Najlepsze prezenty świąteczne-Grudniówki 2016
-
WIADOMOŚĆ
-
U nas tez historia długa... 6 lat bez zabezpieczeń. Bardzo chcieliśmy. Chyba za bardzo. Tez nie raz sobie wkręcałam, że to może JUŻ! A tu okres przychodził i dupa... Wyniszcza to człowieka psychicznie. Zaczyna się myśleć ze coś ze mną nie tak. Mój partner myślał tak samo. Coraz częściej się kłócilismy. Coraz ciężej było nam się dogadać. Problemy się nawarstwiły.. Aż doszliśmy do wniosku ze to dalej nie ma sensu. Rozstalismy się. Ale w zgodzie. Jak na dorosłych ludzi przystało
potem utrzymywaliśmy ze sobą kontakt na stopie kolezenskiej. I dogadywaliśmy się lepiej niż przez tyle lat związku
Do czasu aż ja zaczęłam się z kimś spotykać. On za chwilę też. Pojawiły się zgrzyty. Zazdrość. I zrozumieliśmy ze zrobiliśmy źle. Ze trzeba było walczyć. Starać się bardziej. Ze to ta osoba z którą chcę spędzić życie. Ciężko to było odbudować... Ale wróciliśmy do siebie. Nie minęło pół roku a tu ciach! Dwie kreski!
pół roku później ślub. I teraz jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i wyczekujemy tego naszego pierworodnego
tyle musieliśmy przejść żeby coś z tego wyszło, żeby się dotrzeć... Ale jak już powrót to pełną gębą!
Dagn_, Nita, baranosia, cudek2, Olcia..89, Werix, guerretenshi, Izieth lubią tę wiadomość
-
Fuksja90 wrote:środowiskowa
Hmm nie mam pojęcia w sumie
Ja jak zgłosiłam syna do przychodni po porodzie to zadzwoniła do mnie położna, przyszła raz, popytała o to co musiała, coś tam popisała, obejrzała syna, moją bliznę po cc, powiedziała żeby w razie czego dzwonić i tyle ją widziałamja w sumie nie miałam żadnych pytań
Teraz mieszkamy czasowo gdzie indziej, mała będzie pod opieką prywatnej przychodni (teściowie się zadeklarowali że opłacą) więc nawet chyba nie będę jej zapisywać na nfz także tym razem chyba żadna położna mnie nie odwiedzi -
Fajne historie!
Ja na bank zaszłam 9 marca.
Endokrynolog zasugerował mi 2 tyg wcześniej, że mam kłopot z nadnerczami i dlatego ciąża się nie utrzymuje. Zapisał sterydy. Ale ja jakoś nie mogłam do końca w tą diagnozę uwierzyć, powtarzalam badania itd
No i postanowiłam skonsultować się z 2 specami ze Śląska.
We wtorek chyba w dzień kobiet byłam u tej pani profesor ginekolog, zbadala dokładnie, przejrzala wyniki i stwierdziła, że nie widzi potrzeby brania tych leków, że ja akurat mam owulacje, więc mam wyluzować kochać się dziś i jutro. Haha
Wróciłam do domu. Mówię to mężowi, a on żebym poczekała jeszcze co powie ten drugi w czwartek. Ok. Poszliśmy spać.
W środę wieczorem jakoś nas naszło...
Szybciutko hihi, bo Szymi się kręcił hihih a spal wtedy jeszcze z nami w sypialni.
W czwartek późnym popołudniem miałam ta druga wizytę. Zdanie podobne co do leków do pani profesor, ale szok, bo pytam jak tam owulacja, a on, że nie ma śladu, że jej nie było, bo nie ma płynu w zatoce Daglasa itd hmmm....czyli że się prawdopodobnie wchłonęło itd i żeby od kwietnia się starać.
No i wróciłam do pracy...
Rekolekcje z młodzieżą w kościele. Jakoś mi tak dziwnie było... niedobrze, słabo, duszno. Oczywiście tony testów owu i ciążowych w domu. Wieczorem! siknelam od niechcenia.... a tu cień cienia. Nie wierzyłam. Rano poleciałam do rossmana, po tej najczulszy. Sikam. A tam znowu cień. Szybko na bete. Potem do pracy
Wynik po południu beta 16! Myślałam że zjade - taki szok. Niespodzianka itd.
