przecież jesteś na ostatniej prostej! Niebawem będziesz musiała usiąść z maluchem na rękach i napisać nam swoją relację z porodówki Nie myśl sobie, że Ci w tej kwestii odpuścimy
Kasiu,
To prawda. Z jednej strony, czas mi się już bardzo dłuży, a z drugiej - leci do przodu niesamowicie. Ciąża to chyba jedyny okres, kiedy potrafią współistnieć te dwa stany.
Ja sama nie mogę uwierzyć w te trzydzieści ileś tygodni. Ciągle wydaje mi się, że śnię. Nie wierzę.
A co do relacji z porodówki, to oczywiście możecie na mnie liczyć Przy czym, jak to już opisałam na moim wątku na Ovu - zapowiada się ona mało atrakcyjnie. Pewnie będzie wyglądać mniej więcej tak:
Umieram ze strachu.
Siadam na łóżku.
Jeszcze bardziej umieram ze strachu.
Robią mi zastrzyk.
Szybko się kładę.
Coraz bardziej umieram ze strachu.
Czuję, że przestaję czuć nogi.
Ze strachu już nawet nie umieram ze strachu.
Widzę parawan.
Umieram ze strachu.
Ktoś we mnie grzebie.
Umieeeeram ze strachu.
Czy to już?
Aaaaa...!!!!
muminka83, A.Kasia, Izoleccc, Est lubią tę wiadomość
-
Tylko ze uznali ze utrata jajowodu w następstwie operacji to nie uszczerbek na zdrowiu na skutek nieszczęśliwego wypadku. Wg nich operacja to ne jest nieszczęśliwy wypadek a ja mam ubezpieczenie NNW (to ciekawe jak inaczej miałabym stracić jajowod jeśli nie na skutek operacji...?).
-
Wira wrote:annak - teraz będzie już dobrze. Musi
Dziękuję, WIra
Strach mnie nigdy nie opuszcza, ale jakoś trzeba starać się wierzyć i iść do przodu.
A jak Ty się czujesz?
Jak Ci życie płynie?
Codziennie myślę o Tobie.Wira lubi tę wiadomość
-
To się ściągamy myślami bo ja też codziennie o Tobie myślę Ciekawe co na to nasi mężowie.
Ja z dnia na dzień coraz lepiej. Czerpie radość z Oliwki - ona daje mi siłę, uśmiech, miłość - Wszystko czego teraz potrzebuję. -
Była dziś pielęgniarka środowiskowa ściągnąć szwy. Ładnie się wszystko goi. Jak usłyszała o wylewie krwi do otrzewnej to skwitowała to "a pani wie, że uciekła pani grabarzowi spod łopaty?".
Brrrrrr..... -
Nie mysl o tym Wira. W niczym Ci to juz nie pomoze. Zyjesz i na szczescie wszystko jest ok. Dwa lata temu mojego Wiktora porazil prad. Wlozyl jacka od sluchawek do kontaktu. Tylko iskry poszly, smrod w mieszkaniu. Bylam tuz obok i nie zauwazylam. Nic sie na szczescie nie stalo. Skonczylo sie na poparzonej raczce i obserwacji w szpitalu. Szwagier elektryk skwitowal ze mielismy duzo szczescia ze caly prad nie poszedl na niego bo " byl@bym cala we lzach". Wlasnie w styczniu moglabym obchodzic rocznive smierci swojego dziecka. Jak o tym pomysle to rycze jak bobr. Wiec nie mysle. Wyparlam to. Ijest mi lepiej. Zamartwianie by nic nie dalo. Wiec nie mysle i ciesze sie synem. Ty tez nie mysl i ciesz sie kazdym dniem.
-
Qrcze dziewczyny tak patrze na fb, że tyle dzieciaczków już chodzi a moja nic. Dziś zrobila troche kroków pchając stoliczek edukacyjny ( jakoś pchacz się nie sprawdza i stoi w miejscu ). Ale nie wykazuje szczególnego zainteresowania chodzeniem - raczkuje cały czas i chyba wychodzi z założenia, że w ten sposób się będzie przemieszczać
-
Wira moja tez nie chodzi. Wstaje z siadu i stoi bez podparcia, ale do chodzenia jej niespieszno. Ona ogolnie jest dosc ostrozna i mimo swojej ruchliwosci jest "bezguzowa". Mysle, ze ruszy dopiero jak bedzie pewnna, ze potrafi sama utzymac rownowage.
-
Wira u mnie podobnie jak u Basi.
Mały bardzo się asekuruje i jak już coś robi to wtedy gdy jest pewien że już potrafi chyba Tak samo było z siadaniem. Jeszcze dzień przed tym jak sam usiadł to posadzony się przewracał, gibał na wszystkie strony. A jak sam usiadł to już tak pięknie jakby potrafił to od zawsze I juz go nie musiałam asekurować w żaden sposób bo siedział pięknie i pewnie. To samo było że staniem. Ostatnio zaczął się przemieszczać przy meblach. Czasem jak próbuję go wziąć za ręce żeby szedł (tak na chwilę z ciekawości, bo wiem że to szkodliwe) to od razu siada, nie chce, nie jest gotowy.