Wieczorem włożyłam wynik i test do koperty. No i dałam mężowi:) uradowany, ale w niemniejszym szoku niż ja... chociaż potem mówił, że coś tak jakoś czuł
Bałam się co z praca, bo bardzo szybko źle się czułam. Zawroty, rzyganko itd. Ale na szczęście pracuje z super ludźmi. Wsparcie i zrozumienie
Także Bori to tak trochę "niepokalane poczęcie " , bo sex był raz, ale ponoć owulacji nie byłoWiadomość wyedytowana przez autora: 19 października 2016, 00:14
Martusiazabka, baranosia lubią tę wiadomość
-
Super zdjęcia dzieciaczków i super historie;)
U nas po tych dwóch poronieniach kochaliśmy się codziennie jak króliczki:P żeby nie przeoczyćpamiętam, że byliśmy na zakupach w BIEDRONCE
bolał mnie straszne jajnik i powiedziałam to mojemu M, że chyba mam owulacje, bo mnie tak boli
a on od razu "JEDZIEMY ROBIC DZIDZIUSIA"!
No i pojechaliśmy
Babcia na dole, a my biegiem do góry na szybkie bara bara:D nogi na poduszkę i zasnelam;) wieczorem powtórzylismy;) i później jeszcze przez parę dni:P teraz za to cała ciążę odpoczywamy od kochania się
ale jeszcze troszke
śmiejemy się, że jak się dorwiemy w końcu do siebie to od razu drugie zrobimy
Dagn_, Werix, baranosia, Szczęśliwa Mamusia, cudek2, Iva79, Izieth lubią tę wiadomość
-
Martusia, my Marty to chyba jestesmy czyms powiazane ze soba. Bo historia prawie identyko. zwiazek, cos zaczelo sie sypac, rozstalismy sie ale wciaz w kontakcie. Zaczelismy sie spotykac z innymi. I nie potrafilismy tego przezyc wiec on przyjezdzal w nocy, w listopadzie wrocilismy do siebie a od grudnia zaczelismy starania.
Martusiazabka, Szczęśliwa Mamusia lubią tę wiadomość
-
Guerrentenshi, śniło mi się że urodziłaś i byłaś w TV, bo był to największy wcześniak na świecie
nie wiem, czy życzyć Ci żeby to był sen proroczy... :p
Dzisiejsza noc słaba. Nie mogłam ułożyć się z brzuchem. Już mam wrażenie, że ktoś obok mnie śpi a nie w środku... Jeszcze jak mały zaczął się ruszać, to już w ogóle.
Martusiazabka, Nita, Szczęśliwa Mamusia, guerretenshi, cudek2, emilkazozz lubią tę wiadomość
-
Ja za swój największy sukces życiowy uważam spełnienie swojego marzenia(dzidzię!) czyli przejście z ovufriend na bellyfriend, czyli z forum kto się teraz stara o dzidzię na mamowe forum tu
Kurczę, tyle miesięcy oczekiwania, cuda na kiju od diety po uprawianie sportu, lekarzy i leki, po stwierdzenie, że na miesiąc odpuszczamy by zresetować głowę po tym całym maratonie nieudolnym - i miesiąc marzec był miesiącem zbierania sił - bez leków/lekarzy/ CZARÓW w postaci koktajli " bomb witaminowych" , kilometrów przejechanych rowerem oraz przebytych biegając - i ten miesiąc marzec był naszym największym prezentem od życia bo zaszliśmy w ciążę. Daj losie, aby drugi smyk szybko powstał bo pewnie w natłoku obowiązków nad Synkiem, jedynym nad czym będziemy zastanawiać się to to,kiedy znaleźć czas na powołanie rodzeństwa a nie będziemy zaprzątać sobie głowy całą otoczką z której jak widać efektów nie było
Olcia..89, Dobrawa, cudek2, Iva79 lubią tę wiadomość
-
Haha, guerretenshi, chyba coś w tym jest
O wiele łatwiej zacząć z kimś na nowo niż wrócić do siebie, zresetować głowę i w pełni zaufać. Ale ja uważam że wyszło nam to na dobre. Chyba było nam to potrzebne. Taki kopniak w dupę żeby się ogarnąć i zrozumieć swoje błędy. Żeby bardziej zacząć doceniać siebie nawzajem. Zrozumieć ile mamy do stracenia. Jak widać skutki - było warto przez to wszystko przejść
Werix, no sen rewelacjatylko nie wiem co na to guerretenshi
Baranosia, to trzymamy kciuki za udaną wizytę.
Ja dziś jadę do okulisty. Niech się wypowie w temacie porodu.
A do gin idę jutro na kontrol. Dziś w nocy znów się obudziłam, poszłam siku, a tu różowe upławyzobaczymy co powie
Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 października 2016, 09:08
-
Hej dziewczyny. Ja ostatnio jakaś polamana chodzę. .. już mi ta ciąża ciąży
Co do tego kiedy zaszłam to u mnie raczej smutna sceneria. Cykl zaczęłam 16.02 i tak sobie myśleliśmy może jednak drugie i postanowiliśmy pójść na żywioł co ma być to będzie bez spiny i liczenia. W międzyczasie z pierworodnym dorwalo nas grypsko... w dzień spodziewanej @ zrobiłam test i negatywny (nic dziwnego bo jak sie okazalo byl to dzień owulacjiBył to czas kiedy mój dziadek walczył o życie w szpitalu i w pewnymw sensie w ten sposób odbyliśmy sobie ten stres. Mała poczęła się ok 2 dni przed jego śmiercią. Później przyszła Wielkanoc gdzie w smingusa dyngusa z 92 letnim bratem dziadka obalalam adwokata (a smakował mi jak nigdy)
następnego dnia spojrzałam w kalendarz i policzylam że coś dlugi ten cykl (zawaliłam to na stres) i tak dla spokoju poszłam po test - był pozytywny
w poniedziałek przypadaly 60 urodziny mojej mamy więc postanowiłam polecieć w piątek do lekarza żeby potwierdzić i jej w ramach prezentu powiedzieć o wnusi. Lekarz jednak nic nie widział trochę się wystraszył ale sprawdził i po za macica też nie było. Kazał czekać. Tej nocy śnił mi się dziadek. Powiedział że z małą jest wszystko ok i będzie dobrze
i tak jest w końcu ma najlepszego stróża na świecie
Po wybraniu imienia sprawdziliśmy kiedy wypadają imieniny ku naszemu zaskoczeniu okazało się że jest to dzień urodzin dziadka
Martusiazabka, Kushina, Werix, Szczęśliwa Mamusia, baranosia, cudek2, Isia86, RedLady lubią tę wiadomość
-
Ostatnio coraz częściej mój brzuch traci kształt piłeczki i robi się aż szpiczasty ja nie wiem co ten Antek tam odstawia i jak się układa ale momentami mam wrażenie, że mnie rozerwie i wyjdzie przez pępek
guerretenshi, cudek2, Martusiazabka, Szczęśliwa Mamusia, Izieth lubią tę wiadomość
-
Werix, dobry sen
i Piotrek baaardzo do tego dazy. Jednak poczuje sie bezpieczniej jak na pasku na dole zobacze 35, a 36 to juz raj. Nie wiem czy do 37 donosze czy w miedzyczasie w leb sobie nie strzele. Marze o powrocie do normalnego funkcjonowania.
Brzuch juz pileczka nie jest, a byl pieknie okragly. Zrobil sie podlozny i nisko ulozony. Zakladanie czego kolwiek to koszmar, a noszenie spodni i majtek to tortura...
Baranosiu, mam nadzieje ze udalo Ci sie powyginac. Ja wczoraj tak sie pozacinalam ze masakra...
A! I jakis czas temu napisalam ze testuje sama na sobie chusteczki nawilzane. Na 1 miejscu znajduja sie te rossmanowskie. Nic nie piecze, nie uczula. Najgorsze byly pampersa. Moja podrazniona i popekana skora plakala a ja piszczalam z bolu.