Ja juz się nie martwię tymi "umiejętnosciami" bo wcześniej to robiłam a mój Synek za każdym razem pokazywał mi że w końcu że wszystkim sobie pięknie poradził Wszystko w swoim czasie. A myślę akurat że stanie to na tym etapie ok. Obstawiam, za za jakiś miesiąc Synek będzie chodził, a to chyba w sam raz Oczywiście jak jeszcze nie zechce wtedy chodzić to poczekam -
U nas tak samo jak pisza dziewczyny. Wstawanie tak, stanietez, chidzenie przy meblach, ale samodzielnie nie. Jak ja prowadze to pojdzie chwile i tez nie chce. Nie zmuszam. Bedzie gotowa to pojdzie. Wiktora nie prowadzalismy i tez od stania i chodzenia przy meblach pewnego dnia wystartiwal i biegal, doslownie biegal tam i z powrotem po mieszkaniu. Mamy nawet filmik z tego bo bylo to niesamowite jak dziecko nie chodzi a potem nagle wstaje i biega jakby umialo od zawsze. Tak wiec wszystko w swoim czasie.
baassiia lubi tę wiadomość
-
Wira wrote:Była dziś pielęgniarka środowiskowa ściągnąć szwy. Ładnie się wszystko goi. Jak usłyszała o wylewie krwi do otrzewnej to skwitowała to "a pani wie, że uciekła pani grabarzowi spod łopaty?".
Brrrrrr.....
Tez mi tak gadali. Ze ja i moje dziecko 20 lat temu byśmy nie przeżyli takiego odklejonego łożyska. Ja blokuje takie informacje. Nie przeżywam bo bym zwariowała. Paradoksalnie w tym dystansie pomogła mi właśnie ta sytuacja której doświadczyłam -
Wira moja tez nie chodzi spokojnie
-
Dziewczyny sluchajcie, moja Hania od wtorku ma duzy katar, siedzialysmy w domu, wczoraj byl jakby mniejszy, zabralismy ja do 2 sklepow po balony itp. Dzis Hania kaszle... Chcialam zadzwonić po lekarza, ale moj maz powiedział, ze po co, zeby poczekac az dostanie goraczki, to powiedziałam, ze chyba jest nienormalny, a on zebym zamknela morde... ;( Powiedzcie mi kiedy Wy byscie poszly do lekarza? Skoro moj maz tak zareagowal na to co powiedzialam? Juz pomijam fakt jak on sie do mnie odnosi ;/
Córka!!! Kochana Hania :* 38+6, 19.30, 51cm, 2760 -
Karka wrote:Dziewczyny sluchajcie, moja Hania od wtorku ma duzy katar, siedzialysmy w domu, wczoraj byl jakby mniejszy, zabralismy ja do 2 sklepow po balony itp. Dzis Hania kaszle... Chcialam zadzwonić po lekarza, ale moj maz powiedział, ze po co, zeby poczekac az dostanie goraczki, to powiedziałam, ze chyba jest nienormalny, a on zebym zamknela morde... ;( Powiedzcie mi kiedy Wy byscie poszly do lekarza? Skoro moj maz tak zareagowal na to co powiedzialam? Juz pomijam fakt jak on sie do mnie odnosi ;/
Kaszel może być olbo od kataru ( wydzielina spływa ) albo go nabyła. Nie zmienia to jednak faktu, że małe dzieci dzybko zapadają na zapalenie płuc czy oskrzeli więc moim zdaniem kaszlu nie należy bagatelizować - tylko osłuchać czy nic nie zalega. Ale odczekałabym jeden dzień z wizytą u lekarza bo na tak wczenym etapie jeśli coś się tam rozwija to lekarz nic nie usłuszy ( tzn tak mi sie wydaje ale lekarzem w sumie nie jestem ). Tymczasem możesz ugotować majeranek i dawać maleństwu po kilka łyżeczek takiej "herbatki".Karka lubi tę wiadomość
-
Karka moja przy takim lejacym okropnym katarze tez paskudnie kaszlala poszlismy osluchac i czysciutko. Takze wszystko mozliwe, ale tez wlasnie moze zejsc i cos sie rozwinac.
Takie odkaslywanie jest korzystne bo organizm pozbywa sie wlasnie wydzieliny.Karka lubi tę wiadomość
-
Dziekuje Wam bardzo za odp, obserwowac bede, wydawalo mi sie, ze katar od zebow, bo chyba ida kolejne, i tak wlasnie to odkaslywanie od tego kataru, jest weekend wiec lekarz tylko prywatnie wchodzi w gre, bo przychodnia calodbowa u nas jest tragiczna pod wzgledem przyjmujacych tam lekarzy i pewnie mezowi mojemu sie glownie rozchodzi o 150zl wydanych niepotrzebnie na doktorka....
Córka!!! Kochana Hania :* 38+6, 19.30, 51cm, 2760 -
Ja bym jakieś środki zaradcze zastosowała, inhalacje może? No i generalnie ja z tych co do lekarza od razu lecą No ale u takiego dzieciaczka to w mig może się coś rozwinąć coś, więc wolę od razu reagować.
A i Dziewczyny nie ma czegoś takiego jak katar od zębów. Pediatra mówiła że tak się utarło bo dzieci często coś łapią jak zęby idą, bo organizm osłabiony i przez to bardziej podatny na wiruski.Karka lubi tę wiadomość